Honki no koi nante (Myślałam, że naprawdę)
Shinai to omotteta
(Nie zakocham się w nim)
Boku no naka de nanika ga kawatta (Ale coś
zmieniło się we mnie)
Atsui asa (Tamtego ciepłego poranka)
Puchar
Zimowy, tak wyczekiwany i przerażający, dobiegł końca. I chociaż dzień ten
spędzał im sen z powiek przez wiele tygodni, tego wieczora też nie będą mogli
zasnąć.
Ze szczęścia.
Drużyna
Seirin wygrała. Co prawda, nie zmiażdżyli przeciwnika, a mecz do samego końca
trzymał w napięciu, ale ostatecznie szala zwycięstwa przechyliła się na ich
korzyść. Euforii i łzom radości nie było końca. Oto, po tylu treningach,
wylanym pocie, nerwach, czuli, że osiągnęli to, co planowali.
I nie zamierzali osiąść na laurach.
Ale wpierw
czekało ich świętowanie. Gdy tylko zbiegli z boiska, w ich stronę rzuciła się
trenerka, Aida Riko. Z całej siły, nie patrząc, na kogo wpada, uścisnęła
pierwszą osobę z brzegu i rozpłakała się w jego ramionach. Hyuuga, nie wiedząc
za bardzo, dlaczego ona płacze, położył tylko dłoń na jej głowie i pogłaskał ją
po krótkich, jasnych włosach.
-Dokonaliśmy tego – szepnął, obejmując Riko mocniej w pasie.
-Tak. Dokonaliście – uniosła głowę, śmiejąc się do niego
przez łzy.
Gdy
rozejrzała się dookoła, zauważyła, że prawie każdy z nich ma w oczach łzy. Moi
chłopcy, pomyślała pieszczotliwie o drużynie Seirin. Kagami podniósł Kuroko
i posadził na swoim karku, po czym przemaszerował z nim przed trybunami, które
wykrzykiwały jego imię. Dotychczas niezauważalny przez postronnych Kuroko, dziś
był gwiazdą wieczoru. Pewnie gdyby nie Kagami, nie odważyłby się wyjść do
ludzi. Dziś żaden z nich nie był światłem i cieniem. Dziś obaj błyszczeli
jeszcze jaśniej.
Ale Riko nie mogła zapomnieć o
ramionach, które ją obejmowały. Chociaż każdy z zawodników poklepywał innych po
plecach i wznosił pięści do góry, Hyuuga nie wypuścił jej z ramion. Wręcz
przeciwnie, przytulił ją mocniej i ukrył twarz w jej włosach. Dziewczyna
domyśliła się, że kapitan również ma łzy w oczach i stara się je ukryć.
Poklepała go po plecach.
-Musisz odebrać puchar – powiedziała, dźgając go lekko
między żebra.
-Nie ja – odparł, odsuwając się, ale nie za daleko. –Teppei,
to wszystko twoja zasługa – zwrócił się do przyjaciela. –Ty założyłeś drużynę,
dałeś nam wolę walki. Ten puchar jest twój.
Pozostali zawodnicy Seirin spojrzeli na nich i uśmiechnęli
się, aprobując decyzję kapitana. Teppei otarł ramieniem wilgotne oczy.
-Dziękuję, Junpei – powiedział.
Kiedy
usłyszeli, jak łamie mu się głos, dotarło do nich, że naprawdę wygrali. Wszyscy
znów rzucili się na siebie nawzajem. Jedynie Kuroko, wciąż siedzący na barkach
Kagami’ego, uniknął zgniecenia. A Riko, nim się zorientowała, znalazła się nad
ziemią; chłopcy unieśli ją i podrzucili. Zapiszczała, obciągając spódniczkę
tak, by nikt z nich nic nie zauważył.
Świętowali
dalej w barze niedaleko swojej szkoły. Puchar zajął honorowe miejsce pośrodku
stołu, planowali oddać go szkole dopiero nazajutrz.
Gdy tylko
zjedli to, co znajdowało się na stole, pojawiały się nowe porcje (głównie dla
Kagami’ego, który wciąż nie nasycił swojego apetytu).
Riko
obserwowała ich, gdy śmiali się i nawzajem sobie gratulowali. Czuła się troszkę
tak, jakby obserwowała ich przez grubą szybę. Głosy docierały do niej z
opóźnieniem, obraz widziała lekko rozmazany.
Dlatego też
nie od razu zauważyła chusteczkę przed swoim nosem.
-Masz – Teppei poklepał ją po ramieniu. –Cały czas płaczesz,
wiesz o tym?
Przytaknęła i otarła oczy, a potem wyczyściła dyskretnie
nos.
-Dziękuję – westchnęła.
-Drobiazg. Gdyby nie ty, żaden z nas nie zaszedłby tak
daleko, co nie, chłopaki?
Posypały
się komplementy w jej stronę, które znów doprowadziły do kolejnego ataku
płaczu. Riko czuła się strasznie głupio, ale z drugiej strony, widząc tyle
wpatrzonych w siebie, roześmianych oczu sprawił, że sama się uśmiechnęła.
I dostała czkawki, co wywołało salwę śmiechu.
Kagami
zauważywszy, że Kuroko zaczyna przysypiać, lekko się do niego przysunął.
Wystarczyło kilka minut, by poczuł, jak głowa jego przyjaciela oparła się o
jego ramię, a sam Kuroko zasnął spokojnie. Na jego kolanach, zwinięty w ciepłą
kulkę, spał Tetsuya nr 2. Kagami uniósł
palec i przyłożył go do ust, bez słów prosząc pozostałych, by ich nie budzili.
Satoshi i Koichi unieśli kciuki i wyszczerzyli się, podczas gdy Shinji poszedł
zamówić dla nich napoje.
-Wiecie, właśnie doszedłem do wniosku, że za rok czeka nas
jeszcze większe wyzwanie – powiedział nagle Shun. –Będziemy bronić tytułu..
Przy
stoliku zapadła cisza. Wszyscy się w niego wpatrywali, a euforia lekko zmalała.
Riko uniosła się lekko.
-Zdobyliście go, to i go obronicie – powiedziała twardo.
–Pomogę wam, prawda? Nie osiądziemy na laurach!
-Tak!
-Dobrze mówi!
Hyuuga wstał.
-Chcę wznieść toast – oznajmił, podnosząc szklankę.
Poczekał, aż wszyscy wstaną i kontynuował – Za nas. Za drużynę, która nie
poddała się, mimo fauli, mimo przeciwności losu. Ale przede wszystkim chciałbym
wznieść toast za trenera, który zaprowadził nas tak daleko i wciąż wyraża chęć
prowadzenia nas dalej!
Chłopcy z Seirin zaczęli przytakiwać, a potem wypili zdrowie
trenerki, która spłoniła się rumieńcem.
-Przepraszam na chwilę – bąknęła i wysunęła się z boksu, po
drodze zderzając się z kelnerką.
Wyszła na
zewnątrz i odkryła, zszokowana, że powoli wstaje poranek. Przesiedzieli w barze
większą część nocy. Dobrze, że kazała im poinformować rodziców, że wrócą
później, pomyślała i podeszła do ławki. Usiadła na niej i odchyliła głowę do
tyłu, by słońce oświetliło jej twarz. Nie czuła zimna, wręcz przeciwnie. Miała
wrażenie, że odchodząca noc zabiera wraz ze sobą stres i zmęczenie ostatnich
dni. Rześkie powietrze chłodziło jej rozpalone policzki.
-Przeziębisz się – powiedział Hyuuga, siadając obok niej.
Riko
podskoczyła lekko, ale zaraz się opanowała. To był tylko Hyuuga, chłopak,
którego znała od lat. Nie było czego się bać. I nie była zdziwiona, gdy po
kilku sekundach kapitan Seirin otulił ją swoją bluzą z nazwą szkoły, a także
numerem i nazwiskiem na plecach. Jedynym, co ją zaskoczyło, był fakt, że
poczuła się naprawdę przyjemnie, gdy otoczył ją zapach i ciepło Hyuugi.
-Dziękuję – wymamrotała, otulając się jego bluzą szczelniej
– Ale teraz ty się przeziębisz.
Machnął lekceważąco ręką.
-Nie jestem tak.. delikatny – chwilę szukał odpowiedniego
słowa. Często odnosił wrażenie, że tylko on widzi w Riko jej kobiecą stronę.
I w sumie cieszył się z tego powodu. Oznaczało, że nikt nie
będzie robił mu konkurencji.
-Nie chciałem cię zawstydzać – powiedział, zmieniając temat.
–Wtedy, przy stole, naprawdę mówiłem to, co myślę. Że to dzięki tobie.
On sam wiele jej zawdzięczał. Nawet nie zdawała sobie z tego
sprawy, ale on to wiedział.
-Dziękuję – uśmiechnęła się do niego. –Ale to ty jesteś
kapitanem.
-Nie bawi mnie to przerzucanie piłeczki, Riko – położył dłoń
na jej głowie.
Żałował, że
każdy gest, jaki wykonywał, ona odbierała jako gest czysto przyjacielski. Znał
ją równie długo, jak długo czuł do niej coś więcej. Ale nie potrafił tego
zmienić, tak, jak nie potrafił zdobyć się na wyznanie uczuć. Aczkolwiek dziś,
przy wschodzącym słońcu, mógłby nastąpić przełom, pomyślał, przysuwając się
bliżej Riko.
I już miał zacząć rozmowę na ten
temat, kiedy z baru wyszedł Kagami. Na plecach niósł śpiącego Kuroko, który
mocno obejmował go za szyję. Nos Kuroko muskał jego kark. Tuż za nimi szła
reszta. Shinji niósł w ramionach Tetsuyę nr 2, który spał równie mocno, jak
jego pan.
-My się zbieramy do domu – powiedzieli, machając im. –A wy?
Rachunek już uregulowaliśmy.
-Dzięki. Ja odprowadzę Riko do domu, mam po drodze –
powiedział Hyuuga.
Gdy
odeszli, zapadła lekko krępująca cisza. Hyuuga wstał i wyciągnął do niej rękę.
Riko przez chwilę wahała się, ale w końcu ujęła ją. Zmarszczył brwi.
-Masz zimne ręce – westchnął i przyciągnął ją bliżej siebie,
zamykając dłonie Riko w swoich i ogrzewając je. –Znów ubrałaś się za lekko.
-Tak, tato – prychnęła, ale poczuła się cudownie, kiedy
ciepło Hyuugi rozlało się po jej ciele. Poczynając od dłoni, rozchodziło się
coraz dalej i dalej. –Nie przypuszczałam, że będę wracać do domu nad ranem –
wytłumaczyła się.
-Okej, okej – zaczął iść, ale wciąż trzymał jej rękę. –Na następny
raz, jak zaplanujemy zwycięstwo, to zabiorę dla ciebie kurtkę i rękawiczki.
-Trzymam cię za słowo!
Zaśmiali się i znów poczuli jak wtedy, gdy byli dziećmi.
Hyuuga troszkę się rozluźnił. Nie powinien być przy niej zdenerwowany. On i
Riko byli przyjaciółmi od wielu lat, powinien być z nią szczery. Zasługiwała na
to, by znać jego uczucia. On zasługiwał na to, by ich w sobie dłużej nie
trzymać.
W miarę,
gdy zbliżali się do jej domu, on w głowie wymyślał nowe scenariusze.
Jego ulubionym był ten, w którym Riko rzuca mu się na szyję
i oznajmia, że odwzajemnia jego uczucia.
Najbardziej prawdopodobnym był ten, w którym oskarży go o
głupi żart.
Kiedy
zatrzymali się pod drzwiami, Hyuuga nie pozwolił jej, by wysunęła dłoń z jego
dłoni.
-Zaczekaj – poprosił. –Riko, ja..
-Jeśli chcesz mi powiedzieć, że denerwujesz się tym, że
zostaniecie sławni, to wybacz, ale sami się o to prosiliście – powiedziała
żartobliwie.
-Nie. Ja… - podrapał się w kark. –Tak myślałem, w kinie
grają teraz „Krainę Lodu”. Lubisz bajki, nie? Może byśmy poszli?
-Och – Riko posmutniała. –Hyuuga, ja już byłam na tym
filmie. W ostatnią niedzielę Teppei i ja poszliśmy na to, przy okazji zakupów.
Poczuł się
tak, jakby z całej siły uderzyła go czymś twardym i ciężkim w żołądek.
-Teppei? – uniósł brwi, siląc się na żartobliwy ton. –Nie
wiedziałem, że lubi bajki.
-Nie lubi, ale powiedział, że mogę wybrać film – uśmiechnęła
się.
-Mhm. To może wybierzesz jakiś dla nas? Chyba, że ty i
Teppei no wiesz.. chodzicie ze sobą – spojrzał na ich splecione dłonie.
-Nie, co ty – roześmiała się. –Zjadłeś coś? Dziwnie się
zachowujesz – przyłożyła mu rękę do czoła.
Hyuuga
pochylił się i pocałował ją prosto w usta. Riko przez chwilę wpatrywała się w
niego oszołomiona, aż w końcu zamknęła oczy i pozwoliła mu się przytulić.
Niepewnie odwzajemniła pocałunek, zaciskając pięść na jego koszulce.
Nigdy nie
przypuszczała, że wargi Hyuugi mogą być takie ciepłe. Znała jego zapach, ale
nagle wydał jej się całkiem nowy i kuszący. Miło było czuć, jak obejmuje ją
mocno.
-Pójdziesz ze mną do kina – powiedział, nie zapytał.
-Pójdę – zgodziła się od razu, zbyt zszokowana, by
protestować. Wciąż czuła na wargach jego smak i coś w niej drżało,
niezaspokojone. Chciała więcej.
Oboje chcieli więcej.
Nee nani shite mo kimi ni aitaku naru yo (Hej,
naprawdę chcę cię teraz zobaczyć)
Suki ni naru tte kurushii'n da ne (Zakochiwanie
się jest całkiem bolesne)
Ureshiku naru no mo setsunaku saseru no mo (To ty
zawsze jesteś przyczyną)
Itsu de mo riyuu wa kimi dake da yo (Zarówno
mojego szczęścia jak i bólu)
W prologu wykorzystano fragmenty piosenek „Suki ni Naru
to Doushite” oraz „Nee” (Maiko Fujita).