Kuroko
jeszcze nigdy nie czuł się tak bezużyteczny, jak wtedy, gdy stał u boku
Kagami’ego na cmentarzu w Akicie. Odnalazł swoje miejsce nie tylko na boisku
koszykówki, ale też odnalazł siebie w drużynie, jaką dało mu Seirin. A mimo to,
kiedy dzielnie stał przy Kagamim, nie wiedział, jak się zachować, by pomóc
swojemu partnerowi. Kagami nawet nie patrzył na niego; wzrok miał wbity w
płaczących rodziców Himuro. Zapewne kiedy sprowadzali się z powrotem do
Japonii, nie przypuszczali, że wkrótce stracą jedynego syna. Himuro miał tutaj
zrobić karierę, miał być kimś, a byli świadkami tylko tego, jak upadł na dno.
Kagami czuł się winny. Gdyby nie
on, Himuro mógłby jeszcze żyć. Może wtedy, gdy w hotelu rozmawiali, użył innych
słów, Himuro nie odebrałby sobie życia. Może gdybym nie związał się z Kuroko…
pokręcił lekko głową. To nie miało znaczenia. Miał prawo kochać i być z osobą,
którą darzył tymi uczuciami. Kuroko zmienił jego świat. Nie wyobrażał sobie
bycia w związku z kimś innym. Żałował tylko, że Himuro nie rozumiał i nie
szanował jego wyboru, że nie chciał, by byli dalej braćmi. Tak bardzo chciał,
żeby Himuro ich zaakceptował, bardziej, niż pragnął by zaakceptowali ich jego
rodzice czy rodzice Kuroko. Chciał by Himuro poznał Kuroko, zrozumiał.
Ale Himuro już nigdy nie będzie
miał takiej szansy. Kagami zacisnął dłonie w pięści, czując złość. Był
bezsilny, tak bardzo bezsilny. Może gdyby tamtej nocy nie wrócił do domu, a
został z Himuro, albo zadzwonił po kogoś…
-Kagami – Kuroko delikatnie dotknął jego ramienia. –Państwo
Himuro chcą z tobą porozmawiać.
-Co? To już ko-koniec?
-Tak. Zamyśliłeś się – Kuroko uśmiechał się do niego blado.
–Razem z panią Alex i resztą poczekamy tam, przy schodach.
Kagami
skinął głową i odwrócił się do państwa Himuro. Znał ich od dawna, często,
jeszcze w Stanach, bywał gościem w ich domu. Traktowali go wtedy jak własnego
syna, jak rodzonego brata Himuro. Rodzice Kagami’ego traktowali w ten sam
sposób jego przyjaciela. Wiedzieli bowiem, że nie ma na świecie bliższych sobie
osób, niż ci dwaj chłopcy. Dopiero niedawno zaczęło się między nimi psuć.
Przez
koszykówkę.
-Panie Himuro, pani Himuro, proszę przyjąć moje naj…
Kagami nie
miał okazji, by skończyć zdanie. Matka Himuro wymierzyła mu siarczysty
policzek, a on był zbyt zaskoczony, żeby chociażby jęknąć. Seirin niemal
natychmiast wróciło się biegiem w jego stronę, ale Kuroko powstrzymał ich
gestem. Ojciec Himuro złapał żonę za nadgarstek i powstrzymał od kolejnego
uderzenia.
-Kaiko, przestań! – warknął.
-To jego wina! Jego i tylko jego! – krzyczała kobieta, a łzy
spływały jej po twarzy.
-Pani Himuro, ja…
-Tatsuya ci ufał! Kochał cię!
-Pani Himuro…
-Gdyby nie ty, nasz syn wciąż by żył. Najlepiej by było,
jakbyś się nie urodził! Oddaj mi moje dziecko, słyszysz?! Oddaj mi moje dziecko
– złapała go za koszulę i zaczęła nim szarpać.
Tym, co
przeraziło Kuroko był fakt, że Kagami pozwalał sobą pomiatać i bić się, nie
reagował nawet gestem. Poczucie winy musiało go przytłaczać.
-Dlaczego mu nie pomogłeś? Dlaczego mu nie pomogłeś – krzyk
pani Himuro przeszedł w szloch, gdy ukryła twarz w piersi Kagami’ego. –Liczył
na ciebie, tak napisał w liście…
-Liście? – podchwycił Kagami, podczas kiedy brat kobiety
odprowadzał ją na bok.
-Tak – ojciec Himuro sięgnął do kieszeni. –Tatsuya
zaadresował go do ciebie. Policja go nam oddała wczoraj. Taiga, hm… wiem, co
mój syn czuł do ciebie. Nie jestem zły. Nie jestem… Cieszę się, w tym
wszystkim, że nie spotkało go to, co spotkało jego przyjaciela. Wolę wierzyć,
że Tatsuya… po prostu zasnął, tak. Zasnął. Uważaj na siebie, Taiga. Żeby twoi
rodzice nie musieli przez to przechodzić.
Kagami nie
wiedział, co pali go bardziej. Zaczerwieniony policzek, bolące serce, łzy w
oczach, które nie chciały spłynąć, a może list w dłoni, który tak bardzo bał
się przeczytać?
Kuroko
podkulał palce, czując, jak chłód ciągnie od podłogi. Mimo, że dzień był bardzo
ciepły, wieczorem rozpętała się burza, a temperatura spadła. Mieli szczęście,
że dotarli do domu, nim na dworze zrobiło się piekło. Martwił się tym, że
Kagami nic nie mówił, a także – co było już bardziej niepokojące – nie chciał
jeść. Kuroko nawet nie próbował nakarmić go niczym, co zrobił sam. Zamówił
jedzenie z jego ulubionej restauracji, ale Kagami pokręcił tylko głową.
Zastanawiał
się, czy to jego wina. Czy Kagami go teraz nienawidzi i zastanawia się, jak go
odesłać? Kuroko zacisnął dłonie na t-shircie swojego partnera, który właśnie miał
na sobie. Zapach Kagami’ego działał na niego kojąco, był znajomy, pewny i
bezpieczny. Żałował, że jego ubrania nie są na tyle duże, by Kagami mógł się
nimi otulić. Czy wtedy poczułby się lepiej?
-Zrobiłem ci herbatę – postawił kubek przed Kagamim, po czym
usiadł obok i podciągnął kolana do piersi, obejmując się ramionami.
-Dzięki – partner nawet na niego nie spojrzał.
Wzrok miał
utkwiony w kopercie, która leżała na stoliku. Nie otworzył jej; ktoś inny
zrobił to za niego, gdyż koperta była podarta i miejscami wygnieciona.
Zaadresowana była starannym, eleganckim pismem. Nie było to ani kanji, ani
żaden z japońskich alfabetów. Kuroko podejrzewał, że list jest po angielsku.
-Powinienem to przeczytać, prawda? – zapytał nagle Kagami.
-Tak. Powinieneś – Kuroko przytaknął cicho. –Ale jeśli nie
jesteś gotowy…
-Nigdy nie będę – zaśmiał się gorzko. Ale mimo to sięgnął po
kopertę, aczkolwiek ręka mu drżała. –Tetsuya…
-Pójdę do pokoju – powiedział Kuroko, poruszając się
niespokojnie. –Jak skończysz, to.… jeśli będziesz chciał…za-zawołaj.
-Tetsuya, zostań – Kagami spojrzał na niego, a Kuroko
przeraziła ilość bólu, jaką ten miał w oczach. –Zostań, proszę.
Kagami odetchnął głęboko i otworzył list. Nim jednak spojrzał na tekst (który, zgodnie z przypuszczeniami Kuroko, był w języku angielskim), przez kilka długich minut patrzył w okno.
W końcu
jednak spojrzał na ostatnie słowa swojego brata. Miejscami litery były
rozmazane, jakby Himuro płakał, a potem przecierał kartkę ręką. Mimo to, nie
miał problemu z odczytaniem treści.
„Drogi Bracie!
Schrzaniłem.
Nie ma się czym chwalić, prawda? Miałem szansę naprawić wszystko między nami,
zwłaszcza po tym, jak z Twoim przyjacielem pokonaliście Atsushi’ego i mnie na
boisku. Otwarło mi to oczy i uświadomiło, że nigdy nie będę grał tak dobrze,
jak Ty. Uczeń przerósł mistrza, co? A potem wygraliście Winter Cup i
zauważyłem, jak ważny jest dla Ciebie Kuroko. Stał się centrum Twojego
wszechświata; centrum, którym kiedyś byłem ja. Jestem…byłem?… tak bardzo
zazdrosny. Koszykówka zawsze sprawiała Ci przyjemność, ale z nim stała się nie
tylko zabawą, stała się sensem Twojego istnienia. Dał Ci przyszłość, której ja
nie rozumiałem.
Przepraszam,
Taiga. Za te kłótnie, za podziały. Za to, że byłem taki uparty i myślałem tylko
o własnym szczęściu, podczas kiedy Ty poukładałeś sobie życie. Myślałem, że nie
ma w nim dla mnie miejsca, ale myliłem się. Słowa, które powiedziałeś przed
chwilą, wciąż wibrują mi w uszach. Ja też Cię kocham, Taiga. Niestety, kocham
Cię inaczej, niż Ty mnie.
Próbowałem
o Tobie zapomnieć. Było mi dobrze z Atsushim, dbał o mnie, słuchał, chociaż nie
zawsze wysłuchiwał. Może gdyby nie to, że ktoś odebrał mi go tak wcześnie, może
zastąpiłby Ciebie? Wierzę jednak, że on gdzieś na mnie czeka i że znów go
spotkam.
Nie wiem,
co mogę Ci powiedzieć, Bracie. Żałuję, że nie mogłem Ci tego powiedzieć prosto
w oczy, ale dopiero kiedy piszę, jestem w stanie zebrać myśli. Nie boję się już
dłużej. Chcę Ci tylko obiecać, że, jeśli to możliwe, będę Cię chronił z
miejsca, do którego trafię.
I
proszę, przekaż Kuroko, że go przepraszam. Nie dałem mu szansy, oceniłem go,
niewiele o nim wiedząc. Mam nadzieję, że będziecie razem i będziecie
szczęśliwi.
Żegnaj, Taiga.
Kocham Cię.
Tatsuya.”
Kagami
ukrył twarz w dłoniach i potarł palcami oczy. Nawet nie zadawał sobie sprawy z
tego, że płacze, póki nie poczuł, że jego twarz jest wilgotna. Ze zdumieniem
spojrzał na swoje dłonie. Drżały tak, jak gdyby miał gorączkę.
Kuroko bez
słowa przysunął się bliżej i oparł czoło o jego ramię. Rozpaczliwie szukał
słów, ale wolał przemawiać gestami. Nieśmiało ujął jego dłonie i przycisnął do
swojej piersi. Wiedział, że Kagami zaraz wyczuje, jak niespokojnie bije jego
serce.
-Jestem tutaj, Kagami – powiedział wyraźnie, chociaż głos
lekko mu się łamał. –Jestem przy tobie. Zawsze będę. Spójrz na mnie, Kagami…
-Tetsu – chłopak dotknął czołem jego czoła. –Gdybym
powiedział mu co innego, gdybym…
-Himuro wybrał swoją drogę, Kagami. Nic nie mogłeś zrobić.
Byłeś przy nim, mówiłeś, wiem, że nawet poprosiłeś panią Alex, żeby z nim
porozmawiała. To nie twoja wina – oznajmił twardo.
Kagami
odetchnął głęboko. Nie wierzył słowom Kuroko, chociaż miały one sens. Cieszył
się jednak z tego, że chłopak trzyma go za ręce, jest przy nim wtedy, kiedy
potrzebuje go najbardziej. Alex powiedziała mu to samo, sama czuła się również
winna temu, że nie zapobiegła śmierci Himuro. Oboje czuli się tak, jak gdyby
stracili część swojej duszy. I chociaż oboje cierpieli tak mocno, że każdy
kolejny oddech wydawał się być piekłem, żyli i to było najważniejsze.
-Chodź – powiedział nagle Kuroko, podnosząc się. –Nie mogę
dać ci moich ubrań – szepnął – ale mogę dać ci siebie.
Kiedy
dotarli do łóżka, Kagami nie był delikatny. I chociaż przepraszał za to, Kuroko
tylko kręcił głową i bez słów wyciągał ku niemu ramiona. Nawet kiedy ruchy
Kagami’ego stały się agresywne i ostre, jego partner nie przeciwstawiał się.
Dzisiejszej nocy chciał tylko pomóc nieść mu jego ból, był gotów wziąć część
cierpienia na siebie. Chciał pomóc Kagami’emu, chociaż na chwilę, zapomnieć o
tym, co się stało.
I chociaż
wiedział, że nie jest na to gotowy, przytulił twarz do poduszki i klęknął,
rozchylając nogi. Bolało; bolało tak bardzo, że musiał zagryźć wargi, żeby nie
krzyczeć. Jęczał tylko cicho, zaciskając rozpaczliwie palce na prześcieradle.
Nie odnalazł tej nocy spełnienia, ale kiedy Kagami osiągnął swoje, mógł
wreszcie odzyskać oddech. Leżał na brzuchu, szykując się psychicznie do
rozmowy, ale na szczęście nie musiał nic mówić.
Wystarczyło,
że objął Kagami’ego i pozwolił, by jego łzy wsiąkały w jego koszulkę. Gładził
go po włosach i całował, tak, jak on jeszcze nie tak dawno pocieszał jego.
-Kocham cię, Taiga – szepnął, zamykając oczy. –Kocham cię i
zrobiłbym wszystko, żebyś nie cierpiał.
Hyuuga
wszedł do swojego pokoju i zamknął drzwi na klucz. Robił to rzadko, naprawdę
rzadko, gdyż ufał swojej rodzinie i wiedział, że nie będą naruszać jego
prywatności. Mimo to, od kilku miesięcy ukrywał przed nimi niebezpieczną
tajemnicę.
Tylko cudem
udawało mu się przechwytywać pocztę tak, że ani rodzice, ani żadna z jego
sióstr nie dowiedzieli się, że co jakiś czas anonimy pojawiały się ponownie.
Agresja ich nadawcy rosła z każdą wiadomością, a zdjęcia stawały się coraz
przerażające. Hyuuga wiedział, że powinien zgłosić to na policję, coś z tym
zrobić, ale nie chciał, by ktokolwiek się dowiedział. Analizował każdą
wiadomość, zazwyczaj wtedy, kiedy jego rodzina już zasypiała. Komu mógł się
narazić? Czy to dlatego, że był kapitanem Seirin? Nie był pewien, ale wątpił,
by ta sprawa łączyła się z zabójstwami. Każdy, kto widział ich mecz, wiedział,
że to nie Hyuuga jest gwiazdą Seirin. Skąd więc nienawiść skierowana ku niemu?
Rzucił się
na łóżko i spojrzał na swój telefon. Z wyświetlacza uśmiechali się do niego
Riko i on sam, zakochani w sobie i szczęśliwi. Była najlepszym, co spotkało go
w życiu. Komu i dlaczego przeszkadzała ich miłość? Kagetora? Hyuuga zganił w
myślach sam siebie. To niemożliwe, żeby ojciec Riko zniżył się do poziomu
takich anonimów.
Nagle jego
telefon zaczął wibrować. Był zaskoczony tym, że ktoś dzwoni tak późno, nie znał
również numeru, który pokazał się na wyświetlaczu. Nie wyglądał na numer
japoński.
Kierując
się czystą ciekawością, Hyuuga odebrał i przyłożył telefon do ucha. Przez
chwilę słyszał tylko cichy szum i czyjś oddech.
-Halo? – zapytał cicho.
-Hyuuga Junpei? – czyjś głos, opanowany i spokojny sprawił,
że przeszedł go nieprzyjemny dreszcz.
-Z kim mam przyjemność? – mruknął.
-Nazywam się Nijimura Shūzō i myślę, że powinniśmy
porozmawiać.
(Nigdy nie dowiesz się, jak rozdziera mnie od środka, by Cię
zobaczyć)
I wish that I could tell you something
I wish that I could tell you something
don't.
OdpowiedzUsuńtakich rzeczy nie robi się ludziom. po prostu nie. to powinno być zabronione. to było straszne... ale nie tylko Kagami'ego mi szkoda, Kuroko też... :/
Noo. Taka bezsilność jest najgorsza. Nie wiesz, co powiedzieć, co zrobić, jak się zachować. Możesz tylko i aż być, chociaż nawet nie wiesz, czy ta druga osoba chce Twojej obecności,.. No i to, jak Kagami, że czujesz sie winny...
Usuńtaaak... smutno mi teraz
UsuńEeeej, nie smutaj ;____;
Usuńit's too late to apologize... :(
Usuńdaj coś wesołego w następnym :(
Okej, zrobię Ci spoiler na gg!
Usuńaww x3
UsuńLubisz się znęcać nad czytelnikami, prawda? To że ryczę na twoim opowiadaniu to jest już normalne. Po przeczytaniu tego listu jestem cała taka "Kagami weź idź zgiń". Junpei zgłoś komuś te anonimy, bo jeszcze ktoś Cię zabije...
OdpowiedzUsuńMimo mojego marudzenia rozdział bardzo mi się podobał.
Suga Senpai
Uwielbiam <3 To taka moja mała, grzeszna przyjemność :3 Ale czemu jesteś zła na Kagami'ego? ;__;
UsuńJa Kagamiego w ogóle nie lubię. Wiedział w jakim stanie zostawił Emo Koszykarza w tym hotelu. Kagami nawet nie pomyślał, że on może sobie coś zrobić.
UsuńSuga Senpai
Ano nie pomyślał... Teraz będzie tego żałował aż do końca życia...
UsuńI dobrze ...Niech teraz on cierpi
UsuńSuga Senpai
Heeej, to jakby nie patrzeć wciąż dzieciak xD
UsuńPrzepraszam włącza się we mnie psychopata
UsuńSuga Senpai
Spoko, czaję :3 Zawiódł Himuro, nie da się ukryć ;) Aczkolwiek Himuro też nie był święty...
Usuńno a co miał niby zrobić? pogadał z nim, próbował go uspokoić i tak dalej, zachował się mimo wszystko DOBRZE, a wcale nie musiał po tym, co odwalił Himuro ostatnio. a Kagami mimo wszystko go nie skreślił. niestety, jest tylko koszykarzem, a nie bogiem i nie mógł go uratować. to była decyzja "Emo Koszykarza".
UsuńAkurat chodziło mi raczej o to, co Himuro zrobił w canonie - ten cały tekst, że jak przegra, to nie mogą być dłużej braćmi itp. Strasznie wtedy współczułam Kagami;emu...
UsuńJa na jego miejscu nie zostawiłabym go w takim stanie i to nie dlatego, że go lubię....Albo no nie poprosiłabym kogoś z Yosen, by do niego później zajrzał...
UsuńSuga Senpai
*Albo no nie wiem
UsuńHm, tylko jeszcze O CZYM ROZMAWIALI, to by było istotne w ocenie sytuacji xd
UsuńAkcja tulimy Kagamisia i Kurosia otwarta. Łapiersz się Sercia?
OdpowiedzUsuńChapek spoko, żal mi wszystkich, Taia i Tetsu najbardziej TT.TT
Meeeeeh, ale co u diabła chce Shuu od Hyuugi ?o.O
Coraz bardziej motasz, a ja nadal nie jestem pewna kto jest tym posranym psycholem...
Oczywiście, że tak! Ty tul Kuroko, ja biorę na siebie kagami';ego <3 Ewentualnie Ty tul ich obu, a ja pocieszę Aomine czy Midorimę :D
UsuńUwielbiam motać :D jestem ciekawa, kiedy ktoś w końcu złoży wszystko do kupy xd
Biedny Kagamiii. Anonimy <3
OdpowiedzUsuńdzięki za umilenie niemieckiego :D
Haha ^^ Do usług ^^
UsuńJa wiem, że feelst Himuro itp, ale
OdpowiedzUsuńKAGAKURO <3
Dziękuję tak bardzo ;D
Witam,
OdpowiedzUsuńjak dobrze, że Kuroko ma Kagamiego, ciekawe kto przesyła te anonimy Hyuudze, w zasadzie powinien poinformować policję o tym...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia