Nad Tokio
powoli zapadał zmrok. Cienie kładły się na ulicach, a ludzie przyspieszali
kroku, by jak najszybciej dotrzeć do swoich domów. Było zimno, a zawodzący
wiatr niósł ze sobą obietnicę śniegu.
Prawie cała
drużyna Seirin zebrała się w ciasnym mieszkaniu Kagami’ego. Brakowało tylko
dwójki – Hyuugi i Riko – ale, jako że o nich miała być ta rozmowa, nie zostali
na nią zaproszeni. Kagami również nie wiedział, o co chodzi drużynie, ale skoro
przyszli, nagotował gar herbaty i przyniósł go wraz z chochlą do salonu, gdzie
postawił go na stole. Wszystkie jego kubki były z różnych kompletów; część
przywiózł z Ameryki, część kupił tutaj.
-Nie wiedziałem, że lubisz kubki z nadrukiem – powiedział
Kuroko, trzymając w dłoniach kubek z Grumpy Catem i napisem „I need coffee”.
-Uważam, że są zabawne.
-Szalenie – poparł Izuki, obracając w dłoniach swój: „I’m
not the morning person”.
Mitobe również się uśmiechnął. Siedzący obok Shinji z
zapałem coś notował na kartce papieru. Pierwszoroczniacy siedzieli z nimi,
każdy z nich jednak milczał.
-No okej, skoro już Izuki i Mitobe nas tutaj zwołali, może
powiedzą, o co chodzi – zaczął Kagami. –I dlaczego nie zaprosiliśmy kapitana i
Riko?
-Bo będziemy rozmawiać o nich.
Kiyoshi nalał sobie herbaty z garnka, uważając, że to
całkiem pomysłowe, zrobić tyle herbaty naraz. Jednakże, kiedy usłyszał, ze
drużyna chce rozmawiać o Riko i Hyuudze, poczuł w żołądku nieprzyjemny ciężar.
-A co z nimi? – Kagami spojrzał po swoich przyjaciołach.
-Kagami, czy tylko ty nie zauważyłeś, że są w sobie
zakochani? – zapytał z niedowierzaniem Kuroko.
-CO?! Oni są w sobie zakochani?! – Kagami szeroko otworzył
oczy. Nic takiego nie zauważył. Owszem, czasem widział ich razem na przerwie
czy jak wracali razem ze szkoły, ale pewnie opracowywali wtedy strategię, a nie
rozmawiali o.. no o tym, o czym ludzie rozmawiają na randkach. W świecie
Kagami’ego kochać można było jedynie koszykówkę.
-Nie tylko – Izuki się uśmiechał szeroko – chodzą ze sobą.
Ups. Wymsknęło mi się. Przepraszam. Nie wiecie tego.
Mitobe przytaknął.
-No okej – Kiyoshi napił się herbaty. To, co powiedział
Izuki, zabolało go. –Ale dlaczego nam nie powiedzieli?
-Bo, skupcie się: „to źle może wpłynąć na nasze relacje” –
Izuki dla odmiany skrzywił się z pogardą. –Jeśli ktoś z was uważa, ze to, co
jest między nimi jest złe, niech powie to teraz lub zamilknie na wieki.
Zarówno on,
jak i Mitobe spojrzeli się na nich tak, jakby mówili „odezwijcie się, a nad
ranem wyłowią wasze zwłoki z rzeki”. Ale kiedy przez kilka sekund wszyscy
milczeli, obaj znów się uśmiechnęli.
-Więc, skoro oni się kochają – Kagami zgiął jeden palec – i
chodzą ze sobą – zgiął drugi – to po co my się w to mieszamy? Świetnie sobie
poradzili bez nas.
-Kagami, chodzi o to, żeby przestali się ukrywać, bo nie
robią nic złego – westchnął Kuroko. Cieszył się, że Kagami rozróżnia prawą
stronę od lewej i umie wiązać sznurówki, inaczej mogliby mieć problem.
-Może ukrywają się z ważnego powodu? – wtrącił Kiyoshi.
–Wiecie, ojciec Riko nie wygląda na takiego, co przymknie oko na to, co robi
jego córka.
-Myślę, że pan Aida to nie jest nasz problem – powiedział
Tsuchida. –Myślę, że chodzi im o naszą reakcję. Wiecie, Riko czasem musi nas dotknąć,
każe nam się rozbierać, widzi nas w szatni w różnych stanach negliżu. Może
Hyuuga boi się, ze my będziemy się krępować?
-Albo Riko boi się, że będzie zazdrosny – dodał Shinji.
-Aż tak źle o nich myślicie? – prychnął Kiyoshi. –Oni są
ponad to.
-Zgodzę się z Teppei’em – oznajmił Izuki. –Oni obje po
prostu tacy są.
-No okej – Kagami zmarszczył brwi. Starał się nadążać za
tokiem rozmowy. –Ale dalej nie rozumiem, po co to spotkanie. Skoro oni nie chcą
ujawniać swojego związku…
-… my zrobimy to za nich – dokończył Izuki. –Oczywiście,
najpierw będą wściekli. Ale potem będzie płacz, szloch i przytulanie.
-Nienawidzę, gdy cytujesz bajki Disney’a – jęknął Tsuchida.
-Siad beczka! Ale wracając do tematu. Musimy zrobić coś,
żeby przestali się ukrywać, chociażby tylko przed nami.
-Tylko co?
-Możemy stanąć przed nimi i powiedzieć „hej, wiemy wszystko,
nie musicie się ukrywać” – wymyślił Kagami. Widząc miny kolegów, westchnął. –No
co?
-Jesteś tak szalenie pomysłowy, że aż mnie przyćmiło –
jęknął Izuki. –Dlaczego o tym nie pomyślałem? A, może dlatego, że to nie będzie
zabawne!
Kagami zamilkł. Kuroko uśmiechnął się do niego.
-Uważam, ze pomysł Kagami’ego jest dobry. W ostateczności,
jeśli nic nie wymyślimy, tylko to nam zostanie – zwrócił się do swoich starszych
kolegów.
-Czyli chcecie wymyślić coś zabawnego? – Kiyoshi się
uśmiechnął. –Dobrze. A więc myślmy.
Hyuuga
czekał już od dwudziestu minut na przystanku. Jego irytacja rosła i rosła, w
miarę jak koledzy się spóźniali. Nie ma co, umawiać się z debilami, pomyślał,
zerkając na telefon. Próbował się już dodzwonić do Izuki’ego i Kogi, ale żaden
z nich nie wpadł na to, by odebrać od niego telefon. Poza tym, zastanawiał się,
co im chodzi po głowie, skoro kazali mu spakować ubrania na drugi dzień.
-Hyuuga? – ktoś dotknął jego ramienia. Podskoczył, jak
oparzony, wyrwany z zamyślenia.
-Riko? – ogarnął i westchnął ciężko. –Nie zachodź mnie tak
od tyłu, błagam – jęknął i, korzystając z okazji, że są sami na przystanku,
skradł jej szybkiego buziaka.
Riko
zacisnęła palce na jego kurtce i uśmiechnęła się.
-Wybacz, że się spóźniłam. A gdzie reszta?
-Jeszcze nie dotarła – mruknął. –Nie wiem, umawiają się z
nami, a potem się spóźniają.
-Może uciekł im autobus? – nie było jej przykro, że koledzy
jeszcze nie dojechali. Dawało jej to dodatkowych kilka minut sam na sam z
Hyuugą. –Dostałeś jeszcze jakiś anonim?
-Nie. I nie kłamię – dodał, widząc jej minę. –Mówiłem ci, że
kolesiowi się znudzi.
-Mhm – wsunęła dłoń w jego dłoń i poczuła, jak ją ściska. I
mimo, że oboje mieli rękawiczki, poczuli dosyć szybko wzajemne ciepło.
Hyuuga
chciał ją pocałować, ale kątem oka zauważył Kuroko, który biegł do nich. Zaraz
za nim biegł Mitobe.
-Przepraszamy! – jęknął Kuroko, zginając się i próbując
złapać oddech. –Uciekł nam bus. Kagami dzwonił, że im również. Ale za chwilę
wszyscy powinni być.
-Okej – Hyuuga już miał lepszy humor. Dostał buziaka, więc
nie mógł się gniewać. –Mitobe, gustowny szalik – powiedział, a Mitobe zerknął
na swój szalik z różnokolorowej włóczki. –Siostra ci zrobiła?
Mitobe przytaknął, chowając nos w szaliku. Jego siostry
podarowały mu go na urodziny; same go zrobiły, każda po kawałku.
-Szczęściarzu, moje siostry jedynie potrafią ciąć włosy.
-To one pofarbowały cię na blond? – zapytała Riko.
-Taaak. Obie. Miały przy tym niesamowitą zabawę – Hyuuga nie
lubił wracać do tego, nawet we wspomnieniach.
Na
szczęście, nie musieli dłużej kontynuować tematu, bo wkrótce nadjechał autobus,
z którego wysiedli pozostali. Zrobiło się tłoczno i głośno, bo wszyscy naraz
próbowali wytłumaczyć, dlaczego się spóźnili. Hyuuga próbował ich przekrzyczeć,
ale nadaremno. Ludzie przyglądali im się z lekkimi uśmiechami. Wielu z nich
kojarzyło ich z wiadomości i z gazet: gwiazdy Liceum Seirin, zdobywcy Winter
Cup, na co dzień zwyczajne nastolatki.
-Więc, co chcecie robić?
-Idziemy do kina, a potem do kogoś pić! – zawołał Koganei.
-Może być – zgodziła się Riko. –Musicie się odstresować
przed meczem. Ale od jutra znów trenujemy, więc nie doprowadźcie się do mega
kaca, co?
-Będziesz z nami, nie dopuścisz do tego – zapowiedział
Kiyoshi. –Ktoś w ogóle wybrał film czy idziemy w ciemno?
-W ciemno. Spontaniczność jest taka nieprzewidywalna!
Kurcze, to było niezłe, co? – Izuki spojrzał na nich, oczekując na oklaski.
Jedyne, co dostał, to parę zrezygnowanych spojrzeń i jęknięcie Hyuugi, który
uznał, że jego żart był bardzo słaby.
Po chwili
dotarli do centrum. Poruszanie się grupą było ciężkie, bo co chwila ktoś
przystawał, by coś pokazać reszcie. Hyuuga starał się iść blisko Riko, ale ręce
miał schowane w kieszeni.
W końcu
dotarli do kina. Spojrzeli na tablicę, na której rozpisane były seanse. Riko
westchnęła, widząc, jak wszyscy chłopcy wpatrują się w film, w którym grała
seksowna modelka i wielkie roboty. Pewnie wybiorą ten. No ale prawo
większości..
-A co powiecie na horror? – zapytał Kiyoshi, postępując
zgodnie z planem. –Obejrzyjmy horror.
-Horror? – jęknęła Riko niepewnie. Jeśli było coś, czego się
w swoim życiu bała, to właśnie horrorów.
-Dobry pomysł. Grają teraz remake tego horroru o małej dziewczynce,
która nawiedza blok – Tsuchida postukał palcem w odpowiednie zdjęcie na
tablicy. –Byłem na tym z moją dziewczyną, ale chętnie obejrzę drugi raz.
Wszystko
idzie zgodnie z planem, pomyślał Izuki. Teraz tylko musieli kupić bilety tak,
żeby dwa miejsca były oddzielone od pozostałych. I najlepiej w takim miejscu,
gdzie wszyscy będą wszystko widzieć. Zapowiadał się bowiem ciekawy seans i
żaden z spiskujących nie miał tu na myśli filmu.
-Nie wiem, czy wysłanie ich po bilety to dobry pomysł –
powiedział Kiyoshi, patrząc na Izuki’ego i Kagami’ego, którzy stali przy kasie.
–Mają nietęgie miny.
-Potrafią liczyć punkty, więc chyba potrafią policzyć, ile
biletów potrzebujemy – Riko była przerażona. Miała nadzieję, że braknie
biletów, chociażby jednego i ona wtedy pójdzie sobie na jakiś inny film.
Najlepiej animowany i dla dzieci, gdzie nic nie wyskakuje znikąd i nie straszy.
-Okej, słuchajcie, sprawa jest taka, że prawie cała sala
była zajęta, więc pani nas rozrzuciła troszkę – powiedział Izuki, unosząc bilety.
Robił lekko zawiedzioną minę, chociaż w środku tańczył z radości. –Większość
może siąść z góry, ale cztery osoby dostały miejsca na tych kanapach dla par.
Soł. Ktoś reflektuje na takie?
Zapadła cisza. Chłopaki nie patrzyli na siebie nawzajem. W
końcu Kuroko westchnął ciężko.
-Ja mogę siąść na takim, nie przeszkadza mi to – powiedział.
-To ja mogę iść z Kuroko – dodał Kagami.
-Okej, pozostaje kwestia drugiej kanapy – Izuki wręczył
gwiazdom drużyny ich bilety.
-Mogę iść na kanapę, pod warunkiem, że któryś z was pójdzie
ze mną – mruknęła Riko.
-Hmm? Chętni? Ostrzegam, raz widziałem horror z Riko, nie w
roli głównej, żeby nie było, no i nasza pani trener potrafi udusić człowieka w
czasie seansu – Izuki bezczelnie się uśmiechnął.
-Daj mi ten bilet – burknął Hyuuga. Dobrze wiedział, że
Izuki zrobił ten casting specjalnie, wiedząc, ze nie wytrzyma i się zgłosi. No
cóż. Nie powinien być z tego powodu zły; nie dosyć, że obejrzy film z Riko, to
Izuki dał im pretekst do obejmowania się.
W sumie, jak o tym pomyślał na spokojnie, gdy siadali na
swoich miejscach, Izuki wyrządził im przysługę.
Dwa rzędy
dalej Izuki wymościł się wygodnie w fotelu i sięgnął do popcornu, który miał na
kolanach Mitobe.
-Ale będzie przedstawienie – powiedział, napychając się
jedzeniem i popijając colą.
Mitobe przytaknął, również zajadając się. Podsunął kubełek
Teppei’owi, który pokręcił głową.
-Nie jestem głodny – skłamał.
Prawda była
taka, ze ciężko było mu obserwować Riko
i Hyuugę. Siedzieli obok siebie i rozmawiali o czymś przyciszonymi głosami,
nachylając się ku sobie. Czuł się jednocześnie zazdrosny, ale też dziwnie
spokojny. Oboje byli jego przyjaciółmi, więc cieszył się, że są ze sobą
szczęśliwi, ale gdzieś w nim, jakiś cichutki głosik mówił mu, że oddałby wiele,
by teraz siedzieć obok Riko.
Kuroko
wcisnął się w fotel i objął ramionami. Kagami patrzył na niego podejrzliwie.
Jeszcze nigdy, nawet podczas najcięższych meczy, nie widział przyjaciela tak
spiętego.
-Kuroko… czy ty boisz się horrorów? – zapytał w końcu.
-Strasznie – przyznał. –Jak byłem dzieckiem, przez przypadek
obejrzałem jeden w telewizji. Od tamtego czasu nienawidzę ciemności i
strasznych filmów.
-Więc czemu zgodziłeś się na plan Tsuchidy? Skoro boisz się
horrorów, trzeba było zrobić to, co mówił Kiyoshi..
Kuroko pokręcił głową.
-Ten plan był najlepszy. Zamknę oczy i będę udawał, że nie
widzę nic.
Kagami
odwrócił głowę i wbił wzrok w ekran. Na jego policzkach pojawił się lekki
rumieniec, ale wyciągnął do Kuroko dyskretnie rękę.
-Jeśli się wystraszysz, możesz mnie ścisnąć – szepnął.
Nie mógł
tego zauważyć, ale Kuroko również się zarumienił. A po chwili Kagami poczuł na
swojej skórze dotyk zimnych palców Kuroko, kiedy ten wsuwał swoją rękę w jego
rękę.
Kiedy tylko
film się zaczął, Riko opuściła resztka odwagi. Cieszyła się, że w sali jest na
tyle ciemno, że nie było nic widać; wsunęła się Hyuudze pod ramię i ukryła
twarz w jego szyi. Pierwszy raz przyjęli tego typu pozycję, ale już po chwili
oboje uznali, że bardzo ją lubią.
-Ładnie pachniesz – szepnęła mu do ucha.
Hyuuga chrząknął i zarumienił się lekko. Za odpowiedź
musiało wystarczyć jej to, że przesunął palcami po jej karku w delikatnej
pieszczocie, która wywołała u niej przyjemny dreszczyk. Ale kiedy poczuł, jak
jej usta lekko zaciskają się na płatku jego ucha, zadrżał.
-Riko… - jęknął.
-Wybacz – uśmiechnęła się i ułożyła głowę tak, by widzieć
ekran, ale w razie czego móc się bezpiecznie skryć.
Kiedy oboje
wciągnęli się w film, całkowicie zapomnieli o tym, że nie są na sali sami.
Hyuuga lubił horrory i podobała mu się historia, jaką niósł ze sobą film,
podobało mu się również to, ze czuł ciężar głowy Riko na swojej piersi.
Ona z kolei
również oglądała film, ale w ogóle nie kojarzyła, o co w nim chodzi. Odkryła
bowiem, że chodzenie z Hyuugą to nie tylko całowanie się i rzucanie na siebie
przy najbliższej okazji. To również słuchanie bicia jego serca. Ten dźwięk
uspokajał ją i lekko usypiał, ponieważ czuła się tak bezpiecznie, jak jeszcze
nigdy, zwłaszcza podczas oglądania horroru.
Coś w niej
całkiem pękło i powstało na nowo. Zrozumiała, ze to, co łączyło ją i Hyuugę,
nie było zwykłym zauroczeniem i przyciąganiem seksualnym. Ona naprawdę go
kochała. Każde uderzenie jego serca stukało do jej świadomości, jakby mówiło „wpuść
mnie i przestań się temu opierać”.
Kiedy
wyszli z kina, Izuki uśmiechnął się do nich. Zauważył, że Riko była lekko
zgaszona, a Hyuuga nieobecny myślami. Jednakże, ku jego zdumieniu, również
Kuroko wyglądał na całkiem rozkojarzonego, za to Kagami uśmiechał się szeroko.
Ich plan jak na razie nie napotkał żadnej przeszkody.
-Co tam, Riko? Żyjesz? – zagadnął, wyrównując z nią krok.
-Lepiej martw się o kapitana, podduszenia bywają
niebezpieczne – wtrącił Tsuchida, dołączając do nich.
Szli teraz
tak, że Riko i Hyuuga znajdowali się pomiędzy Izukim i Tsuchidą. Drużyna za
nimi szykowała się do kolejnego etapu planu. Jednego z wielu, jak stwierdził
Izuki, cytując znów Disney’a.
-Żyję, jak widzicie – warknął Hyuuga. –Ten film wcale nie
był aż tak straszny.
-Prawda – dodała Riko, która nawet nie wiedziała, o czym był
ten film.
-Może polubisz horrory – zaśmiał się Kiyoshi. –I kiedyś
zrobimy sobie prawdziwy maraton, wszyscy razem.
-Świetny pomysł! – zawołał entuzjastycznie Shinji. –Będzie
zabawnie.
Spiskowcy
nie wiedzieli, czy „zabawny” będzie maraton czy to, co miało wkrótce nadejść:
finałowa scena ich planu, czyli popijawa. Wiedzieli, że człowiek tylko wtedy
zdobywa się na szczerość.
Jako, że w
Japonii alkohol można było kupić dopiero od dwudziestego roku życia, zatrzymali
się przy podejrzanie wyglądającym sklepie w bocznej uliczce.
-Kagami i Kiyoshi, wyglądacie na najstarszych, idźcie po
zaopatrzenie – polecił Izuki. –Ludzie, opróżniać kieszenie.
Każdy z
nich wyciągnął kasę, którą wręczyli chłopakom. Izuki wiedział, że właściciel
tego sklepiku raczej nie robił nigdy problemów (to tutaj kupili alkohol na
pierwszą popijawę w życiu, po której na kaca cierpieli dwa dni. Tylko Mitobe
cudem się ostał i pilnował, żeby poszli spać na materacach a nie na ziemi).
Kiedy tamci
weszli do sklepu, Riko westchnęła głęboko. Słyszała z plotek o tym, jak chłopcy
pierwszy raz doprowadzili się do takiego stanu i nie bardzo jej to
odpowiedziało, ale wiedziała, że nie ma sensu z nimi dyskutować. Poza tym, będą
pić u kogoś w domu, więc wszystko będzie pod jako – taką kontrolą. Miała tylko
nadzieję, że Hyuuga i Kiyoshi zapanują nad drużyną.
-Będziecie upijać do nieprzytomności młodszych? – mruknęła
do Izuki’ego.
-Muszą przejść kolejny etap chrztu bojowego, nie? Było
składanie obietnicy z dachu, było kupowanie kanapek, my się narąbaliśmy jak
messerschmitty po jednym meczu, ich kolej.
Trenerka tylko ciężko westchnęła.
-Tylko nie przesadźcie – poprosiła.
W końcu
Kagami i Kiyoshi wyszli ze sklepu; nie dosyć, że ich plecaki wyglądały na o
wiele cięższe, w rękach mieli dwie duże siatki. Na swoje usprawiedliwienie
mogli dodać tylko tyle, że prócz alkoholu kupili coś do jedzenia.
-Okej, to do kogo idziemy?
-Kto mieszka najbliżej?
-Kto mieszka sam?
Zgodnie z
planem, Kagami zaprosił ich do siebie. Nie było to daleko, zaledwie dwa
przystanki autobusem, więc postanowili się przejść. W czasie drogi wymieniali
się pomysłami na to, jak zaszokować liceum Rakuzan, gdy już się o nich zjawią.
Tsuchida zaproponował, żeby na twarzach namalowali sobie barwy wojenne, na co
większość zareagowała śmiechem. Tylko Kuroko zastanawiał się głośno, jakie
byłyby to barwy. Starał się też iść blisko Kagami’ego. Nigdy wcześniej nie pił
alkoholu i miał przed oczami różne, dosyć pokręcone, wizje tego, co będzie się
wkrótce działo.
W
mieszkaniu było ciasno, ale jakoś się wszyscy pomieścili. Obsiedli stół
Kagami’ego dookoła, a na blacie wkrótce pojawiły się chipsy, paluszki,
czekolada i dwie butelki wódki.
-Kupiliśmy polską wódkę. Ciężko dostać, ale ten facet ma
znajomości – powiedział z dumą Kiyoshi. –Tylko nie przegryzajcie jej czekoladą,
bo będziecie rzygać – doradził młodszym kolegom.
-Coś czuję, że wszyscy będziemy rzygać – jęknęła Riko.
Po chwili,
na rozgrzanie, poleciała pierwsza kolejka. Kagami wytłumaczył im, że wcześniej
pił już z Polakami, którzy byli na wymianie uczniów w Los Angeles.
-Nigdy więcej – oznajmił. –Nas trzeba było spod stołu
zbierać, a oni dopiero zaczynali się rozkręcać.
-Wesoły naród – uśmiechnął się Izuki.
Na
dyskretny znak, dany przez Mitobe, Shinji pilnował, żeby kieliszki Riko i
Hyuugi były zawsze pełne. Oczywiście, pozostałym też dolewał (Mitobe jako
jedyny nie pił), ale troszkę mniej. Mimo to, wkrótce Kuroko miał już zdrowe
wypieki na twarzy i opierał się o Kagami’ego tak, jakby ten był wygodnym
krzesłem. Kagami również zrobił się czerwony i usiadł tak, by Kuroko siedział
między jego nogami (bał się, że młodszy kolega wkrótce zjedzie na podłogę).
-A tak właściwie, Tsuchida – zaczął Kuroko, troszkę sennym
głosem. –Chyba jako jedyny z nas masz dziewczynę.
-Chyba tak – Tsuchida lekko się zakłopotał. –Chodzę z
młodszą siostrą Mitobe. Ma na imię Yuna.
-Ładniiiee – westchnął Shinji, rozmarzony. –Pewnie jest
śliczna, co? Na pewno ładniejsza od Mitobe.
Mitobe uśmiechnął się szeroko, a Shinji odwzajemnił uśmiech.
-Ty też jesteś śliczny, zawsze ci to powtarzam – zwrócił się
do kolegi, a Mitobe poklepał go po głowie.
-Oczywiście, że jest. Chcecie zobaczyć zdjęcie?
Zgodnie z
planem, wszyscy przytaknęli, a Tsuchida wyciągnął z portfela złożone na pół
zdjęcie. Przedstawiało ono jego i ładną, czarnowłosą dziewczynę w wesołym
miasteczku. Oboje uśmiechali się do obiektywu, jakby wygrali los na loterii.
Riko westchnęła, marząc, by kiedyś ktoś takie zdjęcie zrobił jej i Hyuudze.
Zadrżała, wyobrażając sobie, jakby to było, móc obejmować go, bez stresowania
się tym, ze ktoś ich widzi. Albo móc po prostu trzymać go za rękę w tłumie
ludzi.
-Zimno ci? – zapytał Hyuuga, nachylając się nad nią. Musiała
przyznać, że wzrok miał jeszcze bystry, ale też powoli na jego policzkach kwitł
rumieniec. Zdjął swoją bluzę i otulił nią jej ramiona, pozostając tylko w
koszuli i koszulce, którą miał pod spodem.
Kuroko przyjrzał się im maślanym wzrokiem.
-Tsuchida, jak doprowadziłeś do tego, że jesteście razem? Ja
też mam kogoś na oku, ale nie wiem, jak wyznać swoje uczucia – dodał. Kagami
miał ochotę się roześmiać. Kuroko nawet pijany, potrafił wciąż idealnie i
przekonująco grać swoją rolę: nieszczęśliwie zakochanego.
-Normalnie. Poprosiłem ją o to. Zostawiłem jej list w
szafce. A poznałem ją, jak kiedyś wpadłem do Mitobe po notatki.
-Kapitanie - Kuroko ziewnął i potarł oczy, a Kagami odsunął
z zasięgu jego ręki kieliszek i podstawił kubek z sokiem – gdybyś był
zakochany, jak oznajmiłbyś to swojej dziewczynie?
-Co to za pytanie? – Hyuuga zamrugał zaskoczony.
Riko poczuła, jak siedząc obok
niej, lekko się spina. Ale że sama miała już lekko podniesiony poziom alkoholu
we krwi, w dodatku było jej przyjemnie ciepło w bluzie, nomen omen, swojego
chłopaka, chętnie chciała posłuchać, co też on odpowie.
-Tsuchida jest najstarszy, potem jesteś ty. Dawałbyś jej
swoje ubrania, żeby pachniała tobą?
-O boże, następny jestem ja – jęknął Kiyoshi. A nic nie wiem
o dziewczynach – kołysał się lekko, a jego oczy powoli traciły ostrość
widzenia. –Hyuuga, powiedz mu coś mądrego, nim się do mnie doczepi z takimi
pytaniami.
-Powiedziałbym jej, że ją kocham. To proste – powiedział
Hyuuga, nie patrząc im w oczy. –I oznajmiłbym jej, że idziemy na randkę.
-Och. Troszkę brutalnie – westchnął Kuroko, który nie miał
tyle odwagi, żeby wyskoczyć z takimi postulatami.
-Ale to fajne – zaśmiała się Riko. –Staje przed tobą i mówi,
że idziecie do kina i koniec – dalej chichotała.
Przy stole
zapadła cisza. Wszyscy wpatrywali się w nią, nawet Hyuuga, który czuł, że za
chwilę oboje stracą kontrolę nad tym, co mówią. O ile Riko już jej nie
straciła.
-O czym mówisz, Riko? – Kiyoshi zamrugał. –Hyuuga tak przed
tobą stanął?
-No. Nie uwierzylibyście, co nie? – dalej się śmiała. –Był
taki władczy i słodki! O..! Chyba nie miałam tego mówić! – zasłoniła sobie usta
dłońmi.
-Nie miałaś – Hyuuga westchnął, ale skoro wyszło szydło z
worka, nie pozostało mu nic innego, jak objąć Riko ramieniem. –Tak, jesteśmy
parą – powiedział, troszkę buntowniczo zadzierając nos do góry, jakby im rzucał
wyzwanie.
Ale zamiast
słów krytyki, w ich stronę posypały się gromkie oklaski, gwizdy i śmiechy.
Drużyna wiwatowała, a koledzy poklepywali Hyuugę po ramieniu. On i Riko poczuli
się troszkę zagubieni w tym hałasie. Nie przypuszczali, że wszyscy zareagują
tak entuzjastycznie.
Kiedy wszyscy się już troszkę opanowali, Kuroko zerknął na
Izuki’ego.
-Dostanę Oscara? – zapytał, uśmiechając się od ucha do ucha.
-Dostaniesz. Za rolę pierwszoplanową. A Tsuchida za
scenariusz. Ja sam przyznaję sobie za reżyserię – wznieśli toast, podczas gdy
świeżo upieczona para patrzyła na nich w skupieniu. Riko miała wrażenie, że
wywinęli im numer, ale nie chciała się na nich złościć. Czuła się lekka, jak
piórko, cudownie wolna.
-Wy to zaplanowaliście? – Hyuuga spojrzał podejrzliwie na
swój kieliszek. Nie istniało serum prawdy, a nawet gdyby, to wszyscy pili to
samo.
-Oczywiście. Mitobe i ja uznaliśmy, że bez sensu jest to,
żebyście się ukrywali – Izuki, mimo wypitej ilości alkoholu, wciąż ogarniał
wszystko tak, jakby był trzeźwy. –Jesteśmy rodziną. To, że się kochacie, tylko
podniesie nasze morale, a nie odwrotnie.
Riko poczuła, jak jej oczy wypełniają się łzami. Zamrugała
szybko, by je odpędzić, ale ostatecznie i tak otarła je rękawem.
-Jesteście kochani – wyszlochała. Hyuuga tylko uśmiechnął
się do nich szeroko, wiedząc, że nie mógł trafić na lepszych przyjaciół.
-A więc wypijmy za miłość! – zawołał Shinji, a wszyscy
unieśli kieliszki i wypili do dna. Kuroko zaczął mrugać gwałtownie; w jego
oczach również pojawiły się łzy.
-Kagami? Chyba się upiłem – westchnął. Poczuł, jak Kagami
kładzie mu dłoń na głowie.
-Widzę. Chodź, położymy cię spać – troskliwie pomógł Kuroko
wstać.
Okazało się
jednak, że Kuroko nie jest w stanie stać o własnych siłach. Izuki uznał, ze
trzeba wypić kolejny raz, tym razem za Kuroko i jego słabą głowę, podczas gdy
Kagami po prostu wziął młodszego kolegę na ręce i zaniósł do swojego pokoju.
Położył go na łóżku i zaczął mu ściągać ubranie.
-Nie zgasisz mi światła? – zapytał cicho Kuroko, czując, jak
ogarnia go coraz większa senność.
-Nie. Zostawię zapaloną lampkę, żebyś się nie bał – obiecał,
nakrywając go kołdrą. Ubrania Kuroko złożył w kostkę i położył na krześle.
-A gdzie ty będziesz spać? – zainteresował się Kuroko,
zapadając w sen.
-Nie wiem – westchnął Kagami, świadom, że Kuroko już go nie
słyszy. Odpłynął całkowicie. W jego sercu drgnęła pewna nuta; troskliwość.
Chciał się opiekować Kuroko.
Tymczasem
przy stole Izuki zerknął na zegarek. I chrząknął.
-Kagami i Kuroko coś długo nie wracają. Myślicie o tym
samym, co ja?
-Że rzygają razem? – Tsuchida uniósł głowę.
-Nie, kretynie. Że wkrótce trzeba będzie przeprowadzić
kolejny taki genialny plan!
Nad ranem
Riko obudziła się w ramionach Hyuugi. Spali, przytuleni do siebie, na kanapie.
Okulary chłopaka leżały na stoliku, tak samo jak większość jego ubrań. Riko
szybciutko zerknęła w dół i odetchnęła z ulgą, widząc, że ma na sobie wszystko.
Jakkolwiek chłopcy rozbierali siebie, kładąc się spać, jej nie odważył się
rozebrać żaden. Uznała, ze to słodkie, że nawet Hyuuga jej nie tknął,
dodatkowo, spał tak, by osłaniać ją sobą od reszty pokoju. Przez chwilę leżała
w ciszy, wsłuchując się tylko w ciche pochrapywanie Izuki’ego, który spał na
brzuchu, z głową na brzuchu Mitobe. Shinji i pierwszoroczniacy zwinęli się obok
siebie przy oknie, na legowisku z koców i poduszek. Kagami’ego nigdzie nie było
widać, więc pewnie spał w jednym pokoju z Kuroko. Kiyoshi spał w półsiedzącej
pozycji, z głową opartą o szafkę z TV.
Jak jedna, wielka, szczęśliwa rodzina, pomyślała, układając
głowę w zgięciu pomiędzy ramieniem a szyją Hyuugi. Kiedy chłopak poruszył się
niespokojnie, pogłaskała go po brzuchu, a następnie objęła.
-Śpij, skarbie. Spij – szepnęła, sama znów zapadając w sen.
Momoi
wracała od Aomine wściekła, jak zawsze. As drużyny Tōō potrafił człowiekowi
zepsuć cały dzień swoimi humorami. Obiecał, że pójdzie z nią na zakupy i
owszem, poszedł, ale dlaczego nie pozwolił, aby wybierała mu ubrania? Lubiła go
ubierać, uważając, że to jej obowiązek, skoro Aomine ma tak rzadki kontakt ze
swoimi rodzicami. On tymczasem uważał, że idą na zakupy dla niej.
-Głupi Aomine – mruknęła, szukając w torebce kluczy do
swojego domu. Kiedy ta upadła jej na ziemię, a wszystko się z niej wysypało,
tupnęła ze złością nogą. Wolałaby spędzić ten dzień z Kuroko, ale on odsypiał
wczorajszą zabawę z drużyną Seirin.
Pochyliła
się, by podnieść swoje rzeczy, ale miała z tym problem. Nic nie widziała przez
łzy, które wypełniły jej oczy. Nikt nie miał dla niej czasu, Kuroko wolał swoją
nową drużynę, a Aomine nie chciał, by mu pomagała. A kiedy zaproponował, że ją
odprowadzi do domu, nakrzyczała na niego i kazała mu się odwalić.
-Będzie zły – mruknęła, szukając po omacku swoich rzeczy.
-Kto? – zapytał znajomy głos.
Uniosła głowę i rozejrzała się. Na ulicy było ciemno, nie widziała
rozmówcy. Miała wrażenie, że zna jego głos, ale był on przytłumiony przez
szalik.
W dół kręgosłupa przemknął jej nieprzyjemny dreszcz.
-Kto to? Aomine, to ty? – lekko się podniosła, rozglądając
dookoła. –Aomine, pokaż się, nie strasz mnie!
Kiedy zobaczyła
swojego rozmówcę, było za późno. Nie zdążyła się uchylić przed kijem, który
uderzył ją prosto w głowę, a świat pochłonęła pustka, cisza i ciemność.
W rozdziale wykorzystano piosenki „Kiss, Kiss, Kiss”
(Buono!) oraz „Zoetrope” (Yanagi Nagi).
Troszkę się rozpisałam… ;)