sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział 3. Przyjaciele są rodziną, którą sami wybieramy.





            Nad Tokio powoli zapadał zmrok. Cienie kładły się na ulicach, a ludzie przyspieszali kroku, by jak najszybciej dotrzeć do swoich domów. Było zimno, a zawodzący wiatr niósł ze sobą obietnicę śniegu.
            Prawie cała drużyna Seirin zebrała się w ciasnym mieszkaniu Kagami’ego. Brakowało tylko dwójki – Hyuugi i Riko – ale, jako że o nich miała być ta rozmowa, nie zostali na nią zaproszeni. Kagami również nie wiedział, o co chodzi drużynie, ale skoro przyszli, nagotował gar herbaty i przyniósł go wraz z chochlą do salonu, gdzie postawił go na stole. Wszystkie jego kubki były z różnych kompletów; część przywiózł z Ameryki, część kupił tutaj.
-Nie wiedziałem, że lubisz kubki z nadrukiem – powiedział Kuroko, trzymając w dłoniach kubek z Grumpy Catem i napisem „I need coffee”.
-Uważam, że są zabawne.
-Szalenie – poparł Izuki, obracając w dłoniach swój: „I’m not the morning person”.
Mitobe również się uśmiechnął. Siedzący obok Shinji z zapałem coś notował na kartce papieru. Pierwszoroczniacy siedzieli z nimi, każdy z nich jednak milczał.
-No okej, skoro już Izuki i Mitobe nas tutaj zwołali, może powiedzą, o co chodzi – zaczął Kagami. –I dlaczego nie zaprosiliśmy kapitana i Riko?
-Bo będziemy rozmawiać o nich.
Kiyoshi nalał sobie herbaty z garnka, uważając, że to całkiem pomysłowe, zrobić tyle herbaty naraz. Jednakże, kiedy usłyszał, ze drużyna chce rozmawiać o Riko i Hyuudze, poczuł w żołądku nieprzyjemny ciężar.
-A co z nimi? – Kagami spojrzał po swoich przyjaciołach.
-Kagami, czy tylko ty nie zauważyłeś, że są w sobie zakochani? – zapytał z niedowierzaniem Kuroko.
-CO?! Oni są w sobie zakochani?! – Kagami szeroko otworzył oczy. Nic takiego nie zauważył. Owszem, czasem widział ich razem na przerwie czy jak wracali razem ze szkoły, ale pewnie opracowywali wtedy strategię, a nie rozmawiali o.. no o tym, o czym ludzie rozmawiają na randkach. W świecie Kagami’ego kochać można było jedynie koszykówkę.
-Nie tylko – Izuki się uśmiechał szeroko – chodzą ze sobą. Ups. Wymsknęło mi się. Przepraszam. Nie wiecie tego.
Mitobe przytaknął.
-No okej – Kiyoshi napił się herbaty. To, co powiedział Izuki, zabolało go. –Ale dlaczego nam nie powiedzieli?
-Bo, skupcie się: „to źle może wpłynąć na nasze relacje” – Izuki dla odmiany skrzywił się z pogardą. –Jeśli ktoś z was uważa, ze to, co jest między nimi jest złe, niech powie to teraz lub zamilknie na wieki.
            Zarówno on, jak i Mitobe spojrzeli się na nich tak, jakby mówili „odezwijcie się, a nad ranem wyłowią wasze zwłoki z rzeki”. Ale kiedy przez kilka sekund wszyscy milczeli, obaj znów się uśmiechnęli.
-Więc, skoro oni się kochają – Kagami zgiął jeden palec – i chodzą ze sobą – zgiął drugi – to po co my się w to mieszamy? Świetnie sobie poradzili bez nas.
-Kagami, chodzi o to, żeby przestali się ukrywać, bo nie robią nic złego – westchnął Kuroko. Cieszył się, że Kagami rozróżnia prawą stronę od lewej i umie wiązać sznurówki, inaczej mogliby mieć problem.
-Może ukrywają się z ważnego powodu? – wtrącił Kiyoshi. –Wiecie, ojciec Riko nie wygląda na takiego, co przymknie oko na to, co robi jego córka.
-Myślę, że pan Aida to nie jest nasz problem – powiedział Tsuchida. –Myślę, że chodzi im o naszą reakcję. Wiecie, Riko czasem musi nas dotknąć, każe nam się rozbierać, widzi nas w szatni w różnych stanach negliżu. Może Hyuuga boi się, ze my będziemy się krępować?
-Albo Riko boi się, że będzie zazdrosny – dodał Shinji.
-Aż tak źle o nich myślicie? – prychnął Kiyoshi. –Oni są ponad to.
-Zgodzę się z Teppei’em – oznajmił Izuki. –Oni obje po prostu tacy są.
-No okej – Kagami zmarszczył brwi. Starał się nadążać za tokiem rozmowy. –Ale dalej nie rozumiem, po co to spotkanie. Skoro oni nie chcą ujawniać swojego związku…
-… my zrobimy to za nich – dokończył Izuki. –Oczywiście, najpierw będą wściekli. Ale potem będzie płacz, szloch i przytulanie.
-Nienawidzę, gdy cytujesz bajki Disney’a – jęknął Tsuchida.
-Siad beczka! Ale wracając do tematu. Musimy zrobić coś, żeby przestali się ukrywać, chociażby tylko przed nami.
-Tylko co?
-Możemy stanąć przed nimi i powiedzieć „hej, wiemy wszystko, nie musicie się ukrywać” – wymyślił Kagami. Widząc miny kolegów, westchnął. –No co?
-Jesteś tak szalenie pomysłowy, że aż mnie przyćmiło – jęknął Izuki. –Dlaczego o tym nie pomyślałem? A, może dlatego, że to nie będzie zabawne!
Kagami zamilkł. Kuroko uśmiechnął się do niego.
-Uważam, ze pomysł Kagami’ego jest dobry. W ostateczności, jeśli nic nie wymyślimy, tylko to nam zostanie – zwrócił się do swoich starszych kolegów.
-Czyli chcecie wymyślić coś zabawnego? – Kiyoshi się uśmiechnął. –Dobrze. A więc myślmy.

            Hyuuga czekał już od dwudziestu minut na przystanku. Jego irytacja rosła i rosła, w miarę jak koledzy się spóźniali. Nie ma co, umawiać się z debilami, pomyślał, zerkając na telefon. Próbował się już dodzwonić do Izuki’ego i Kogi, ale żaden z nich nie wpadł na to, by odebrać od niego telefon. Poza tym, zastanawiał się, co im chodzi po głowie, skoro kazali mu spakować ubrania na drugi dzień.
-Hyuuga? – ktoś dotknął jego ramienia. Podskoczył, jak oparzony, wyrwany z zamyślenia.
-Riko? – ogarnął i westchnął ciężko. –Nie zachodź mnie tak od tyłu, błagam – jęknął i, korzystając z okazji, że są sami na przystanku, skradł jej szybkiego buziaka.
            Riko zacisnęła palce na jego kurtce i uśmiechnęła się.
-Wybacz, że się spóźniłam. A gdzie reszta?
-Jeszcze nie dotarła – mruknął. –Nie wiem, umawiają się z nami, a potem się spóźniają.
-Może uciekł im autobus? – nie było jej przykro, że koledzy jeszcze nie dojechali. Dawało jej to dodatkowych kilka minut sam na sam z Hyuugą. –Dostałeś jeszcze jakiś anonim?
-Nie. I nie kłamię – dodał, widząc jej minę. –Mówiłem ci, że kolesiowi się znudzi.
-Mhm – wsunęła dłoń w jego dłoń i poczuła, jak ją ściska. I mimo, że oboje mieli rękawiczki, poczuli dosyć szybko wzajemne ciepło.
            Hyuuga chciał ją pocałować, ale kątem oka zauważył Kuroko, który biegł do nich. Zaraz za nim biegł Mitobe.
-Przepraszamy! – jęknął Kuroko, zginając się i próbując złapać oddech. –Uciekł nam bus. Kagami dzwonił, że im również. Ale za chwilę wszyscy powinni być.
-Okej – Hyuuga już miał lepszy humor. Dostał buziaka, więc nie mógł się gniewać. –Mitobe, gustowny szalik – powiedział, a Mitobe zerknął na swój szalik z różnokolorowej włóczki. –Siostra ci zrobiła?
Mitobe przytaknął, chowając nos w szaliku. Jego siostry podarowały mu go na urodziny; same go zrobiły, każda po kawałku.
-Szczęściarzu, moje siostry jedynie potrafią ciąć włosy.
-To one pofarbowały cię na blond? – zapytała Riko.
-Taaak. Obie. Miały przy tym niesamowitą zabawę – Hyuuga nie lubił wracać do tego, nawet we wspomnieniach.
            Na szczęście, nie musieli dłużej kontynuować tematu, bo wkrótce nadjechał autobus, z którego wysiedli pozostali. Zrobiło się tłoczno i głośno, bo wszyscy naraz próbowali wytłumaczyć, dlaczego się spóźnili. Hyuuga próbował ich przekrzyczeć, ale nadaremno. Ludzie przyglądali im się z lekkimi uśmiechami. Wielu z nich kojarzyło ich z wiadomości i z gazet: gwiazdy Liceum Seirin, zdobywcy Winter Cup, na co dzień zwyczajne nastolatki.
-Więc, co chcecie robić?
-Idziemy do kina, a potem do kogoś pić! – zawołał Koganei.
-Może być – zgodziła się Riko. –Musicie się odstresować przed meczem. Ale od jutra znów trenujemy, więc nie doprowadźcie się do mega kaca, co?
-Będziesz z nami, nie dopuścisz do tego – zapowiedział Kiyoshi. –Ktoś w ogóle wybrał film czy idziemy w ciemno?
-W ciemno. Spontaniczność jest taka nieprzewidywalna! Kurcze, to było niezłe, co? – Izuki spojrzał na nich, oczekując na oklaski. Jedyne, co dostał, to parę zrezygnowanych spojrzeń i jęknięcie Hyuugi, który uznał, że jego żart był bardzo słaby.
            Po chwili dotarli do centrum. Poruszanie się grupą było ciężkie, bo co chwila ktoś przystawał, by coś pokazać reszcie. Hyuuga starał się iść blisko Riko, ale ręce miał schowane w kieszeni.
            W końcu dotarli do kina. Spojrzeli na tablicę, na której rozpisane były seanse. Riko westchnęła, widząc, jak wszyscy chłopcy wpatrują się w film, w którym grała seksowna modelka i wielkie roboty. Pewnie wybiorą ten. No ale prawo większości..
-A co powiecie na horror? – zapytał Kiyoshi, postępując zgodnie z planem. –Obejrzyjmy horror.
-Horror? – jęknęła Riko niepewnie. Jeśli było coś, czego się w swoim życiu bała, to właśnie horrorów.
-Dobry pomysł. Grają teraz remake tego horroru o małej dziewczynce, która nawiedza blok – Tsuchida postukał palcem w odpowiednie zdjęcie na tablicy. –Byłem na tym z moją dziewczyną, ale chętnie obejrzę drugi raz.
            Wszystko idzie zgodnie z planem, pomyślał Izuki. Teraz tylko musieli kupić bilety tak, żeby dwa miejsca były oddzielone od pozostałych. I najlepiej w takim miejscu, gdzie wszyscy będą wszystko widzieć. Zapowiadał się bowiem ciekawy seans i żaden z spiskujących nie miał tu na myśli filmu.
-Nie wiem, czy wysłanie ich po bilety to dobry pomysł – powiedział Kiyoshi, patrząc na Izuki’ego i Kagami’ego, którzy stali przy kasie. –Mają nietęgie miny.
-Potrafią liczyć punkty, więc chyba potrafią policzyć, ile biletów potrzebujemy – Riko była przerażona. Miała nadzieję, że braknie biletów, chociażby jednego i ona wtedy pójdzie sobie na jakiś inny film. Najlepiej animowany i dla dzieci, gdzie nic nie wyskakuje znikąd i nie straszy.
-Okej, słuchajcie, sprawa jest taka, że prawie cała sala była zajęta, więc pani nas rozrzuciła troszkę – powiedział Izuki, unosząc bilety. Robił lekko zawiedzioną minę, chociaż w środku tańczył z radości. –Większość może siąść z góry, ale cztery osoby dostały miejsca na tych kanapach dla par. Soł. Ktoś reflektuje na takie?
Zapadła cisza. Chłopaki nie patrzyli na siebie nawzajem. W końcu Kuroko westchnął ciężko.
-Ja mogę siąść na takim, nie przeszkadza mi to – powiedział.
-To ja mogę iść z Kuroko – dodał Kagami.
-Okej, pozostaje kwestia drugiej kanapy – Izuki wręczył gwiazdom drużyny ich bilety.
-Mogę iść na kanapę, pod warunkiem, że któryś z was pójdzie ze mną – mruknęła Riko.
-Hmm? Chętni? Ostrzegam, raz widziałem horror z Riko, nie w roli głównej, żeby nie było, no i nasza pani trener potrafi udusić człowieka w czasie seansu – Izuki bezczelnie się uśmiechnął.
-Daj mi ten bilet – burknął Hyuuga. Dobrze wiedział, że Izuki zrobił ten casting specjalnie, wiedząc, ze nie wytrzyma i się zgłosi. No cóż. Nie powinien być z tego powodu zły; nie dosyć, że obejrzy film z Riko, to Izuki dał im pretekst do obejmowania się.
W sumie, jak o tym pomyślał na spokojnie, gdy siadali na swoich miejscach, Izuki wyrządził im przysługę.

            Dwa rzędy dalej Izuki wymościł się wygodnie w fotelu i sięgnął do popcornu, który miał na kolanach Mitobe.
-Ale będzie przedstawienie – powiedział, napychając się jedzeniem i popijając colą.
Mitobe przytaknął, również zajadając się. Podsunął kubełek Teppei’owi, który pokręcił głową.
-Nie jestem głodny – skłamał.
            Prawda była taka, ze  ciężko było mu obserwować Riko i Hyuugę. Siedzieli obok siebie i rozmawiali o czymś przyciszonymi głosami, nachylając się ku sobie. Czuł się jednocześnie zazdrosny, ale też dziwnie spokojny. Oboje byli jego przyjaciółmi, więc cieszył się, że są ze sobą szczęśliwi, ale gdzieś w nim, jakiś cichutki głosik mówił mu, że oddałby wiele, by teraz siedzieć obok Riko.

            Kuroko wcisnął się w fotel i objął ramionami. Kagami patrzył na niego podejrzliwie. Jeszcze nigdy, nawet podczas najcięższych meczy, nie widział przyjaciela tak spiętego.
-Kuroko… czy ty boisz się horrorów? – zapytał w końcu.
-Strasznie – przyznał. –Jak byłem dzieckiem, przez przypadek obejrzałem jeden w telewizji. Od tamtego czasu nienawidzę ciemności i strasznych filmów.
-Więc czemu zgodziłeś się na plan Tsuchidy? Skoro boisz się horrorów, trzeba było zrobić to, co mówił Kiyoshi..
Kuroko pokręcił głową.
-Ten plan był najlepszy. Zamknę oczy i będę udawał, że nie widzę nic.
            Kagami odwrócił głowę i wbił wzrok w ekran. Na jego policzkach pojawił się lekki rumieniec, ale wyciągnął do Kuroko dyskretnie rękę.
-Jeśli się wystraszysz, możesz mnie ścisnąć – szepnął.
            Nie mógł tego zauważyć, ale Kuroko również się zarumienił. A po chwili Kagami poczuł na swojej skórze dotyk zimnych palców Kuroko, kiedy ten wsuwał swoją rękę w jego rękę.

            Kiedy tylko film się zaczął, Riko opuściła resztka odwagi. Cieszyła się, że w sali jest na tyle ciemno, że nie było nic widać; wsunęła się Hyuudze pod ramię i ukryła twarz w jego szyi. Pierwszy raz przyjęli tego typu pozycję, ale już po chwili oboje uznali, że bardzo ją lubią.
-Ładnie pachniesz – szepnęła mu do ucha.
Hyuuga chrząknął i zarumienił się lekko. Za odpowiedź musiało wystarczyć jej to, że przesunął palcami po jej karku w delikatnej pieszczocie, która wywołała u niej przyjemny dreszczyk. Ale kiedy poczuł, jak jej usta lekko zaciskają się na płatku jego ucha, zadrżał.
-Riko… - jęknął.
-Wybacz – uśmiechnęła się i ułożyła głowę tak, by widzieć ekran, ale w razie czego móc się bezpiecznie skryć.
            Kiedy oboje wciągnęli się w film, całkowicie zapomnieli o tym, że nie są na sali sami. Hyuuga lubił horrory i podobała mu się historia, jaką niósł ze sobą film, podobało mu się również to, ze czuł ciężar głowy Riko na swojej piersi.
            Ona z kolei również oglądała film, ale w ogóle nie kojarzyła, o co w nim chodzi. Odkryła bowiem, że chodzenie z Hyuugą to nie tylko całowanie się i rzucanie na siebie przy najbliższej okazji. To również słuchanie bicia jego serca. Ten dźwięk uspokajał ją i lekko usypiał, ponieważ czuła się tak bezpiecznie, jak jeszcze nigdy, zwłaszcza podczas oglądania horroru.
            Coś w niej całkiem pękło i powstało na nowo. Zrozumiała, ze to, co łączyło ją i Hyuugę, nie było zwykłym zauroczeniem i przyciąganiem seksualnym. Ona naprawdę go kochała. Każde uderzenie jego serca stukało do jej świadomości, jakby mówiło „wpuść mnie i przestań się temu opierać”.

            Kiedy wyszli z kina, Izuki uśmiechnął się do nich. Zauważył, że Riko była lekko zgaszona, a Hyuuga nieobecny myślami. Jednakże, ku jego zdumieniu, również Kuroko wyglądał na całkiem rozkojarzonego, za to Kagami uśmiechał się szeroko. Ich plan jak na razie nie napotkał żadnej przeszkody.
-Co tam, Riko? Żyjesz? – zagadnął, wyrównując z nią krok.
-Lepiej martw się o kapitana, podduszenia bywają niebezpieczne – wtrącił Tsuchida, dołączając do nich.
            Szli teraz tak, że Riko i Hyuuga znajdowali się pomiędzy Izukim i Tsuchidą. Drużyna za nimi szykowała się do kolejnego etapu planu. Jednego z wielu, jak stwierdził Izuki, cytując znów Disney’a.
-Żyję, jak widzicie – warknął Hyuuga. –Ten film wcale nie był aż tak straszny.
-Prawda – dodała Riko, która nawet nie wiedziała, o czym był ten film.
-Może polubisz horrory – zaśmiał się Kiyoshi. –I kiedyś zrobimy sobie prawdziwy maraton, wszyscy razem.
-Świetny pomysł! – zawołał entuzjastycznie Shinji. –Będzie zabawnie.
            Spiskowcy nie wiedzieli, czy „zabawny” będzie maraton czy to, co miało wkrótce nadejść: finałowa scena ich planu, czyli popijawa. Wiedzieli, że człowiek tylko wtedy zdobywa się na szczerość.
            Jako, że w Japonii alkohol można było kupić dopiero od dwudziestego roku życia, zatrzymali się przy podejrzanie wyglądającym sklepie w bocznej uliczce.
-Kagami i Kiyoshi, wyglądacie na najstarszych, idźcie po zaopatrzenie – polecił Izuki. –Ludzie, opróżniać kieszenie.
            Każdy z nich wyciągnął kasę, którą wręczyli chłopakom. Izuki wiedział, że właściciel tego sklepiku raczej nie robił nigdy problemów (to tutaj kupili alkohol na pierwszą popijawę w życiu, po której na kaca cierpieli dwa dni. Tylko Mitobe cudem się ostał i pilnował, żeby poszli spać na materacach a nie na ziemi).
            Kiedy tamci weszli do sklepu, Riko westchnęła głęboko. Słyszała z plotek o tym, jak chłopcy pierwszy raz doprowadzili się do takiego stanu i nie bardzo jej to odpowiedziało, ale wiedziała, że nie ma sensu z nimi dyskutować. Poza tym, będą pić u kogoś w domu, więc wszystko będzie pod jako – taką kontrolą. Miała tylko nadzieję, że Hyuuga i Kiyoshi zapanują nad drużyną.
-Będziecie upijać do nieprzytomności młodszych? – mruknęła do Izuki’ego.
-Muszą przejść kolejny etap chrztu bojowego, nie? Było składanie obietnicy z dachu, było kupowanie kanapek, my się narąbaliśmy jak messerschmitty po jednym meczu, ich kolej.
Trenerka tylko ciężko westchnęła.
-Tylko nie przesadźcie – poprosiła.
            W końcu Kagami i Kiyoshi wyszli ze sklepu; nie dosyć, że ich plecaki wyglądały na o wiele cięższe, w rękach mieli dwie duże siatki. Na swoje usprawiedliwienie mogli dodać tylko tyle, że prócz alkoholu kupili coś do jedzenia.
-Okej, to do kogo idziemy?
-Kto mieszka najbliżej?
-Kto mieszka sam?
            Zgodnie z planem, Kagami zaprosił ich do siebie. Nie było to daleko, zaledwie dwa przystanki autobusem, więc postanowili się przejść. W czasie drogi wymieniali się pomysłami na to, jak zaszokować liceum Rakuzan, gdy już się o nich zjawią. Tsuchida zaproponował, żeby na twarzach namalowali sobie barwy wojenne, na co większość zareagowała śmiechem. Tylko Kuroko zastanawiał się głośno, jakie byłyby to barwy. Starał się też iść blisko Kagami’ego. Nigdy wcześniej nie pił alkoholu i miał przed oczami różne, dosyć pokręcone, wizje tego, co będzie się wkrótce działo.

            W mieszkaniu było ciasno, ale jakoś się wszyscy pomieścili. Obsiedli stół Kagami’ego dookoła, a na blacie wkrótce pojawiły się chipsy, paluszki, czekolada i dwie butelki wódki.
-Kupiliśmy polską wódkę. Ciężko dostać, ale ten facet ma znajomości – powiedział z dumą Kiyoshi. –Tylko nie przegryzajcie jej czekoladą, bo będziecie rzygać – doradził młodszym kolegom.
-Coś czuję, że wszyscy będziemy rzygać – jęknęła Riko.
            Po chwili, na rozgrzanie, poleciała pierwsza kolejka. Kagami wytłumaczył im, że wcześniej pił już z Polakami, którzy byli na wymianie uczniów w Los Angeles.
-Nigdy więcej – oznajmił. –Nas trzeba było spod stołu zbierać, a oni dopiero zaczynali się rozkręcać.
-Wesoły naród – uśmiechnął się Izuki.
            Na dyskretny znak, dany przez Mitobe, Shinji pilnował, żeby kieliszki Riko i Hyuugi były zawsze pełne. Oczywiście, pozostałym też dolewał (Mitobe jako jedyny nie pił), ale troszkę mniej. Mimo to, wkrótce Kuroko miał już zdrowe wypieki na twarzy i opierał się o Kagami’ego tak, jakby ten był wygodnym krzesłem. Kagami również zrobił się czerwony i usiadł tak, by Kuroko siedział między jego nogami (bał się, że młodszy kolega wkrótce zjedzie na podłogę).
-A tak właściwie, Tsuchida – zaczął Kuroko, troszkę sennym głosem. –Chyba jako jedyny z nas masz dziewczynę.
-Chyba tak – Tsuchida lekko się zakłopotał. –Chodzę z młodszą siostrą Mitobe. Ma na imię Yuna.
-Ładniiiee – westchnął Shinji, rozmarzony. –Pewnie jest śliczna, co? Na pewno ładniejsza od Mitobe.
Mitobe uśmiechnął się szeroko, a Shinji odwzajemnił uśmiech.
-Ty też jesteś śliczny, zawsze ci to powtarzam – zwrócił się do kolegi, a Mitobe poklepał go po głowie.
-Oczywiście, że jest. Chcecie zobaczyć zdjęcie?
            Zgodnie z planem, wszyscy przytaknęli, a Tsuchida wyciągnął z portfela złożone na pół zdjęcie. Przedstawiało ono jego i ładną, czarnowłosą dziewczynę w wesołym miasteczku. Oboje uśmiechali się do obiektywu, jakby wygrali los na loterii. Riko westchnęła, marząc, by kiedyś ktoś takie zdjęcie zrobił jej i Hyuudze. Zadrżała, wyobrażając sobie, jakby to było, móc obejmować go, bez stresowania się tym, ze ktoś ich widzi. Albo móc po prostu trzymać go za rękę w tłumie ludzi.
-Zimno ci? – zapytał Hyuuga, nachylając się nad nią. Musiała przyznać, że wzrok miał jeszcze bystry, ale też powoli na jego policzkach kwitł rumieniec. Zdjął swoją bluzę i otulił nią jej ramiona, pozostając tylko w koszuli i koszulce, którą miał pod spodem.
Kuroko przyjrzał się im maślanym wzrokiem.
-Tsuchida, jak doprowadziłeś do tego, że jesteście razem? Ja też mam kogoś na oku, ale nie wiem, jak wyznać swoje uczucia – dodał. Kagami miał ochotę się roześmiać. Kuroko nawet pijany, potrafił wciąż idealnie i przekonująco grać swoją rolę: nieszczęśliwie zakochanego.
-Normalnie. Poprosiłem ją o to. Zostawiłem jej list w szafce. A poznałem ją, jak kiedyś wpadłem do Mitobe po notatki.
-Kapitanie - Kuroko ziewnął i potarł oczy, a Kagami odsunął z zasięgu jego ręki kieliszek i podstawił kubek z sokiem – gdybyś był zakochany, jak oznajmiłbyś to swojej dziewczynie?
-Co to za pytanie? – Hyuuga zamrugał zaskoczony.
Riko poczuła, jak siedząc obok niej, lekko się spina. Ale że sama miała już lekko podniesiony poziom alkoholu we krwi, w dodatku było jej przyjemnie ciepło w bluzie, nomen omen, swojego chłopaka, chętnie chciała posłuchać, co też on odpowie.
-Tsuchida jest najstarszy, potem jesteś ty. Dawałbyś jej swoje ubrania, żeby pachniała tobą?
-O boże, następny jestem ja – jęknął Kiyoshi. A nic nie wiem o dziewczynach – kołysał się lekko, a jego oczy powoli traciły ostrość widzenia. –Hyuuga, powiedz mu coś mądrego, nim się do mnie doczepi z takimi pytaniami.
-Powiedziałbym jej, że ją kocham. To proste – powiedział Hyuuga, nie patrząc im w oczy. –I oznajmiłbym jej, że idziemy na randkę.
-Och. Troszkę brutalnie – westchnął Kuroko, który nie miał tyle odwagi, żeby wyskoczyć z takimi postulatami.
-Ale to fajne – zaśmiała się Riko. –Staje przed tobą i mówi, że idziecie do kina i koniec – dalej chichotała.
            Przy stole zapadła cisza. Wszyscy wpatrywali się w nią, nawet Hyuuga, który czuł, że za chwilę oboje stracą kontrolę nad tym, co mówią. O ile Riko już jej nie straciła.
-O czym mówisz, Riko? – Kiyoshi zamrugał. –Hyuuga tak przed tobą stanął?
-No. Nie uwierzylibyście, co nie? – dalej się śmiała. –Był taki władczy i słodki! O..! Chyba nie miałam tego mówić! – zasłoniła sobie usta dłońmi.
-Nie miałaś – Hyuuga westchnął, ale skoro wyszło szydło z worka, nie pozostało mu nic innego, jak objąć Riko ramieniem. –Tak, jesteśmy parą – powiedział, troszkę buntowniczo zadzierając nos do góry, jakby im rzucał wyzwanie.
            Ale zamiast słów krytyki, w ich stronę posypały się gromkie oklaski, gwizdy i śmiechy. Drużyna wiwatowała, a koledzy poklepywali Hyuugę po ramieniu. On i Riko poczuli się troszkę zagubieni w tym hałasie. Nie przypuszczali, że wszyscy zareagują tak entuzjastycznie.
Kiedy wszyscy się już troszkę opanowali, Kuroko zerknął na Izuki’ego.
-Dostanę Oscara? – zapytał, uśmiechając się od ucha do ucha.
-Dostaniesz. Za rolę pierwszoplanową. A Tsuchida za scenariusz. Ja sam przyznaję sobie za reżyserię – wznieśli toast, podczas gdy świeżo upieczona para patrzyła na nich w skupieniu. Riko miała wrażenie, że wywinęli im numer, ale nie chciała się na nich złościć. Czuła się lekka, jak piórko, cudownie wolna.
-Wy to zaplanowaliście? – Hyuuga spojrzał podejrzliwie na swój kieliszek. Nie istniało serum prawdy, a nawet gdyby, to wszyscy pili to samo.
-Oczywiście. Mitobe i ja uznaliśmy, że bez sensu jest to, żebyście się ukrywali – Izuki, mimo wypitej ilości alkoholu, wciąż ogarniał wszystko tak, jakby był trzeźwy. –Jesteśmy rodziną. To, że się kochacie, tylko podniesie nasze morale, a nie odwrotnie.
Riko poczuła, jak jej oczy wypełniają się łzami. Zamrugała szybko, by je odpędzić, ale ostatecznie i tak otarła je rękawem.
-Jesteście kochani – wyszlochała. Hyuuga tylko uśmiechnął się do nich szeroko, wiedząc, że nie mógł trafić na lepszych przyjaciół.
-A więc wypijmy za miłość! – zawołał Shinji, a wszyscy unieśli kieliszki i wypili do dna. Kuroko zaczął mrugać gwałtownie; w jego oczach również pojawiły się łzy.
-Kagami? Chyba się upiłem – westchnął. Poczuł, jak Kagami kładzie mu dłoń na głowie.
-Widzę. Chodź, położymy cię spać – troskliwie pomógł Kuroko wstać.
            Okazało się jednak, że Kuroko nie jest w stanie stać o własnych siłach. Izuki uznał, ze trzeba wypić kolejny raz, tym razem za Kuroko i jego słabą głowę, podczas gdy Kagami po prostu wziął młodszego kolegę na ręce i zaniósł do swojego pokoju. Położył go na łóżku i zaczął mu ściągać ubranie.
-Nie zgasisz mi światła? – zapytał cicho Kuroko, czując, jak ogarnia go coraz większa senność.
-Nie. Zostawię zapaloną lampkę, żebyś się nie bał – obiecał, nakrywając go kołdrą. Ubrania Kuroko złożył w kostkę i położył na krześle.
-A gdzie ty będziesz spać? – zainteresował się Kuroko, zapadając w sen.
-Nie wiem – westchnął Kagami, świadom, że Kuroko już go nie słyszy. Odpłynął całkowicie. W jego sercu drgnęła pewna nuta; troskliwość. Chciał się opiekować Kuroko.
            Tymczasem przy stole Izuki zerknął na zegarek. I chrząknął.
-Kagami i Kuroko coś długo nie wracają. Myślicie o tym samym, co ja?
-Że rzygają razem? – Tsuchida uniósł głowę.
-Nie, kretynie. Że wkrótce trzeba będzie przeprowadzić kolejny taki genialny plan!

            Nad ranem Riko obudziła się w ramionach Hyuugi. Spali, przytuleni do siebie, na kanapie. Okulary chłopaka leżały na stoliku, tak samo jak większość jego ubrań. Riko szybciutko zerknęła w dół i odetchnęła z ulgą, widząc, że ma na sobie wszystko. Jakkolwiek chłopcy rozbierali siebie, kładąc się spać, jej nie odważył się rozebrać żaden. Uznała, ze to słodkie, że nawet Hyuuga jej nie tknął, dodatkowo, spał tak, by osłaniać ją sobą od reszty pokoju. Przez chwilę leżała w ciszy, wsłuchując się tylko w ciche pochrapywanie Izuki’ego, który spał na brzuchu, z głową na brzuchu Mitobe. Shinji i pierwszoroczniacy zwinęli się obok siebie przy oknie, na legowisku z koców i poduszek. Kagami’ego nigdzie nie było widać, więc pewnie spał w jednym pokoju z Kuroko. Kiyoshi spał w półsiedzącej pozycji, z głową opartą o szafkę z TV.
Jak jedna, wielka, szczęśliwa rodzina, pomyślała, układając głowę w zgięciu pomiędzy ramieniem a szyją Hyuugi. Kiedy chłopak poruszył się niespokojnie, pogłaskała go po brzuchu, a następnie objęła.
-Śpij, skarbie. Spij – szepnęła, sama znów zapadając w sen.

            Momoi wracała od Aomine wściekła, jak zawsze. As drużyny Tōō potrafił człowiekowi zepsuć cały dzień swoimi humorami. Obiecał, że pójdzie z nią na zakupy i owszem, poszedł, ale dlaczego nie pozwolił, aby wybierała mu ubrania? Lubiła go ubierać, uważając, że to jej obowiązek, skoro Aomine ma tak rzadki kontakt ze swoimi rodzicami. On tymczasem uważał, że idą na zakupy dla niej.
-Głupi Aomine – mruknęła, szukając w torebce kluczy do swojego domu. Kiedy ta upadła jej na ziemię, a wszystko się z niej wysypało, tupnęła ze złością nogą. Wolałaby spędzić ten dzień z Kuroko, ale on odsypiał wczorajszą zabawę z drużyną Seirin.
            Pochyliła się, by podnieść swoje rzeczy, ale miała z tym problem. Nic nie widziała przez łzy, które wypełniły jej oczy. Nikt nie miał dla niej czasu, Kuroko wolał swoją nową drużynę, a Aomine nie chciał, by mu pomagała. A kiedy zaproponował, że ją odprowadzi do domu, nakrzyczała na niego i kazała mu się odwalić.
-Będzie zły – mruknęła, szukając po omacku swoich rzeczy.
-Kto? – zapytał znajomy głos.
Uniosła głowę i rozejrzała się. Na ulicy było ciemno, nie widziała rozmówcy. Miała wrażenie, że zna jego głos, ale był on przytłumiony przez szalik.
W dół kręgosłupa przemknął jej nieprzyjemny dreszcz.
-Kto to? Aomine, to ty? – lekko się podniosła, rozglądając dookoła. –Aomine, pokaż się, nie strasz mnie!
            Kiedy zobaczyła swojego rozmówcę, było za późno. Nie zdążyła się uchylić przed kijem, który uderzył ją prosto w głowę, a świat pochłonęła pustka, cisza i ciemność.



W rozdziale wykorzystano piosenki „Kiss, Kiss, Kiss” (Buono!) oraz „Zoetrope” (Yanagi Nagi).

Troszkę się rozpisałam… ;)

16 komentarzy:

  1. upicie ich było genialne :D no i Kuroko i Kagami... x3 i już nie mogę się doczekać, aż spotkają Akashi'ego :D to będzie dopiero jazda xD aha, no nie życzę tej różowej najlepszego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, wiem, czekasz na swojego Psychola xd Będzie się wtedy działo ^^
      Też jej nie życzę najlepszego, a że cóż, jest w mojej "władzy", dobrze się to nie skonczy *spoiler alert lol*.
      Huehue xd Muszę to częściej robić xd może kiedyś będą pić z Polakami xDD Ale do tego czasu muszą trenować :D

      Usuń
    2. taaak, trenować w piciu ;)

      Usuń
    3. Oj tam, oj tam, semantyka :D
      A co do Kagami'ego i Kuroko, to że tak powiem, IZUKI ma wizję :D

      Usuń
  2. ojej, Izukuś :D ciekawe, czy dla siebie też będzie miał wizję.
    if you know what i mean.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla siebie nie :3 Ale dla nich już wszystko gotowe, teraz czekamy na okazję... :D

      Usuń
    2. dla niego niespodziewajki i wizję będzie miał ktoś inny, więc spokojnie :D

      Usuń
    3. Mogłam się tego spodziewać :D No cóż, w końcu jest strategiem *spoiler alert lol 2* :D

      Usuń
    4. oj ciii, nie utrudniaj wiesz komu xD

      Usuń
    5. Utrudnianie to moje drugie imię :3 Nikt mu nie obiecywał, że będzie łatwo :3

      Usuń
    6. nie chodziło mi o niego, słonko :D

      Usuń
  3. Przepraszam, że zaprzestałam czytać. Biorę się do roboty!
    Zacznę od tego, że znów komentarze będę pisać równo z czytaniem.
    A więc...
    To trochę smutno, że w świecie Kagamiego można kochać tylko koszykówkę.
    Łuhu, Kagami umie odróżniać strony i wiązać sznurówki. Hahahahhaha.
    Super pomysł, Kagami! Tak jest, powiedzcie im od razu, że wiecie.
    Mega.
    Ojeju, Kuroko złapał Kagamiego za rękę ♥
    Będą pić, będą pić 8)
    Jezu, ale mi się to podoba!
    Kagami pił z Polakami, jej.
    Ale bez sensu wszystko piszę, nie ważne XDDDDDD
    Jejuuu, to takie słodkie z Kagamim i Kuroko.
    .
    .
    .
    Jaki koniec, co jest Momoi, jejku!
    Wybacz, bez sensu ten komentarz XDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przepraszaj, nie mam bata w ręce :D
      Och, Kagami wkrótce uświadomi sobie, ze kocha coś więcej niż koszykówkę *oglada w skupieniu swoje paznokcie*.
      Pisz, pisz, ja lubię Twoje komentarze <3

      Usuń
  4. Witam,
    rozdział fantastyczny, to upicie się ich o tak boskie wręcz... Kuroko i Kagami....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    rozdział fantastyczny, to ich upicie się było boskie.... a Kuroko i Kagami tak, tak cudoenie....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń