niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 1. Ostrzeżenie.




            Riko siedziała na zajęciach, ale nie skupiała się na tym, co mówił nauczyciel. I, w przeciwieństwie do swojej codziennej rutyny, nie zapisywała też w notesie układów i planów treningów dla drużyny Seirin.
            Nie. Dziś wyjątkowo odliczała minuty do końca lekcji, a złośliwy czas zdawał się zwalniać coraz bardziej. A gdy nauczyciel kazał im siedzieć dodatkowe minuty, dyktując ostatnie zdania pracy domowej, miała wrażenie, że jej krzesło zamieniło się w deskę pełną szpilek, które kłują ją tam, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę.
            Na szczęście, każda tortura dobiega kiedyś końca. Gdy w końcu pozwolono im wyjść, poderwała się i wrzuciła podręczniki byle jak do torby i poderwała się.
Spokojnie, nakazała sobie w myślach. Przecież to nic wielkiego, robiliście to już wcześniej.
            Tak, jak miała nadzieję, Hyuuga czekał na nią przy bramie. Co prawda, nie patrzył w stronę szkoły, oczekując na pojawienie się Riko, ale patrzył w niebo. Sportową torbę miał przerzuconą przez ramię, a dłonie schował w kieszeni.
            Od czasu ich pocałunku minęło kilkanaście dni. W tym czasie poszli do kina na nową część Hobbita (nie przepadała za tego typu filmami, ale wiedziała, że Hyuuga jest ich fanem) i dwa razy poszli na lody. Ale ani razu nie pocałował jej ponownie. Może za pierwszym razem schrzaniła sprawę?
-Cześć – bąknęła, stając obok niego.
            I chociaż oboje czuli się wyjątkowo, dla nikogo z mijających ich uczniów nie stanowili nowości. Częściej niż często byli widywani razem, nie tylko podczas wspólnych powrotów do domu. W końcu łączyła ich koszykówka.
I przyjaźń.
            Czy więc myliła się, widząc swoistego rodzaju błysk w jego oczach, gdy na nią spojrzał? Może to tylko odbicie słońca?
-Hej – powiedział Hyuuga ciepło i wyciągnął rękę, by wziąć od niej jej torbę. –Przetrzymali was?
-Mhm, chwilkę. Przepraszam, że musiałeś czekać.
-Nie szkodzi. Tyle co pożegnałem się z Izukim, rozmawialiśmy o nadchodzącym meczu – zrobił krok do przodu, ale Riko wiedziała, ze dostosowywał swoje kroki do jej tempa.
Zawsze tak robił.
            A ona po raz pierwszy nie chciała słuchać o koszykówce.
-Mój tato zauważył, że dawno nie byłeś na naszej sali gimnastycznej – wypaliła, idąc u jego boku. Paru mijających ich kolegów pozdrowiło ich gestami. Hyuuga odpowiedział im skinięciem głowy.
-Od kiedy moja starsza siostra wprowadziła się do nas ze swoim dzieckiem, ciężko mi znaleźć czas. Może wpadnę w sobotę.
-Oczywiście, nic na siłę! – zaczęła się szybko tłumaczyć. –W końcu.. jesteś wujkiem.
-O właśnie – odwrócił się twarzą do niej. –Ty przyjdź w sobotę. Poznasz Asunę i małego Kei’a.
-Chętnie – Riko aż się rozpromieniła.

            Sobota nadeszła szybciej niż się spodziewała. Obawiając się przerazić rodzinę Hyuugi swoim gotowaniem, zawczasu kupiła gotowe ciasto w cukierni. Większą część soboty spędziła na grzebaniu w szafie i szukaniu czegoś, w czym wyglądałaby kobieco. Jednakże, większość ciuchów kupowała z myślą o byciu trenerką, a nie dziewczyną.
            Jej ojciec, Kagetora Aida, wszedł do pokoju i zamarł na chwilkę.
-Robisz remont, skarbie? – zagadnął, patrząc, jak Riko przerzuca ubrania z kupki na kupkę.
-Nie – westchnęła, unosząc dłonie do głowy. Przeczesała palcami włosy, zastanawiając się nad tym, jak długie już są.
-Idziesz na randkę?! – zawołał, upadając na kolana. –Córeczko, ale mówiłaś..
-Tato! – Riko się zaczerwieniła. –Idę do Hyuugi.
-Aaa. Do niego – Kagetora zmarszczył brwi, myśląc, który pistolet wyjąć ze swojego arsenału. Musiał być na tyle duży, żeby Hyuuga Junpei łatwo przyznał się, czego chce od jego małej córeczki! –Będziecie omawiać strategię na mecz?
-Taaak – powiedziała Riko.
-Więc czemu martwisz się strojem? – wstał. –Byłaś już u niego wcześniej.
-Bo mam poznać jego siostrę i siostrzeńca.
-Aaa. PRZEDSTAWIA CIĘ SWOJEJ RODZINIE?!
-Tato! – warknęła. –Może mnie przedstawiać stadu jednorożców, ale muszę wtedy jakoś wyglądać!
            Kagetora zasępił się. Czy to już? Czy to ten moment, w którym jego maleństwo postanawia opuścić rodzinny, bezpieczny dom i zacząć spotykać się z rodziną jakiegoś chłopaka? Biorąc pod uwagę fakt, że pamiętał dobrze, jaki sam był w wieku Hyuugi Junpei’a, wolał nie myśleć o „siostrzeńcu”, który pewnie był sprytnie ukartowanym planem położenia łap na jego córeczce!
-Tato – spojrzała na niego błagalnie, jakby wiedziała, o czym myśli. –Proszę. Doradź mi. Muszę wyglądać dobrze!
-Twoja mama.. – chrząknął. –Jesteś jej wzrostu i budowy. Mam w szafie.. parę jej rzeczy. Możemy sprawdzić, jak będą leżeć na tobie.
            Nie chciał przyznać się do porażki. Jeśli jego córce na tym zależało, więc co on mógł zrobić? Od śmierci żony, Riko była jego jedynym źródłem szczęścia w życiu. Zrobi wszystko, by była szczęśliwa.
Nawet, jeśli oznacza to, że odda ją pod opiekę innemu mężczyźnie.
Zerknął na stojące na stoliczku zdjęcie żony.
-Och, Kagome, co byś zrobiła na moim miejscu? – westchnął.
-Jak wyglądam? Tato? – Riko pokazała mu się w błękitnej sukience, za kolano. Narzuciła na nią krótki płaszczyk.
Przez chwilę miał wrażenie, że to jego kochana Kagome stoi na progu i czeka na komplement. A potem rzuci mu się na szyję i opowie, co robiła w ciągu dnia.
Chrząknął i złapał córkę za ręce.
-Wyglądasz cudownie, córeczko – powiedział, czując, jak coś mocno ściska go w gardle. –Zawiozę cię, bo zmarzniesz.
-Dzięki, tatusiu – uśmiechnęła się promiennie. –Jesteś najlepszy!

            Najlepszy, powtarzał sobie Kagetora w myślach. Najlepszy. No właśnie. A najlepszy ojciec nie siedzi w aucie i nie obserwuje okna pokoju chłopaka, do którego poszła córka. Najlepsi są ponad to. Poza tym, ufał swojej córce. Mogła o wiele lepiej, niż kapitan Seirin. Przecież już jako dziecko chciała poślubić swojego tatusia!
            Westchnął i obiecał sobie, że zrobi to tylko raz. RAZ.
            Ze schowka wyciągnął lornetkę i obserwował okno.

            Hyuuga otworzył drzwi i zaschło mu w ustach, gdy zobaczył Riko. Wyglądała nieziemsko. Nie wiedział nawet, co ma powiedzieć. Wszystko w głowie mu się pomieszało. Mhm.
-Cześć – chrząknął, otwierając drzwi szerzej i zapraszając ją do środka. –Wyglądasz… no wyglądasz pięknie.
Po tych słowach zarumienił się ogniście. Jego twarz przybrała barwę świeżo wyjętej z pieca cegły.
Riko również się zarumieniła.
-Dziękuję. Przepraszam za najście – wysunęła stopy ze swoich kozaków i założyła kapcie, które Hyuuga szybciutko jej podsunął.
            Nagle tuż obok niego zmaterializowała się jego matka.
-Dzień dobry, pani Hyuuga – przywitała się Riko.
-Witaj, Riko – uśmiechnęła się ciepło. –Miło, że nas odwiedzasz.
            Fumiko Hyuuga była wybitną postacią. Zawsze uśmiechnięta, ciepła, miała w kieszeni fartucha cukierki dla dzieci, które przychodziły do ich salonu. Swoje dzieci (dwie córki i syna) wychowała porządnie. Dlatego widząc, że Riko przyszła do Junpei’a ubrana w sukienkę, a nie jak zawsze (w dżinsach i koszulce), połączyła fakty szybciej niż pozostali.
Pomógł w tym fakt, że zauważyła, iż od czasu do czasu, gdy Junpei mówił o treningach, jego oczy robiły się maślane, gdy padało imię Riko.
Szturchnęła syna mocno w plecy.
-Pomóżjejzdjąćpłaszcz – powiedziała szeptem.
Hyuuga podszedł do Riko i pomógł jej zdjąć płaszcz z ramion.
-Zaproponujcośdopicia.
-Napijesz się czegoś? – zapytał, drapiąc się w kark. Jego skóra tam była równie czerwona co skórka dojrzałego pomidora.
-Chętnie. Przyniosłam ciasto.
Fumiko rozpromieniła się i wzięła od niej pojemnik, z którym poszła do kuchni, a Junpei zrobił spanikowaną minę.
-Przestań – dźgnęła go palcem w pierś. –Kupiłam je.
-A.. okej. Chodźmy, wszyscy siedzą w salonie – powiedział i niepewnie ujął jej rękę.
            Riko zarumieniła się. Lubiła, gdy Hyuuga łapał ją za rękę. Miał duże, ciepłe dłonie. Bezpieczne.
-Cieszę się, że mnie zaprosiłeś.
-Ja też.
            Junpei co prawda nie miał na sobie sukienki, ale również wyglądał elegancko. Miał proste, czarne dżinsy i granatową koszulę, rozpiętą pod szyją. Riko odruchowo wygładziła mu kołnierzyk, nim weszli do salonu.
            Ku jej rozkosznemu zdumieniu, nie puścił jej ręki.
-To jest Asuna – wskazał na kobietę, która trzymała na rękach półtorarocznego chłopca o czarnych włosach – A to jest moja druga siostra, Tsuna. Ten maluch to Kei. A to, moi drodzy, jest Riko Aida. My.. tak jakby chodzimy ze sobą.
-Witam – Riko zrobiła lekki, ale formalny ukłon, okazując siostrom Junpei’a szacunek.
-Cześć. Chciałabym powiedzieć, że Junpei mówił o tobie, ale..
-… nie odezwał się ani słowem.
            Rodzina Hyuugów była do siebie bardzo podobna. Wszyscy jej członkowie byli średniego wzrostu; kobiety miały delikatną budowę ciała, a mężczyźni byli szerocy w barkach i wąscy w biodrach. Wszyscy mieli czarne włosy i zielone oczy. I, jak zauważyła Riko, wszyscy nosili okulary.
            Junpei był najmłodszy z trójki rodzeństwa. Bardzo szanował obie swoje starsze siostry i ich opinia była dla niego bardzo ważna. Co prawda obie wcześniej znały Riko z widzenia, ale nigdy nie zamieniły ze sobą ani słowa.
-Ani słowem – dodała Fumiko, stając w drzwiach. –Usiądź, kochanie. Opowiedz nam coś o sobie..

            Podczas gdy Riko odpierała atak trzech kobiet, jej ojciec zapadł się głębiej w fotelu. Ku jego zdumieniu, Hyuuga Junpei nie zaciągnął niewinnej Riko do swojego pokoju.
Co go wcale nie uspokajało.
            Najlepsi mają to do siebie, że się martwią.
            Nagle jego telefon zawibrował. Ku zdumieniu Kagetory, dostał wiadomość od córki.

Riko: Tato, jedź do domu.
Ja: Jestem w domu!
Riko: … widzę przez okno twoje auto.
Ja: … niech będzie…

Zrezygnowany, odjechał.
Później tego żałował.

            Junpei siedział obok mamy i starał się pohamować grad pytań, jakie zadawały Riko. Jednakże musiał przyznać, że dziewczyna całkiem dobrze sobie z nimi radziła. Nawet Kei, który zazwyczaj nie przepadał za obcymi, wyciągnął do niej pulchne rączki. Dostała dodatkowe punkty za to, że wzięła go na ręce i przytuliła.
-Zastanawiam się, czy Hyuuga też tak wyglądał, gdy był mały – powiedziała Riko.
-Zaraz pokażemy ci zdjęcia! Mamy takie jedno, jak siostry ubrały go w sukienkę..
-Mamo, cudowna historia, nie opowiadaj jej więcej – Junpei poderwał się. –Tak właściwie to Riko i ja musimy pogadać o ..  o meczu. Prawda?
-Jaki…a no tak. Mecz. Mhm.
            Gdy udało im się uciec do jego pokoju, Hyuuga odetchnął głęboko.
-To było traumatyczne przeżycie – westchnął, podczas gdy Riko rozejrzała się dookoła.
            Już wcześniej bywała w pokoju Hyuugi, ale zawsze lubiła panujący tu porządek i atmosferę. Chłopak dbał o to, by było tu czysto i schludnie. Łóżko, stojące w rogu, zawsze było zaścielone, a na biurku panował idealny porządek. Na korkowej tablicy, nad biurkiem, wisiało kilka zdjęć, m.in. z wakacyjnego obozu treningowego czy jedno z drużynowego wypadu na pizzę i karaoke. Najważniejsze było te, które zrobiono po Winter Cup. Stali tam wszyscy, zmęczeni, ale szczęśliwi. Na półce nieopodal, wręcz w honorowym miejscu, stała jego kolekcja Generałów. Kilku brakowało i Riko wiedziała, jak wiele Hyuuga poświęcił.
Postanowiła, że jak jakąś znajdzie, to mu zrobi prezent.
-Twoja rodzina jest bardzo miła.
-Taaak? – podrapał się w kark.
-No jasne. Są bardzo przyjaźnie nastawieni.
-I wygadani – westchnął.
            Riko zaśmiała się i usiadła na jego łóżku. Przesunęła dłonią po kocu, który leżał na wierzchu. Pachniał Hyuugą. Wyobraziła sobie, jak chłopak otula się nim, kiedy się uczy.
-Siądziesz obok mnie?
-Jasne – powiedział, czując się jak kretyn. Najgorszy z najgorszych.
Usiadł obok Riko i nakrył dłonią jej dłoń. Uśmiechnął się do niej niepewnie, a gdy po chwili poczuł na wargach jej wargi, jego uśmiech się pogłębił. Odwzajemnił pocałunek, obejmując ją wolnym ramieniem. Dziewczyna dłonią dotknęła jego serca, a potem przesunęła ją na jego szyję.
-Całowanie cię sprawia mi przyjemność – wyszeptała.

            Nie zdawali sobie sprawy z tego, że są obserwowani. Mężczyzna miał na sobie czarne, wojskowe spodnie, bluzę z kapturem i rękawiczki. Przykładał do oczu lornetkę, przez którą doskonale widział wnętrze pokoju Hyuugi Junpei’a. Widząc, jak kapitan Seirin niespiesznie głaszcze plecy Riko, jak jego usta błądzą po jej szyi, a dziewczyna jęczy, poczuł nie tylko gniew i zazdrość, ale też podniecenie. Oddałby wiele, by być na miejscu Hyuugi. Nienawidził kapitana Seirin całym sobą.

-Chyba powinniśmy przystopować, ktoś może wejść – szepnęła Riko, ale mimo to, wciąż głaskała dłońmi jego plecy. Koszula Hyuugi leżała na podłodze (na szczęście miała jeszcze wszystkie guziki), a ona z radością podziwiała jego ciało.
            Oczywiście, że widziała je wcześniej, wielokrotnie wręcz, podczas treningów. Ale teraz sytuacja była inna; byli sami, mogła go wreszcie dotykać. Zawsze kręcił ją maleńki pieprzyk na jego szyi i teraz delikatnie go całowała. Hyuuga doszedł do wniosku, że z całą pewnością była to jego strefa erogenna. Poczuł, jak jego męskość twardnieje w spodniach. Odsunął się od Riko.
            Usiadł po turecku naprzeciwko niej i sięgnął po koszulkę.
-Wybacz – oznajmił, speszony. Założył koszulę i zaczął chaotycznie zapinać guziki.
Riko zachichotała.
-To ja cię rozebrałam, pamiętasz? – przesunęła dłońmi po jego barkach, a potem poprawiła mu krzywo zapięte guziki i wygładziła kołnierz. –Seksowny jesteś.
-S-serio? – wybąkał.
-Mhm – oblizała się.
-Przepraszam, że przeszkadzam! – oznajmiła Fumiko, wchodząc do pokoju. Jej mina wyraźnie mówiła, że wcale nie jest jej przykro. Hyuuga poczuł ulgę, że jego mama nie weszła do pokoju jeszcze 5 minut temu. –Przyniosłam wam napoje.
-Dziękuję, pani Hyuuga, ale ja muszę uciekać. Jutro rano obiecałam tacie pomóc z inwentaryzacją sprzętu – powiedziała Riko.
-Och, jaka z ciebie dobra dziewczyna!
            Idąc po schodach za Riko, pokazała synowi uniesiony kciuk.
-Junpei odprowadzi cię do domu – zarządziła, a chłopak sięgnął po kurtkę. –Dziewczyna nie powinna się sama kręcić po zmroku.
            Ku ich zdumieniu, gdy wyszli, na wycieraczce leżała koperta. Nie była zaadresowana. Fumiko spojrzała na nią podejrzliwie.
-Czekałeś na list, Junpei?
-Nie – mimo to podniósł ją i otworzył.
            W pierwszej chwili nie rozpoznał postaci ze zdjęcia. Miała rozdrapane oczy i przekreślone wielokrotnie gardło. Dopiero po stroju uświadomił sobie, że patrzy na siebie. Zdjęcie zrobiono kilka dni temu, gdy wracał ze sklepu.
            Fumiko zasłoniła dłonią usta, a Riko mocno przytuliła się do ramienia Hyuugi i rozejrzała dookoła, jakby nadawca tego listu gdzieś tu był.
            Hyuuga obrócił zdjęcie w ręce. Z tyłu było nakreślone kilka zdań.
„ODPUŚĆ SOBIE RIKO, ZEZULCU. ONA NIE NALEŻY DO CIEBIE. JEST MOJA. UCIEKAJ, PÓKI MASZ CZAS. TO OSTATNIE OSTRZEŻENIE”
Wydrukowano je na komputerze, więc nie miał szans zgadnąć, kto je napisał.
-To tylko głupi kawał – powiedział matce i dziewczynie, gniotąc kopertę i zdjęcie w dłoni. –Głupi, bardzo głupi. Riko, chodź, odprowadzę cię.
-Uważaj na siebie, synku!
Junpei wiedział, że matka nie miała na myśli tylko drogi powrotnej.


W rozdziale wykorzystano fragmenty piosenek „Sky Chord” (Tsuji Shion) oraz „Naraku no hana” (Shimamiya Eiko). Tekst jest linkiem do piosenki.

13 komentarzy:

  1. xddd rozwalił mnie opis ubioru Junpei'a xdd "co prawda nie miał na sobie sukienki" XDDDDD
    pytanie: mama Junpei'a to Kagome w oryginale, czy to Twoja sprawka? ;) wgl Kagetora... skądś kurde kojarzę... ale skąd? xdd bd mnie męczyć...
    ~Menolly

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kagetora, wg Kuro wiki, był kiedyś zawodnikiem reprezentującym Japonię w koszykówkę, może to autentyczne imię i padło kiedyś na wykładzie :D
      Oczywiście, że mój. Nigdzie nie znalazłam informacji o ich rodzic ach (o ojcu Junpei'a wiem tylko tyle, że jest fryzjerem xD).

      Usuń
    2. xd nie, raczej nie padło xd bo mimo mojej pamięci bym pamiętała ;p xd z jakiegoś anime albo mangi kojarzę ale nie potrafię sprawdzić bo nie pamiętam swojego logina na MALa xddd
      ~M

      Usuń
    3. Dlaczego mnie to nie dziwi :D :D
      Ale Kagetora w anime wymiata xdd Ja go uwielbiam xddd I zawsze, ale to zawsze jak o coś podejrzewa chłopaków, to tylko Hyuuga jest przerazony i ma taką minę, jakby faktycznie coś przeskrobał z Riko :D

      Usuń
  2. no, zaczyna się coś dziać :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział bardzo mi się podoba, szczególnie końcówka!
    A gdy Riko pomyślała, jak długie są jej włosy, sama zaczęłam się zastanawiać nad swoimi.
    Coś się dzieje, jest dobrze.
    Czekam na dalsze rozdziały! c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A długie masz?
      Końcówka z psycholem czy miziankiem? :D

      Usuń
    2. Niedawno ścinałam, więc do ramion. Moje biedne włosy. Płaczę.
      Z psycholem. Kocham takie rzeczy. Jak najwięcej psychicznych rzeczy! :D

      Usuń
    3. To widzę, że się dogadamy :D Specjalnie czytam podręczniki, żeby się wczuć :D
      E, do ramion to jeszcze nienajgorzej :)

      Usuń
  4. masz lekkie pióro - to się ceni. fabuła banalna, jednocześnie idzie dosyć gładko.
    musisz jeszcze popracować nad opisami.
    ~F. with love

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    powoli zaczyna się coś dziać, a końcówka...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    końcówka wspaniała, powoli zaczyna się coś dziać...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń