niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 2. Ciężar tajemnicy.





            Hyuuga nie spał spokojnie przez kilka nocy. Prócz pierwszego anonimowego listu, dostał kilka kolejnych. Jakiś psychol śledził go i robił mu zdjęcia. Gdy tylko zamykał oczy, widział pod powiekami obraz swojej pociętej twarzy. Gdyby ktoś pytał go o zdanie, to całkiem mało przyjemna perspektywa. Ale nie miał zamiaru rezygnować z Riko. Zastanawiał się tylko, czy ich związek już przestał być tajemnicą, skoro nawet okoliczny element już się zorientował. W dodatku zbliżał się ich pierwszy mecz jako obrońców tytułu – wyjazdowy, towarzyski w Kioto. Z liceum Rakuzan. Z trudem pokonali ich w Winter Cup, a wkrótce znów mieli się zmierzyć.
            To, że ciężko mu było spać, widać było na treningach. Był rozkojarzony i poirytowany. Nawarczał na Kuroko, chociaż ten nie zrobił nic złego. Dlatego też, gdy Kagami stanął w obronie przyjaciela, Hyuuga przyznał się do błędu. A potem przeprosił i wyszedł z sali.
-Co jest? – zapytał zaskoczony Shinji. –To nie jest Hyuuga. A przynajmniej nie taki, którego znamy.
            Reszta przytaknęła. Mitobe wyglądał na zatroskanego, ale Izuki był całkowicie rozbity. Znał Hyuugę już tyle lat, ale nigdy nie widział go tak rozkojarzonego. Zastanawiał się, czy to ma coś wspólnego z Riko, która wyglądała na naprawdę przestraszoną.
-Pójdę z nim pogadać – powiedział Izuki, podając swoją piłkę Kuroko. –Może denerwuje się zbliżającym meczem – wyjaśnił kolegom. Czuł, ze musi bronić przyjaciela. –Wiecie, obrońcy tytułu, bla, bla.
-Może ja lepiej pójdę – zaczęła Riko, ale Teppei machnął ręką.
-Nie. To jest rozmowa jak facet z facetem. Daj spokój, Riko. Hyuuga musi się przespać z tym złym humorem. Wiesz, że mu przejdzie.
-Skoro tak uważasz – była tego niepewna.
            Hyuuga również był niepewny. Stał pod prysznicem i pozwalał, żeby jego ciało obmywały strumienie lodowatej wody. Potarł twarz dłonią, próbując się rozbudzić. Cholera, muszę się wziąć w garść, pomyślał. Czuł się podle; nigdy nie atakował Kuroko, który, no cóż, był tak cichy i spokojny, że gdyby nie Kagami, pewnie w ogóle by się nie bronił.
-Odmoczysz sobie resztę mózgu – powiedział Izuki, otwierając drzwi do pryszniców.
-Jestem goły – warknął Hyuuga.
-I niewesoły. Nie masz tam nic, czego bym wcześniej nie widział albo sam nie miał. Większego.
-Odwal się – mruknął Hyuuga, zakręcając wodę. Odgarnął z czoła mokre włosy i sięgnął po okulary.
-Jasne. Jak już mi powiesz, co cię ugryzło – rzucił Hyuudze ręcznik, który ten owinął dookoła bioder. –Naskoczyłeś na Kuroko. Było mu naprawdę przykro.
-Przeprosiłem.
-Wiesz, że to nie o to chodzi – westchnął Izuki i cofnął się, by Hyuuga mógł wyjść z łazienki. Ale nie zamierzał wycofywać się z rozmowy. –Więc? Co jest? Pokłóciłeś się z Riko?
-Nie. Ona nie ma z tym nic wspólnego.
Izuki wycelował w niego palec i uśmiechnął się.
-Wiedziałem! Jesteście ze sobą na poważnie?
-C-co? – Hyuuga obrócił się w jego stronę tak gwałtownie, że aż mu się ręcznik z bioder zsunął. Złapał go jednak i przytrzymał, nim całkiem spadł na ziemię.
Izuki przewrócił oczami.
-Ty i Riko. Myślałeś, że się nie domyślę? Kiedy zaczęliście ze sobą chodzić?
-Nie cho…
-Ta, jasne. Hyuuga, jestem twoim najlepszym przyjacielem od czasu gimnazjum. Kto cię trzymał, kiedy pierwszy raz się upiłeś i rzygałeś?
-Mitobe, bo ty rzygałeś obok.
-Okej, celne – Izuki odwrócił wzrok, kiedy Hyuuga się ubierał. Zauważył tylko, ze zakładał mundurek, co oznaczało, że już raczej nie wróci na trening. –A gdy zimą wyrżnąłeś się na lodowisku? Kto cię zbierał z lodu?
-Riko, bo ty pokładałeś się obok ze śmiechu.
I chociaż te pytania były w sumie bezcelowe, Izuki zauważył, że humor Hyuugi jest ciut lepszy, bowiem kapitan zaczął się lekko uśmiechać. Izuki również zaczął się przebierać. Znali się tak dobrze, ze czuli się przy sobie swobodnie.
-A jak zapomniałeś pracy domowej? Ten najważniejszej w semestrze? Dałem ci odpisać moją! – kontynuował.
-Tak – Hyuuga prychnął, ale z wesołością. –I obaj mieliśmy źle.
-Cholera. Czyli mówisz, że nie jestem twoim najlepszym kumplem? – spojrzał na niego żałośnie, ubrany tylko w szorty.
-Jesteś – powiedział cicho Hyuuga. –Boże, Izuki. Jesteś – wyprostował się i ścisnął palcami nasadę nosa. Czuł nadchodzący ból głowy. –Okej. Powiem ci wszystko.
-Potwierdź tylko: ty i Riko?
-Tak. Cholera, tak. Kocham ją.
Izuki odtańczył mały taniec zwycięstwa, wymachując biodrami na prawo i lewo. Wyglądało to jak kaczuszki, tylko nie klaskał.
-Wiedziałem! Od samego początku wiedziałem!
-Ciiiiszej – syknął Hyuuga, oglądając się na drzwi. –Uzgodniliśmy, że nikomu nie powiemy. Nie chcemy, żeby drużyna pomyślała, ze Riko mnie faworyzuje czy coś. To, że ze sobą jesteśmy, nie ma znaczenia, gdy przychodzi do koszykówki.
Izuki wyglądał na święcie oburzonego. Przestał tańczyć i spojrzał na Hyuugę z urazą w oczach.
-Myślisz, ze tak byśmy pomyśleli?! Hyuuga, kurwa! Przecież my będziemy się cieszyć waszym szczęściem, kretynie!
-Wiem, Izuki, wiem. Po prostu nie chcemy się wam zwalać z tym na głowę. Poza tym, wciąż się sprawdzamy nawzajem.
-O Boże, ale pamiętacie o zabezpieczaniu się?!
Hyuuga się zapowietrzył. Jego twarz zrobiła się wpierw czerwona, a potem blada.
-Aaaaa, czyli jeszcze nie doszliście do tego momentu – odgadł Izuki i walnął go w plecy, żeby przypadkiem kapitan Seirin się nie udusił. –Spoko. Nie przejmuj się.
-Nie wiem, o czym mówisz – chrząknął Hyuuga.
-Jasne. Ale to ty stawiałeś mnie na nogi po tym, jak Chihaya dała mi kosza.
-Była dla ciebie niemiła – oznajmił Hyuuga, zapinając swoją torbę i zarzucając ją na ramię.
-Jasne. „Niemiła” możesz powiedzieć o starszej pani, która uderzy cię laską na przejściu dla pieszych. Ale o dziewczynie, która – Izuki urwał, bo wspomnienie wciąż było bolesne.
-Ej, nie rozdrapuj tego – powiedział cicho Hyuuga. –Nie ma sensu. Nie była ciebie warta. Znajdziesz kogoś lepszego. Zobaczysz. Ja też miałem pecha do dziewczyn. Długo krążyłem dookoła Riko. Ale udało się.
Izuki uśmiechnął się. Troszkę wrednie, troszkę sprytnie.
-Wiedziałem, że złapiesz haczyk – dźgnął go palcem między żebra. –Powiedzcie wszystkim.
-Nie. Nie mogę. Riko i tak już jest w niebezpieczeństwie – wyrwało się Hyuudze.
-Co?
            Izuki natychmiast spoważniał. Wiedząc, że na przyjacielu mógł polegać, Hyuuga opowiedział mu wszystko. O listach, o wiadomościach, o zdjęciach. W miarę, gdy zagłębiał się w historię, Izuki był coraz bardziej zaniepokojony.
-Nie tylko Riko jest w niebezpieczeństwie. Hyuuga, ten facet chce dopaść ciebie! To wygląda jakby w niej był zakochany, nie chce jej skrzywdzić. Ale ty mu stoisz na drodze.
-Domyślam się – kapitan westchnął. –Riko wie tylko o tym pierwszym liście, który dostałem, gdy byłem z nią. Nie mówiłem jej o pozostałych. Nie chcę jej martwić.
-Ona jest twoją dziewczyną, powinna wiedzieć – uznał Izuki. –Poza tym, to nie jest kretynka ani jakaś księżniczka, tylko dziewczyna twardo stąpająca po ziemi. Nie wystraszy się.
-Wystraszy czego? – podchwyciła Riko, stając w drzwiach.
            Spojrzała na nich karcąco, ale nie mogła długo się gniewać. Widząc, ze rozmawiają spokojnie, a nie pozabijali się w ciągu tych długich minut nieobecności na boisku, poczuła ulgę tak wielką, że przez chwilę ugięły się pod nią kolana.
-Niczego – powiedział szybko Hyuuga, wzrokiem nakazując milczenie przyjacielowi.
            A że przyjaciele są od tego, żeby ratować się nawzajem, Izuki gestem przywołał do nich Riko. Kiedy ta się zbliżyła, wyszczerzył się radośnie i mocno ją przytulił.
-Gratulacje – szepnął. –Cieszę się, że w końcu dotarliście do siebie.
Riko się zarumieniła i spojrzała z wyrzutem na Hyuugę. Ten wzruszył ramionami, ale skoro Izuki już o wszystkim wiedział, to bez krępacji złapał Riko za rękę.
-Sam się domyślił.
-Ogląda się te CSI – odparł Izuki.
-Nie mów nikomu – poprosiła Riko.
-Ty też? – Izuki westchnął. –No dobra, skoro tak wam zależy, to będę trzymał język za zębami. Ale już mówiłem Hyuudze, że to nie wpłynie na relację w drużynie.
-Wiem, Izuki – westchnęła Riko. –Ale Hyuuga i tak już dostał anonim głupi i wolimy tego nie rozgłaszać.
-Nie jeden anonim. Hyuuga dostał ich więcej, Riko.
-CO?!
-Nie chciałem ci mówić – mruknął Hyuuga gorzko. –Dzięki, Izuki.
-Nie ma za co. Teraz we trójkę zastanowimy się, co z tym zrobić.
            I właśnie to było cudowne w posiadaniu przyjaciela. Nawet, jeśli był na niego wściekły, bo go wystawił i wszystko wypaplał Riko, to nie zostawił ich z tym. Stał przy nich, na dobre czy na złe. I mimo złości, oboje czuli do Izuki’ego wdzięczność.
-Nie wyrzuciłeś wszystkich listów?
-Nie. Tylko pierwsze dwa. Resztę schowałem – powiedział Hyuuga.
-Dobrze. Pójdziemy na policję, namierzą go jakoś. To jest ten, no… stalking!
-Izuki, nikt nie będzie się przejmował paroma anonimami i pokreślonymi zdjęciami – Hyuuga machnął ręką.
-Będą. Facet grozi ci śmiercią! – Riko mimowolnie wtuliła się w niego, a chłopak objął ją mocno. I, mimo obecności Izuki’ego, pocałował Riko mocno w czoło.
-Nikt mi nic nie zrobi, skarbie. O tym, że jesteśmy razem, wiemy tylko my troje. Ktoś strzela głupimi pomysłami i czeka, aż zaczniemy się tym martwić.
-A ty się tym martwisz – Izuki wycelował w niego palcem.
-Martwię się o Riko.
-A ja o ciebie!
-A ja o was oboje, idioci – jęknął Izuki. –Słuchajcie, coś musimy wymyśleć. Co trzy głowy, to nie jedna. A Riko jest mądrzejsza od nas obu razem wziętych – stwierdził z mocą.
-Dajcie spokój – trenerka westchnęła ciężko. Na samą myśl, że Hyuuga ukrywał przed nią takie rzeczy…
            Wtem otworzyły się drzwi do szatni i do środka wpadli zawodnicy Seirin. Hyuuga w ostatniej chwili zdążył wypuścić Riko z objęć. Tymczasem począwszy od Kuroko, a kończąc na Mitobe, wszyscy stanęli przed Hyuugą w rządku i lekko się ukłonili.
-Przepraszamy, kapitanie! – krzyknęli.
            Hyuuga poczuł się jak ostatni dupek. Chrząknął i podrapał się w kark, a następnie stanął przed nimi.
-Nie zrobiliście nic złego. To wszystko wina moich humorów. Miałem parę ciężkich dni i wyładowałem frustrację na was. Przepraszam was wszystkich, zwłaszcza ciebie, Kuroko. Nie miałem powodu, by na ciebie warczeć. Przepraszam!
            To on ukłonił się im. Seirin spojrzało po sobie, a Izuki i Riko, za plecami Hyuugi, unieśli do nich kciuki. A więc rzucili się, by poklepać kapitana po głowie i po plecach. Kuroko uśmiechnął się do niego spokojnie.
-Nic nie szkodzi, kapitanie. Każdy może mieć gorszy dzień.
-Albo tydzień – Kagami się uśmiechnął.
Mitobe tylko uniósł kciuk i poklepał Hyuugę po ramieniu.
-Skoro się pogodziliśmy, może gdzieś pójdziemy? – zaproponował Shinji.
-Chętnie. Ogarnijcie się, a my tymczasem pójdziemy już na zewnątrz – odparł Izuki.
            Wyszli we troje. Izuki pogwizdywał pod nosem coś, co brzmiało jak Marsz Imperium z „Gwiezdnych Wojen”. Przeszli kawałek, aż za zakręt.
-Idę sobie kupić coś do picia. Chcecie też?
-Spasuję.
-Ja też.
            Gdy Izuki odszedł, Hyuuga odwrócił się twarzą do Riko. Powoli wyciągnął rękę i złapał ją za dłoń. Przyciągnął dziewczynę do siebie pocałował mocno. Poczuł, jak dłonie Riko suną po jego piersi, podczas gdy ona odwzajemniła jego pocałunki. W końcu objęła go za szyję i przylgnęła do niego całym ciałem, a Hyuuga jęknął. Czuł każdą miękką wypukłość jej ciała, kiedy ocierała się o niego. Nie mógł zaprzeczyć chemii, jaka była pomiędzy nimi.
            Dotknął jej pleców, a potem pośladków i przycisnął ją do siebie jeszcze mocniej, zmniejszając równocześnie dystans pomiędzy nimi. Riko nie pozostawała mu dłużna; szarpała jego kołnierzyk, a gdy udało jej się go rozpiąć, zaczęła palcami dotykać jego karku.
            Całkowicie zatracili się w sobie. Jeśli mieli jeszcze jakieś wątpliwości, to właśnie je tracili. Ich ciała były stworzone dla siebie; Hyuuga otarł się biodrami o jej biodra i poczuł, jak Riko lekko wbija mu paznokcie w kark.
-Zostawić was samych na chwilę – Izuki oparł się obok i wbił słomkę w kartonik z napojem.
            Hyuuga oderwał się od Riko i poczuł, że zaraz chyba zapadnie się pod ziemię. W sumie to, zapadną się oboje. Zostali przyłapani na obmacywaniu się w szkole. Dobrze, ze nie przez nauczyciela, tylko przez Izuki’ego… i Mitobe.
            Ten drugi szczerzył się tak wesoło, jak jeszcze nigdy. Gdy Hyuuga i Riko spojrzeli na niego w szoku, uniósł oba kciuki wysoko, a potem zrobił z dłoni serduszko.
-Boże, Mitobe, jak długo tu jesteś…
-Był tu przede mną, ale byliście ciut zajęci – Izuki nie mógł powstrzymać uśmiechu, widząc, jak Hyuuga szybko zapina koszulę, a Riko obciąga spódniczkę. Domyślał się, że kwestią tygodni, jeśli nie dni, jest to, kiedy w końcu jego przyjaciele wylądują w łóżku.
-Mitobe… my…
Ale Mitobe machnął ręką. Domyślał się, o co im chodzi. Znał ich za dobrze. Wiedział, że kwestią czasu będzie to, że wreszcie zrozumieją, że są w sobie zakochani.
            I wiedział tez, że większość drużyny już dawno się domyśliła. I dlatego z Izukim postanowili doprowadzić do tego, że wreszcie się ujawnią.










W rozdziale wykorzystano piosenkę „TOKYO” (YUI) oraz „Life is like a boat” (Rie Fu).

11 komentarzy:

  1. uwielbiam Izuki'ego i kapitana :D po prostu ja chcę więcej i cudownych dialogów x3

    OdpowiedzUsuń
  2. XDD a już myślałam, że nakryje ich całą drużyna xd
    ~Menolly

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta uwaga Izukiego, że ma większego 8)
    A potem to, że Mitobe go trzymał, bo Izuki rzygał obok.
    Śmiechłam :D
    Te pytania Izukiego.
    Oboje mieli źle pracę domową :D
    Hahahhahahahha.
    Kocham.
    Zabezpieczanie się.
    Jejku.
    Piękny dialog!
    A potem poważnie, Izuki wszystko wie, Riko się dowiedziała.
    Jeju.
    I....
    Kurde!
    Już myślałam, że drużyna ich przyłapała! A Hyuga musiał ją puścić! Jak tak mogłaś? :O
    Jest! Mitobe wie! :D
    Jupi.
    Czekam na dalsze rozdziały!

    Soraski, że taki nieogarnięty komentarz :)))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie są najlepsze! :) Oznaczają, że rozdział Ci się naprawdę podobał ^^
      BTW, Mitobe pół biedy, bo on nikomu nie powie xD (mam z tego grzanę w każdym odcinku xD Jak wygrali w eliminacjach do Winter Cupu i wszyscy taka radość, krzyczą, potem Mitobe i zaliczyłam zgon przed ekranem :D )

      Usuń
  4. Hyaaa! Ta rozmowa Izukiego z Hyuugą była taka genialna XDD Tacy kochani przyjaciele, że aż miło. No i biedny Mitobę, który musiał trzymać głowę Hyuu przy rzyganiu, a potem oglądać ich dzikie mizianko XDD

    OdpowiedzUsuń
  5. Hehehehehe przylapani wihihihi

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    te dialogi między kapitanem, a Inuzukim bardzo mi sie podobały były świetne...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    rozdział bardzo mi się podobał, te dialogi między naszym kapitanem, a Inuzukim och wyszły wspaniale...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń