Hageshiki kaze ni nare Kono inori (Stań się zażartym wiatrem, moja modlitwo)
Sadame Kaeru hodo Ima sugu (Tak bardzo, że zmienisz przeznaczenie)
Yoake no kaze ni nare Kurayami no tobira (Stań się wiatrem zachodu
słońca, a potem wiatrem)
Kojiakeru kaze ni (Który siłą otworzy drzwi do ciemności)
Obudził ją
ból. Nie chciała przytomnieć i wracać do świata pełnego cierpienia, ale ktoś
bezlitośnie oblewał ją zimną wodą. Czuła, jak jej ciało drży; nie miała już
nawet siły protestować, kiedy oprawca przywiązywał ją do łóżka i po raz kolejny
brutalnie gwałcił. Nie krzyczała, tylko łzy spływały jej po policzkach. Jej
oczy były puste, niczym u zepsutej lalki, którą ktoś wyrzucił. Nie czuła już
niczego, tylko rosnącą pustkę, która pochłaniała jej uczucia. Kiedy sprawca
szarpał ją za włosy, kiedy nacinał jej skórę ostrym nożem, odpływała myślami w
przeszłość. Widziała swoje dzieciństwo, beztroskie chwile spędzone z Daikim.
Nie łudziła się, że ktoś ją odnajdzie i uratuje. Gdzieś w środku już czuła, że
nigdy więcej nie zobaczy swoich przyjaciół i rodziny.
W środę
wieczorem Seirin wciąż trenowało. Riko ukarała ich za pijaństwo zwiększonymi
treningami, ale widzieli (oczywiście wtedy, gdy myślała, ze nie patrzą), jak
uśmiecha się pod nosem, troszkę nostalgicznie i marzycielsko. Doceniali to, że
nie afiszowali się przed nimi swoim uczuciem; na treningach traktowali się
normalnie, jak wcześniej. Ale gdy wychodzili z szatni, łapali się za ręce i
szli obok nich, mając swój mały, idealny świat.
W tym
momencie Riko właśnie załatwiała zgodę dyrektora na ich wyjazd i koszta,
podczas gdy oni biegali i ćwiczyli na sali gimnastycznej.
-Słuchajcie, Rakuzan to nie jest stado babć z balkonikami –
ryknął na nich Hyuuga. –Więcej, więcej! Szybciej! Musimy im narzucić tempo gry
od samego początku!
Cofnął się i rzucił do kosza, trafiając bez problemu. Mitobe
zgarnął piłkę i podał do Kuroko, a ten przekazał ją Kagami’emu. Czuli, jak ich
mięsnie wołają o chwilę przerwy, ale Hyuuga był gorszy od Riko.
-Dajesz, Kagami! – wrzasnął, a ten zdobył punkty.
Grali jeszcze przez chwilę, aż Hyuuga zarządził przerwę.
Dopadli do ławki tak, jakby była ich ostatnią deską ratunku. Izuki nie miał
nawet siły żartować; usiadł, zarzucając sobie ręcznik na kark i sięgnął po
wodę.
-W poprzednim wcieleniu byłeś poganiaczem niewolników –
jęknął Shinji.
Hyuuga
prychnął i uśmiechnął się. Wiedział, że marudzili, ale nie będą tego żałować.
On też był już wykończony. Czuł skurcz w lewej łydce i schylił się, by go
rozmasować. Dlatego też pierwszy zauważył, że drzwi do sali się otwierają.
-Riko, to t… - urwał ,widząc na zewnątrz Aomine.
As Tōō
wyglądał niezdrowo. Był przemoczony i, nawet jeśli jego skóra miała inny
odcień, widać było, że jest bledszy niż zwykle. Jego ubranie było niechlujne i
brudne. On sam wyglądał tak, jakby ledwo stał na nogach.
-Aomine! – Kuroko podbiegł do niego, zaniepokojony.
Seirin również się ruszyło. Kiyoshi złapał Aomine pod ramię,
kiedy zauważył, że jego nogawka jest przesiąknięta krwią.
-Co się stało? – zapytał, sadowiąc go na ławce. –Kagami, leć
po apteczkę!
-Tetsu, widziałeś gdzieś Satsuki? – Aomine złapał Kuroko tak
mocno, że chłopak poczuł ból. –CZY JĄ GDZIEŚ WIDZIAŁEŚ?!
-Nie, Aomine – Kuroko cofnął się. –Aomine, sprawiasz mi ból.
Aomine puścił go i nerwowo potargał sobie włosy. Kagami
wrócił z apteczką, którą podał Teppei’owi.
-Co się dzieje? – zapytał szeptem Hyuugę, ale ten pokręcił
głową.
-Nie wiem. Z Aomine jest coś nie tak – powiedział
zaniepokojony kapitan Seirin. –Aomine, skup się. Co się stało?!
-Nie mogę znaleźć Satsuki. Nie ma jej od niedzieli. Byłem na
policji, ale powiedzieli mi, że to jej rodzice muszą zgłosić zaginięcie. A nie
umiem się skontaktować z jej rodzicami. Nie wiem, gdzie ona jest. Pokłóciliśmy
się. Poszła do domu, obrażona. W poniedziałek jej szukałem, ale nie mogłem jej
znaleźć.
Jego opowieść nie miała sensu, ale Seirin zerknęło na
siebie.
-I szukasz jej u nas?
-Ona kocha Kuroko, więc może przyszła do niego. Była u
ciebie Satsuki, Tetsu?
-Nie, Aomine. Napisała mi w niedzielę, czy pójdę z wami do
miasta, ale odsypiałem, więc jej odmówiłem. Od tego czasu nie odzywała się do
mnie.
-Nie umiem jej znaleźć – powiedział cicho Aomine, pocierając
twarz dłońmi. –Nie wiem, co robić.
W to całe
zamieszanie weszła Riko. Widząc, jak Kiyoshi korzysta sprawnie z apteczki,
wystraszyła się, że komuś coś się stało. Szybko odnalazła wzrokiem Hyuugę i
widząc go, jak stoi cały i zdrowy, odetchnęła z ulgą. Przeliczyła swoich
zawodników; ich liczba się zgadzała, więc kto siedział na ławce?
-Chłopcy, co się sta… Aomine?
-Może ty widziałaś Satsuki? – nigdy nie widziała, by
wyglądał on tak żałośnie, jak teraz.
-Nie, nie widziałam jej … - oznajmiła cicho, przysuwając się
bliżej Hyuugi. Poczuła, jak jego palce ujmują jej dłoń i splatają się z jej
palcami. Poczuła się spokojniejsza.
-Nie wiem, gdzie jest – powtórzył.
W tym samym
momencie zadzwonił jego telefon. Nieznany mu numer. Aomine zmarszczył brwi. Nie
wiedział, kto mógłby do niego dzwonić. Przez ostatnich kilka dni nie spał i nie
jadł, więc był w kiepskiej formie, nie tylko fizycznej.
Kuroko wyjął mu telefon z ręki i odebrał, patrząc, jak
Kiyoshi rozcina nogawkę spodni Aomine i czyści niegroźnie wyglądającą ranę.
-Tak słucham?
-Aomine Daiki?
-Nie, Kuroko Tetsuya – przedstawił się. –Aomine nie może
teraz odebrać telefonu, jest opatrywany.
-Och. A jest gdzieś obok ciebie? Chciałam go zapytać, czy
wie, kiedy nasza córka ma zamiar wrócić do domu! Zdarzało jej się wcześniej
nocować u koleżanek, ale nie tak długo! Od niedzieli nie dała znaku życia!
Kuroko
poczuł, jak oblewa go zimny pot. Zadrżał i wtedy poczuł, jak na jego ramieniu
zaciska się dłoń Kagami’ego.
-Kto mówi?
-Jestem Akira Momoi, mama Satsuki. Nie wiesz, gdzie jest
moja córka?
Zaginięcie
Momoi zgłoszono tego samego wieczoru. Kuroko i Kagami pomogli Aomine dostać się
do jego mieszkania i, z nutą niepokoju, zostawili go tam samego. Postanowili
przyjechać tutaj jutro, żeby sprawdzić, jak radzi sobie Aomine.
Hyuuga
odprowadzał Riko do domu. Szli obok siebie w szybkim tempie, trzymając się za
ręce tak mocno, jak zagubione w lesie dzieci.
-Boję się, Hyuuga – szepnęła Riko. –Najpierw te anonimy,
teraz porwanie Momoi…
-Ale anonimy dotyczyły nas. Nie miały nic wspólnego z Momoi
– uspokoił ją. –Poza tym, przestały przychodzić. Nic ci się nie stanie,
przyrzekam. Nie dopuszczę do tego – obiecał.
Riko przystanęła i zmusiła go, by na nią spojrzał.
-A jeśli stanie się wpierw tobie? – zapytała. –Nie mogę cię
stracić teraz, gdy wreszcie cię odnalazłam.
Hyuuga objął ją i pozwolił, by się w niego wtuliła.
Rozumiał, ze nawet jeśli ona i Momoi nie były blisko, to zaginięcie innej
dziewczyny, w pewnym sensie z nimi powiązanej, ogromnie ją zaniepokoiły. No i w
świetle tych anonimów…
-Nie pozwolę, by ktoś nas rozdzielił, rozumiesz? – warknął,
a potem pocałował ją mocno. –Nikt, nigdy. A teraz idziesz do domu i kładziesz
się spać, jasne? Chcę mieć pewność, że dotarłaś do siebie. Twój tata jest w
domu?
-Tak..
-Więc z nim porozmawiam.
Gdy szli dalej, Riko zastanawiała się, co Hyuuga chce
powiedzieć jej ojcu. Dotychczas na widok Kagetory, Hyuugę zjadał strach i
trema. Uważała to za słodkie, ze tak bał się jej tatusia, chociaż (jeszcze)
nie robili nic złego.
Dlatego
też, zaprosiła go do środka, ale nie poszła na górę. Chciała być obecna przy
tej rozmowie.
Kagetora
Aida odłożył gazetę i zerknął na Hyuugę ze złością.
-Odprowadzasz moją córkę do domu bardzo późno, czterooki.
Mam nadzieję, że nie przyszło ci do głowy coś głupiego po drodze.
-Panie Aida – zaczął Hyuuga, prostując się. Jestem
mężczyzną, do jasnej cholery, pomyślał. –Panie Aida, ja i pana córka
chodzimy ze sobą.
-Riko, skarbie, przynieś tatusiowi glocka z szafki. I
przeładuj go w drodze tutaj. Mam mały biznes do załatwienia z czterookim.
-Tato! – prychnęła i stanęła obok Hyuugi. –Nie chcę, żebyś
się denerwował. Ale Hyuuga to mój chłopak i tak zostanie.
Kagetora przez chwilę przypatrywał się im w milczeniu.
Żałował, że jego zony nie ma teraz obok. Aczkolwiek ona pewnie wzięłaby stronę
Riko. Usiadł ciężko i wydał z siebie cierpiętnicze westchnięcie.
-No dobrze. Skoro to daje ci szczęście, Riko… Możesz wię.. –
umilkł, widząc jej wzrok.
-Nie przyszedłem pana irytować – powiedział Hyuuga, mocno
ściskając dłoń Riko. –Chodzi o to, że w okolicy doszło do porwania dziewczyny,
tylko o rok młodszej od Riko. Rozmawiam z panem jak mężczyzna z mężczyzną. Ja
mogę się opiekować Riko poza domem .Ale w domu to pana zadanie.
Kiedy
Kagetora wstał, Hyuuga myślał, ze za chwilę dostanie w zęby. Uniósł wzrok,
patrząc ojcu Riko prosto w oczy. Nawet ona była zaskoczona; nigdy nie widziała,
żeby Hyuuga się tak zachowywał. Chyba opanował zdolność clutch time poza
boiskiem, pomyślała.
Ku
zdumieniu ich obojga, Kagetora wyciągnął rękę do Hyuugi. A następnie uścisnął
ją, jak mężczyzna mężczyźnie.
-Dziękuję – powiedział. –Zaopiekuję się nią teraz. Ale liczę
na ciebie, Hyuuga.
Gdy wyszedł
z domu Riko, przeszedł kawałek i z impetem usiadł na ławce.
-O boże, myślałem, że umrę – jęknął Hyuuga, ściągając
okulary i trąc oczy. –To było straszne.
Ale cieszył
się, że wreszcie Kagetora wiedział o wszystkim. Co prawda, ojciec Riko będzie
mu teraz patrzył na ręce, ale z drugiej strony dał mu znać, że myśli o jego
córce poważnie.
Nagle zadzwonił jego telefon.
-Kiyoshi? – zapytał, marszcząc brwi.
-Możemy się spotkać, Hyuuga? – głos kolegi był przytłumiony.
-Teraz?
-Tak. Teraz.
Spotkali
się w ulubionej knajpie zawodników Seirin. Gdy Hyuuga tam dotarł, Teppei już na
niego czekał. Zamówił już jego ulubioną kawę i hamburgera, więc nie narzekał,
gdy się rozbierał i siadał naprzeciwko niego.
-Co jest? – zapytał, ujmując w zimne dłonie kubek.
-Chciałem z tobą pogadać. O Riko.
Hyuuga zmarszczył brwi. Unikał wzroku przyjaciela. Nie
chciał patrzeć mu w oczy, ponieważ dobrze wiedział, o czym Teppei chciał z nim
rozmawiać.
-Domyślasz się – powiedział tamten, jakby czytał mu w
myślach.
-Tak. Też kochasz Riko – wyrzucił z siebie Hyuuga.
Te słowa
zawisły pomiędzy nimi, a atmosfera zrobiła się gęsta. Hyuuga patrzył na swoją
kawę, ale całkiem stracił apetyt. Czuł, jakby w żołądku miał cegłę.
-Kocham – powiedział cicho Teppei. –Ale chodzi mi o to, że
nie chcę stawać między wami. Chcę, żebyście byli szczęśliwi – wyznał.
–Pasujecie do siebie. Zawsze pasowaliście.
-Zawsze… - powtórzył automatycznie Hyuuga.
-Mhm. Wiedziałem, że nie mam u niej szans. Zawsze wolała
ciebie – uśmiechnął się. –Gratulacje, Hyuuga. Cieszę się waszym szczęściem.
Hyuuga
wracał do domu oszołomiony. Nie bardzo rozumiał, jakim cudem w ciągu jednego
wieczora jego związek z Riko został zaakceptowany przez jej ojca, a potem przez
Teppei’a. No cóż. Nie powinien narzekać.
Kiedy znów zadzwonił telefon, miał ochotę go nie odbierać,
ale kiedy na wyświetlaczu zobaczył imię Riko, odebrał.
-Tak?
-JESZCZE NIE DOTARŁEŚ DO DOMU?!
Odsunął telefon od ucha i pozwolił jej się wykrzyczeć, a jej
krzyki zlały się w potok niezrozumiałych słów.
-Nie – powiedział po chwili. –Teppei chciał się ze mną
spotkać. Wracam właśnie do domu.
-Zaginęła już jedna osoba!
-Skarbie, jestem już pod domem – uspokoił ją. –Dobranoc,
Riko. Do jutra.
Omoidasu no ga kowakute (Boję się pamiętać)
Hitomi kokoro o tozashite (Zamykając me oczy i serce)
Nandomo kesou to shita no sono tabi ni anata afureta
(Wiele
razy starałam się to wymazać, ale za każdym razem zalewasz moje wspomnienia)
W rozdziale wykorzystano piosenki „Mai Kaze” (Yoshioka
Aika) oraz Kimi no Kioku (mao).
za mało trenerki i kapitana :D no i Światła i Cienia :D także ten, moje reakcje znasz, więc możesz pisać dalej x3
OdpowiedzUsuńSpokojnie, wkrótce się rozkręci :3 Tylko musi dojść wpierw do paru rzeczy ^^
UsuńBrakuje mi w tym rozdziale Kagamiego, ale jest okej, bo Aomine XDDDD
OdpowiedzUsuńAomine, nad którym uwielbiam się znęcać <3
UsuńTeppei heh... Hyuuga strach dodaje siły... Lecę dalej
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńcudny rozdział,coraz bardziej to opowiadanie mi się podoba...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Witam,
OdpowiedzUsuńopowiadanie fantastyczne, coraz bardziej mi się podoba, te tajemnice....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Iza