Boku to kimi ga deaeta koto ni
(Jeśli musi być przyczyna)
Nani ka riyuu ga aru to suru naraba
(Dla nas by, by się poznać)
Unmei ka wa wakaranakute mo
(Wtedy nie wiem, czy to przeznaczenie czy nie)
Ureshii koto ni kawari wa nai yo Ne
(Co nie zmienia faktu, że się cieszymyz tego powodu)
Aomine znajdował się na sali
gimnastycznej Teiko. Był zdziwiony. Od czasu ukończenia tej szkoły nie zajrzał
tu nawet na chwilę. Tymczasem minęły dwa lata, a tutaj nic się nie zmieniło. W
powietrzu wciąż czuć było ten sam, cytrynowy płyn do mycia podłóg, którego tak
nie lubił. Na zewnątrz było ciemno, jedynie światło księżyca oświetlało lekko
wnętrze swoim łagodnym blaskiem.
Kiedy o jego stopy uderzyła piłka, pochylił się i ją
podniósł. Przez chwilę trzymał ją w dłoniach, zaskoczony tym, ze jest mokra.
Kiedy jednak oderwał od niej palce, ze zdumieniem odkrył, że są całe we krwi.
Odrzucił od siebie piłkę, na oślep i cofnął się o krok.
-To nie w twoim stylu odrzucać piłkę – powiedział cichy
głos obok niego.
Odwrócił się, powoli, czując, jak jego kolana drżą.
Tuż za
nim stała Momoi. Nie miała oczu, tylko dwie czarne dziury, ziejące w ich
miejsce. Po policzkach spływały jej krwawe łzy, a na głowie zostało niewiele
włosów. Wyciągała ku niemu palce z oderwanymi paznokciami.
Aomine krzyknął i cofnął się, obejmując się ramionami.
-Ty nie żyjesz, Satsuki… nie, nie ma cię tu, to tylko
sen. Odeszłaś, pożegnałaś się ze mną…
-Taaaak? – ciężkie ramię objęło jego szyję i pociągnęło
go lekko w dół. –A może to ty jesteś martwy?
Aomine
uniósł głowę, patrząc w twarz Murasakibary. On również nie miał oczu, tylko
dwie puste dziury, wyglądające jak zejście do piekła. Na jego policzkach były
ślady po krwawych łzach, które w pośpiechu rozmazał rękawem. Jego ręce
wyglądały niczym krwawa miazga. Nie miał palców, tylko wiszące bezwładnie
kawałki mięsa. Były zimne, gdy dotknęły twarzy Aomine, poczuł przenikający go
chłód. W powietrzu nie czuć już było cytryny, tylko krew i słodki zapach
rozkładających się ciał.
Po
chwili Aomine otoczyli pozostali. Wśród pozbawionych oczu trupów zauważył
Midorimę, Kise, Akashi’ego, Kuroko i Kagami’ego. Wszyscy wyciągali ku niemu
ręce, próbując dotknąć jego twarzy. Ich ciała były w różnym stopniu rozkładu.
-Tetsu – szepnął cicho Aomine, upadając na kolana.
-Wybacz mi, Aomine. Ale musisz dołączyć do nas. Wszyscy
znów będziemy razem. Musisz tylko umrzeć. To nie boli. To jest przyjemne.
-Jedyną osobą, która może cię zabić, jesteś ty sam –
podpowiedział mu Kise.
Każdy z
nich podał mu nóż, wyciągnięty ostrzem do niego. Światło księżyca delikatnie na
nich igrało i odbijało się, rażąc go w oczy.
-Ja…ja nie…
-Dołącz do nas, Aomine – poprosił Kuroko.
I jako pierwszy wbił mu nóż prosto w serce.
Aomine
usiadł na łóżku, dysząc ciężko i ściskając w dłoniach kołdrę. Pościel była
pognieciona, a on i jego koszulka przepoceni. Serce biło mu niespokojnie,
próbując wyskoczyć z piersi. Nie mógł złapać oddechu. Słyszał w uszach
pulsowanie krwi, ale jego gardło było tak zaciśnięte, ze nic przez nie nie
chciało przejść.
Wstał z
łóżka i podszedł do okna. Odetchnął głęboko zapachem nocy, próbując się
uspokoić. Wideo z zapisem cierpienia Momoi wryło mu się w myśli tak bardzo, ze
nie mógł się tego pozbyć z głowy. Odtwarzał to od nowa, słyszał jej krzyki,
widział przed oczami jej puste oczy, wpatrzone w obiektyw. Z tego, co usłyszał
na posterunku, wideo trwało długo, był na nim dokładny zapis tego, co spotkało
Satsuki. Nie było jednak nawet śladu po sprawcy. Piwnica wyglądała jak każda
inna, a morderca zadbał o to, by nie odbijać się w żadnym przedmiocie.
Sumire
martwiła się o Aomine. Znów miał problemy ze snem; słyszała, jak przewraca się
z boku na bok w pokoju obok, a potem wstaje i chodzi po mieszkaniu, nie mogąc
ponownie zasnąć. Jedyne, co go trzymało przy zdrowych zmysłach, to codzienne
rozmowy z Kuroko. Tych dwóch zbliżyło się do siebie w ciągu ostatnich tygodni.
Sumire cieszyła się, że Aomine ma przyjaciela, na którym mógł polegać i kogoś,
kto pomagał mu uporać się z traumą.
Zarzuciła
na siebie bluzę i wyszła z pokoju, cicho zamykając na sobą drzwi. Aomine
podniósł wzrok; siedział w fotelu, plecy miał zgarbione, jakby ktoś znów włożył
mu na nie ogromny ciężar. Miał na sobie szorty, które nisko zwisały z jego
bioder oraz luźny podkoszulek, który tylko podkreślał, jak bardzo Aomine
schudł.
-Obudziłem cię? – zapytał cicho.
-Nie, też nie mogę spać. Powinieneś coś na siebie włożyć,
przeziębisz się – odparła równie cicho, chociaż nikogo poza nimi nie było w
domu.
-Nie jest mi zimno – mruknął.
Sumire westchnęła lekko, wkładając ręce do kieszeni bluzy.
-Jesteś pewien, że nie chcesz leków nasennych? Mam te, które
przepisał ci lekarz.
-Nie chcę spać! – warknął, podnosząc się. –W snach…w snach
ja…
Czuła się
bezradna, widząc, jak unosi dłonie do twarzy i trze ją, jakby próbował się obudzić.
Ale demony, które go dręczyły, nie odpuszczały nawet na chwilę.
-Zaparzę ci chociaż herbaty ziołowej, dobrze? –
zaproponowała łagodnym tonem.
Och, gdyby
tylko mogła coś zrobić więcej dla niego. Zrobiłaby wszystko.
Zakochała
się w Aomine, nawet nie wiedząc, kiedy. Miała się nim tylko opiekować, ale w
czasie ich wspólnych chwil zaczęła go podziwiać za siłę, dzięki której, mimo
wszystkiego, wciąż się nie poddał. Ceniła sobie szczerość. Doceniała starania,
jakie znów wkładał w koszykówkę.
I całkowicie
zatraciła się w jego uśmiechu.
W kuchni
przygotowała dwie herbaty i wstawiła wodę. Wyjęła również ciastka z pudełka,
mając nadzieję, że Aomine nie da rady oprzeć się czekoladzie.
-Może włącz TV, skoro nie mamy nic innego do roboty –
zawołała, zalewając herbatę i czekając, aż się zaparzy.
Kiedy
wróciła do salonu, Aomine siedział przed telewizorem. Podała mu kubek herbaty,
a przed nim postawiła ciastka. Sama usiadła na kanapie i objęła kubek dłońmi,
mając nadzieję, że to ją rozgrzeje.
-Leci coś ciekawego?
-O trzeciej nad ranem? Wątpię – mruknął, przeskakując z
kanału na kanał.
Po chwili
znalazł stację, na której nadawano powtórki meczów koszykówki. Kątem oka
zerknął na Sumire, ale ona tylko pokręciła lekko głową i się uśmiechnęła.
Odłożył więc pilota i próbował wciągnąć się w grę, ale nie umiał się skupić.
-Mógłbyś podać mi koc? – usłyszał chwilę później.
Zerknął do
tyłu; Sumire obejmowała kolana ramionami, podciągając je do brody. Spod
krótkich szortów widział górę jej ud. Przełknął ślinę i wstał, zagubiony we
własnych uczuciach. Jednocześnie chciał chronić Sumire, ale w jego myślach
przewijały się teraz sceny i marzenia, które z ochroną nie miały wiele
wspólnego. Sięgnął po koc i wraz z nim usiadł obok dziewczyny.
-Aomine, co ty… - zaczęła, ale przerwał jej, otulając kocem
jej nogi.
-Ogrzeję cię, skoro już wyciągnąłem cię z łóżka – oznajmił,
okrywając kocem również siebie.
Przytulił
Sumire do swojego boku i faktycznie, w dosyć krótkim czasie zrobiło jej się
ciepło. Przy użyciu koca i własnego ciała, udało mu się stworzyć gorące i
przyjemne gniazdko, w którym poczuła się rozkosznie rozluźniona.
Nie mogła
również nie zauważyć tego, że Aomine pachniał bardzo przyjemnie oraz tego, że
gdy oparł brodę na czubku jej głowy, poczuła tylko ciepło rozlewające się w
dole brzucha, a nie irytację.
-Cieplej ci? – zapytał, znów ściszając głos do szeptu.
-Mhm – nie była w stanie wykrztusić z siebie żadnego słowa,
a co dopiero sensownego zdania.
Bezwiednie
dłonią dotknęła jego piersi, szukając pod palcami bicia jego serca. Kiedy je
odnalazła, na jej wargach pojawił się lekki uśmiech. Ostrożnie przyłożyła do
tego miejsca ucho. Tak, to na pewno był najpiękniejszy dźwięk, jaki dotychczas
słyszała w swoim życiu.
Aomine
zauważył nagle, że się uśmiecha. Nawet nie wiedział, kiedy, ale kąciki jego ust
podniosły się lekko do góry. Obejmowanie Sumire dawało mu spokój, przynosiło mu
radość. Przy niej troski i zmartwienia mijały, a demony wydawały się malutkie.
-Sumire – zaczął, ale ona położyła mu palec na ustach.
-Szzz – wymamrotała. –Pozwól mi. Jeszcze przez chwilę –
poprosiła, wsłuchując się w bicie jego serca.
Aomine
przytulił ją mocniej, po czym, korzystając z okazji, że jej palec wciąż
znajdował się w pobliżu jej ust, lekko go ugryzł, a potem pocałował. Sumire
drgnęła, ale nie zdążyła zareagować, bowiem przesunął językiem po jej skórze, a
potem zaczął lekko ssać miejsce, które ugryzł.
-Co ty wyprawiasz? – jęknęła, czując, jak się rumieni.
-Od dłuższego czasu chciałem te zrobić – wyznał. –Nie
podobało ci się?
-Było… przyjemne – odwróciła wzrok. –Czy ja mogę zrobić coś,
na co miałam ochotę od dłuższego czasu?
Aomine mimowolnie poczuł dreszcz, biegnący w dół kręgosłupa.
-J-jasne.
Sumire
palcem odchyliła mu głowę do tyłu, po czym delikatnie ustami zaczęła muskać jego
szyję. Jej pocałunki skupiły się głównie na okolicach gardła. Były czułe, ale
niosły ze sobą obietnicę czegoś więcej. Dłoń Sumire zaczęła lekko masować jego
obojczyk.
Aomine
poddał się i jęknął cicho, po czym zagryzł wargi aż do krwi, aby nie powiedzieć
czegoś, co ją wystraszy. Sumire uniosła jednak głowę i powoli dotknęła językiem
kropelki krwi, która spłynęła mu na brodę.
-Nie wiedziałam, że to twoje wrażliwe miejsce.. – szepnęła z
uśmiechem.
Oszalał.
Kiedy jej usta były tak blisko, mocno ujął w dłonie jej twarz i w końcu
pocałował ją tak, jak od dawna pragnął. Głęboko, namiętnie, nie pozwalając jej
się wycofać. Kiedy Sumire uniosła ręce, myślał, że go odepchnie, ale ona tylko
zacisnęła je na jego nadgarstkach i odwzajemniła pocałunek, tuląc się do niego.
-Jeszcze kark – wymamrotał nagle.
-Hmm? – Sumire była zajęta przezywaniem tego pocałunku, więc
to, co powiedział Aomine, dotarło do niej po chwili. –Kark?
-Też jestem tam wrażliwy.
Parsknęła
śmiechem, widząc jego poważną minę, gdy o tym mówił. Aomine skrzywił się, nie
wiedząc, co ją tak rozbawiło. Ale Sumire delikatnie dotknęła ustami jego karku.
-Tutaj?
-Mhm…
-Aomine, ty drżysz. Jest ci zimno? – zaniepokoiła się.
-Nie. Pragnę cię, Sumire. Tak bardzo, że aż mnie to boli –
wykrztusił z siebie.
To była
jedna z najszybszych decyzji, jakie podjęła w swoim życiu. Usiadła okrakiem na
jego kolanach i objęła Aomine za szyję, po czym pocałowała go w usta, palcami
pieszcząc jego kark.
-A więc weź mnie – zaproponowała mu, owiewając ciepłym
oddechem jego ucho.
Jej
wyznanie nie pomogło mu, nie ulżyło. Wręcz przeciwnie; napiął mięsnie jeszcze
bardziej, a jego dłonie zaczęły chaotycznie dotykać jej pleców i włosów. Sumire
całowała go szaleńczo, a on dostosował swoje tempo do jej tempa.
W pewnym
momencie wstał, a Sumire objęła go nogami w pasie. Podtrzymując ją i nie
przerywając pocałunku, zaczął powoli wycofywać się do jej pokoju. Kiedy
przechodzili przez drzwi, Aomine trącił je nogą, by się zamknęły, po czym
rzucił Sumire na łóżko. Upadek na chwilę odebrał jej dech.
Aomine
ściągnął podkoszulkę przez głowę i nachylił się nad dziewczyną. Ona zadziornie
uniosła głowę i złapała zębami jego dolną wargę.
-Daj mi chwilę – oznajmiła rozkazującym tonem.
Złapała
Aomine za gumkę w szortach i przyciągnęła bliżej, rzucając go na materac. Był
tak duży, że ledwo mieścił się w jej łóżku, co sprawiało, że wyglądał jeszcze
bardziej seksownie. Sumire usiadła na jego biodrach i lekko poruszyła swoimi.
Czując, jak ociera się o jego pulsującą erekcję, Aomine uniósł głowę i jęknął
głośno. Tym razem nie zagryzał warg; oparł się na łokciach i oddychając ciężko,
patrzył, jak Sumire zgarnia włosy na jedną stronę, a potem delikatnie
pocałunkami wodzi po jego podbrzuszu. Kiedy dłonią wysunęła jego męskość z
bokserek, miał ochotę krzyczeć.
-Lubisz to? – zapytała niepewnie, a potem dla próby ustami
dotknęła czubka jego penisa.
-T-tak – odchylił głowę do tyłu, opadając znów na materac.
Ramieniem przesłonił sobie oczy.
Sumire
uśmiechnęła się, widząc, jak Aomine oddycha szybko i niespokojnie. Jego klatka
piersiowa unosiła się i opadała, a on sam lekko się trząsł. Kiedy polizała jego
męskość, a na koniec wsunęła sam czubek do ust, z jego zaciśniętych warg
wyrwało się coś, czego nie zrozumiała.
-Tak? – jej język zastąpiła dłoń; poruszała nią szybko,
pieszcząc go.
-Ja zaraz… - wymamrotał, poruszając się nerwowo.
-Och – zachichotała, odrobinie histerycznie.
-Chodź do mnie – złapał ją za ramiona i pocałował.
Jego wargi
były wilgotne i zimne, co wyjątkowo jej się spodobało. Nie czuła nawet, kiedy
rozpinał jej bluzę i ściągał koszulkę. Po chwili leżała pod nim, tylko w
szortach, a usta były wszędzie; na jej szyi, barku, ramieniu, piersiach. Jego
wargi były znów ciepłe, a gdziekolwiek je przyłożył, pozostawiał po sobie mały,
wilgotny ślad pocałunku.
Dłoń Aomine
mocno docisnęła się do jej kobiecości, a Sumire krzyknęła cicho. Uniósł głowę i
w jego oczach zobaczyła błysk męskiej satysfakcji. Była wobec niego bezsilna.
Dlatego nie protestowała, kiedy zsunął z niej szorty, a z siebie bokserki. Jego
palce przesunęły się po jej udzie, a Sumire odruchowo rozchyliła nogi. Kiedy
dotarł do wilgotnego zbiegu jej ud, sapnął.
-Sumire…
-Aomine – pocałowała go lekko.
-Mów mi po imieniu – rozkazał, a jego palce zagłębiły się w
niej mocno.
Sumire
wygięła biodra, czując jak rozciąga ją i zgłębia. Teraz to ona nie panowała nad
swoim oddechem.
-Daiki – jęknęła.
-Tak? – uśmiechnął się bezczelnie, poruszając w niej mocno
palcami.
Nie zdołała
odpowiedzieć, gdyż jej ciało przeszyła fala rozkoszy, a ona sama mocno wtuliła
się w ramiona Aomine, tłumiąc krzyk w jego piersi.
Nie
pozwolił jej odpocząć; nim się zorientowała, Aomine przygniótł ją swoim
ciężarem do materaca i naparł na nią ostro. Kiedy wbił się w nią cały,
krzyknęła, ale z bólu. Odwróciła głowę, czując, jak z kącika oka spływa jej
łza.
-Sumire? – Aomine znieruchomiał, przerażony tym, co zrobił.
-Daj mi chwilę – poprosiła znów, tym razem jednak jej głos
podszyty był łzami. –To boli, Daiki.
-Przepraszam, ja…
-Nie przepraszaj!
Nie mówił
więc nic. Nie poruszał się nadal, tylko ustami pieścił jej szyję. Jak jeszcze
nigdy w swoim życiu, żałował swojej porywczość. Skrzywdził osobę, na której
krzywdzie zależało mu najmniej. Nie chciał cofnąć czasu, ale chciałby móc wziąć
na siebie jej cierpienie.
Mimo
wszystko, wciąż boleśnie jej pragnął. Chciał zatracić się w jej ciele cały,
zapomnieć o świecie poza jej łóżkiem. Żyć przez chwilę tym, że są tylko we
dwoje, najbliżej, jak można tylko być.
-Daiki – Sumire pogłaskała go po karku. –Już. Znaczy się…
-Rozumiem, o co chodzi – zapewnił ją i lekko poruszył
biodrami, bacznie obserwując jej twarz.
Kiedy nie
dostrzegł w jej oczach bólu, zaczął powoli się w niej poruszać. Zacisnął zęby,
starając się nie dać znów ponieść emocjom. Chciał być delikatny. Sumire to
wyczuła. Przesunęła dłonią po napiętych mięśniach jego pleców.
-Jest okej, Daiki – szepnęła, uśmiechając się do niego.
Pocałował ją, nie przerywając
zagłębiania się w jej ciele. Z każdą mijającą sekundą czuł, jak drobne ciało
Sumire zaciska się na nim coraz mocniej, a dziewczyna szaleńczo drapie go po
plecach i barkach. Ani trochę mu to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie.
Uwielbiał jej reakcje, jej dotyk na swoim ciele. Podobało mu się to, ze sam
stracił orientację w tym, gdzie kończy się on, a zaczyna ona. Byli jednością, w
tym momencie tylko to się dla niego liczyło. Kochali się coraz szybciej, coraz
bardziej zapalczywie, chcąc znaleźć się jeszcze bliżej siebie.
Sumire wygięła się i ugryzła go w
bark, kiedy doszła. Aomine zadrżał i sam doszedł, opadając na nią. Wciąż czuł
jej zęby na swojej skórze, ale nie dotarło do niego jeszcze, że ugryzła go aż
do krwi. Nie przejmował się tym, że wgniata ją w materac; nie był w stanie się
unieść, orgazm całkowicie go wykończył.
Oboje
oddychali szybko. Sumire zaskoczyło to, że Aomine przesunął się lekko, ale
tylko po to, by objąć ją i mocniej się przytulić. Pogłaskała go po karku i
ramieniu.
-Ugryzłam cię i podrapałam, ale nie jest mi przykro.
-To dobrze – burknął. –Zasłużyłem.
-Nie, Aomine.… mogłam ci powiedzieć.
-Zasłużyłem, bo było ci dobrze, kobieto. I faktycznie,
mogłaś mi powiedzieć, że jesteś dziewicą! To było istotne!
-Zapomniałam.
-Za…zapomniałaś?!
Sumire wzruszyła ramionami. Nie przyznała się Aomine,
wiedziała bowiem, że nigdy by do niczego nie doszło, gdyby wiedział.
Wsunął nos między jej ramię i szyję, a Sumire pogłaskała go
powoli po włosach.
-Już?
-Nie. Jeszcze chwila – mruknął.
A więc
tuliła go, wpatrując się w sufit. Czuła jego płytki oddech na swoim ramieniu. Z
jednej strony chciała, by zasnął i wreszcie odpoczął, ale z drugiej mogło być
ciężko wytrzymać całą noc z nim, wgniatającym ją w materac. Była lekko obolała,
a to, że Aomine wciąż w niej był, nie pomagało.
W końcu
jednak przewrócił się na bok. Nie nacieszyła się wolnością długo; zaraz bowiem
przyciągnął ją do siebie, jakby była lalką, i przytulił, chowając twarz w jej
włosach. Sumire pogłaskała go po żebrach i odczekała kilka minut. Kiedy doszła
do wniosku, że zasnął, podniosła się ostrożnie.
Nie zdążyła
nawet wyjść z łóżka, kiedy złapał ją za nadgarstek.
-Gdzie idziesz?
-Umyć się, Aomine…
-Miałaś mówić mi po imieniu – prychnął, również się
podnosząc.
Był
niemożliwy. Poszedł za nią do łazienki i czujnie obserwował każdy jej krok.
Sumire czuła rosnącą irytację. Potrzebowała chwili dla siebie, chciała spokojnie
przemyśleć to, co stało się pomiędzy nią a Aomine. Musiała wymyślić, co dalej.
A tymczasem on wszedł za nią nawet pod prysznic.
-Dzisiaj nie, ale jak przestanie cię boleć, to miejsce też
wykorzystam – zapowiedział.
-Aom…
-DAIKI.
-Daiki – westchnęła.
-Sumire, po prostu… po prostu przy mnie bądź, dobrze? –
poprosił cicho.
Wolała nie zastanawiać się, jak wielu dziewczynom wcześniej
mówił te słowa. Przytaknęła powoli i sięgnęła po szampon.
-Daj, umyję cię – powiedziała łagodnie.
Wiedziała, że rozmowa na ten temat nie ma sensu.
Aomine
wyszedł spod prysznica przed nią. Zaskoczył ją tym, ze zmienił pościel, a także
położył coś na łóżku. Dopiero gdy podeszła bliżej, zauważyła, że to jego
t-shirt z logo Tōō, który zakładał w przerwach między kwartami.
-Załóż – polecił, nie patrząc na nią.
-Mam swoje, dzię…
-Od dzisiaj jesteś moja! Więc załóż to.
Sumire
uśmiechnęła się lekko i sięgnęła po koszulkę. Była zdecydowanie za duża, ale
była też miękka i ciepła. Otuliła się nią, a koszulka opadła jej aż do kolan. Aomine
obserwował ją, wyciągnięty na boku. Kołdrę miał w okolicach pasa, ale miejsce
obok siebie odsłonił.
-Chodź.
-Nie mów do mnie jak do psa – poprosiła, ale położyła się
obok niego i pozwoliła, by otulił ją kołdrą i objął.
Aomine już
nic nie powiedział. Przytulił się do niej, obejmując ją mocno ramionami. Sumire
czuła się tak, jakby za chwilę miał ją zgnieść.
Ale nie protestowała.
Bycie blisko niego było wszystkim, czego pragnęła.
Takanaru kodou ga tsutaeteku
(Moje galopujące serce mówi mi)
Kasanaru oto to nagareru omoi wo
(O zsynchronizowanych dźwiękach i płynących myślach)
Aishitsuzukeru to yakusoku shiyou
(Pozwól mi obiecać kochanie Cię na zawsze)
Shinpaku ga tomatte shimau made
(Dopóki rytm mojego serca nie zatrzymasię całkowicie)
Awwww
OdpowiedzUsuńoch czytałam to z zacieszem na ryju :D
świetnie napisane <3 nie wiem co jeszcze mogę napisać hmm tak bardzo cieszy mnie ich szczęście XDD
z niecierpliwością czekam na następny rozdział :D
Aw :3 Dziękuję :3
UsuńCieszę się, że Ci się podobało ^^
Ja wiedziałam od kiedy się poznali że coś między nimi będzie :D Świetny rozdział.Ach ten władczy Aomine ,to jest dopiero coś :) Pozdrawiam i czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńUch, władczy Aomine... Aż by się takiego chciało! :3
UsuńDzięki, również pozdrawiam :* :3
Poznałam pewną dziewczynę jakieś 4-5 dni temu, która całym sercem (tak jak zresztą ja) jest za AoKaga. (Tak, to siedziało we mnie, a KagaKuro przestało mnie jarać. To wręcz zbrodnia shipować Aomine lub Kagamiego z kimś innym niż z nimi samymi.) Użyłam w rozmowie z nią określenia AoKise, a ona kazała mi przestać. Nie rozumiałam wtedy dlaczego. Dzisiaj, czytając ten rozdział, zrozumiałam.
OdpowiedzUsuńPowiem wprost, fragment Aomine x Su**** przeczytałam gdzieś do momentu, w którym dziewczyna polizała jego penisa. (Z trudem przyszło mi przeczytać nawet do tego momentu, robiłam kilkakrotnie przerwy.) Gdy zaczęło się to, myślałam - Przetrwam, jakoś to będzie. Ale nie wyszło. Opuściłam dalszą część rozdziału. Nie mogłam tego przeczytać, przepraszam. Nie umiem (teraz) czytać o Aomine z kimś innym, niż z Kagamim. Nie chcę jednak opuszczać bloga, bo zastanawiam się co się stanie z resztą bohaterów, którzy nie zabierają Kagamiego i Aomine. (Czyt. Wszyscy oprócz Sumire i Kuroko.) Wątpię, bym czytała te fragmenty, ale wiedz, że resztę z chęcią przeczytam!
Rozdział cały o Aomine i Sumire, więc bardzo mi się nie podobał.
Czekam na następne <3
Jasne, rozumiem :3 Co te OTP robią z ludźmi :D
UsuńCieszę się, że jesteś wobec mnie szczera :3 No tak, reszty jest wciąż więcej :D
Dokładnie XD To takie ciekawe. Zdaję sobie sprawę, że to tylko bohaterowie mangi i anime, a rządzą się moim życiem. I to nie tylko przypadek Kurobasu :))) Mój borze, tak. To zawładnęło moim życiem.
UsuńA swoją drogą usunęłam wszystko z bloga Kurobasu i postanowiłam zacząć od początku. Chcę, żeby było lepiej i staram się, ale mi nie wychodzi i jestem hejtowana, przez pewną dziewczynę, która mi pomaga. (Tak, to ona jest za AoKaga). Ale cóż, nie jestem nawet amatorem, ale zapraszam do przeczytania tego, czegoś (aż jeden one-shot na blogu, szaleństwo), co dodałam :)
Ej własnie wiem! Ostatnio weszłam do Ciebie na bloga i myślałam, że się pomyliłam! I się własnie zastanawiałam ,wtf się dzieje Oo
UsuńHejtowana? W jaki sposób? Oo
N o OTP rządzi się swoimi prawami :D Co prawda nie mam tak, że nie potrafie patrzeć na inne, niż moje (jest tylko jeden przypadek: NIENAWIDZE Z GŁĘBI SERCA KIYOHYUU).
Nie, nie pomyliłaś się. XDDDD
OdpowiedzUsuńZnaczy, to nie było do końca hejtowanie, żeby się pośmiać, a hejtowanie, żeby pomóc. Zostawiła do siebie kontakt w komentarzu pod postem, który już usunęłam. A ja do niej napisałam i teraz stara się mi pomóc.
Ja w sumie shipuje tylko AoKaga, KuroMomo lub MomoRiko, zależy na co mam ochotę (I nie mam w tym czegoś takiego, jak z AoKaga) i ShikaTema z Naruto. Tak to jedynie łączyłam innych, ale jakoś specjalnie nie polubiłam innej pary XD
Aa, to wtedy nie hejtowana, tylko konstruktywnie krytykowana :D Jest różnica~:)
Usuńhah ^^ U mnie w sumie prócz HyuuRiko (a i to z wyjątkiem na HyuuIzu), to shippuję chyba wszystkich ze wszystkimi xD
Właśnie o to mi chodziło XDDD
UsuńHahahhahahahahahhahah, ta różnorodność XDDDDDD
Ja jeszcze shipuję PapaKuro XDDDDDDD
Crack para xD
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńsen Aoimine był straszny, scena między Daiki i Sumire była bardzo gorąca
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Oz w mordeczke jeża i skrzydełka nietoperza czemu mi się to bardziej podobało biz pierwszy raz Hyuugi i Rico??... Poważnie muszę się zacząć zastanawiać nad swoją osobowością zwłaszcza że nie lubię Ao a tu mi się wydaje całkiem fajny... Co ty że mną robisz kobieto??
OdpowiedzUsuńHejka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, ten sen Aoimine był bardzo straszny, Daiki i Sumire jak gorąco...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, och ten sen Aoimine był och bardzo straszny, jak gorąco u Daiki i Sumire...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza