sobota, 17 maja 2014

Rozdział 20. Need you here.


Aomine wyszedł ze szkoły i spojrzał w niebo; zasnute granatowymi chmurami nie wróżyło nic dobrego, więc szybkim krokiem skierował się do domu. Czuł, jak zimny, przenikliwy wiatr szarpie jego ubraniem, próbując dostać się pod spód. Uczucie przypominało dźganie tysiącami igieł w wrażliwą skórę; objął się ramionami, przyspieszając. Pod koniec, kiedy zrobiło się ciemno, a z nieba lunął deszcz, już biegł.
Kiedy dotarł do domu Sumire, odetchnął z ulgą. Sięgnął do torby po klucze i włożył je do zamka. Ku jego zdumieniu, nie wydał z siebie charakterystycznego dźwięku, a drzwi okazały się być otwarte. Poczuł się zaniepokojony. Wszedł do środka.
-Sumire? – zawołał, odkładając torbę.
Nic nie usłyszał. Czując, jak coraz szybciej bije mu serce, wszedł głębiej i zatrzymał się w pół kroku.
            Nic w mieszkaniu nie było takie, jak pamiętał. Podłogę pokrywała warstwa kurzu, gruba na co najmniej kilka centymetrów. Meble zsunięte były przesunięte w róg i przykryte folią ochronną. W kątach i z lampy zwisały pajęczyny, które smętnie powiewały w przeciągu.
Wszystko wyglądało tak, jakby od dobrych kilku lat nikt tutaj nie mieszkał.
Aomine obrócił się dookoła siebie, czując, jak traci nad sobą kontrolę.
-Sumire?! Sumire, gdzie jesteś?! – zawołał.
-Ona cię nie słyszy – zanucił ktoś.
Aomine obrócił się gwałtownie i stanął twarzą w twarz z Akashim. Jego były kapitan miał na sobie zakrwawiony strój, a w ręce trzymał nóż, cały skąpany we krwi. Akashi bawił się… włosami. Aomine wiedział, że to włosy Sumire; gdzieś w głębi serca po prostu to czuł.
-Co jej zrobiłeś? – zapytał, cofając się krok.
-To, co reszcie – zaśmiał się Akashi, okręcając się dookoła własnej osi. Kilka kropel krwi z noża spadło na folię i spłynęło w dół, rzeźbiąc drogę w kurzu. –Dodałem ją do mojej kolekcji.
-Akashi, gdzie jest Sumire? – powtórzył Aomine. –Oddaj mi ją!
-Ale jesteś samolubny. Zawsze byłeś. Nuda. To ja jestem Cesarzem – mruknął Akashi, ale nożem pokazał mu coś za jego plecami.
            Obracał się powoli, wiedząc, co zobaczy. Mimo to nie był gotów. Kiedy zauważył Sumire, leżącą pod ścianą, jego żołądek podniósł się do gardła.
            Dziewczyna nie miała połowy twarzy; zamiast oczu ziały czarne dziury, kolejna była w miejscu nosa. Spomiędzy pobitych i popękanych warg wypływała krew, która tworzyła kałużę dookoła jej głowy. Ręce i nogi miała rozrzucone, niczym porzucona kukiełka. Widząc krew między jej udami, Aomine zawył niczym ranne zwierzę, jakby to jego zgwałcono.
-Krzyczała twoje imię – szepnął mu Akashi do ucha. –Tak bardzo chciała, żebyś do niej przyszedł. Potem tylko płakała i powtarzała, że cię kocha. Każdy, kto cię kocha, umiera, wiesz o tym? – Cesarz zachichotał, przecinając sobie nożem nadgarstki. Krew spłynęła na ziemię. –To piękne, prawda? Śmierć.
-Nie, nie, nie – Aomine podniósł się. Musiał wyjść z tego domu. –To tylko sen. Sen.
-Co jest snem, a co jawą, Daiki? – zapytał go Akashi, klękając obok martwego ciała Sumire. –Czy miłość jest jawą, a śmierć snem? Skąd wiesz, że nie jesteś martwy, jak reszta? A śnisz dalej, tak, jak gdyby nic ci się nie stało? – jego dłoń powoli pogładziła to, co zostało z pociętego policzka dziewczyny. Uniósł palce do ust i zlizał z nich krew.
            Aomine wybiegł z domu i znów zatrzymał się w pół kroku, jakby zderzył się z czymś niewidzialnym. Zamiast na ulicy, przy której mieszkali, był teraz na cmentarzu. Dom za jego plecami znikł. Otaczały go tylko nagrobki i zmarli przyjaciele. Ich ciała, w zaawansowanym stopniu rozkładu, pachniały charakterystycznie, jak gnijące mięso. Bzyczenie much, które ich otaczały, doprowadzały Aomine do szaleństwa. Skóra odpadała z ich ciał, z plaskiem upadając na ziemię. Wypełzały z niej robaki, które szybko rozpierzchały się dookoła.
-Dołącz do nas – polecił mu Midorima, który wyglądał tak, jakby ktoś wbił w niego nóż setki razy. –Czekamy na ciebie, Aomine.
-Pokolenie Cudów znów będzie razem – dodał Kise, patrząc na niego czarnymi oczodołami, z których wychodziły białe robaczki.
-Brakuje mi ciebie – szepnęła Momoi, dotykając go chłodnymi palcami.
-Bądź znów moim światłem – dodał Kuroko, któremu wnętrzności wypadały przez rozcięty brzuch. Drobną dłonią dotknął jego twarzy, zostawiając na niej krwawy odcisk swoich palców.

            Aomine poderwał się z krzykiem. Był cały mokry; miał wrażenie, że smród gnijących ciał i krwi przylgnął do niego na stałe. Nie mógł zaczerpnąć tchu; jego gardło było ściśnięte tak mocno, jakby ktoś zacisnął na nim żelazną obręcz. Rozpaczliwie próbował zaczerpnąć powietrza, ale nie potrafił.
-Daiki – poczuł nagle, jak obejmują go ramiona Sumire. –Daiki, jestem tutaj. To był tylko sen.
Odwrócił głowę i spojrzał na nią. Była blada, ale spoglądała na niego twardo.
-Skup się, Daiki. Wdech, wydech. Spokojnie. To tylko sen.
Położyła dłoń na jego sercu, a on poczuł, jak powoli coś go ogrzewa. Gardło rozluźniło się na tyle, by mógł ze świstem wciągnąć do płuc powietrze. To było jak zbawienie, chociaż każdy oddech sprawiał mu ból.
-Wdech… i wydech. Szszsz, spokojnie. Tak, dobrze. Jeszcze raz. Wdech… i wydech. Nie, nie za szybko. Powoli. Hiperwentylujesz się, Daiki – oznajmiła. Zachowywała zimną krew, chociaż sama była przerażona. Jego sny były coraz gorsze. –Wdech. Wydech. Wolniej.
-Będę rzygać – jęknął, wyskakując z łóżka.
            W ostatniej chwili dotarł do łazienki. Wsadził głowę do muszli i pozwolił ciału odreagować sen.

            Sumire słyszała, jak targają nim mdłości. Przyniosła z kuchni szklankę wody i postawiła na pralce, a potem zamoczyła ręcznik i położyła mu na karku. Aomine cały czas wymiotował, chociaż nie miał już czym. Mimo to, jego ciałem wciąż wstrząsały torsje, po których przychodziła kolej na dreszcze. Dziewczyna dotknęła dłonią jego czoła.
-Nie walcz z tym – poradziła, głaszcząc go po wilgotnej i rozpalonej skórze. Kawałkiem ręcznika otarła mu czoło. –Szszsz, wyrzuć z siebie wszystko.
Aomine drżał tak, jakby miał atak padaczki. Nie panował nad swoim ciałem i to go przerażało. Jakby nie należało już do niego, słabe i ułomne. Ciało, które przez tyle lat ćwiczył i opanował do perfekcji, teraz odmawiało posłuszeństwa. Czuł się słaby, jak dziecko.
-Oddychaj, Daiki – głos Sumire był jedyną rzeczą, która trzymała go na powierzchni i nie pozwalała osunąć się w ciemność.
            Kiedy przestały go męczyć mdłości, oparł się czołem o chłodny brzeg toalety i zamknął oczy. Oddychał szybko, ale już nie tak panicznie. Sumire podała mu szklankę wody.
-Małymi łykami, przepłucz gardło – poleciła.
            Był jej wdzięczny, kiedy go objęła. Ciepło powoli rozpływało się po jego ciele, a wraz z nim odzyskiwał nad nim kontrolę. Otoczył go zapach Sumire; woń kwiatów, słońca, miłości. To wyparło z jego płuc zapach gnijących ciał.
-Co ci się śniło? – zapytała, całując go w skroń. Nawet nie zdawał sobie spawy z tego, że obejmuje go tak mocno i że kołysze go lekko w swoich ramionach. To działało na Aomine strasznie kojąco.
-Oni wszyscy. Martwi. Gnijący – wymamrotał, odruchowo chowając twarz na jej szyi. –I ty. Ty. Martwa – mocno wczepił się dłońmi w jej ubranie; tak kurczowo zaciskał palce, że aż  czuła, jak jego paznokcie wbijają się w jej skórę. –Nie zostawiaj mnie, Sumire. Nie zostawiaj mnie…
-Nigdy cie nie zostawię – pocałowała go mocno w czoło, a potem lekko w usta. –Słyszysz, Daiki? Zawsze będę przy tobie.

            Pomogła mu wziąć prysznic i założyć świeże ubranie. Chociaż bronił się, jak umiał, Sumire wcisnęła w niego środki nasenne i herbatę ziołową, po których wreszcie zasnął. Ona jednak leżała obok, nie potrafiąc pójść w jego ślady. Obserwowała Aomine, który leżał, w końcu spokojny, z pięścią wciąż zaciśniętą na jej koszulce, jakby bał się, że zostawi go, gdy zaśnie. Delikatnie głaskała go po włosach, wsłuchując się w jego głęboki oddech.
-Kocham cię – szepnęła, ciesząc się, że jej nie słyszy.

            Gdy Aomine się obudził, Sumire leżała obok, zwinięta w kłębek. Była blada, a wręcz wyglądała, jakby jej skóra miała barwę wosku. Oddychała ciężko, przyciskając dłoń do brzucha.
-Sumire – zaniepokoił się, nachylając się nad nią. –Sumire, co jest?
-Nic, Daiki – uśmiechnęła się z trudem. –Daj mi dzisiaj spać, okej? – poprosiła, wtulając się w poduszkę. –Proszę. Po prostu daj mi spokój.
-Czy w nocy zrobiłem coś nie tak? Sumire, ja…ja przepraszam, nie powinienem cię wciągać w to wszystko – powiedział bez wahania. –Nie bądź zła.
-Daiki – pocałowała go w ramię, które miał obok jej twarzy i zamknęła oczy. –Nie jestem na ciebie zła. Tylko źle się czuję. Poleżę dzisiaj.
-Okej. Okej.
            Wyszedł z ich pokoju (od kiedy myślał o tym pokoju jako o ich wspólnym?) i złapał swoje ubrania z suszarki. Myślał intensywnie, czy Sumire mogła się czymś od niego zarazić. Ale czym? Co prawda, rzygał w nocy jak kot, ale rano czuł się dobrze, więc nie powinno to być zaraźliwe. A może Sumire źle się czuła, bo się nie wyspała? Co robić?
            Nigdy nie musiał się nikim opiekować. Dbał tylko o siebie i o to, żeby mieć co jeść. Nie potrafił nawet nic ugotować; jego zdolności kulinarne ograniczały się do robienia kanapek. A Sumire pewnie nie miała ochoty na kanapki. Wyszedł do sklepu po świeże pieczywo i zakupy. Co prawda, nie wiedział, co kupić, więc wrzucił do koszyka to, co przyszło mu do głowy. Gdy wrócił, Sumire wciąż leżała w łóżku. Nie drgnęła nawet.
            Aomine zerknął na zegarek. Prawie dochodziło południe. Nie chciał dzwonić do rodziców, bo ci pewnie znów zaczęliby panikować. Zamiast tego zadzwonił do Kuroko. Musiał odczekać dłuższą chwilę, nim przyjaciel odebrał.
-Aomine, nie mam teraz czasu – powiedział przepraszająco. –Właśnie pomagam Kagami’emu gotować obiad.
-Okej, Tetsu, mam tylko krótkie pytanie – Daiki wychylił się z pokoju, słysząc kroki Sumire, ale dziewczyna tylko weszła do łazienki. –Co mogę robić, jak ktoś jest chory?
-Nie panikować – poradził z powagą Kuroko. –Jakie masz objawy?
-Nie ja. Sumire. Od rana nie wstała z łóżka. Raz tylko, żeby iść do łazienki. Jest blada i w ogóle.
-Och, rozumiem – Aomine słyszał, jak po drugiej stronie słuchawki Kuroko pyta o coś Kagami’ego. –Taiga mówi, żebyś zrobił dla niej zupę. Może Sumire ma te dni?
-Te dni? – Aomine uniósł brwi wysoko.
Po drugiej stronie zapadła cisza. Słyszał, jak Kuroko oddycha ciężko.
-Zadzwoń do Kise, Aomine. Kise ma siostry. On ci pomoże. Kagami mówi, że jeśli chcesz to możemy popołudniu do was zajrzeć.
            Kiedy Kuroko się rozłączył po tym jak uzgodnili, o której przyjdą, Aomine podrapał się w tył głowy. W końcu jednak, z ciężkim westchnięciem, zadzwonił do Kise.
-Aominecchi! – usłyszał radośnie z drugiej strony. –Widzieliśmy się dwa dni temu a ty dzwonisz tak szybko! Coś się stało? Chcesz się spotkać? Pograć w kosza?
-Tak. Nie. Czekaj, Kise – mruknął. –Masz siostry, prawda? Opiekowałeś się kiedyś nimi?
-Oczywiście, Aominecchi! Jestem najlepszym bratem pod słońcem!
-Więc przyjedź tutaj – wymamrotał Aomine. –Nie wiem, czy dam sobie sam radę.
-Powtórz, Aominecchi! Czyżbyś mnie potrzebował?
-Cholera, Kise. Nie jest mi do śmiechu! Coś jest nie tak z Sumire! – wyrzucił z siebie.

            Kise zjawił się u niego dosyć szybko. Stanął na progu razem z Kasamatsu, który jednak powiedział, że ma coś do załatwienia, więc zostawia ich samych. Zabronił również Kise opuszczania domu dopóty, dopóki po niego nie przyjedzie. A potem wyjął z bagażnika auta kosz owoców, który kazał przekazać Sumire.
-Twój były kapitan jest strasznie opiekuńczy – powiedział Aomine, prowadząc Kise do kuchni.
-Jest po prostu cudowny – Kise uśmiechnął się lekko. –Mieszkam teraz u niego. Czuję się w jego domu bezpieczniej, jest też spokojniej.
            Aomine zerknął na niego przez ramię. Faktycznie, Kise wyglądał trochę inaczej. Jakby pomimo tej burzy, która działa się dookoła nich, on gdzieś, nawet jeśli w oddali, widział światło nadziei. I kierował się ku niemu.
-Więc? – gdy zamknęli się w kuchni, Aomine oparł się o blat, podczas gdy Kise usiadł. –O co chodzi z tymi dniami? To jakiś babski kod?
Kise zarumienił się uroczo. Spojrzał na Aomine zatroskany.
-Aominecchi… czy ty śpisz na lekcjach biologii?
-Przeważnie tak, Sakurai daje m swoje notatki, a co?
-No tak. A czytasz je chociaż?
-Nie.
-To wiele wyjaśnia.
            Kise zaczął mu powoli tłumaczyć, czym jest menstruacja. Oczywiście, dorzucał „z doświadczenia” to, co mówiły mu siostry. Z każdym jego słowem Aomine robił się coraz bledszy, aż w końcu z rozmachem klapnął na podłodze, wpatrując się w Kise z przerażeniem.
-One… co?! I żyją?! – Aomine zamachał ręką na wysokości swojego brzucha.
-Noo. Ledwo, ale żyją.
-Boże, przecież to jakaś magia. I nie umierają?!
Kise pokręcił przecząco głową. Wstał z krzesła i zajrzał do lodówki.
-Może zrobimy dla Sumirecchi coś do jedzenia? Mówiłeś, że od rana nic nie jadła.
-No nie – Aomine, wciąż w szoku, podniósł się i potarł twarz dłonią. –Jezu Chryste.
-Kosmos, co nie? – zapytał Kise, dla którego ten temat nie był niczym nowym. Czuł się teraz taki doświadczony i mądry, jak jeszcze nigdy. –Nauczyłeś się gotować, Aominecchi?
-Nie – mruknął. –Dalej tylko kanapki robię. A ty?
-Mam mamę, dwie siostry, a teraz jeszcze Kasamatsucchi. Nie ma potrzeby, żebym uczył się gotować. Ale zrobienie zupy chyba nie powinno być ciężkie, prawda?
-Co ty. To tylko zupa – machnął lekceważąco ręką.
            Zaczęli grzebać w szafkach. W końcu znaleźli ogromny garnek, który do połowy napełnili wodą. Kise wyjął z lodówki warzywa i przyjrzał im się krytycznie.
-Trzeba je chyba pokroić?
-Chyba tak. Tak robili w reklamie.
-Hm. Ale jeśli Sumirecchi źle się czuje, to może nie chcieć kawałków warzyw w swojej zupie.
-Czekaj, włożymy je do czegoś, a potem wyjmiemy!
-Dobry pomysł!
            Dobre pół godziny zastanawiali się, co włożyć do garnka, ale w końcu im się udało. Zadowoleni z siebie, stali nad zupą i przyglądali się jej bulgocącej powierzchni. Entuzjazm i kontemplację przerwał im dzwonek do drzwi. Aomine poszedł otworzyć, nim goście obudzą Sumire.
-Yo, Tetsu – przywitał się z Kuroko, a Kagami’emu skinął głową.
-Co tutaj tak pachnie? – skrzywił się As Seirin, idąc za Aomine do kuchni. W całym mieszkaniu unosił się zapach porównywalny do zapachu mokradeł letnią porą.
-Gotowaliśmy zupę – pochwalił się Aomine, a Kise uniósł kciuk.
-Boże, z tygodniowych skarpetek? – mruknął Kagami, a Kuroko otworzył okna w kuchni. –Chcesz zabić swoją dziewczynę?!
-Nie wiem, o co ci chodzi – warknął Aomine, a Kise zrobił obrażoną minę.
-Kagamicchi, robiliśmy wszystko tak, jak powinno się robić zupę!
Kagami tylko pokręcił głową i sięgnął po jeden z fartuszków, wiszących na drzwiach. Zawiązał go i pierwszym, co zrobił, było wylanie eksperymentu kulinarnego do zlewu, nim przyjdzie mu do głowy ogłosić niepodległość.
-Patrzcie i uczcie się – oznajmił, zadzierając nos do góry.
            Podczas kiedy on gotował, Kuroko siedział przy stole i lekko machał nogami w powietrzu. Przyglądał się Aomine z umiarkowanym zaciekawieniem.
-Kise ci wszystko wyjaśnił, Aomine? – zapytał.
-Taaa… Wolałem tego nie wiedzieć – odparł, trąc dłonią twarz.
-Jesteś taki głupi, Aomine – prychnął Kagami.
-Odezwał się!
-Chciałem tylko przypomnieć, że ostatnio narysowałeś na biologii nerki tam, gdzie normalnie są płuca, Kagami – dodał cicho Kuroko.
-Oj tam, oj tam! Poza tym, może dziewczyna Aomine nie ma tych dni – przy tych słowach Kagami lekko się zarumienił – ale jest w ciąży?
            W kuchni zapadła przytłaczająca cisza. A kiedy Aomine nie odzywał się przez dłuższą chwilę, pozostała trójka spojrzała na niego niemo.
-Nie…
-…mów…
-… że…
-To… to jest możliwe? Nawet…jeśli uprawialiśmy seks tylko kilka razy? – zapytał głucho Aomine.
-Wychodzę – jęknął Kagami. –Zaniżasz IQ całemu Tokio!
-Aomine, jakim cudem skończyłeś szkołę? – Kuroko, na swój sposób, podziwiał umiejętności Aomine w uciekaniu przed systemem edukacji.
-Boże, biedna Sumirecchi! – Kise pociągnął nosem. –Oby maleństwo miało więcej oleju w głowie niż jego tata!
-Dajcie spokój, to przecież niemożliwe – Aomine żachnął się. –Prawda? Wkręcacie mnie, prawda?
-Wychodzę – Kagami odłożył fartuszek. –Zupa jest gotowa. Aczkolwiek nie wiem, czy tej biednej dziewczynie nie trzeba księdza i ostatniego namaszczenia.
-Biedna Hana – westchnął Kuroko, również wstając.
-Będziemy wujkami – szlochał Kise.
-Chodź, Kise. Aomine musi porozmawiać z Haną – Kuroko jako jedyny zachował spokój, chociaż kąciki jego ust niebezpiecznie drgały, jakby walczył z wybuchem śmiechu.

            Kiedy wyszli, Aomine usiadł przy stole i przez chwilę wpatrywał się w blat. Na samą myśl o tym, że Sumire może być w ciąży, w ciąży z nim, robiło mu się niedobrze z nerwów. Nie tak, że był zły na siebie, albo, co gorsza, na nią. Nie był zły. Był przerażony. Tak bardzo skupił się na tym, żeby żyć dniem dzisiejszym, że zapomniał o konsekwencjach. Nigdy nie był dobry w myśleniu na przód, ale tym razem swoją nieodpowiedzialnością ściągnął w dół inną osobę.
            Z westchnieniem nalał zupy do miski i zaniósł ją do sypialni. Sumire leżała, skulona, na jego połowie łóżka, co trochę go rozczuliło. Wyglądała, jakby spała, ale gdy tylko wszedł do środka, usiadła i przetarła oczy.
-Słyszałam głosy….
-Obudziliśmy cię? Przepraszam – jego głos był teraz cichy, opanowany. Nie był tak zdenerwowany, jak przed chwilą. Ona potrafiła trzymać go w ramionach, gdy tego potrzebował, dlaczego on nie miałby umieć tego zrobić dla niej? –Tetsu, Kise i Kagami wpadli na chwilę. Przyjechał po nich Kasamatsu – dodał, bo wiedział, że za chwilę Sumire zacznie się o nich martwić.
-Nie, nie obudziliście. I tak nie spałam – powiedziała. Z ciekawością zajrzała do miski. Zupa wyglądała…normalnie.
-Kagami ją robił – oznajmił Aomine. –Musisz ją zjeść. Musisz się teraz dobrze odżywiać. Dla was obojga.
            Sumire, która zdążyła zgłodnieć od samego zapachu zupy, spojrzała na niego; dłoń z łyżką znieruchomiała w połowie drogi do jej ust.
-Obojga? – powtórzyła, marszcząc brwi.
-Dla ciebie. I naszego dziecka.
            Parsknęła tak mocno, że prawie wylała zawartość miski na siebie. Ruch był tak szybki i nieprzemyślany, że z gardła Sumire wyrwał się po chwili cichy jęk.
-Daiki, o czym ty mówisz?
-Źle się czujesz, bo jesteś w ciąży, prawda?! Do twojej informacji, wiem wszystko o…o… menetesurac…menutere… tych dniach!
Sumire profilaktycznie odłożyła zupę na stolik, nim zaczęła się śmiać. A śmiała się tak głośno i beztrosko, że po chwili po jej policzkach popłynęły łzy.
-Aomine Daiki, ty… po prostu ty – mruknęła, kiedy trochę się opanowała. Otarła oczy wierzchem dłoni. –Nie jestem w ciąży. I nie będę.
-Co? – oburzył się, jakby jej stwierdzenie podważało jego męskość.
-Nigdy nie zastanowiło cię, czemu nie przypominam ci o antykoncepcji, kiedy ze sobą jesteśmy? – Sumire przytuliła się do swojego misia. Aomine zaniepokoiło to, że unikała jego wzroku.
-Nie… zapomniałem o tym, tak szczerze. Ale to komplement dla ciebie! Zapominam o tych rzeczach, kiedy jesteś obok!
Uśmiechnął się, zadowolony z siebie. Powinna docenić jego duszę romantyka.
-Ech – westchnęła. –Biorę pigułki, Daiki. Mieszkamy razem, myślałam, że to już zauważyłeś.
            Aomine podrapał się w tył głowy. Był przekonany w stu procentach, że jest jedynym mężczyzną w jej życiu. A mimo to brała pigułki?
-Mam endometriozę.
            Nie spodziewała się takiej reakcji; Aomine rzucił się na nią i mocno ją przytulił. Drżał. Sumire odruchowo objęła go i chciała lekko się odsunąć, by móc na niego spojrzeć, ale trzymał dłoń na jej głowie i przyciskał ją policzkiem do swojego ramienia tak mocno, że nie mogła się ruszyć.
-Nie umrzesz. Nie pozwolę. Znajdziemy lekarza. Najlepszego.
-A – o – m – i – n – e – przeliterowała. –Ja już biorę leki. Nie umrę. Nie zostawię cię – dodała ciszej. Dopiero to trochę rozluźniło jego uścisk.
            Kiedy odsunął się kawałek, cicho wyjaśniła mu, na czym polega jej choroba. Po jego minie wywnioskowała, ze niewiele zrozumiał, prócz tego, że raz na jakiś czas będzie cierpieć, ale poradzi sobie z tym. Że lekarze wcześnie zdiagnozowali jej chorobę, dzięki badaniom, jakie miała zrobione po wypadku. Że jest szansa, że całkiem się z tego wyleczy bez konieczności operacji.
Że być może nigdy nie będzie mogła mieć dzieci, jeśli pójdzie źle.
-Przykro mi, że mówię ci to dopiero teraz – zakończyła. –Wcześniej nie było okazji.
-Nie. Jest okej. Jest okej – powtórzył, opierając czoło o jej czoło. –Jest okej, tak długo, jak jesteśmy w tym razem.


W rozdziale wykorzystano piosenkę „When I’m gone” (3 Doors Down) oraz „Loser of the year” (Simple Plan).

Ogłoszenia duszpasterskie:
Raz: trzymajcie za mnie kciuki, bo pracuję nad największym rozdziałem, jaki kiedykolwiek pojawił się na Nee; wstępnie zakładam, że będzie podzielony na (przynajmniej) trzy części. Tak, będzie w nim trochę macanka Aomine x Kagami i ogółem zrobi się mega bałagan, więc proszę się nastawić na to spokojnie i już przepraszam~
Dwa: za dwa tygodnie wyjeżdżam na Magnificon do Krakowa (takie są plany), więc news może pojawić się albo późno w niedzielę, albo w poniedziałek. Jeśli ktoś również planuje odwiedzić ten konwent, niech da znać ;)

36 komentarzy:

  1. o matko, ale żeś jej dała chorobę :/ tobie dać ulubionych bohaterów, to koniec po prostu.
    ogółem spoko, tylko niech już nie śni o takich rzeczach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co no. Nikt nie mówił, ze będzie łatwo, prawda? A co do ulubionych bohaterów to znasz mnie :3 Oni mają najgorzej xd
      Czemu :D Fajne ma sny, bardzo wymowne :3

      Usuń
  2. Masz szczęście, że nie za tydzień ten konwent xd
    Aomine jest po prostu moim idolem w tym opowiadaniu. Po pierwsze, jego nieogar, a po drugie to jak się troszczy.
    Zabiję Cię za te robaczki z oczu Kisecchi i ogólną masakrę mojego męża... Tak tylko informuję :)
    Co Ty masz do tego biednego Akashiego.... Potwora z chłopaka robisz normalnie xD
    No nic... czekam z NIECIERPLIWOŚCIĄ na następny ;3
    xoxo,
    KagaKuro!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż... wiele rzeczy może wydarzyć się w ciągu tygodnia D:
      Aomine w ogóle jest idolem :3 Taki chłopak idealny ^^
      Oj tam od razu zabiję. To sen Aomine nie mój :D
      Nadrób mange/anime, zobaczysz, czemu jest potworem :D
      Hah :3 A może by tak coś wlozyć jeszcze między to... *myśli*

      Usuń
    2. Huhu, podpuszczaj mnie dalej :D

      Usuń
    3. Już się nie odzywam wcale xd.

      Usuń
    4. Juz Ty dobrze wiesz xd.

      Usuń
    5. Ale się czepiasz, ale sie czepiasz xD

      Usuń
    6. Jak sie czepiam to przynajmniej czuje sie potrzebna xd

      Usuń
    7. Aww :* Zawsze jesteś potrzebna :)

      Usuń
    8. Az sie wzruszylam ^^
      Koniec tych ckliwosci kochana xd.

      Usuń
    9. Tak, wracam pisac macanko Aomine x Kagami.. ;___;

      Usuń
    10. Ranisz moje KagaKurosiowe serducho.

      Usuń
  3. Kocham te sny Aomine <3
    Biedny dowiedział się o takich strasznych rzeczach ;>
    Zajebisty rozdział. Nie mogę doczekać się następnego huehuehue <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktoś mu musiał powiedzieć :D Całe życie w niewiedzy *biedny Aomine*. Sny taaak, ale sama bym takich mieć nie chciała xd
      Dziękuję :3 Huehue :D KagaKuro? XD

      Usuń
    2. <333 KagaKuro zawsze i wszędzie <3 <3

      Usuń
  4. Postanowiłam, że będę pisać wraz z czytaniem. Zaczęłam i od razu wiedziałam, że to będzie jego sen. Okej, ale to już nudne XD Kiedy wiem, że to sen Aomine XD
    + Strasznie mi się nie podoba, że Momoi nie żyje, a ta głupia (brzydkie słowo) żyje! No (brzydkie słowo)!
    Ech, dobra. Czytam dalej.
    Po cholerę ona go obejmuje. Ale z niej (brzydkie słowo)!
    Ojej, już Cię wielbię, za: '-Będę rzygać – jęknął, wyskakując z łóżka.' Rzyganie jest sexy. (Nie, nie chodzi mi o bulimię, to jest okropne ;-;)

    Nie całuj go!!!!!!!!!!!
    (brzydkie słowo) (bardzo brzydkie słowo)

    O, Kise. przyszedł. bardzo dobrze. Niech on się zajmie tą (brzydkie słowo), a Aomine zrobi coś innego.

    Jezu, piękna rozmowa o okresie <3
    '-One… co?! I żyją?! – Aomine zamachał ręką na wysokości swojego brzucha.
    -Noo. Ledwo, ale żyją.
    -Boże, przecież to jakaś magia. I nie umierają?!'

    '-Chciałem tylko przypomnieć, że ostatnio narysowałeś na biologii nerki tam, gdzie normalnie są płuca, Kagami – dodał cicho Kuroko.'
    O em dżi, ale mam beke XDD

    Nie....
    Nie...
    Nie!!!!!!!!!
    (brzydkie słowo) (bardzo brzydkie słowo) (kurewsko brzydkie słowo!)
    W ciąży?! Z Aomine?!
    (brzydkie słowo)

    '-Słyszałam głosy….'
    Moja droga Sumire, to schizofrenia. Nie ma dla Ciebie ratunku. XDXDXD
    Wypiepszalaj od Aomine.

    (brzydkie słowo)
    Już myślałam, że jest bezpłodna. A ta tylko bierze pigułki.
    ;-;
    Mój plan poszedł w (brzydkie słowo)!
    Ale przecież ta choroba można doprowadzić do bezpłodności!
    Jest dla mnie szansa!!!

    Aaaaaaaaaaaaaa! AoKaga?!?!?!?
    Jezu ♥

    Też chcę na konwent ;-;

    Pisz dalej, czekam bardzo bardzo bardzo! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, jak Ty ją hejcisz xD Dziewczyna Ci nic nie zrobiła, tylko wzięła na siebie Aomine i się nim zajęła xd
      (btw, na poczatku myślałam, że to blogspot Cię ocenzurował xD żadnych internetów bez kawy, bo głupieję xD)

      Czemu dla Ciebie? :D Chcesz mieć dziecko z Aomine? :P

      U, a co, rodzice Cię na żaden nie puszczą?

      Czekasz na AoKaga :D Już napisane :3 Ale jeszcze troszkę, to będzie koło 24 rozdziału xd :*

      Usuń
  5. Bo jej nienawidzę ;-;
    Hahahahah, nie wiem, czy sobie życzysz takich słów na blogu, więc je cenzuruje XDDD

    Znaczy, jest szansa, że mój plan się powiedzie i Sumire będzie bezpłodna i nie będzie z Aomine i umrze.
    Błagam, zabij ją!!!!!!!

    Hm, matka twierdzi, że nie może mnie puścić, bo jak mi się coś stanie, to ona za to odpowiada. I nie może mnie puścić do innego miasta na jakieś 2-3 dni.
    Pierdolę takie życie, chcę jechać na konwent XDDDDDDD

    MAM CZEKAĆ JESZCZE MIESIĄC?!?!?!?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale za co Ty jej nienawidzisz? XD Przynajmniej gotuje lepiej niż Riko xD

      Haha. Ciekawy plan xD
      Lista osób do zabicia jest długa i bez Sumire :P

      Uuu. Smuteczek ;__; Na pierwszy konwent też jechałam jeszcze ze zgodą mamy w plecaku xD Ale szczerze, to tam się nie dzieje nic, co by mogło zagrażać życiu ;) Najgorsza, tak mi się wydaje, jest sama podróż ;) (dlatego zawsze staram się jechać z Kimś, a od tego mam Moją Współlokatorkę - teraz do Krakowa będziemy jechać 4 godziny - cały pociąg bawi się z nami xD)

      Ojoj.
      Noo tak wyjdzie troszkę, wcześniej tego rzucić nie mogę.. :(

      Usuń
    2. Ale jest okropna!!!!
      Nienawidzę i koniec XDDD

      Nienawidzę Cię ;-;

      Ona podała argument - A jak cię walnie samochód?
      No ja proszę XDD
      Wiem, że jestem nieuważna, ale po to bym pojechała z kimś, by mnie pilnowali. Jak zawsze XD

      Poczekam! Nawet wieczność!

      Usuń
    3. Ale to irracjonalne xD

      Oj :( Smuteczek bardzo...

      Haha xD dobry argument xD ale auto może uderzyć wszędzie *mówi osoba, która x razy już prawie pod auto wpadła bo nie patrzy, jak lezie xD*
      No dokładnie xd My pilnujemy się nawzajem :) :)

      Hah ^^ A potem Ci się nie spodoba xD

      Usuń
  6. E tam. jest okropna. Jak mogłaś stworzyć tak okropną postać?!

    Zabij ją, proszę. Albo zrób taki bonusowy rozdział w którym ją torturujesz. W którym Aomine ją torturuje. Błagam.

    Ja mam tak samo, wchodzę pod samochody, tramwaje. Przebiegam czasem przez ulicę pełną rozpędzonych samochodów. (kc mój mózgu)

    Jak to?!?!?!
    Nieee....... ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż... ^^ Ja tam ją lubię ^^
      Ale czemu? XD Ao już wkrótce sobie coś uświadomi, co zmieni ich relację... :D

      Hah, brawo xD

      No ej no bo się nakręcisz a potem może się okazac, że nie s t a n e ł a m na wysokości zadania...

      Usuń
    2. Niech od niego wypiepszala jak najszybciej ;-;

      Dziękuję, dziękuję. (rozpiera ją duma, kłania się)

      Za późno, już się nakręciłam XDD
      Szybko się nakręcam i mocno się angażuje w proste sprawy, a potem się rozczarowuje. :))
      Nie pozwól mi się rozczarować po raz kolejny!

      Usuń
    3. Ale to on mieszka u niej XD

      Haha xd

      Uu... jestem tylko człowiekiem, przepraszam :C

      Usuń
  7. Cicho XDDDDDDDD


    Wybaczam. (pełna powaga)

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    to było okropne, ciesz się, że okazało się tylko snem, to gotowanie zupy boskie, no przecież się starali, ciekawe jak Aomine zaliczą tą biologię jak ani nie robi notatek, ani nie słucha...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. Oz ty to było dobre a tu jeszcze takie info dobrze ze Ao głową nie eksplodowala

    OdpowiedzUsuń
  10. Hejeczka,
    rozdział wspaniały, ale to było okropne... cieszę się, że okazało się tylko snem... ciekawe jak Aomine zaliczy tą biologię jak ani nie robi notatek, ani nie słucha...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  11. Hejeczka,
    rozdział wspaniały, to było, to było okropne... dobrze, że to tylko sen... zastanawiam się jak Aomine zaliczy tą biologię jak ani nie robi notatek, ani nie słucha...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń