Maj przywitał ich słoneczną
pogodą i ciepłem. Zbliżał się czas letnich festiwali i tylko tym żyło liceum
Seirin. Od ponad dwóch tygodni nie było żadnych informacji o kolejnych
morderstwach i porwaniach, prasa również odpuściła i nie dręczyła już tak
bardzo Pokolenia Cudów.
Teraz
Seirin miało na głowie kolejny problem. Co prawda, nie tak ogromny, jak
morderstwa, ale również znaleźli się w kropce. Wielkimi krokami zbliżały się
urodziny ich kapitana, a oni nie mieli najmniejszego pomysłu, co takiego
mogliby mu podarować. Powołali nawet specjalną komisję, a przynajmniej
próbowali. Mieli jednak problem z wybraniem przewodniczącego grupy; Kiyoshi nie
nadawał się, ze względu na dorywczą pracę i rehabilitację, Izuki sugerował
coraz to „śmieszniejsze” prezenty, Mitobe nie miał nic do powiedzenia, Koganei
spiął się cały w sobie, a Tsuchida uznał, że jest zbyt mało płodny, by coś
wymyślić, Kuroko wszyscy zignorowali, a na Kagami’ego nie głosował nawet Nigou.
Kandydatury Riko nawet nie rozważali, wiedząc, że skoro to urodziny jej
chłopaka, zapewne chciałaby wymyślić coś oryginalnego.
Zebrali się,
jak zawsze w kryzysowych sytuacjach, w mieszkaniu Kagami’ego. Seirin nawet nie
udawało zaskoczenia, widząc, jak komfortowo Kuroko czuje się u swojego
partnera. Co prawda, Kagami co jakiś czas nerwowo sprawdzał telefon, jakby
czekał na wiadomość od kogoś, ale niczym się nie zdradzał. Kuroko to jednak
widział, aczkolwiek, on również nie zaprotestował ani jednym słowem.
-Myślę, że możemy kupić mu jakąś figurkę – powiedział
Koganei.
-Ma ich już pokaźną kolekcję, poza tym, o tym pomyślą
wszyscy. Gumki?
-Przecież nie ma długich włosów – wtrącił Fukuda, a jego
starsi koledzy zrobili obojętne miny i spojrzeli w sufit.
-Może nowe buty, te do gry mu się rozwaliły? – westchnął
Izuki.
-To nie jest głupie. Znasz jego rozmiar, Izuki? – zapytał
Kagami, patrząc na Kuroko, który właśnie karmił Nigou. Nie mógł się powstrzymać
od kontemplowania delikatnego zarysu bioder Kuroko. Oczywiście, Seirin
przemilczało fakt, iż najmłodszy zawodnik ma na sobie koszulkę Kagami’ego.
-Oczywiście, że znam jego rozmiar. Nasza przyjaźń ma szeroki
zasięg.
-O Boże, to nawet nie było zabawne – jęknął Koganei.
-Czekajcie, dostałem sms od Riko – zaczął Teppei, po czym
zdradził im, o czym była wiadomość.
W dniu urodzin ich kapitana, spotkali się w
jednym z tokijskich parków. Święto Hanami już dawno minęło, ale mimo to,
na trawnikach siedziało wiele rodzin z dziećmi, a także młodych licealistów i
gimnazjalistów, którzy zjawili się tutaj z okazji festiwalu. Pobliska świątynia
organizowała święto lokalnego bóstwa, które Riko postanowiła wykorzystać i
zorganizować swojemu chłopakowi małą, urodzinową niespodziankę.
Koganei z
Mitobe, a także Makoto i Tsuchidą przyszli wcześniej. Rozłożyli koc i postawili
kosze z jedzeniem. Kiedy ich część planu była gotowa, zadzwonili do Teppei’a,
który miał odebrać Hyuugę z jego domu i zabrać „na spacer”. Koganei napisał sms
do Kuroko, żeby poinformował pozostałych, że mogą się schodzić, a także, żeby
poinformowali Riko, że chłopcy są w stanie gotowości.
Hyuuga nie
mógł w to uwierzyć. Od samego rana jego telefon milczał. W to, że Kagami czy
inni drugoroczni mogli zapomnieć o jego urodzinach, mógł uwierzyć, tak w to, że
zapomniała nie tylko Riko i Makoto, ale też Izuki, Teppei i pozostali jego
rówieśnicy! To stawało mu w gardle. No ale nic. Nie będzie się rzucać. Wkrótce
zaczynały się eliminacje do Inter High, a z tymi morderstwami na karku, będą
jeszcze cięższe niż rok temu. Wszyscy mieli na głowie ważniejsze sprawy, niż
jego urodziny. Poza tym, urodzin pozostałych też nie świętowali jakoś
szczególnie.
Właśnie
miał się wyciągnąć na kanapie i włączyć nową grę, którą dostał od rodziców,
kiedy usłyszał głos matki.
-Junpei! Kiyoshi tutaj jest! – zawołała.
Jego serce
zabiło ciut szybciej. Czyżby Kiyoshi, jako jedyny pamiętał? Nawet z pracą
dorywczą i rehabilitacją, znalazł dla niego czas?
Przyjaciel
wszedł do góry i pomachał mu lekko. Hyuuga odwzajemnił uśmiech, ale szybko znów
wrócił do swojego stoickiego wyrazu twarzy.
-Cześć.
-Hej. Wszystkiego najlepszego – Kiyoshi uścisnął jego rękę.
Hyuugę zmartwił fakt, że dłonie przyjaciela były szorstkie i zimne. Może
przepracowywał się, mając tyle na głowie?
-Dzięki. Chcesz pograć?
-Chętnie, ale tak myślałem, że może przejdziemy się na
spacer? Nie mam dla ciebie nic – lekko rozłożył ramiona – więc pomyślałem, że
może przejdziemy się do świątyni, bo jest festyn, i postawię ci natto.
-O, spoko. Chętnie – Hyuuga schował telefon do tylnej
kieszeni dżinsów. –Mamo, wychodzę!
-Jasne. Bawcie się dobrze, chłopcy. Junpei, weź sweterek!
-Tak, tak – jęknął, a Kiyoshi uśmiechnął się lekko.
-Musi być miło, co? – zapytał, gdy szli w stronę parku.
Kiedy Hyuuga spojrzał na niego, dodał: -Wiesz, mieć rodzinę. I dziewczynę.
-No, no. Masz dziadków, którzy dla ciebie tak wiele
poświęcili – Hyuuga odwrócił wzrok. –I tę dziewczynę, z którą byłeś ostatnio na
randce. I nas!
Zapadła
chwila krępującej ciszy. Hyuuga współczuł Teppei’owi. Stracił rodziców, a tak
właściwie nigdy ich nie poznał. Nie wyobrażał sobie wracać do domu, w którym
nie czeka na niego mama. Uwielbiał weekendy, w które ojciec uczył go, jak
szybko i sprawnie obcinać włosy i układać z nich ciekawe fryzury, albo
majsterkowali wieczorami w garażu, gdzie uczył go robić dioramy. Całe jego
dzieciństwo tworzyli rodzice i siostry, rodzina, do której mógł wrócić,
niezależnie od tego, co się stało.
Ale
przecież Teppei nie był jedyny. Makoto i Riko również stracili część swoich
rodzin. A ile było rodzin, w których mimo „pełnego domu”, mało było miłości?
-Ej, to nie jest dzień na takie tematy – powiedział w końcu.
–Powiedz lepiej, jak rehabilitacja?
-Okej – Teppei wzruszył ramionami, pochmurniejąc. Hyuuga
uznał, że to drażliwy temat, więc go nie drążył.
-Riko pomyślała, że moglibyśmy iść na podwójną randkę.
Wiesz, ty i twoja dziewczyna i m…
-Zerwaliśmy.
-Czemu?
-To, co stało się w Labiryncie… to było dla niej za dużo –
Kiyoshi odwrócił wzrok, patrząc obojętnie na ulicę.
-Hej, przykro mi – Hyuuga nie mógł powstrzymać autentycznej
troski o przyjaciela. –Ale znajdziesz lepszą, zobaczysz!
-Mhm…
Znów
zapadła niezręczna cisza. Jak miał go pocieszyć? Nie był w tym dobry, a Kiyoshi
wydawał się być całkiem zrezygnowany, co całkowicie do niego nie pasowało.
Przecież miał Żelazne Serce, był twardy i zawsze wesoły.
Już miał
odezwać się i przeprosić, kiedy tuż przed wejściem do parku, natknęli się na
Aomine i Sumire. Dziewczyna wyglądała na pochłoniętą kotkiem, którego starsza
pani miała na smyczy (rozmawiały właśnie o zwierzętach), a chłopak ucieszył się
na ich widok, chociaż domyślili się tego jedynie po lekkim uśmieszku. Ekspresja
Aomine ledwo się zmieniła.
-Cześć – burknął go starszych chłopaków.
-Hej – odpowiedzieli niemal równocześnie.
-Też przyszliście na festiwal? – zapytał Hyuuga, wdzięczny,
że pojawił się ktoś inny, kto może podtrzymywać konwersację, aczkolwiek Aomine
nie był w tej dziedzinie ekspertem.
-Tak, ale Sumire wypatrzyła tego kota – odpowiedział, wsadzając ręce do kieszeni. –Ej, Hyuuga, wszystkiego najlepszego, nie?
-Tak, ale Sumire wypatrzyła tego kota – odpowiedział, wsadzając ręce do kieszeni. –Ej, Hyuuga, wszystkiego najlepszego, nie?
-O – kapitan Seirin był zaskoczony. Nie przypuszczał, że
Aomine wiedział o jego urodzinach. –Dziękuję.
-Właśnie, Hyuuga – Sumire oderwała się od kota i ujęła
Aomine pod ramię. –Spełnienia marzeń – oznajmiła, uśmiechając się do niego
ciepło. Miała na sobie granatowe kimono, które rozjaśniało się do dołu (gdzie
było już lekko błękitne). Włosy, spięte w koczek, odsłaniały jej smukłą szyję.
Jakby
widząc, jakim zainteresowaniem obaj mierzą jego dziewczynę, Aomine chrząknął
znacząco.
-Dziękuję, Hana – Hyuuga zarumienił się lekko. –Wyglądasz
ba-ba…
-Bardzo ładnie – Teppei uśmiechnął się do niej szeroko,
odzyskując typowy dla siebie humor.
Aomine był
zdziwiony tym, że Sumire tak kurczowo trzymała się jego ramienia, gdy szli
przez park. Miała zimne dłonie i była strasznie blada, mimo upału, jaki
panował. Nachylił się nad nią.
-Hej, wszystko w porządku? – mruknął.
-C-co? Tak, tak. Trochę zakręciło mi się w głowie, to
wszystko – skłamała, czując, jak szybko bije jej serce. –Możemy na chwilę
usiąść?
-Hyuuga, Kiyoshi, idźcie przodem – powiedział Aomine do
starszych chłopaków. –Potrzebujemy trochę czasu dla siebie.
-Głupku! – pisnęła Sumire, kiedy Teppei i Hyuuga odeszli,
uśmiechając się pod nosem. –Nie musiałeś tego mówić w ten sposób!
-Co w tym, hehe, złego? – Aomine usadowił ją na ławce i
kucnął przed Sumire, ujmując jej dłonie w swoje. –Co się stało naprawdę?
-Nie wiem. Nagle poczułam się słabo. Może to przez to, że w
tej yukacie nie da się oddychać!
-Mówiłem, żebyś ubrała się normalnie.
-Nie podobam ci się?
W głowie Aomine zaświeciła się czerwona lampka, oznaczająca
zagrożenie. Zadane mu pytanie było bardzo podchwytliwe, a nie miał wiele czasu
na przemyślenie swojej odpowiedzi.
-Wyglądasz pięknie – wyrzucił z siebie szybko. –Ale nie
chcę, żebyś się męczyła.
Sumire roześmiała się cicho.
-Coraz lepiej ci idzie, Daiki. Chodźmy. Chcę zobaczyć minę
Hyuugi, gdy znajdzie resztę.
Midorima
zastanawiał się, co go podkusiło, żeby przyjąć zaproszenie Yuny i towarzyszyć
jej w drodze na urodziny kapitana Seirin. Powinien zacząć od tego, że prawie w
ogóle nie zna tego kolesia i, z całym szacunkiem, ma ciekawsze rzeczy do
robienia, ale wtedy przypomniał sobie o tym, jak on i jego dziewczyna pomogli
Takao. Dlatego sprawdził też, jaki jest Szczęśliwy Przedmiot dla dzisiejszego
solenizanta i zapakował go ładnie.
Yuna,
widząc pakunek w jego dłoniach, zachichotała lekko. Podejrzewała, że dobre
wychowanie nie pozwoli Midorimie pójść z pustymi rękoma. On tymczasem był
wdzięczny za to, że się śmiała – czas ten poświęcił na oswojenie się z widokiem
dziewczyny w zielonym kimonie. Ona zauważyła jednak jego spojrzenie i okręciła
się lekko dookoła własnej osi, prezentując się.
-I co? – zapytała, pochylając się lekko, ciekawa jego oceny.
-Ładnie – chrząknął – Ładnie wyglądasz.
-Coo? Tylko tyle? – Yuna wyglądała na zawiedzioną, a
Midorima poczuł, ze robi mu się gorąco.
-My-myślę, że w tym kolorze ci do twarzy!
Hyuuga był
zaskoczony, kiedy w parku natknął się na Mitobe i Koganei’a. Obaj mieli na
sobie męskie kimona (Mitobe podwinął rękawy swojego) i jedli watę cukrową
(wyglądało to mniej więcej tak, że Mitobe trzymał patyk ze słodkością, a Koganei
co chwila urywał sobie kawałek).
-Cześć – Koganei pomachał im, a Mitobe skinął im głową. –Też
przyszliście na festiwal? Gdzie wasze kimona? Gdzie wasz duch świętowania?
-Jakoś tak – Hyuuga wzruszył ramionami. –Idziemy na natto,
macie może ochotę iść z nami?
-Po co macie kupować! Tak się składa, że Mitobe zrobił natto
i mamy je przy naszym kocu, prawda, Mitobe? – milczący chłopak energicznie
przytaknął, urywając kawałek waty cukrowej i podając Kociakowi. Chłopak
rozchylił wargi i pozwolił się nakarmić. Brakowało tylko, żeby zaczął mruczeć.
Kiedy
zbliżyli się do koca, Hyuugę nagle ogłuszył okrzyk „NIESPODZIANKA”. Otoczyło go
całe Seirin, jeden przez drugiego chaotycznie składając życzenia. Był również
Makoto, a wraz z nim, wciąż zawstydzony, Haruka. Mógł się spodziewać, że coś
wymyślą i był zły na siebie, że w nich zwątpił.
-Przy okazji obchodzimy urodziny Tsucchi’ego i Kawahary,
więc mamy potrójny powód! – zawołał radośnie Koganei, pokazując im tort, który
upiekł Kagami.
Ciasto
miało kształt piłki do kosza, podzielonej na trzy różne części.
-Oo, zdążyliśmy na tort! – zawołał Aomine, a Sumire pacnęła
go ręką w plecy.
-Ty byś tylko żarł, Aomine – prychnął z wyższością Midorima.
–Hyuuga, wszystkiego najlepszego – podał mu swój prezent, a kapitan Seirin
szeroko otworzył oczy.
-Nie spodziewałem się. Dzięki – powiedział, czując, jak coś
ściska go w gardle.
-Najlepszego, Junpei – Yuna uścisnęła go mocno. –Prezent ode
mnie dostaniesz później.
-Co?
-Nic – dziewczyna cofnęła się, z tajemniczym uśmiechem, i
przytuliła się do ramienia Midorimy. Hyuuga nie wiedział, czy bardziej zdziwił
go rumieniec zawodnika Shutoku, czy też to, że ujął dziewczynę za rękę.
Postanowił,
ze gdy impreza na terenie parku się skończy, wracając do domu zajrzy do domu
Riko. Dzisiaj Kagetora miał wrócić ze Stanów, więc może wypadło jej z głowy.
Albo się źle poczuła i nie chciała go martwić. To nie tak, że muszą sobie mówić
wszystko.
-Junpei.
Odwrócił
się powoli i poczuł, ze w ustach rob mu się sucho. Tuż przed nim stała Riko; włosy
miała spięte w koczek, a kilka kosmyków okalało jej twarz. Miała na sobie
czarne kimono w kwiecisty wzór, które podkreślało jej delikatną sylwetkę. I…
tak, Riko miała makijaż! Wszyscy, prócz Hyuugi (który był zajęty patrzeniem się
na swoją dziewczynę) domyślili się szybko, że za wygląd trenerki Seirin
odpowiada Kise (którego, przez Yunę, o pomoc poprosił Midorima).
-Pewnie myślałeś, że zapomniałam, co? Potroję ci za to
trening – mruknęła, podchodząc bliżej. Chodzenie w kimonie krępowało jej ruchy,
więc co chwila powtarzała sobie w myślach, że musi robić małe kroczki. Wielką
pomocą okazało się dla niej to, że Hyuuga ujął jej dłonie i dzięki temu poczuła
się pewniej.
-Ten widok wart jest nawet poczwórnego treningu –
wymamrotał, nie mogąc oderwać od niej wzroku. Riko prychnęła, rozbawiona i
wspięła się na palce, by pocałować go lekko.
-Wszystkiego najlepszego – szepnęła.
Spędzili
razem całe popołudnie. Żartowali, śmiali się, a przede wszystkim jedli. Okazało
się, że nie tylko Koganei i Mitobe przynieśli jedzenie, ale całe dwa kosze
przyniósł również Kagami (co prawda, zawartość jednego on i Aomine zjedli na
spółkę, nim ktokolwiek inny się zorientował). Naprawdę miło było myśleć o czymś
innym, niż koszmar, który spotkał ich niedawno.
-Może, po takiej przerwie, jaka nastąpiła, morderca odpuści
i nie będzie dłużej atakował? W końcu minęły dwa tygodnie bez ani jednego
porwania – powiedział nagle Kawahara, a wzrok wszystkich spoczął na nim. –No,
nie mówcie, że wy też o tym nie myślicie.
-Ja myślę – przyznał Kise. –Zwłaszcza, od kiedy Aominecchi…
Aomine w
tym momencie lekko i dyskretnie ścisnął jego dłoń. Kise spojrzał na niego, ale
nikt inny nie zauważył sygnału, jaki mu dał.
-… od kiedy Aominecchi kazał mi obejrzeć ten horror o
mordercy nastolatków.
-Ech, Kise, ty też jesteś głupi – Midorima poprawił okulary
i już miał cos dodać, kiedy Yuna wsunęła mu do ust ciastko.
-Przeżuj, bo się zakrztusisz – zamruczała głosem ociekającym
słodkością.
Makoto
zerkał na Harukę. Chłopak siedział na uboczu, starając się nadążyć za
konwersacją. Na talerzyku przed sobą miał nietknięte ciasto.
-Hej, nie smakuje ci?
-Nie – mruknął.
-Więc co jest?
-Zawsze są tacy… chaotyczni?
-Tak – Makoto uśmiechnął się szeroko. –To jest w nich
najpiękniejsze, prawda?
Hyuuga i
Riko wybrali się na krótki spacer; oficjalnie w celu wizyty w świątyni,
nieoficjalnie po to, by pobić chwilę sam na sam. Trzymali się za ręce, a
chłopak czuł się tak, jak gdyby mógł eksplodować ze szczęścia.
W świątyni,
prócz modlitwy, złożyli również datek z prośbą o powodzenie w nadchodzącym
Inter-High. Obojgu zależało na tym, by udało im się obronić tytuł, a także by
móc wystąpić w turnieju narodowym.
Na zewnątrz
zapadł zmierzch, więc było całkiem magicznie, gdy wędrowali po dziedzińcu
świątyni, oświetlonej tylko setką papierowych lampionów.
-Może zrobimy sobie zdjęcie? – zapytała Riko, a Hyuuga
przytaknął.
Objęli się,
nie tak, jak przyjaciele, ale jak wiele innych par obejmowało się i również
robiło sobie zdjęcia obok nich. Podczas gdy Hyuuga wyciągnął rękę, by pstryknąć
telefonem fotkę, Riko pocałowała go w usta. Dlatego zdjęcie wyszło dosyć
zabawne: ona obejmuje go i całuje, a on ma zdziwioną, ale szczęśliwą minę.
-Wyślij mi je – poprosiła. Hyuuga wziął jej telefon do ręki
i przesłał zdjęcie, ale na obu aparatach ustawił je jako tapetę.
-Podobno tak się robi – oznajmił. –Już dawno powinniśmy to
zrobić.
-Mhm – zgodziła się Riko, kładąc głowę na jego ramieniu.
–Jestem niespokojna – wyznała nagle. –Nie powinniśmy ich zostawiać na tak długo
samych.
-Riko, to prawie dorośli ludzie. I są w kupie. Co złego
mogłoby się stać?
Kagami
mógłby przysiąc, że jest najbardziej pechowym człowiekiem na świecie. W jednej
chwili on i Kuroko tulili się do siebie dyskretnie, korzystając z półmroku,
dającego anonimowość, a w drugiej ktoś szarpał Kagami’ego za ubranie, podczas
kiedy Mitobe i Aomine próbowali ich rozdzielić. Kuroko klęczał, czując, jak
piecze go policzek, który ktoś spoliczkował (nawet nie wiedział, kiedy).
-Nie obchodzi cię, co ja czuję, co, Taiga? – Himuro, którego
Aomine trzymał za ramiona, wyrywał się, ale zawodnik Too był od niego
silniejszy. –Kiedy ja jestem w domu i potrzebuję wsparcia, bo najbliższa mi
osoba została zamordowana, ty wraz z przyjaciółmi siedzisz i bawisz się w
najlepsze!
-Tatsuya, wiesz, że nie o to chodzi… nie rób skandalu,
uspokój się. Chciałem o tym z tobą porozmawiać, dlatego dzwoniłem i pisałem…
-I co z tego, że pogadasz ze mną przez telefon albo
napiszesz kilka sms-ów?!
-Możesz zawsze odwiedzić mnie i Tetsu, przecież ci mówiłem…
-Nie chcę przychodzić do ciebie, kiedy on tam jest! – Himuro
oskarżycielsko pokazał palcem na Kuroko, który spuścił głowę.
-Tatsuya…
-Przeklinam was! Wszystkich, jak tutaj siedzicie!
Yuna
mimowolnie przytuliła się do ramienia Midorimy, a on objął ją i oparł czoło o
jej czoło.
-Nie słuchaj go – szepnął.
-Nie słucham – skłamała, kurczowo trzymając się jego
koszulki. Widok Himuro, który szarpał się z Aomine i przeklinał Seirin oraz
żyjących członków Pokolenia Cudów przestraszył ją.
-Wszyscy zginiecie, nim ten rok się skończy – oznajmił
Himuro. –On po was przyjdzie i ukarze was za to, że wszyscy jesteście
fałszywymi przyjaciółmi i kochankami. Nic was nie łączy prócz strachu i bólu –
Sumire drgnęła i spojrzała na Aomine, ale chłopak był zbyt zajęty szarpiącym
się człowiekiem. –Ty – pokazał palcem Kuroko – Ty będziesz ostatni. Będziesz
świadkiem śmierci swoich przyjaciół, a potem dołączysz do nich w piekle!
-Odprowadzę go do hotelu – mruknął Kagami, spuszczając lekko
głowę.
-Pójdziemy z tobą – dodał Koganei, a Mitobe przytaknął.
-Ktoś musi…
-Ja odprowadzę Kuroko do domu – Izuki uśmiechnął się do
młodszego kolegi ze współczuciem.
-Ja pójdę z nimi – Kise lekko się podniósł. –Kurokocchi
mówił, że mogę u was przenocować.
-To może być niebezpieczne, was dwóch razem i tylko jedna
osoba, która nie jest z Pokolenia…
-My też pójdziemy. Mieszkamy niedaleko – Makoto uśmiechnął
się łagodnie.
-I co, znów zgrywacie swoją szopkę? Idziecie do domu,
pieprzyć się nawzajem, pławiąc się w miłych słówkach i wzajemnym poklepywaniu
po plecach?! – Aomine puścił Himuro, ale nim ten zdołał cokolwiek zrobić,
Kagami złapał go za ramię.
-Idziemy, Tatsuya – mruknął. –Nie psuj tego wieczora,
proszę. To urodziny moich przyjaciół.
-To ich ostatnie urodziny – Himuro wyszarpnął się swojemu
byłemu kochankowi i nerwowo otrzepał swoje ubranie. –Nikt z was nie dożyje
kolejnych!
W rozdziale wykorzystano piosenkę „Aishiteru” (Kourin) oraz "Takaramono" (Marina Kawano). Obie
piosenki pochodzą z anime „Natsume Yuujinchou”, które Wam serdecznie polecam! Dla mnie
jedna z lepszych pozycji (myślę nad krótkim ff związanym z tym tytułem).
Wzruszająca, piękna, cudowny główny bohater (seiyuu ten sam, którego ma Akashi
z Kurobasu).
"Aomine w tym momencie lekko i dyskretnie ścisnął jego dłoń."
OdpowiedzUsuńDON'T MAKE ME.
no i czego szukał ten szmaciarz tam? matko, zepsuł taki moment -.- KagaKuro się nie przerywa, do cholery jasnej -.- idź pan w piździec i nie wracaj.
ale HyuuRiko x333 tak słodko i uroczo i w ogóle aww x33
I DARE YOU. AoKise zasługuje na więcej miłości xD
UsuńNoo, Himuro trochę namieszał xd Oj tam, oj tam, pomyśl, jak Kagami musiał uspokajać potem Kuroko xd
Taaak <333 My beloved otp xd
no w sumie... (AoKise i KagaKuro) coś w tym jest x3 Kagami go przytulał i w ogóle i awww i awrr potem i och x3
UsuńTak, właśnie tak, nie inaczje ;3
UsuńUwaga, Ajax komentujący opowiadania to prawdziwa rzadkość, więc tego xd MAKOTOOO <3 Ekhm, dobra, już. KagaKuro zdecydowanie rządzi, chociaż ostatnio mam prze kogoś fazę na MakoHaru *patrzy znacząco na Ace*. Himuro zawsze miesza, tak stwierdzam, nie lubię gościa, nawet mimo bycia przyjacielem Taigi. Obiecuję częściej komentować!
OdpowiedzUsuńAwww, dziękuję xddd Tak, KagaKuro i MakoHaru to zdecydowanie numery 1 xd
UsuńHaha, nie wiem, czy ktokolwiek lubi Himuro xD Mnie osobiście koleś strasznie irytuje tym, co zrobił Kagami'emu (ten szantaż emocjonalny o bycie bratem)..
Dziękuję :*
A to chuj. Kagami powinien porządnie mu przyłożyć za to co odstawił ten frajer... Aale cudowna jest wizja, że wszyscy zginą <33. Mam nadzieję, że nie złapią mordercy XD. Zajebisty rozdział :D
OdpowiedzUsuńHaha xD Ciekawy plot twist byłoby, gdyby ostatecznie wygrał morderca, co nie? :3
UsuńWTF KAGAMI ?! Zostawić Kuroko, żeby odprowadzić Himu do hotelu o.O
OdpowiedzUsuńTzn no Kisecchi go odprowadzi (między innymi, ale resztę pomińmy...chociaż no Harucchi..Damnit.) i będzie u nich spał, więc się cieszę no...ale to co moje serduszko tak bardzo łączy Tatsuya niech nie rozdziela!
Więcej, więcej, więcej!
Niech Kagami go teraz ładnie i brudnie przeprosi, że go tak zostawił! No!
xoxo,
KagaKuro!
No cóż, kogo innego ma tam Himuro? Został mu tylko Kagami ^^ A taki roztrzęsiony, bez panowania nad sobą, mógłby sobie zrobić krzywdę po drodze ~
UsuńRozwaliłaś mnie tym tekstem o tym, że co serduszko łączy, niech Tatsuya nie rozdziela xD
ŁADNIE I BRUDNIE. Okej. Czy to wyzwanie? :D
I don't careeee ~
UsuńTak, to jest wyzwanie!
KAGAKURO!
Himuro mieści się w mojej 5 ulubionych postaci z KNB, ale w twoim opowiadaniu go nie znoszę. Może dlatego, że wszędzie się miesza, dobrze że Czerwony z nim porozmawia. Mam wrażenie że czytając kolejny rozdział będę płakać :( Przeczytałam jeszcze raz wszystkie rozdziały i teraz jestem pewna, że to Sumire jest mordercą. Ma obsesje na punkcie Aomine i zaczęła zabijać jego bliskich, żeby miał tylko ją. Świetnie wybierasz muzykę do rozdziałów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Suga Senpai
O, jesteś pierwszą osobą, która jest fanką Himuro, jaką znam :3 Kto jest pozostałą 4 ulubieńców? :)
UsuńHm. Płakanie zawsze na propsie, aczkolwiek proszę się na mnie wtedy nie gniewać ;___;
Uważasz, że to Sumire? W takim razie jak wyjaśnisz fakt gwaltów itp? :)
Awww, dziękuję! Cieszę się, że Ci się podoba :)
1. Midorima
Usuń2. Murasakibara
3. Hanamiya
4. Himuro
5. Motobe
Tak wiem, że to nie typowa lista ulubieńców. Jeśli chodzi o charakter to jestem idealnym połączeniem 2 pierwszych panów.
Sumire może z kimś współpracować, albo używać na kimś swoich mocy, żeby robił to co chcę. ONA JEST CZYSTYM ZŁEM!!
Suga Senpai
O, faktycznie, dosyć nietypowo, ale 4 z tych panów bardzo lubię xd OMFG, nie jestem chyba w stanie wyobrazić sobie połączenia Midorimy i Mukkuna Oo Ale cieszę się, że też ich lubisz xd
UsuńNo i Mitobe <333 Nie wiem, jak można go nie lubić xd
O, a jeśli współpracuje, to z kim? Aomine? :D
BTW, "Suga" z Haikyuu? :3
Koleżanka z klasy (którą namówiłam do oglądania anime z czego jestem bardzo dumna) powiedziała mi kiedyś, że jestem ich połączeniem, bo na pierwszy rzut oka jestem oschła i patrze na ludzi z góry oraz jestem leniwa i cały czas wpieprzam słodycze ^-^ Spotkałam się kiedyś z opinią, że Mitobe nie jest w ogóle potrzebny w KNB...co za głupota. Aomine w odróżnieniu do mnie nie skrzywdziłby Momoi . Myślę że współpracuje z postacią stworzoną przez Ciebie, o której nie było jeszcze mowy w opowiadaniu.
UsuńOczywiście, że Haikyuu, on jest moją ulubioną postacią z tego anime, takim moim fandomowym słoneczkiem <3
Suga Senpai
Aaaa, też go najbardziej lubię z całego Haikyuu :3
UsuńSerio? Ktoś uważa, że Mitobe jest niepotrzebny?! Przecież to on opiekuje się całą drużyną i to dzięki niemu Koganei w ogóle gra i aaargh! Przecież to taka mamusia całej drużyny... No nie, nie wierzę, że ktoś może go nie lubić ;___;
Okay, wspomnę, tak, jak wspominałam wcześniej: mordercą nie jest nikt stworzony przeze mnie :3 Ja podziwiam Aomine, że on w canonie nie skrzywdził Momoi... jedyne, co w niej lubię, to seiyuu xD
Będziesz pisać jakies ff do haikyuu?
UsuńJak nikt stworzony przez Ciebie? Czyli to nie Sumire....fuck! Mój cały światopogląd właśnie legł w gruzach D: Jak myślałam że to Sumire to było dobrze teraz będę się cały czas zastanawiać kim jest morderca. Mam nadzieję, że to żaden z fandomowych psychopatów.
Ja czasem podziwiam pod tym względem Riko..
Suga Senpai
Narazie nie planuję, bo Haikyuu nie urzekło mnie tak, jak KnB, ale kto wie, co przyniesie czas? :)
UsuńHaha. Kocham rujnowac ludziom światopoglądy, wybacz :3
Pod jakim względem ją podziwiasz?
Podziwiam ją że jeszcze nie zrobiła Różowej krzywdy, wydaje mi się, że miała do tego więcej powodów niż Aomine. Momoi to jest chyba najgorsza postać w KNB.
UsuńSuga Senpai
Jestem w stanie się z tym zgodzić xD Chociaż jest gorsza od niej postać w KnB, ale to materiał na całkiem inną historię xD
UsuńJa z KNB nie lubię oprócz niej tylko Kagami'ego i Aomune, a ty?
UsuńSuga Senpai
Oo pierwszy raz widzę, że ktoś nie lubi Kagami'ego :D
UsuńKiedyś bardzo, ale to bardzo nie lubiłam Aomine, ale potem się to zmieniło (głównie za sprawą jego seiyuu xd ale kto jest w stanie oprzeć się Junichemu Suwabe, really? XD). Nie lubiłam też Mukkuna, ale podczas kolejnego re-watcha KnB jednak mu uległam, to samo miałam z Midorimą. Nie lubię jednak Teppei'a, jego seiyuu również mnie irytuje (nawet podczas oglądania Kurobas Cup nie mogłam na niego patrzeć, chyba jako jedyny nie bawił się dobrze...)
Jestem pierwszą osobą, która lubi Himuro i pierwszą osobą, która nie lubi Kagamiego. Teppei mnie czasem wkurza...
UsuńAle super, poznac kogoś z innym punktem widzenia :3
UsuńOooo, tak, tak, miód dla mojej duszy <3
ZABIĆ EMOSIA Z AMERYKAŃSKIM AKCENTEM!
OdpowiedzUsuńSerio, jak normalnie nawet go lubię, to teraz... NA STOS Z DUPKIEM!
A propos naszej rozmowy przez maila, teraz mam nowe przypuszczenia, dam Ci znazć na gg jutro:)
Dzisiaj brakło czasu >.<
Pozdrowionka
I tak, KAGAKURO RULEZ ;3
Widzę, że Himuro zbiera grube hejty xD
UsuńJasne, pisz, pisz, tylko daj znać, czy w razie W mam Ci potwierdzać, że to ta osoba xd
KagaKuro zawsze na propsie <3
Witam,
OdpowiedzUsuńniespodzianka urodzinowa się udała, przeraża mnie Hayto i te jego słowa...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, niespodzianka urodzinowa się fantastycznie udała, ale bardzo przeraża mnie Hayto i te jego słowa...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, niespodzianka urodzinowa udała się, aHayto i te jego słowa bardzo mnie przerażają...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza