Makoto
trenował sam. Lubił te chwile na sali, kiedy nikogo innego nie było, tylko on,
piłka i kosz. Co prawda, ciężko było ćwiczyć obronę czy zbiórki samemu, ale sam
fakt wykonywania prostych ćwiczeń działał na niego odprężająco. Nie chciał
zawieść Hyuugi i reszty drużyny, którą zdążył polubić. Chciał dorównać
Teppei’owi, który musiał porzucić ukochany sport. Może nie zdobędzie nigdy
przydomka „Żelazne serce”, ale może uda mu się zdobyć sympatię kibiców.
-Hej, Makoto – usłyszał cichy głos Haruki i tylko dzięki
wrodzonemu spokojowi nie wypuścił piłki z rąk.
-Hej. Jesteś wcześniej.
-Tak, pomyślałem, że pomogę ci wszystko przygotować – Haru
lekko skinął głową i podszedł do niego. –Nie chciałem ci jednak przerywać
treningu.
-Nie przeszkodziłeś! – Makoto zaprzeczył szybko, patrząc na
kolegę z uśmiechem. –Tak właściwie to możesz mi pomóc.
Chwilę
później grali jeden na jednego; zadaniem Haruki było zdobycie kosza, chociaż
wkrótce obaj przekonali się, że z dzielącą ich różnicą wzrostu i doświadczenia,
było to dla niego niemożliwe.
-Chyba nie zagram w meczach – powiedział cicho Haru,
zarzucając sobie ręcznik na kark.
-Nie mów tak! Pomogę ci! Trzeba trenować z wysokim
przeciwnikiem, łatwiej potem przejść do mniejszych niż na odwrót! Poza tym, dopiero
co zaczynasz, nie możesz się poddawać. Ale rób wszystko swoim tempem, nic na
siłę, dobrze, Haru?
Chłopak lekko uniósł brwi i wydął usta.
-Mhm. Wracamy do gry?
Riko
właśnie miała wyjść z kabiny w toalecie, kiedy usłyszała swoje nazwisko
wypowiadane głosem osoby, której z całą pewnością nie znała. Z ciekawości
zamarła z dłonią na klamce, wsłuchując się w rozmowę, która najwyraźniej
dotyczyła jej i Hyuugi.
-Kapitan mistrzów, a widziałaś tę jego dziewczynę? Aida
Riko. Wygląda jak chłopak. Zero w niej kobiecości.
-Skąd wiesz, może taki jego typ? – zapytał drugi głos.
–Niektórzy faceci lubią takie laski. Poza tym, może jest zajebista w łóżku,
skąd wiesz?
-No błagam – prychnęła zadziornie ta, którą w myślach Riko
nazwała „Królową Suką”. –Pewnie jeszcze mu nie dała, nie wygląda na rozrywkową
dziewczynę.
-A propo rozrywki, nie podejrzewałam, że chłopcy w stylu
tego okularnika są w twoim typie.
-Bo nie są – ciężkie westchnięcie sprawiło, że Riko musiała
powstrzymywać się od wyskoczenia z kabiny i uderzenia głową tej tępej idiotki o
ścianę. –Ale on jest kapitanem mistrzów. Najlepszy towar w tej szkole. No niby
jest jeszcze ten cały K.…jak mu szło… Kagami? Ale weź, wygląda jakby go
szprycowali sterydami od dzieciństwa.
Jej rozmówczyni parsknęła śmiechem.
-Więc? Jak planujesz go zdobyć?
-Zobaczysz – Królowa Suka oznajmiła tajemniczo. –Już
zaczęłam. Zresztą, sama wiesz. Nie ma takiego, który by mi się uparł. Żegnaj,
Aida, twoje miejsce jest w zakonie, z innymi nudziarami. Teraz my rozdajemy
karty w tej szkole.
Riko wyszła
z kabiny dopiero wtedy, kiedy w łazience zapadła cisza. Z jednej strony miała
ochotę wyjść wcześniej i stanąć twarzą w twarz z dziewczyną, która chciała
jej rzucić wyzwanie, ale z drugiej, coś
ją sparaliżowało i sprawiło, że nie mogła się ruszyć, a nieznany ciężar w
żołądku sprawił, że zrobiło jej się niedobrze.
Kiedy w
końcu wróciła na szkolny korytarz, z ulgą powitała hałas i szum rozmów. A kiedy
zobaczyła, że niedaleko niej Kiyoshi kupuje słodką kawę w automacie, podeszła
do niego z uśmiechem na ustach.
-Hej, Teppei – zawołała radośnie.
-Cześć, Riko – chłopak spojrzał na nią ciepło. –Jak ci minął
weekend?
-A, w sumie to nic nie robiłam. Junpei nie miał czasu –
wyznała.
-O, to dziwne. On zawsze ma przecież czas dla ciebie –
zauważył.
Ruszyli w
stronę swoich klas. Riko czuła się przy Kiyoshim bezpiecznie. Był wysoki i
łatwo lawirował w tłumie, dzięki czemu ona również nie miała z tym problemów.
-Jak idzie rehabilitacja?
Po twarzy Kiyoshi’ego przemknął cień.
-Nieźle – powiedział, ale Riko miała wrażenie, że przyjaciel
nie mówi jej całej prawdy.
-Dawno u ciebie nie byłam – westchnęła, przeciągając się.
Rozmowa z Teppei’em pomagała jej ukoić nerwy. –Jak się miewają twoi dziadkowie?
-Babcia choruje – Kiyoshi odwrócił wzrok. –Ma już swoje lata…
-Och, przepraszam.. Wiesz, w razie czego wystarczy, że
powiesz słowo, a jestem pewna, że i ja, i Hyuuga będziemy mogli ci pomóc. Izuki
i Mitobe też – zapewniła.
-Nie chcę wam zawracać głowy – Kiyoshi zatrzymał się i
spojrzał przez okno. –I tak masz już mało czasu dla drużyny. Musisz zajmować
się Hyuugą. Te anonimy, jego problemy ze zdrowiem. Na pewno nie jest ci łatwo,
co? A jeszcze on znika popołudniami…
-Co? Znika? O czym ty mówisz?
-Miałem ci tego nie mówić, Riko, ale to byłoby nie fair,
gdybyś nie wiedziała – spojrzał na nią z troską w oczach. –Ostatnio dzwonił do
mnie i prosił, żebym powiedział ci, że jest ze mną. Nie był. Nie wiem, gdzie
był i z kim.
Riko zamarła. Niczym pociąg, uderzyło ją wspomnienie
podsłuchanej rozmowy. Czyżby Hyuuga nie mówił jej wszystkiego? Nie podejrzewała
go o zdradę – jeszcze nie – ale zazwyczaj nie mieli przed sobą sekretów
(aczkolwiek nie był to wymóg, nie sprawdzała jego telefonu ani maili).
-Może to tylko moja wyobraźnia – dodał Teppei, widząc, jak
zrzedła jej mina. Położył dłoń na głowie Riko i lekko pogłaskał jej włosy, a
dziewczyna znów poczuła spokój.
Kiyoshi zawsze będzie stał po jej stronie.
Midorima po
raz pierwszy denerwował się tym, że zaprosił kogoś do domu. Chociaż, jak
zawsze, wszystkie pomieszczenia były w idealnym porządku, a z podłóg można było
śmiało jeść, wciąż było mu mało. Na szczęście, jego rodziny znów nie było (co
nie było niczym nowym, ale po raz pierwszy od dawna zależało mu, aby mieć dom
tylko dla siebie). Zrobił co mógł, by przygotować idealny wieczór. W salonie
postawił kilka świec na stole i szafkach (to był pomysł Takao), a także
otworzył butelkę czerwonego wina (nie był zwolennikiem picia osób
niepełnoletnich, ale dziś była wyjątkowa okazja, lampka czy dwie nie powinny im
zaszkodzić). Co prawda, nie ugotował niczego sam, ale za to zamówił kilka
wykwintnych dań z ulubionej restauracji, które dosyć łatwo mógł odgrzać.
Sam również
wyszykował się tak, jak jeszcze nigdy się nie odstrzelił. Zawsze starał się być
elegancki, ale tym razem założył białą koszulę i ciemne dżinsy. Rozważał
krawat, ale to byłoby zbyt formalne. To była tylko kolacja z jego dziewczyną,
w jego domu, kiedy rodziny nie było w domu.…
Midorima
zamarł. Czytał o tym! To były hormony, to było dorastanie. Był podniecony, a to
całkiem naturalna reakcja chłopaka w jego wieku. Miał dziewczynę, to oczywiste,
że prędzej czy później przeniosą ich związek na inny, wyższy poziom. No i
całkiem logiczne, że denerwowało go to. Chciałby stanąć na wysokości zadania,
dosłownie i w przenośni, sprawić, żeby Yunie było z nim dobrze. Takao mówił mu
co nieco o seksie, dał mu również opakowanie prezerwatyw, które Midorima
schował do szuflady przy łóżku (razem z tymi prezerwatywami, które jakiś czas
temu, przy okazji „męskiej rozmowy”, dostał od ojca). Przyjaciel powtarzał mu,
żeby po prostu był sobą (tylko bardziej zrelaksowanym), a wszystko będzie
dobrze.
Z tego typu
rozmyślań wyrwał go dźwięk dzwonka. Wycierając dłonie w ściereczkę i nakazując
sobie spokój, podszedł do drzwi i, nim je otworzył, odetchnął głęboko.
-Cześć – powiedział, kiedy w końcu otworzył i Yuna weszła do
środka.
-Hej – dziewczyna uśmiechnęła się ciepło, zsuwając z nóg
sandały. Trochę zaskoczył ją bardzo oficjalny wygląd Midorimy. Miała nadzieję,
że nie chce jej teraz przedstawić rodzicom, bo nie była na to gotowa.
–Wyglądasz bardzo…sztywnie.
-Sztywnie? Ja? Nie, nie, to nie tak, to hormony…
-Midorima, twój strój. Wychodzimy gdzieś? – nerwowo
przeczesała palcami włosy. Ona owszem, założyła sukienkę, ale taką przed
kolano, letnią, byleby było jej wygodnie. Raczej nie nadawała się na żadne
oficjalne przyjęcia i spotkania.
-Nie. Nie, skąd ten pomysł? – mruknął, rozpinając dwa górne
guziki koszuli i rumieniąc się.
-Nic – odparła, podchodząc do niego i wspinając się lekko na
palce. –Hej – przywitała się jeszcze raz, całując go w brodę.
Midorima zarumienił się lekko, ale pochylił się i ostrożnie
musnął wargami czoło Yuny. Dziewczyna uśmiechnęła się czule i dotknęła dłońmi
jego piersi.
-Co zaplanowałeś na wieczór? – zapytała.
-Mmm.. Mam parę filmów na DVD i kolację. A potem możemy iść
na spacer, żeby spalić kalorie, które dzisiaj zjemy. Spacer musiałby zająć –
Midorima zamyślił się na chwilę - około
30 minut i 20 sekund, o ile dostosowalibyśmy tempo do szybkiego mar…
-Kocham cię – roześmiała się, a chłopak poczuł, jak
rumieniec obejmuje nawet jego szyję. Jak ona mogła mówić takie rzeczy bez
żadnego skrępowania?
-Cz-czekaj, dam ci jakieś kapcie!
-Nie trzeba. Masz takie ładne podłogi, ciepłe – uśmiechnęła
się szeroko, odwracając się do niego przodem. –Mogę?
-Jasne.
Nie było takiej rzeczy, na którą by jej nie pozwolił.
-Wybrałem filmy, które powinny ci się spodobać. G-głównie
komedie romantyczne – wyznał, zawstydzony samym wspomnieniem tego, jak je
wypożyczał.
-Komedie romantyczne? – Yuna starała się znów nie roześmiać.
Musiała sobie powtarzać, że jej chłopak dopiero uczy się tego wszystkiego i że
stara się, dając z siebie wszystko. –A ty?
-Nie lubię oglądać filmów – zdradził. –Wolę czytać książki.
-W takim razie możesz mi coś poczytać – zdecydowała.
Kiedy
zobaczyła salon, ozdobiony świecami i eleganckim nakryciem stołu, zamarła. Jej
dłonie zwilgotniały, kiedy nerwowo splotła je na podołku,
-Shintarou – szepnęła.
-T-Takao to wymyślił!
-Och, w takim razie ten buziak, który miałeś dostać w
nagrodę, dostanie on – prychnęła, ale nie mogła się oprzeć pragnieniu i mocno
wtuliła się w bok swojego chłopaka. –Jest cudownie. Nikt… nikt nigdy nie zrobił
dla mnie czegoś takiego. To naprawdę piękne.
-T-to tylko kilka świec! Parafina, sznur i trochę substancji
zapachowych, nic wielkiego!
-Shintarou – Yuna położyła mu palec na ustach – już lepiej
nic nie mów.
Mimo, że
nie była u niego pierwszy raz, z ciekawością rozejrzała się po salonie. Teraz,
w blasku świec, wyglądał naprawdę romantycznie.
-To ty? – zapytała, pokazując na jedno ze zdjęć.
-Mhm… i moja siostra.
Nie był zawstydzony tym, że Yuna widziała to, jak wyglądał
kilka lat temu. To naturalne w życiu człowieka, że był młodszy i że będzie
starszy, a jego wygląd się zmieni!
-Już jako dziecko byłeś tak niesamowicie wysoki?
-N-nie podoba ci się mój wzrost? Boisz się?
-Co? Nie – roześmiała się lekko. –Lubię go. Lubię całego
ciebie. Pianino?
-Tak – był z jednej strony zachwycony tym, że zmieniła
temat, z drugiej chciał wiedzieć, co ona w nim lubi.
-Grasz ty czy siostra?
-Ja.
-Zagraj mi coś – usiadła na kanapie i poprawiła sukienkę,
patrząc na niego niewinnie.
Midorima
wpierw chciał odmówić, ale widząc jej minę, z ciężkim westchnięciem usiadł przy
pianinie i powoli przesunął palcami po klawiszach. Po chwili zaczął grać, na
początku bezładu, dla rozgrzewki, ale wkrótce uraczył Yunę jednym z koncertów
Szopena. Dziewczyna słuchała go, jak urzeczona wpatrując się w jego długie,
zręczne palce. Dopiero teraz zauważyła, że nie zabezpieczył taśmą swojej lewej
dłoni i zadrżało jej serce; czy Midorima uważał, że przy niej może czuć się
bezpiecznie?
Nie myśląc
nawet o tym, co robi, Yuna wstała i podeszła do Midorimy. Delikatnie dotknęła
jego ramion, a chłopak na chwilę przerwał grę i podniósł wzrok.
-Nie, nie, kontynuuj – szepnęła.
Wrócił więc
do grania, tym razem było to jednak coś, czego Yuna nie znała, nawet z lekcji
muzyki. Melodia podobała jej się. Nie była wolna, ale nie była również skoczna.
Była żywa, miła dla ucha, wydawało się wręcz, że niesie ze sobą jakąś historię.
Kiedy
Midorima przestał grać, Yuna milczała jeszcze chwilę. Czekała, aż ostatnie
dźwięki przebrzmią w pokoju i ucichną całkiem.
-Co to było? – zapytała w końcu, patrząc na niego.
-Sam skomponowałem.
Midorima
nie był w stanie przyznać się do tego, że napisał to, myśląc o niej. Żwawe,
radosne dźwięki przypominały mu o niej, pozwalały się zrelaksować i odpocząć.
-Było piękne. Zgłoś to gdzieś – zasugerowała.
Midorima
drgnął, kiedy Yuna ostrożnie wsunęła mu się na kolana i usiadła, obejmując
ramieniem jego szyję. Odruchowo podtrzymał ją, czując, jak się rumieni.
-Więc… - przeciągnęła, patrząc na niego. –Może w końcu mnie
pocałujesz, co?
-Po-po-po…
-Nic na siłę – zapewniła go, rozbawiona zawstydzeniem
Midorimy. Był uroczy.
Na samą
myśl, że morderca może po niego wrócić, robiło jej się niedobrze. Midorima
wreszcie był jej i tylko jej. Gdyby wtedy nie trenowała, gdyby nie uratowała
jego i Takao, nigdy by go nie poznała…
-Jesteś głodna?
-Nie, niezbyt – westchnęła.
-Na co masz ochotę?
-Na ciebie – odparła z rozbrajającą szczerością, a uśmiechem
odpowiedziała na kolejny rumieniec Midorimy.
Do jego
pokoju przeszli w ciszy i chociaż byli w domu sami, Midorima zamknął za nimi
drzwi. Czuł, jak ze zdenerwowania zaczynają drżeć mu dłonie. Yuna odwróciła się
do niego i ostrożnie dotknęła jego twarzy.
-Nie rób takiej miny, Shintarou – zaśmiała się.
-Nie musimy robić niczego, czego nie chcesz! – oznajmił
gwałtownie. –Nie…nie chcę takiego dowodu uczuć, nie o to mi chodzi i…
-Wiem. Wiem – powtórzyła. –Po prostu… Kiedy pomyślałam, że
mogę cię więcej nie zobaczyć, czułam się tak, jakbym miała za chwilę umrzeć –
szepnęła.
-Nie stracisz mnie! N-nigdzie się nie wybieram, głupia –
prychnął, ale ostre słowa złagodził czułym, jak na niego, pocałunkiem w czoło.
–T-też cię k-kocham. Chociaż nie wiem za co!
Yuna roześmiała się lekko i musnęła wargami szyję Midorimy,
tak wysoko, jak sięgała.
-A więc chodź.
Podeszli do łóżka, a Yuna zaczęła rozpinać swoją sukienkę.
Midorima patrzył w słupieniu, jak ta opada dookoła jej kostek, a dziewczyna
zdaje się w ogóle nie przejmować tym, że jest przed nim niemal naga. Kiedy
spojrzała na niego pytająco, zaczął chaotycznie się rozbierać. Czuł się jak
kretyn, kiedy nawet guziki w koszuli stawiały mu opór. Yuna pomogła mu, powoli
rozpinając je. Zadrżał, czując na piersi chłodne wargi dziewczyny. Nie powinien
przecież czuć zażenowania! To była czysta biologia i chemia, poza tym, widział
wcześniej nagie kobiety (w telewizji i Internecie) a także sam rozbierał się
(przy kolegach w szatni).
Midorima
usiadł na łóżko, a Yuna stanęła między jego nogami. Teraz nie musiał pochylać
się tak mocno, by móc ją całować, wystarczyło, że lekko uniósł głowę. Ostrożnie
dotknął dłońmi jej talii, a czując pod palcami ciepłą, miękką skórę, nie mógł
oprzeć się pragnieniu i przesunął nimi po jej plecach. Kiedy dotknął zapięcia
stanika, zamarł i chrząknął.
-Przepraszam – bąknął.
-Za co? – głos Yuny był łagodny i cichy. –Nie mam nic
przeciwko. Może mi potem być w nim trochę niewygodnie, więc wygodniej będzie,
jeśli go zdejmiesz.
-Zde… - Midorima zaczerwienił się i zaczął rozpinać drżącymi
palcami zatrzaski. Po kilku żenująco długich minutach, w czasie których jego
próby spełzły na niczym, Yuna zagryzała wargi, by nie roześmiać się głośno.
Sama go rozpięła, ale pozwoliła, by to chłopak zsunął ramiączka. Kiedy
starannie odłożył stanik na bok, niemal się rozpłynęła. Sama rzuciłaby go
gdzieś na podłogę, ale on…
-Zimno trochę.
-Zimno? Chodź, jeszcze tylko przeziębienia ci brakuje!
Yuna ufnie
wtuliła się w niego i dotknęła ustami jego nosa. Nie musiała pytać, by
wiedzieć, jak bardzo jest zdenerwowany. Sama czuła się tak, jak gdyby znów
miała przeżyć swój pierwszy raz.
-Mogę? – lekko dotknęła jego okularów. –Wygodniej będzie bez
nich.
Midorima nie drgnął nawet, kiedy ostrożnie ściągała mu
okulary i odkładała je na biurko. Już wcześniej, przez półmrok nie widział jej
dobrze, ale teraz było jeszcze gorzej. Przez to jednak o wiele mocniej czuł
jej obecność przy sobie.
Kochali się
niezręcznie i trochę niewprawnie. Midorima bał się, że zrobi jej krzywdę, gdyż
był znacznie większy i cięższy niż jego partnerka. Nalegał, by to Yuna znalazła
się do góry, ale ona się nie zgodziła. Każdy pocałunek, każdy dotyk budował
mocniejsze napięcie, które wkrótce znalazło ujście. Chciał ją przeprosić za to,
że wytrzymał tak krótko, ale Yuna położyła mu palec na ustach i zapewniła, że
było cudownie. Nie kłócił się, tylko uwierzył jej od razu. Nie potrzebował
okularów, by widzieć szczęście w jej oczach. A potem zasnęła, z głową na jego
piersi, a Midorima pomyślał, że w tym momencie jest najszczęśliwszą osobą na
świecie.
I nigdy nie pozwoli sobie odebrać tego szczęścia.
Z dedykacją dla Chaosaki, która razem ze mną fangirluje nad
MidoYu <3. W rozdziale wykorzystano „Broken Strings” (James Morrison &
Nelly Furtado) oraz „My Alien” (Simple Plan).
Zapraszam Was na mój profil na ff.net, gdzie zaczęłam pisać
kolejne, krótsze od Nee opowiadanie „Fireproof”. Miłej lektury :)
HyruuRiko forever and ever x333 zabić suki x3 proszę, morderco, zabij je x3 brutalnie i w ogóle, żeby nie było jak zidentyfikować zwłok x333
OdpowiedzUsuńbiedny Midoś... taki nieporęczny xD ale dał radę, ej xD you go, boy :D
aha, no i nadal chcę MakoHaru na sali gimnastyczniej ;)
Możesz znów napisać spin-off XD MakoHaru :3
UsuńNo mieli by za słonecznikowo, jakby się nic nie przytrafiło, nie? :D
A Midoś dzisiaj stał się MĘŻCZYZNĄ! :D
on zawsze jest mężczyzną x3
Usuńco ja znowu, znowu zwalasz na mnie, bo tobie się nie chce? nieładnie... wiem, że jestem mistrzem one shotów 10 min przed wyjściem z domu, ale bez przesady xD
Oj no nie daj się prosić :3 Udowodnij, że jesteś klasą samą w sobie :D
UsuńAww xd zawsze mężczyzną xd wreszcie dostał tyle miłości, na ile zasługuje!
nic nie muszę udowadniać, nie jestem gimbazą XD
Usuńtaaak, kochany Midoś x3 Takałeł będzie dumny z Shin-chana :D
O BOŻE JEŚLI TAKAO SIĘ DOWIE TO NIE DA MU ŻYĆ XD
Usuńoczywiście, że nie :D Kazunari, słońce ty moje x333
UsuńXDDD
UsuńPrzeczytanie wszystkich postów zajęło mi, jeśli się nie mylę, 4 noce. I warto było, serio. Zresztą to już ci chyba mówiłam.
OdpowiedzUsuńNie jestem jakimś szczególnym fanem głównego paringu tego opowiadania. Dla mnie to oczywiste, że Hyuuga i Riko i tak wylądują przed ołtarzem xd Dobra, lecim.
Piszesz cudownie i mimo, że nie przepadam za narracją trzecioosobową, u ciebie nie wyobrażam sobie innej. Skupiasz się na wielu wątkach, jednocześnie prowadząc historię kilku par przeplatane opisami pojedyńczych osób. Nigdy bym nie wpadła na to, że aż taki natłok historii w jednym opowiadaniu da się zmieścić, jednocześnie nie robiąc z tego cyrku na kółkach. A tobie się to udało i gdybym miała wystawić ci za to ocene, to zabrakłoby mi skali.
W twoim opowiadaniu jest wszystko.
Uczucia; miłość, przyjaźń, rozpacz, ból, żal, smutek. Pełen wachlarz emocji od których serce drży w piersi.
Ale jest też bliskość, nie tylko ta duchowa, ale również i fizyczna która też jest potrzebna.
I jest zbrodnia. Brutalność, okrucieństwo, chora żądza zadawania bólu, zemsta i jak na mój gust zaburzenia psychiczne.
Żeby nie było tak deprymująco, jest też humor!
Tutaj Aomine pobił wszelkie rekordy z tymi dniami i ciążą Sumire. Padłam, nie wstane, umarłam, nie zmartwychwstane. GENIUSZ KURWA! I jeszcze jedna scena erotyczna wręcz wstrząsnęła mną na wskroś. Akashi i Izuki. Nie wiem dlaczego akurat ich scena wywarła na mnie takie wrażenie, ale było to coś cudownego <3
Nie mam pojęcia dlaczego na morderce typuje Kiyoshiego. Sama przez to życie strace, jak przyjaciółka się o tym dowie, więc lepiej siedźmy cicho xd
Kurde, no.
Mogłabym tutaj opisać każdy rozdział z osobna i bardzo dokładnie, ale to by było przegięcie chyba xd
Tak więc na tym poprzestane i czekam na kolejny cudowny rozdział ^^
Proszę więcej IzuAka i błagam nie zabijaj mi Kise!
HyuuRiko powinno być canonem, tak xd
UsuńAwwwu /w\. Faktycznie, jest tutaj wiele wątków, głównie dlatego, że nie mam za dużo pomysłów i nie miałam miejsca gdzie ich indziej wciągnąć (a i tak zrobię do Nee rozdziały dodatkowe, bo nie wszystko mi się zmieściło tutaj).
I faktycznie, cięzko by to było pisać w pierwszej osobie, chyba sama bym się pogubiła, a co dopiero Wy. Ale fakt faktem, lubię narrację trzecioosobową, bo narrator wie wszystko :D
Cieszę się ogromnie, że Ci się podoba taki miks, jaki mi z tego wyszedł :D Cięzko byłoby pisać tylko w jednym stylu (albo komedia albo dramat), bo życie też nie skupia się tylko na tym jednym aspekcie. Chciałam pokazać, że mimo zła, jakie ich spotkało, Cudaki i Seirin wciąż szukają swojego szczęścia na ziemi i częsci z nich się to udaje.
O, mam nadzieję, że zaczniesz ich shipować razem z nami :D Tak mało jest rzeczy o Izukim i Akashim, ubolewam nad tym. Uważam, że idealnie do siebie pasują :3
Co do prośby... pierwsze już wkrótce, drugiego obiecać nie mogę :3
PS. Dzięki za długi komentarz. Kocham długie komentarze *rozpływa się*.
Cudownie ci wyszło wszystko, od a do z ^^ Ja jestem pod wrażaniem <3 IzuAka są cudowni *.* o wiele lepsi niż AkaFuri.
UsuńAwwu /w\
UsuńTAK. TRZEBA PRZEFORSOWAĆ W FANDOMIE IZUAKA bo bardzo nie widzę AkaFuri *czekam na pierwsze hejty z tego powodu*
Ja cie obronie! Tego paringu mogę bronić do upadłego ^^ THIS IS SPARTA!
UsuńAwwwuuu ^^
UsuńNie damy AkaFuri pluć sobie w twarz!
A to szmaty dwie... powiesić za nogi i wypatroszyć nad kiblem.
OdpowiedzUsuńKiyoshi... po co on powiedział Riko to czego miał nie mówić... Nie lubię go xd.
Emm gratulacje dla Midorimy XD.
Ej no jak mnie by chłopak okłamywał, też bym wolała wiedzieć xDDD
UsuńCzy serio planujemy robić imprezę gratulacyjną dla Midorimy, bo już nie jest prawiczkiem? Oo
No okej, ja też, ale tak się nie robi :I
UsuńHahaha tak :D
Teppei jest między młotem a kowadłem... ;)
UsuńTroche mu nawet współczuję...
A ja ani trochę :D
UsuńMidoś! Midoś! Midoś! *cheerleadering* łuhu!
OdpowiedzUsuńtoo much?
Nope, not at all xD
UsuńHaruuuuu~~ ...ze swoim przyjacielem.
OdpowiedzUsuńI..no cóż, Midorima, Midorima i Midorima :D dobra robota? xd
Oczywiście HyuuRiko na 100%.... nawet u mnie ^^
xoxo,
KagaKuro.
"przyjacielem" :3
UsuńTak, dobrze się chłopak spisał, staną na wysokości zadania i te pe.
HyuuRiko powinno być canonem <3 Mój mem z testem ciązowym rozlazł się po tumblr :3
Oj stanął, stanął XD
UsuńHm... (włącza tumblrara)...
Witam,
OdpowiedzUsuńMidorima bardzo się postarał dla Yuny i to jaki był zawstydzony było piękne, nie podoba mi się to, ze jakaś dziewucha ma chrapkę na Hyuuge i to że on gdzieś znika....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia