Seirin
siedziało w Maji Burger i zajadało smutki. Trzymali się teraz przeważnie razem,
nawet podczas załatwiania prostych, przyziemnych spraw. Nie lubili się
rozdzielać, często spotykali się na przystanku, by razem dotrzeć lub wrócić ze
szkoły. Po treningach szli gdzieś razem, a potem grupami rozchodzili się do
domów.
Tym razem
umówili się na wspólne omówienie strategii na mecz z Kaijō. Riko wyjaśniała im
swoje plany, pokazując miniaturową mapę boiska i marząc po niej flamastrem.
Kagami i Kuroko nachylali się do niej, podczas kiedy Hyuuga był bardziej zajęty
patrzeniem na dziewczynę, aniżeli słuchaniem jej. Jego myśli krążyły wokół
całkiem innych spraw. Zastanawiał się, czy powinien zaprosić Riko na wspólny,
wakacyjny wyjazd, rodzice nie powinni im zabronić. Poza tym, zawsze mogą
powiedzieć, że jadą z drużyną. A wolnego mieli aż całe dwa tygodnie, więc bez
szaleństw. A może lepiej odłożyć kasę i zabrać gdzieś Riko w normalne
wakacje? Na kilka dni?, pomyślał, pijąc swoją kawę.
Z
zamyślenia wyrwała go wibracja telefonu. Wyjął go i odczytał wiadomość. Aż z
wrażenia podskoczył na krześle, co sprawiło, że wszyscy na niego spojrzeli.
-Hyuuga? – zapytali niemalże jednocześnie Tsuchida i
Kiyoshi.
-Słuchajcie – zaczął, poprawiając okulary. Jego mina była
nieprzenikniona. –Wpadnijcie do mnie w sobotę. Zrobimy sobie wieczorek filmowy
– zaproponował.
Riko była
zaskoczona jego naglą propozycją. Ale nie protestowała, gdyż, biorąc pod uwagę
ostatnie wydarzenia, pomysł spędzenia wspólnego wieczoru, który nie będzie się
opierał na analizowaniu koszykówki lub tego, co planuje morderca, był całkiem
ciekawą opcją.
Wieczorem w
sobotę przyszła pierwsza, chcąc pomóc Hyuudze. Otworzył jej i w ostatniej
chwili powstrzymała mu się od rzucenia na szyję, kiedy uniósł palec do ust i
pokazał na Kei’a, który spał, oparty główką o jego ramię.
-Wejdź – poprosił szeptem, a Riko starała się chodzić na
paluszkach. –Asuna musiała lecieć coś załatwić do miasta. Wróci za dwie
godziny. Obiecałem, ze w tym czasie zajmę się małym – wyjaśnił, prowadząc ją na
górę.
Riko lubiła
jego dom. Matka Junpei’a utrzymywała go w czystości, ale wszędzie pojawiały się
drobne rzeczy, które zaburzały harmonię i skutecznie udowadniały, ze w tym domu
ktoś mieszka. Miała tu na myśli nie tylko zdjęcia, którymi obwieszony
był przedpokój, ale chociażby plastikowe autko, które Hyuuga zgarnął po drodze
do pokoiku Kei’a.
Szła za
nimi, czując, jak w sercu rozlewa jej się kolejna fala ciepłego uczucia wobec
chłopaka. Widok jego, z dzieckiem, skutecznie ją rozczulał. Hyuuga wyglądał nie
dosyć, że odpowiedzialniej, to jeszcze bardziej słodko. Kiedy więc lekko
położył Kei’a do łóżeczka, wspięła się na palce i pocałowała go w usta.
-Riko…
-Ciii – szepnęła, obejmując go w pasie. –Cicho, Junpei. Na
chwilę.
A więc
pozwolili sobie na chwilę zapomnienia. Stali, objęci i wtuleni w siebie, w
dziecięcym pokoju, gdzie w powietrzu unosił się słodki zapach. Hyuuga
delikatnie głaskał Riko po plecach.
-Kocham cię – szepnął jej do ucha, a ona zadrżała. Właśnie
otwierała usta, by mu odpowiedzieć, kiedy zadzwonił dzwonek. Hyuuga pocałował
ją szybko w czoło i poszedł otworzyć, nim goście obudzą Kei’a.
Riko
pochyliła się nad łóżeczkiem i na chwilę zamarła. Kei wyglądał jak mały Junpei.
Miał czarne włoski i podobny nosek. Nieświadomie dotknęła ręką swojego brzucha.
Czy jeśli zaszłaby w ciążę z Junpei’em, ich syn wyglądałby tak, jak Kei? Czy
Hyuuga opiekowałby się nim z równym, a może większym zaangażowaniem, niż swoim
siostrzeńcem? Przed oczami Riko pojawiła się prosta i ciepła scena; ona, leżąca
na kanapie, z zaokrąglonym brzuszkiem, obok niej Junpei, który delikatnie ją
głaszcze i rozmawia z ich nienarodzonym dzieckiem.
Uderzyła
się lekko dłońmi w policzki. Ogarnij się!, nakazała sobie w myślach. Ona
miała 17 lat, Hyuuga dopiero osiemnaście*, jeszcze dużo czasu na myślenie o
dzieciach! Wpierw musieli dostać się na studia, skończyć je…
Delikatnie
poprawiła Kei’owi kołderkę. Słyszała z korytarza przyciszone głosy swojego
chłopaka, a także Kuroko i Kagami’ego.
-Riko? – Hyuuga wsadził głowę do pokoiku. –Kei będzie teraz
spał, mam elektroniczną nianię. Możemy iść – powiedział cicho.
Przytaknęła i podeszła do niego.
-Ja też cię kocham – szepnęła, nim wyszli.
Wkrótce w
salonie państwa Hyuuga zgromadziła się większość drużyny Seirin. Na ogromnym TV
włączyli film, a stolik do kawy uginał się pod wszelakimi przekąskami, które
chłopcy mieli w plecakach.
-Jaki film oglądamy? – zapytał Hyuuga, siadając na kanapie.
Riko usadowiła się pomiędzy jego nogami i oparła plecami o jego tors. Chłopak
objął ją ramionami, a brodę oparł na jej głowie. Riko uśmiechnęła się lekko;
lubiła czuć go dookoła siebie. I cieszyła się, że wreszcie mogą zachowywać się
swobodnie przy drużynie.
-„Krzyk” – powiedział Izuki.
Hyuuga i Teppei spojrzeli na pozostałych w niemym szoku.
-Serio…? – zapytał Kagami, prostując się. Zauważył, że
Kuroko otulił się kocem i przysunął się bliżej niego. –Wypożyczyliście horror o
seryjnym mordercy?
-Horrory są okropne – westchnął Kuroko.
-Pomyślcie logicznie – powiedział Tsuchida. –Obejrzymy
wszystkie horrory z seryjnymi mordercami. Zrozumiemy, jak działa ich psychika.
Wtedy będzie nam łatwiej się chronić.
-Mówisz o horrorach czy amerykańskich kiczach?
-A to nie to samo?
-Chłopcy, chłopcy – Riko zerknęła na nich karcąco, a oni natychmiast
się uspokoili. –Film to film. Fikcja. Włączcie to i miejmy to za sobą.
-Od kiedy ty i Hyuuga jesteście razem, oglądanie z tobą
horrorów przestało być zabawne, trenerze – westchnął Izuki.
On sam
również miał problem ze skupieniem się na filmie. Od kilku dni cały czas
mailował z Akashim. W sumie nawet nie rozmawiali o czymś konkretnym. Pisali
jednocześnie o wszystkim i o niczym. I było w tym coś takiego, co nie pozwalało
mu przerwać konwersacji. Nawet kiedy Akashi wysyłał mu głupie „Dobranoc, Shun :*”,
Izuki leżał jeszcze długo, nie mogąc zasnąć, analizując każde słowo, jakie
dostał.
Po chwili
film się zaczął. Riko zrelaksowała się w ramionach Hyuugi, a wręcz znów
odpłynęła. Czuła się teraz zawstydzona myślą, ze na tak wczesnym etapie związku
myśli o tym, jak wyglądałaby ich przyszłość. Nawet nie wiedziała, czy Hyuuga
chciałby z nią te przyszłość spędzić.
Kuroko
chciał znów wtulić się w Kagami’ego, ale czuł się skrępowany obecnością kolegów
i Riko. Nie wiedział, jak zareagowaliby na przejaw uczuć pomiędzy nimi dwoma,
więc ukrywał je głęboko. Poza tym, doceniał fakt, ze kapitan zaproponował te
spotkanie. Wiedział, że robili to, by pomóc mu się pozbierać. Kochał Seirin, a
oni kochali jego. Tak czuł i to było najważniejsze.
Nagle
poczuł, jak Kagami obejmuje go ramieniem i przyciąga do siebie. Zesztywniał na
ułamek sekundy, ale jego ciało pamiętało ciepło asa Seirin, więc szybko się
rozluźniło, nie słuchając głosu rozsądku. Dyskretnie rozejrzał się dookoła, ale
nikt nie zwracał na nich uwagi. Koganei opierał się o nogi Mitobe, podczas
kiedy Tsuchida i Izuki nachylali się ku sobie. Trenerka wtulała się w kapitana,
trzymając dłoń na jego szyi. Wszyscy wyglądali na zadowolonych.
Jak jedna rodzina, pomyślał Kuroko, czując, jak w
środku zalewa go przyjemne ciepło.
To on
pierwszy, prawie godzinę później, usłyszał płacz. Uniósł głowę, ale nie zdążył
nic powiedzieć, kiedy Hyuuga podniósł się i przeciągnął.
-Zróbmy chwilę przerwy – zaproponował i skierował się do
pokoju, skąd dobiegał płacz.
-Hyuuga ma bratanka – wyjaśnił Kiyoshi tym, którzy jeszcze
tego nie wiedzieli.
-Wiedziałem tylko, że ma dwie starsze siostry – powiedział
Tsuchida. –Nie wiedziałem, ze jedna z nich ma męża i dziecko.
-Szz – Riko nakryła palcem usta. –Nie rozmawiamy o ojcu
Kei’a – powiedziała szybko.
Hyuuga
wrócił do salonu, niosąc ze sobą Kei’a. Na widok obcych ludzi, chłopczyk
zaśmiał się i wyciągnął ku nim ręce.
-Mały Hyuuga – powiedział z niedowierzaniem Izuki. –O Boże,
on wygląda naprawdę jak ty.
-Bez przesady – mimo to, cała drużyna usłyszała w jego
głosie dumę. Postawił Kei’a na podłodze i, trzymając go za rączki, pomógł mu
doczłapać do Mitobe. –To twoi wujkowie, Kei.
Dzieciak z
impetem wpakował się Mitobe na kolana, a całe Seirin było świadkami
największego i najbardziej szczęśliwego uśmiechu, jaki kiedykolwiek gościł na
twarzy ich przyjaciela. Uniósł on chłopca i lekko podrzucił. Hyuuga wyglądał
tak, jakby był gotów go łapać, ale kiedy Mitobe bez trudu chwycił malca,
troszkę się zrelaksował.
-Przepraszam was, moi rodzice mają dzisiaj rocznicę ślubu i
to Tsuna miała zostać z Kei’em, ale koleżanka poprosiła ją o pilną pomoc w
angielskim.
-Widzieliście jego siostry? – zapytał Izuki młodszych
kolegów, a gdy ci zaprzeczyli, podniósł się i sięgnął po jedno ze zdjęć na
szafce. Podał im je. –Obie zgarnęły korzystne geny, co sami widzicie, patrząc
na Hyuugę. Biedaczek, dla niego nie starczyło ani urody, ani inteligencji.
-Izuki, zamknij się.
-Poczucia humoru tez nie odziedziczył. Poza tym, panuj nad
słownictwem, tutaj są dzieci!
Wszyscy zaczęli
się śmiać, Hyuuga również przestał udawać zagniewanego i zaczął śmiać się razem
z nimi. Nawet Kuroko nieśmiało zachichotał. W końcu. Kagami poczuł ulgę,
słysząc śmiech przyjaciela.
Zerknęli na
zdjęcie, które podał im Izuki. Stało na nim całe rodzeństwo Hyuugów: ich
kapitan stał pomiędzy dwoma dziewczynami, które ujmowały go pod ramię. I
chociaż był od nich wyższy, obie zdawały się patrzeć na niego jak na dziecko.
Mimo to, cała trójka uśmiechała się szeroko.
-Łał! Twoje siostry są naprawdę piękne, kapitanie! – zawołał
Kagami.
-Prawda? – powiedział z dumą w głosie. Wziął Kei’a na ręce,
ale nie nacieszył się nim długo, bo Riko mu go zabrała. Maluch łapkami dotknął
jej twarzy, a Riko się roześmiała lekko.
Hyuuga
poczuł, jak jego serce drga niespokojnie. Riko naprawdę dobrze wyglądała z
Kei’em w ramionach…
-Nie wiedziałem, ze masz tak dużą rodzinę, kapitanie –
zwrócił się do niego Kuroko.
-No tak, nie mieliście się okazji poznać. Kiedy ja kończyłem
gimnazjum, Tsuna kończyła liceum, a Asuna była już dorosła. No i obie nie
chodziły do Seirin, tylko do Seiho.
-Co? – Koga szeroko otworzył oczy. –Twoje siostry chodziły
do jednej z najlepszych szkół w Tokio?!
-Jednego z Trzech Królów Tokio – powiedział z
niedowierzaniem Tsuchida. –Dlaczego ty tam nie poszedłeś?
Zapadła
lekka, troszkę krępująca cisza. Hyuuga podrapał się w tył głowy i zerknął na
Riko. Ona zarumieniła się i odwróciła wzrok, ale na jej wargach błąkał się
uśmiech, który miał niewiele wspólnego z Kei’em.
-Tak jakoś wyszło…
Izuki
uśmiechnął się. Myślał, ze Hyuuga wybrał szkołę ze względu na to, że nie było w
niej drużyny koszykówki i że nic nie będzie mu przypominało o bolesnej
przeszłości. Nie przypuszczał, że jego przyjaciel wybrał szkołę przez wzgląd na
dziewczynę, w której był zakochany od tak wielu lat.
Nagle
Hyuuga odwrócił głowę, słysząc, jak na zewnątrz parkuje samochód.
-Już tutaj są. Idealnie w czasie – zerknął na zegarek.
-Kto tutaj jest? – zapytał Kagami, czując nerwowe napięcie,
niewiadomego pochodzenia.
-Zaczekajcie. Riko, zostawiam ci Kei’a – po tych słowach
zbiegł schodami na dół.
-Co mu odbiło? – Kiyoshi wychylił się, by zerknąć za Hyuugą,
ale stracili go z oczu.
-Nie wiem. Może wróciła jego siostra?
Kuroko wstał i podszedł do
trenerki. Niepewnie wyciągnął ramiona i poczuł, jak Riko delikatnie podaje mu
Kei’a. Kuroko przytulił go, czując, jak otacza go ciepły, słodki zapach
dziecka. Uśmiechnął się niepewnie. Zawsze lubił dzieci, w przyszłości chciałby
z nimi pracować. Teraz, kiedy trzymał na rękach Kei’a, nie myślał o śmierci, o
Momoi, o tym, ze wciąż nie wiedzieli, co stało się z Murasakibarą. Myślał o
tym, że nawet jeśli gdzieś tam jest smutek i cierpienie, to wciąż istniało
szczęście i ciepło, którego doświadczał wraz z Seirin.
Kiedy do pokoju weszła Asuna,
Kuroko od razu ją rozpoznał. Była troszkę starsza niż na zdjęciu, które
widzieli, ale wciąż miała takie samo, bystre, zielone spojrzenie zza okularów.
Uśmiechnęła się nie tylko do Kei’a, ale również do Kuroko i całej drużyny.
-Pewnie jesteście kolegami Junpei’a – powiedziała i lekko im
się ukłoniła. –Dziękuję, że się nim opiekujecie.
-O nie, nie, to nasza przyjemność – odparł Kiyoshi, również
lekko się kłaniając. –Poza tym, to głównie Hyuuga opiekuje się nami.
-Och. Ty pewnie jesteś Kiyoshi. Junpei opowiadał nam o tobie
– puściła mu oczko. –Znam was wszystkich – dodała.
-To…niesamowite – Izuki poczuł, że się rumieni. Nie umiał
rozmawiać z kobietami.
–Junpei cały czas o was mówi. O Kuroko, Kagamim, Mitobe,
Kociaku, Tsucchim, Izukim, najwięcej mówi o Riko. A tak na poważnie, to byliśmy
na każdym meczu Winter Cupu – wyjaśniła, widząc ich zdezorientowane miny.
-Możesz przestać robić ze mnie kretyna w ich oczach? –
Hyuuga warknął na siostrę, wchodząc po schodach. Nie było to jednak warknięcie
złośliwe, raczej żart.
Seirin
skupiło się jednak na osobie, która szła za ich kapitanem.
Chłopak
idący za nim był bardzo wysoki, prawie tak wysoki, jak Kiyoshi. Miał jasne,
kasztanowe włosy, które niesfornie opadały mu na czoło i wpadały do zielonych
oczu, bardzo podobnych do oczu Hyuugi i Asuny. Widząc ich, zatrzymał się, a na
jego wargach pojawił się ciepły, przyjazny uśmiech.
-To jest Makoto – przedstawił im go Hyuuga. –Mój kuzyn.
Mako, to właśnie drużyna.
-TACHIBANA?! – Riko podskoczyła do niego i rzuciła mu się w
ramiona, po chwili to samo zrobił Izuki. Objęli go oboje, śmiejąc się i
przekrzykując nawzajem.
Asuna w tym
czasie podeszła do Kuroko i wzięła Kei’a na ręce. Kuroko z żalem rozstał się z
dzieckiem.
-Zostawię was samych, żeby mój szalony brat przedstawił wam
swój plan. Miło było was poznać – lekko pogłaskała Kuroko po włosach i wyszła,
a on jeszcze przez chwilę stał i zastanawiał się, skąd w rodzinie Hyuugi tyle
ciepła, którym obdarzali obcych im ludzi.
- Tachibana, co ty tutaj robisz? – Riko nie mogła uwierzyć w
to, ze on stoi przed nią.
-Makoto, jak ty urosłeś!
-Moment, nie nadążam – Kiyoshi uniósł ręce.
Hyuuga wskazał im dłonią Makoto. Kagami zmrużył oczy. Gość
wydawał mu się dziwnie znajomy.
-Makoto jest moim kuzynem – powtórzył kapitan Seirin. –W
połowie gimnazjum wyjechał wraz z ojcem do Bostonu. Teraz ponownie wrócili do
Tokio, podobno na stałe, a przynajmniej taką mam nadzieję. A mam ją, ponieważ –
chrząknął – teraz, gdy Kiyoshi jest wyeliminowany z gry, jako jedyne centrum
mamy Mitobe i Fukudę, który jeszcze ma dużo do nauki. Gdyby coś stało się
Mitobe, mamy przerąbane. Więc…
-Więc ściągnął mnie ze Stanów Zjednoczonych – dokończył
Makoto, klepiąc lekko Riko po głowie. –Kiedy usłyszałem, że macie kłopoty, nie
przedłużałem kontraktu z moją drużyną i postanowiłem wrócić z ojcem.
-Chwila! – Kagami wycelował w niego palcem. –Makoto
Tachibana! Wiedziałem, że skądś cię znam! Grałeś w Orłach z Bostonu!
-Owszem, grałem – Makoto rozpromienił się. –Ja ciebie
również pamiętam, Kagami Taiga.
-Orły z Bostonu? Co to za beznadziejna nazwa? – zaśmiał się
Izuki. –Mako, myślałem, ze stać cię na więcej.
-Więcej? – powtórzył powoli Kagami. –Orły z Bostonu
były w Stanach tym, czym u was Pokolenie Cudów. Najlepsi z najlepszych.
Riko i
Izuki cofnęli się, oboje zaskoczeni. Obaj znali Makoto jeszcze z czasów
gimnazjum. On i Hyuuga często spędzali razem czas, byli nie tylko kuzynami, ale
również najlepszymi przyjaciółmi. To Makoto namówił Hyuugę do tego, by zaczął
grac w koszykówkę, jeszcze gdy byli dziećmi. Ale nigdy nie przypuszczali, że
dojdzie do tego, że Makoto stanie przed nimi, jako osoba godna walki z
Pokoleniem Cudów.
-Nie ma potrzeby tego roztrząsać – powiedział spokojnie
Makoto i objął ramieniem Hyuugę. –Najważniejsze jest to, że od nowego roku
szkolnego, to jest, od kwietnia, zasilam szeregi Seirin. Sprawmy, że ostatni
rok założycieli tej drużyny był niezapomniany!
Murasakibara czuł, jak życie powoli wypływa z jego ciała.
Nie żeby się tym przejmował. Wpatrywał się w podłogę, ale rozmazywała się ona
przed jego oczami. Nie czuł już bólu ani głodu, chociaż na początku to były
jedyne uczucia, jakie mu towarzyszyły w ciemnej, wilgotnej piwnicy.
Nie widział twarzy swojego oprawcy, ale słyszał jego głos. I
nie wierzył. Myślał, że z powodu niskiego poziomu cukru mózg płata mu figle.
Nie wiedział nawet, jak wiele dni i nocy jest już tutaj zamknięty. W
ciemnościach i ciszy całkowicie stracił rachubę czasu. Zapadał w krótkie
drzemki, pomiędzy kolejnymi wizytami mordercy.
Wpierw walczył z nim, gdy gwałcił go pierwszy raz, ale nie
umiał się wydostać z więzów, którymi go spętał. Za każdym kolejnym razem
Murasakibara stawał się coraz bardziej apatyczny, świadom, że jego ciało nie
jest już mu posłuszne, że już nigdy nie będzie należało do niego. Wiedział
również, że to koniec.
-Obiecałbym, że nie będzie bolało, ale dosyć się już
nakłamałem – zaśmiał się morderca, odcinając mu powoli skórę wraz z włosami.
Nie czuł bólu nawet wtedy, gdy zobaczył przed sobą Momoi.
Wyciągała ku niemu rękę, uśmiechając się ciepło i spokojnie.
-Już czas – szepnęła.
Za jej plecami stała czarnowłosa dziewczyna, która w dłoni
dzierżyła katanę. Myślał, że poczuje strach, widząc przed sobą Shinigami. Ale
poczuł tylko ulgę.
Zmarł z uśmiechem na ustach.
W rozdziale wykorzystano piosenkę Within Temptation „Angels”.
* Sprawa wieku jest o tyle skomplikowana, bowiem według
japońskiego kalendarza szkolnego, o ile Hyuuga, Izuki, Mitobe, Tsuchida,
Koganei, Kiyoshi i Riko są sobie równi wiekiem, tak według naszego nie. U nich
rok szkolny kończy się w marcu i zaczyna w kwietniu, więc Hyuuga, który urodził
się szesnastego maja będzie chodził do tej samej klasy, co Riko, która urodziła
się piątego lutego kolejnego roku kalendarzowego. „Rocznikowo” są sobie
równi w Japonii, chociaż w naszym systemie już nie. Dla uproszczenia, na
stronie „bohaterowie” ich wiek jest ten sam, gdyż jest liczony wg roku szkolnego
w Japonii. Na wspomnianej już stronie zamieszczę tabelę, która, prócz wieku,
zawierać będzie również wzrost i wagę zawodników.
Pokręciłam to strasznie xd
Super rozdział ; D
OdpowiedzUsuńDziękuję :3 Mam nadzieję, że nikt nie będzie zły o zaimportowanie postaci z Free xD
Usuńnikt nie będzie zły o Makoto! on jest boski w całej swej osobie i nie da się go nie kochać x333 fangirling normalnie tu mam :D
OdpowiedzUsuńAhahaha <3 Też go kocham :3 Osoba, która będzie sercem drużyny <3
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńfantastyczny rozdział... oby udało im się złapać szybko tego mordercę, bo już druga osoba zginęła... Kuroko i Kagami och to było cudowne... chce ich więcej ;] słodki Kei podbił serca wszystkich..
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Dzięki :) Cieszę się, że Ci się podobało :) Na razie czekam, aż ktoś zgadnie, kto morduje i zastanawiam się, czy ktoś w ogóle się domyśli xd W sensie z Czytelników, o xD
Usuń(czas na kawęęęęę, bo nie myślę..)
Witam,
Usuńo tak kawa to nektar bogów..
cóż na razie nie będę spekulować, bo za bardzo nie orientuje się w tym świecie... (nie mam kiedy zabrać się za obejrzenie anime, ledwo się wyrabiam z komentarzami na blogach), ale, ale już wcześniej miałam podejrzenia, ale teraz po tym rozdziale jeszcze bardziej mam podejrzenia co do tego.. zwłaszcza po tych myślach Murasakibary, i myślę, ze jest to ktoś kogo wszyscy dobrze znają, kogo widzą codziennie...
weny, weny...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Powiem tylko tyle:
UsuńGdybyś widziała teraz moją minę, wyglądałaby mniej więcej tak: :3
Za mało Murasakego jak dla mnie~
OdpowiedzUsuńJuż umarł? :O
Ojej, Makoto tu jest, hyhyhyhy. dobry wybór (y)
Jejuśku, potrzeba mi więcej KagaKuro ;-; ♥
Pisz!
Weny~
O(≧∇≦)O
Pojawi się jeszcze xD Ale tak, umarł xD Nie lubię go, więc nie żyje xDDD
UsuńNoo Makoto jest najcudowniejszy <3 Wg fandomu Free idealny chłopak xD
Hai hai, dostaniesz ^^
Dzięki :3
Whyyyyyyyy???!!!! Fiołek is dead :'( :'( :'(
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńfantastyczny rozdział... oby udało im się złapać szybko tego mordercę, bo już ot druga osoba zginęła... Kuroko i Kagami cudowne... słodki Kei podbił serca wszystkich. ;] w tym mnie, już wcześniej miałam pewne podejrzenia, ale teraz jeszcze większe, co do tego kto zabija... zwłaszcza po myślach Murasakibary... uważam. że jest to ktoś kogo wszyscy dobrze znają, kogo widzą codziennie...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Witam,
OdpowiedzUsuńfantastycznie... mam nadzieję, że złapią szybko tego mordercę, bo już druga osoba zginęła... a Kuroko i Kagami po prostu cudowne... no i nass słodki Kei podbił serca wszystkich.(w tym i moje) ;] mam pewne podejrzenia co do tego mortercy kim jest, jeszcze teraz po myślach Murasakibary... to musi być ktoś kogo wszyscy dobrze znają, kogo widzą codziennie, koga nawet przyjacielem nazywają...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Iza