sobota, 15 marca 2014

Rozdział 11. Początek i koniec.

            Seirin siedziało w Maji Burger i zajadało smutki. Trzymali się teraz przeważnie razem, nawet podczas załatwiania prostych, przyziemnych spraw. Nie lubili się rozdzielać, często spotykali się na przystanku, by razem dotrzeć lub wrócić ze szkoły. Po treningach szli gdzieś razem, a potem grupami rozchodzili się do domów.
            Tym razem umówili się na wspólne omówienie strategii na mecz z Kaijō. Riko wyjaśniała im swoje plany, pokazując miniaturową mapę boiska i marząc po niej flamastrem. Kagami i Kuroko nachylali się do niej, podczas kiedy Hyuuga był bardziej zajęty patrzeniem na dziewczynę, aniżeli słuchaniem jej. Jego myśli krążyły wokół całkiem innych spraw. Zastanawiał się, czy powinien zaprosić Riko na wspólny, wakacyjny wyjazd, rodzice nie powinni im zabronić. Poza tym, zawsze mogą powiedzieć, że jadą z drużyną. A wolnego mieli aż całe dwa tygodnie, więc bez szaleństw. A może lepiej odłożyć kasę i zabrać gdzieś Riko w normalne wakacje? Na kilka dni?, pomyślał, pijąc swoją kawę.
            Z zamyślenia wyrwała go wibracja telefonu. Wyjął go i odczytał wiadomość. Aż z wrażenia podskoczył na krześle, co sprawiło, że wszyscy na niego spojrzeli.
-Hyuuga? – zapytali niemalże jednocześnie Tsuchida i Kiyoshi.
-Słuchajcie – zaczął, poprawiając okulary. Jego mina była nieprzenikniona. –Wpadnijcie do mnie w sobotę. Zrobimy sobie wieczorek filmowy – zaproponował.
            Riko była zaskoczona jego naglą propozycją. Ale nie protestowała, gdyż, biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia, pomysł spędzenia wspólnego wieczoru, który nie będzie się opierał na analizowaniu koszykówki lub tego, co planuje morderca, był całkiem ciekawą opcją.

            Wieczorem w sobotę przyszła pierwsza, chcąc pomóc Hyuudze. Otworzył jej i w ostatniej chwili powstrzymała mu się od rzucenia na szyję, kiedy uniósł palec do ust i pokazał na Kei’a, który spał, oparty główką o jego ramię.
-Wejdź – poprosił szeptem, a Riko starała się chodzić na paluszkach. –Asuna musiała lecieć coś załatwić do miasta. Wróci za dwie godziny. Obiecałem, ze w tym czasie zajmę się małym – wyjaśnił, prowadząc ją na górę.
            Riko lubiła jego dom. Matka Junpei’a utrzymywała go w czystości, ale wszędzie pojawiały się drobne rzeczy, które zaburzały harmonię i skutecznie udowadniały, ze w tym domu ktoś mieszka. Miała tu na myśli nie tylko zdjęcia, którymi obwieszony był przedpokój, ale chociażby plastikowe autko, które Hyuuga zgarnął po drodze do pokoiku Kei’a.
            Szła za nimi, czując, jak w sercu rozlewa jej się kolejna fala ciepłego uczucia wobec chłopaka. Widok jego, z dzieckiem, skutecznie ją rozczulał. Hyuuga wyglądał nie dosyć, że odpowiedzialniej, to jeszcze bardziej słodko. Kiedy więc lekko położył Kei’a do łóżeczka, wspięła się na palce i pocałowała go w usta.
-Riko…
-Ciii – szepnęła, obejmując go w pasie. –Cicho, Junpei. Na chwilę.
            A więc pozwolili sobie na chwilę zapomnienia. Stali, objęci i wtuleni w siebie, w dziecięcym pokoju, gdzie w powietrzu unosił się słodki zapach. Hyuuga delikatnie głaskał Riko po plecach.
-Kocham cię – szepnął jej do ucha, a ona zadrżała. Właśnie otwierała usta, by mu odpowiedzieć, kiedy zadzwonił dzwonek. Hyuuga pocałował ją szybko w czoło i poszedł otworzyć, nim goście obudzą Kei’a.
            Riko pochyliła się nad łóżeczkiem i na chwilę zamarła. Kei wyglądał jak mały Junpei. Miał czarne włoski i podobny nosek. Nieświadomie dotknęła ręką swojego brzucha. Czy jeśli zaszłaby w ciążę z Junpei’em, ich syn wyglądałby tak, jak Kei? Czy Hyuuga opiekowałby się nim z równym, a może większym zaangażowaniem, niż swoim siostrzeńcem? Przed oczami Riko pojawiła się prosta i ciepła scena; ona, leżąca na kanapie, z zaokrąglonym brzuszkiem, obok niej Junpei, który delikatnie ją głaszcze i rozmawia z ich nienarodzonym dzieckiem.
            Uderzyła się lekko dłońmi w policzki. Ogarnij się!, nakazała sobie w myślach. Ona miała 17 lat, Hyuuga dopiero osiemnaście*, jeszcze dużo czasu na myślenie o dzieciach! Wpierw musieli dostać się na studia, skończyć je…
            Delikatnie poprawiła Kei’owi kołderkę. Słyszała z korytarza przyciszone głosy swojego chłopaka, a także Kuroko i Kagami’ego.
-Riko? – Hyuuga wsadził głowę do pokoiku. –Kei będzie teraz spał, mam elektroniczną nianię. Możemy iść – powiedział cicho.
Przytaknęła i podeszła do niego.
-Ja też cię kocham – szepnęła, nim wyszli.

            Wkrótce w salonie państwa Hyuuga zgromadziła się większość drużyny Seirin. Na ogromnym TV włączyli film, a stolik do kawy uginał się pod wszelakimi przekąskami, które chłopcy mieli w plecakach.
-Jaki film oglądamy? – zapytał Hyuuga, siadając na kanapie. Riko usadowiła się pomiędzy jego nogami i oparła plecami o jego tors. Chłopak objął ją ramionami, a brodę oparł na jej głowie. Riko uśmiechnęła się lekko; lubiła czuć go dookoła siebie. I cieszyła się, że wreszcie mogą zachowywać się swobodnie przy drużynie. 
-„Krzyk” – powiedział Izuki.
Hyuuga i Teppei spojrzeli na pozostałych w niemym szoku.
-Serio…? – zapytał Kagami, prostując się. Zauważył, że Kuroko otulił się kocem i przysunął się bliżej niego. –Wypożyczyliście horror o seryjnym mordercy?
-Horrory są okropne – westchnął Kuroko.
-Pomyślcie logicznie – powiedział Tsuchida. –Obejrzymy wszystkie horrory z seryjnymi mordercami. Zrozumiemy, jak działa ich psychika. Wtedy będzie nam łatwiej się chronić.
-Mówisz o horrorach czy amerykańskich kiczach?
-A to nie to samo?
-Chłopcy, chłopcy – Riko zerknęła na nich karcąco, a oni natychmiast się uspokoili. –Film to film. Fikcja. Włączcie to i miejmy to za sobą.
-Od kiedy ty i Hyuuga jesteście razem, oglądanie z tobą horrorów przestało być zabawne, trenerze – westchnął Izuki.
            On sam również miał problem ze skupieniem się na filmie. Od kilku dni cały czas mailował z Akashim. W sumie nawet nie rozmawiali o czymś konkretnym. Pisali jednocześnie o wszystkim i o niczym. I było w tym coś takiego, co nie pozwalało mu przerwać konwersacji. Nawet kiedy Akashi wysyłał mu głupie „Dobranoc, Shun :*”, Izuki leżał jeszcze długo, nie mogąc zasnąć, analizując każde słowo, jakie dostał.
            Po chwili film się zaczął. Riko zrelaksowała się w ramionach Hyuugi, a wręcz znów odpłynęła. Czuła się teraz zawstydzona myślą, ze na tak wczesnym etapie związku myśli o tym, jak wyglądałaby ich przyszłość. Nawet nie wiedziała, czy Hyuuga chciałby z nią te przyszłość spędzić.
            Kuroko chciał znów wtulić się w Kagami’ego, ale czuł się skrępowany obecnością kolegów i Riko. Nie wiedział, jak zareagowaliby na przejaw uczuć pomiędzy nimi dwoma, więc ukrywał je głęboko. Poza tym, doceniał fakt, ze kapitan zaproponował te spotkanie. Wiedział, że robili to, by pomóc mu się pozbierać. Kochał Seirin, a oni kochali jego. Tak czuł i to było najważniejsze.
            Nagle poczuł, jak Kagami obejmuje go ramieniem i przyciąga do siebie. Zesztywniał na ułamek sekundy, ale jego ciało pamiętało ciepło asa Seirin, więc szybko się rozluźniło, nie słuchając głosu rozsądku. Dyskretnie rozejrzał się dookoła, ale nikt nie zwracał na nich uwagi. Koganei opierał się o nogi Mitobe, podczas kiedy Tsuchida i Izuki nachylali się ku sobie. Trenerka wtulała się w kapitana, trzymając dłoń na jego szyi. Wszyscy wyglądali na zadowolonych.
Jak jedna rodzina, pomyślał Kuroko, czując, jak w środku zalewa go przyjemne ciepło.

            To on pierwszy, prawie godzinę później, usłyszał płacz. Uniósł głowę, ale nie zdążył nic powiedzieć, kiedy Hyuuga podniósł się i przeciągnął.
-Zróbmy chwilę przerwy – zaproponował i skierował się do pokoju, skąd dobiegał płacz.
-Hyuuga ma bratanka – wyjaśnił Kiyoshi tym, którzy jeszcze tego nie wiedzieli.
-Wiedziałem tylko, że ma dwie starsze siostry – powiedział Tsuchida. –Nie wiedziałem, ze jedna z nich ma męża i dziecko.
-Szz – Riko nakryła palcem usta. –Nie rozmawiamy o ojcu Kei’a – powiedziała szybko.
            Hyuuga wrócił do salonu, niosąc ze sobą Kei’a. Na widok obcych ludzi, chłopczyk zaśmiał się i wyciągnął ku nim ręce.
-Mały Hyuuga – powiedział z niedowierzaniem Izuki. –O Boże, on wygląda naprawdę jak ty.
-Bez przesady – mimo to, cała drużyna usłyszała w jego głosie dumę. Postawił Kei’a na podłodze i, trzymając go za rączki, pomógł mu doczłapać do Mitobe. –To twoi wujkowie, Kei.
            Dzieciak z impetem wpakował się Mitobe na kolana, a całe Seirin było świadkami największego i najbardziej szczęśliwego uśmiechu, jaki kiedykolwiek gościł na twarzy ich przyjaciela. Uniósł on chłopca i lekko podrzucił. Hyuuga wyglądał tak, jakby był gotów go łapać, ale kiedy Mitobe bez trudu chwycił malca, troszkę się zrelaksował.
-Przepraszam was, moi rodzice mają dzisiaj rocznicę ślubu i to Tsuna miała zostać z Kei’em, ale koleżanka poprosiła ją o pilną pomoc w angielskim.
-Widzieliście jego siostry? – zapytał Izuki młodszych kolegów, a gdy ci zaprzeczyli, podniósł się i sięgnął po jedno ze zdjęć na szafce. Podał im je. –Obie zgarnęły korzystne geny, co sami widzicie, patrząc na Hyuugę. Biedaczek, dla niego nie starczyło ani urody, ani inteligencji.
-Izuki, zamknij się.
-Poczucia humoru tez nie odziedziczył. Poza tym, panuj nad słownictwem, tutaj są dzieci!
            Wszyscy zaczęli się śmiać, Hyuuga również przestał udawać zagniewanego i zaczął śmiać się razem z nimi. Nawet Kuroko nieśmiało zachichotał. W końcu. Kagami poczuł ulgę, słysząc śmiech przyjaciela.
            Zerknęli na zdjęcie, które podał im Izuki. Stało na nim całe rodzeństwo Hyuugów: ich kapitan stał pomiędzy dwoma dziewczynami, które ujmowały go pod ramię. I chociaż był od nich wyższy, obie zdawały się patrzeć na niego jak na dziecko. Mimo to, cała trójka uśmiechała się szeroko.
-Łał! Twoje siostry są naprawdę piękne, kapitanie! – zawołał Kagami.
-Prawda? – powiedział z dumą w głosie. Wziął Kei’a na ręce, ale nie nacieszył się nim długo, bo Riko mu go zabrała. Maluch łapkami dotknął jej twarzy, a Riko się roześmiała lekko.
            Hyuuga poczuł, jak jego serce drga niespokojnie. Riko naprawdę dobrze wyglądała z Kei’em w ramionach…
-Nie wiedziałem, ze masz tak dużą rodzinę, kapitanie – zwrócił się do niego Kuroko.
-No tak, nie mieliście się okazji poznać. Kiedy ja kończyłem gimnazjum, Tsuna kończyła liceum, a Asuna była już dorosła. No i obie nie chodziły do Seirin, tylko do Seiho.
-Co? – Koga szeroko otworzył oczy. –Twoje siostry chodziły do jednej z najlepszych szkół w Tokio?!
-Jednego z Trzech Królów Tokio – powiedział z niedowierzaniem Tsuchida. –Dlaczego ty tam nie poszedłeś?
            Zapadła lekka, troszkę krępująca cisza. Hyuuga podrapał się w tył głowy i zerknął na Riko. Ona zarumieniła się i odwróciła wzrok, ale na jej wargach błąkał się uśmiech, który miał niewiele wspólnego z Kei’em.
-Tak jakoś wyszło…
            Izuki uśmiechnął się. Myślał, ze Hyuuga wybrał szkołę ze względu na to, że nie było w niej drużyny koszykówki i że nic nie będzie mu przypominało o bolesnej przeszłości. Nie przypuszczał, że jego przyjaciel wybrał szkołę przez wzgląd na dziewczynę, w której był zakochany od tak wielu lat.
            Nagle Hyuuga odwrócił głowę, słysząc, jak na zewnątrz parkuje samochód.
-Już tutaj są. Idealnie w czasie – zerknął na zegarek.
-Kto tutaj jest? – zapytał Kagami, czując nerwowe napięcie, niewiadomego pochodzenia.
-Zaczekajcie. Riko, zostawiam ci Kei’a – po tych słowach zbiegł schodami na dół.
-Co mu odbiło? – Kiyoshi wychylił się, by zerknąć za Hyuugą, ale stracili go z oczu.
-Nie wiem. Może wróciła jego siostra?
            Kuroko wstał i podszedł do trenerki. Niepewnie wyciągnął ramiona i poczuł, jak Riko delikatnie podaje mu Kei’a. Kuroko przytulił go, czując, jak otacza go ciepły, słodki zapach dziecka. Uśmiechnął się niepewnie. Zawsze lubił dzieci, w przyszłości chciałby z nimi pracować. Teraz, kiedy trzymał na rękach Kei’a, nie myślał o śmierci, o Momoi, o tym, ze wciąż nie wiedzieli, co stało się z Murasakibarą. Myślał o tym, że nawet jeśli gdzieś tam jest smutek i cierpienie, to wciąż istniało szczęście i ciepło, którego doświadczał wraz z Seirin.
Kiedy do pokoju weszła Asuna, Kuroko od razu ją rozpoznał. Była troszkę starsza niż na zdjęciu, które widzieli, ale wciąż miała takie samo, bystre, zielone spojrzenie zza okularów. Uśmiechnęła się nie tylko do Kei’a, ale również do Kuroko i całej drużyny.
-Pewnie jesteście kolegami Junpei’a – powiedziała i lekko im się ukłoniła. –Dziękuję, że się nim opiekujecie.
-O nie, nie, to nasza przyjemność – odparł Kiyoshi, również lekko się kłaniając. –Poza tym, to głównie Hyuuga opiekuje się nami.
-Och. Ty pewnie jesteś Kiyoshi. Junpei opowiadał nam o tobie – puściła mu oczko. –Znam was wszystkich – dodała.
-To…niesamowite – Izuki poczuł, że się rumieni. Nie umiał rozmawiać z kobietami.
–Junpei cały czas o was mówi. O Kuroko, Kagamim, Mitobe, Kociaku, Tsucchim, Izukim, najwięcej mówi o Riko. A tak na poważnie, to byliśmy na każdym meczu Winter Cupu – wyjaśniła, widząc ich zdezorientowane miny.
-Możesz przestać robić ze mnie kretyna w ich oczach? – Hyuuga warknął na siostrę, wchodząc po schodach. Nie było to jednak warknięcie złośliwe, raczej żart.
            Seirin skupiło się jednak na osobie, która szła za ich kapitanem.
            Chłopak idący za nim był bardzo wysoki, prawie tak wysoki, jak Kiyoshi. Miał jasne, kasztanowe włosy, które niesfornie opadały mu na czoło i wpadały do zielonych oczu, bardzo podobnych do oczu Hyuugi i Asuny. Widząc ich, zatrzymał się, a na jego wargach pojawił się ciepły, przyjazny uśmiech.
-To jest Makoto – przedstawił im go Hyuuga. –Mój kuzyn. Mako, to właśnie drużyna.
-TACHIBANA?! – Riko podskoczyła do niego i rzuciła mu się w ramiona, po chwili to samo zrobił Izuki. Objęli go oboje, śmiejąc się i przekrzykując nawzajem.
            Asuna w tym czasie podeszła do Kuroko i wzięła Kei’a na ręce. Kuroko z żalem rozstał się z dzieckiem.
-Zostawię was samych, żeby mój szalony brat przedstawił wam swój plan. Miło było was poznać – lekko pogłaskała Kuroko po włosach i wyszła, a on jeszcze przez chwilę stał i zastanawiał się, skąd w rodzinie Hyuugi tyle ciepła, którym obdarzali obcych im ludzi.
- Tachibana, co ty tutaj robisz? – Riko nie mogła uwierzyć w to, ze on stoi przed nią.
-Makoto, jak ty urosłeś!
-Moment, nie nadążam – Kiyoshi uniósł ręce.
Hyuuga wskazał im dłonią Makoto. Kagami zmrużył oczy. Gość wydawał mu się dziwnie znajomy.
-Makoto jest moim kuzynem – powtórzył kapitan Seirin. –W połowie gimnazjum wyjechał wraz z ojcem do Bostonu. Teraz ponownie wrócili do Tokio, podobno na stałe, a przynajmniej taką mam nadzieję. A mam ją, ponieważ – chrząknął – teraz, gdy Kiyoshi jest wyeliminowany z gry, jako jedyne centrum mamy Mitobe i Fukudę, który jeszcze ma dużo do nauki. Gdyby coś stało się Mitobe, mamy przerąbane. Więc…
-Więc ściągnął mnie ze Stanów Zjednoczonych – dokończył Makoto, klepiąc lekko Riko po głowie. –Kiedy usłyszałem, że macie kłopoty, nie przedłużałem kontraktu z moją drużyną i postanowiłem wrócić z ojcem.
-Chwila! – Kagami wycelował w niego palcem. –Makoto Tachibana! Wiedziałem, że skądś cię znam! Grałeś w Orłach z Bostonu!
-Owszem, grałem – Makoto rozpromienił się. –Ja ciebie również pamiętam, Kagami Taiga.
-Orły z Bostonu? Co to za beznadziejna nazwa? – zaśmiał się Izuki. –Mako, myślałem, ze stać cię na więcej.
-Więcej? – powtórzył powoli Kagami. –Orły z Bostonu były w Stanach tym, czym u was Pokolenie Cudów. Najlepsi z najlepszych.
            Riko i Izuki cofnęli się, oboje zaskoczeni. Obaj znali Makoto jeszcze z czasów gimnazjum. On i Hyuuga często spędzali razem czas, byli nie tylko kuzynami, ale również najlepszymi przyjaciółmi. To Makoto namówił Hyuugę do tego, by zaczął grac w koszykówkę, jeszcze gdy byli dziećmi. Ale nigdy nie przypuszczali, że dojdzie do tego, że Makoto stanie przed nimi, jako osoba godna walki z Pokoleniem Cudów.
-Nie ma potrzeby tego roztrząsać – powiedział spokojnie Makoto i objął ramieniem Hyuugę. –Najważniejsze jest to, że od nowego roku szkolnego, to jest, od kwietnia, zasilam szeregi Seirin. Sprawmy, że ostatni rok założycieli tej drużyny był niezapomniany!

Murasakibara czuł, jak życie powoli wypływa z jego ciała. Nie żeby się tym przejmował. Wpatrywał się w podłogę, ale rozmazywała się ona przed jego oczami. Nie czuł już bólu ani głodu, chociaż na początku to były jedyne uczucia, jakie mu towarzyszyły w ciemnej, wilgotnej piwnicy.
Nie widział twarzy swojego oprawcy, ale słyszał jego głos. I nie wierzył. Myślał, że z powodu niskiego poziomu cukru mózg płata mu figle. Nie wiedział nawet, jak wiele dni i nocy jest już tutaj zamknięty. W ciemnościach i ciszy całkowicie stracił rachubę czasu. Zapadał w krótkie drzemki, pomiędzy kolejnymi wizytami mordercy.
Wpierw walczył z nim, gdy gwałcił go pierwszy raz, ale nie umiał się wydostać z więzów, którymi go spętał. Za każdym kolejnym razem Murasakibara stawał się coraz bardziej apatyczny, świadom, że jego ciało nie jest już mu posłuszne, że już nigdy nie będzie należało do niego. Wiedział również, że to koniec.
-Obiecałbym, że nie będzie bolało, ale dosyć się już nakłamałem – zaśmiał się morderca, odcinając mu powoli skórę wraz z włosami.
Nie czuł bólu nawet wtedy, gdy zobaczył przed sobą Momoi. Wyciągała ku niemu rękę, uśmiechając się ciepło i spokojnie.
-Już czas – szepnęła.
Za jej plecami stała czarnowłosa dziewczyna, która w dłoni dzierżyła katanę. Myślał, że poczuje strach, widząc przed sobą Shinigami. Ale poczuł tylko ulgę.
Zmarł z uśmiechem na ustach.


W rozdziale wykorzystano piosenkę Within Temptation „Angels”.

* Sprawa wieku jest o tyle skomplikowana, bowiem według japońskiego kalendarza szkolnego, o ile Hyuuga, Izuki, Mitobe, Tsuchida, Koganei, Kiyoshi i Riko są sobie równi wiekiem, tak według naszego nie. U nich rok szkolny kończy się w marcu i zaczyna w kwietniu, więc Hyuuga, który urodził się szesnastego maja będzie chodził do tej samej klasy, co Riko, która urodziła się piątego lutego kolejnego roku kalendarzowego. „Rocznikowo” są sobie równi w Japonii, chociaż w naszym systemie już nie. Dla uproszczenia, na stronie „bohaterowie” ich wiek jest ten sam, gdyż jest liczony wg roku szkolnego w Japonii. Na wspomnianej już stronie zamieszczę tabelę, która, prócz wieku, zawierać będzie również wzrost i wagę zawodników.
Pokręciłam to strasznie xd

13 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dziękuję :3 Mam nadzieję, że nikt nie będzie zły o zaimportowanie postaci z Free xD

      Usuń
  2. nikt nie będzie zły o Makoto! on jest boski w całej swej osobie i nie da się go nie kochać x333 fangirling normalnie tu mam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahahaha <3 Też go kocham :3 Osoba, która będzie sercem drużyny <3

      Usuń
  3. Witam,
    fantastyczny rozdział... oby udało im się złapać szybko tego mordercę, bo już druga osoba zginęła... Kuroko i Kagami och to było cudowne... chce ich więcej ;] słodki Kei podbił serca wszystkich..
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Cieszę się, że Ci się podobało :) Na razie czekam, aż ktoś zgadnie, kto morduje i zastanawiam się, czy ktoś w ogóle się domyśli xd W sensie z Czytelników, o xD
      (czas na kawęęęęę, bo nie myślę..)

      Usuń
    2. Witam,
      o tak kawa to nektar bogów..
      cóż na razie nie będę spekulować, bo za bardzo nie orientuje się w tym świecie... (nie mam kiedy zabrać się za obejrzenie anime, ledwo się wyrabiam z komentarzami na blogach), ale, ale już wcześniej miałam podejrzenia, ale teraz po tym rozdziale jeszcze bardziej mam podejrzenia co do tego.. zwłaszcza po tych myślach Murasakibary, i myślę, ze jest to ktoś kogo wszyscy dobrze znają, kogo widzą codziennie...
      weny, weny...
      Pozdrawiam serdecznie Basia

      Usuń
    3. Powiem tylko tyle:
      Gdybyś widziała teraz moją minę, wyglądałaby mniej więcej tak: :3

      Usuń
  4. Za mało Murasakego jak dla mnie~
    Już umarł? :O

    Ojej, Makoto tu jest, hyhyhyhy. dobry wybór (y)
    Jejuśku, potrzeba mi więcej KagaKuro ;-; ♥
    Pisz!
    Weny~
    O(≧∇≦)O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojawi się jeszcze xD Ale tak, umarł xD Nie lubię go, więc nie żyje xDDD

      Noo Makoto jest najcudowniejszy <3 Wg fandomu Free idealny chłopak xD
      Hai hai, dostaniesz ^^
      Dzięki :3

      Usuń
  5. Whyyyyyyyy???!!!! Fiołek is dead :'( :'( :'(

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    fantastyczny rozdział... oby udało im się złapać szybko tego mordercę, bo już ot druga osoba zginęła... Kuroko i Kagami cudowne... słodki Kei podbił serca wszystkich. ;] w tym mnie, już wcześniej miałam pewne podejrzenia, ale teraz jeszcze większe, co do tego kto zabija... zwłaszcza po myślach Murasakibary... uważam. że jest to ktoś kogo wszyscy dobrze znają, kogo widzą codziennie...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    fantastycznie... mam nadzieję, że złapią szybko tego mordercę, bo już druga osoba zginęła... a Kuroko i Kagami po prostu cudowne... no i nass słodki Kei podbił serca wszystkich.(w tym i moje) ;] mam pewne podejrzenia co do tego mortercy kim jest, jeszcze teraz po myślach Murasakibary... to musi być ktoś kogo wszyscy dobrze znają, kogo widzą codziennie, koga nawet przyjacielem nazywają...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń