Se wo mukerareru to oitaku naru
(Kiedy obracasz się do mnie plecami, chcę biec za Tobą)
Yasashiku sareru to nakitaku naru
(Ale kiedy traktujesz mnie delikatnie, chcę płakać)
Donnani tsuyogatte mite mo hontou wa
(Bez względu na to, co trudnego przyjdzie, chcę spróbować)
Anata ga suki na no
(Prawda jest taka, że Cię kocham)
Mou dou shiyou mo nai kurai
(Do tego stopnia, że już nie wiem, co powinnam dalejrobić)
Główny
Komisariat Policji w Tokio tętnił życiem o każdej porze doby. Nawet teraz, nad
ranem, słychać było rozmowy i dzwonki telefonów. W jednym z pomieszczeń, na
magnetycznej tablicy, zawieszono zdjęcia Momoi Satsuki, zarówno te, jakie
zrobiono jej za życia, jak i te, które zrobiono jej po śmierci. Obok nich
wisiała mapa z zakreślonym miejscem porwania, a miejscem odnalezienia ciała.
Dzieliły je setki kilometrów, a oni wciąż nie mieli pojęcia, jak zabójca zdołał
je porzucić tak daleko.
Po drugiej
stronie tablicy wisiało zdjęcie kolejnego porwanego dzieciaka, Murasakibary.
Jego ciała jeszcze nie odnaleziono, co mogło sugerować, że wciąż żyje. Mimo to,
detektywi wiedzieli, że z każdą godziną spada prawdopodobieństwo odnalezienia
go żywego.
-Tędy, agencie Ward– do pomieszczenia wszedł, prowadzony
przez policjanta, mężczyzna ubrany w proste dżinsy, koszulę i skórzaną kurtkę.
–Proszę się rozgościć. Na końcu korytarza znajduje się pomieszczenie socjalne i
toaleta, proszę się czuć jak u siebie.
Po tych
słowach wyszedł, zostawiając go samego. Agent zdjął kurtkę i z kieszeni wyjął
swoją odznakę FBI oraz broń, które położył na stoliku. Podwinął rękawy koszuli
i podszedł do tablicy.
Specjalizował
się w sprawach psychopatów. Już wykluczył morderstwo na tle rytualnym, na razie
skupiał się na aspekcie seksualnym.
Postanowił
dopaść tego chorego sukinsyna.
Zbliżała
się przerwa wakacyjna. Nadszedł również czas egzaminów. Hyuuga nawet nie
pamiętał, kiedy się one zaczęły. Uczył się wraz z Riko i pozostałymi
rówieśnikami i po raz pierwszy od dawna czuł, że poradził sobie z testami
dobrze. Zazdrościł Makoto, który zaliczył semestr w Stanach i teraz do kwietnia
miał przerwę.
Podczas
lunchu spotkali się wszyscy na dachu. Dyrektor pozwolił im znów z niego
korzystać, pod warunkiem, że nie będą zakłócać porannych apeli. Siadywali więc
tam i rozmawiali na świeżym powietrzu. Hyuugę najbardziej cieszyło to, że
widział, jak Teppei wraca do zdrowia. Co prawda w dalszym ciągu nie przeszedł
operacji, ale jeździł na rehabilitację i widać było efekty. Mówił więcej, śmiał
się głośniej, był bardziej aktywny.
Riko przytuliła
się do jego ramienia i westchnęła.
-Dobrze, ze egzaminy się kończą. Mam ochotę wreszcie
porządnie się wyspać – dodała, unosząc jedną rękę tak wysoko, jakby chciała
dotknąć bezchmurnego nieba.
Hyuuga nachylił się nad jej uchem.
-A jeśli nie pozwolę ci spać, co wtedy? -szepnął.
Riko
zarumieniła się, a Hyuuga wyszczerzył radośnie zęby w troszkę tępym uśmiechu.
Przestał się cieszyć dopiero wtedy, kiedy dźgnęła go łokciem między żebra.
-Ałć – syknął.
-Ej, gołąbki! – zawołał do nich Izuki. –Mamy sobie pójść?
-Nie – teraz to Hyuuga się zarumienił. –Przepraszamy.
Kiyoshi
odwrócił od nich wzrok i spojrzał w niebo. Wiedział, ze przynajmniej Izuki i
Mitobe domyślili się, ze Riko nie jest mu obojętna i starali się podtrzymywać
równowagę w drużynie.
-Macie jakieś plany na przerwę? – zapytał Hyuuga, pijąc
swoją mrożoną kawę.
-Moja rodzina, jak co roku, jedzie na tydzień w góry –
powiedział Koganei. –W tym roku Mitobe zabiera się z nami.
-E, to super – powiedział Kiyoshi. –Zazdroszczę.
-Możemy gdzieś wyjechać na weekend wszyscy razem –
zaproponował Kagami.
Hyuuga przeciągnął się.
-Gorące źródła. To by było to.… - westchnął ciężko.
-Zabrzmiałeś właśnie jak staruszek, który chce ogrzać swoje
kości – zaśmiał się Izuki. –Ale z drugiej strony… stary, masz rację. Gorące
źródła. Jestem za.
-Myślę, ze możemy się przejechać – wtrąciła Riko. –O ile to
nie ma być tylko męski wypad.
-Nawet jeśli to wypad dla facetów, łapiesz się, trenerze –
zażartował Izuki, po czym szybko się uchylił przed butem Riko.
-Powinniśmy zaprosić też Makoto? – zapytał ich Hyuuga.
-No raczej! – Teppei wycelował w niego swoimi pałeczkami.
–Chłopak będzie częścią drużyny, prawda? Powinien zacząć się w nią wczuwać!
-Możemy zabrać tez Numer 2?
-Oczywiście, Kuroko. Jak jedziemy całą drużyną, to całą.
Możemy wybrać taki termin, żebyście wy też jechali – powiedział kapitan do
Mitobe i Kogi.
-Super. W takim razie mamy plany na przerwę! Ale…hm, no
wiecie – Tsuchida przyjrzał się uważnie Riko i Hyuudze. –No wiecie. Nie
chcielibyście jechać gdzieś…sami?
Oboje
zarumienili się i spojrzeli na siebie, rumieniąc się w efekcie jeszcze
bardziej. Szybko się od siebie odwrócili.
-Powinniśmy się trzymać razem, co nie, Hyuuga?
-Oczywiście! Poza tym, nie wiadomo, co odbije tym kretynom,
gdy nie będą mieli nas, żeby ich pilnować!
Izuki zmarszczył brwi i rzucił w Hyuugę butem Riko.
-Nie żebym się rzucał, czy coś, ale to ciebie trzeba
było ostatnio w gorących źródłach pilnować – mruknął ze złośliwym uśmiechem.
Hyuuga warknął coś, co zabrzmiało jak przekleństwo i chciał
kontynuować, ale Riko położyła mu dłoń na ustach i reszta jego słów zamieniła
się w niezrozumiały bełkot.
-Och, Izuki, możesz być pewien, że to się więcej nie
powtórzy, prawda, J u n p e i ?
Cała
drużyna zaczęła się śmiać. Obserwowanie kapitana i trenerki stało się ostatnio
ich hobby. Zachowywali się bowiem tak, jak wcześniej, ale teraz ich gesty i
słowa miały podwójne dno. Cieszyła ich miłość, jaka zakwitła i obejmowała
również ich swoim ciepłem.
Kiedy
zbliżał się koniec przerwy obiadowej, wszyscy razem zeszli z dachu i wmieszali
się w tłum. Kagami, Kuroko i reszta młodszych skierowała się do swojej klasy,
podczas kiedy ich starsi koledzy poszli w swoją stronę. Riko przeprosiła ich na
chwilę i pobiegła do toalety, a oni zbliżyli się do schodów.
To, co
działo się później, pamiętali jak przez mgłę. Hyuuga w jednej minucie był obok
nich, a po chwili, w ułamku sekundy, stracił równowagę i runął ze schodów w
dół.
-Hyuuga! – krzyknął jednocześnie Izuki i Teppei, wyciągając
ręce, by go złapać, ale byli za daleko.
Riko wyszła
z łazienki, nucąc wesoło. Początkowo nie zauważyła zbiegowiska przy schodach,
wpierw usłyszała podniesione głosy, a wśród nich przewijało się jej imię.
Potrzasnęła lekko głową, przyglądając się twarzom. Wszyscy unikali jej
spojrzenia, kierując swoje na schody.
Podbiegła
do nich i zamarła.
Na samym
dole, otoczony kolegami z drużyny, leżał Hyuuga. Był blady, niczym kartka
papieru, i nie poruszał się.
Nogi Riko
zrobiło się nagle zbyt miękkie, by ją utrzymać. Złapała się poręczy. Jak we
śnie widziała, jak Izuki prowadzi za sobą nauczyciela, a Mitobe klęczy obok
Hyuugi.
-Junpei – szepnęła cichutko.
Kiyoshi
zauważył ją pierwszy. Podszedł do niej szybkim krokiem i złapał ją pod ramię.
-Riko, nie możesz zemdleć, nie teraz. On jest tylko nieprzytomny,
słyszysz? Żyje!
Przytaknęła i dała się sprowadzić
po schodach. Przez otwarte okno usłyszała sygnał nadjeżdżającej karetki. Izuki
coś do niej mówił, ale Riko go nie słyszała.
-Panno Aida, proszę nie podchodzić – jedna z nauczycielek
złapała ją za rękę. Riko nawet nie wiedziała, że wyciąga ją do Hyuugi. –Jego
wychowawca już skontaktował się z jego rodzicami. A ty lepiej usiądź. Panie
Kiyoshi, proszę zając się panną Aidą. A reszta rozejść się! Koniec
przedstawienia!
Kiedy tylko
skończyła się lekcja, Riko złapała swoją teczkę i wybiegła z klasy. Nie miała
zamiaru zostać do końca dnia w szkole. I tak nie umiała się na niczym skupić, a
jej dłonie drżały tak, że nie potrafiła utrzymać w nich długopisu. Cały czas
miała przed oczami Hyuugę, który leżał u stóp schodów. Jego okulary były
potłuczone, a pod jego głową rosła kałuża krwi. Na samą myśl przed oczami
robiło jej się ciemno.
Ku jej
zdumieniu, przy szafkach czekali na nią chłopcy. Nie tylko drugoroczni, ale tez
Kuroko, Kagami i reszta pierwszorocznych. Wszyscy byli zmartwieni.
-Urywacie się? – zapytała cicho.
-Nie dalibyśmy rady usiedzieć – mruknął Koganei.
-Tak właściwie, to dokąd chciałaś biec? – mruknął Izuki,
podając jej karteczkę z adresem szpitala. –Wyciągnąłem to od wychowawcy i wyszedłem
zaraz za tobą. Czasem jesteś zbyt impulsywna – zganił ją.
Riko
poczuła łzy w oczach. Jeśli nawet Izuki zachowywał się ze śmiertelną powagą,
ba, robił jej kazanie, sprawy były naprawdę poważne.
-Nie traćmy czasu – ponaglił ich Kiyoshi. –Idziemy!
Dotarli do
szpitala biegiem. Riko ledwo łapała oddech. Pochyliła się do przodu i oparła
dłonie na kolanach, próbując się opanować. Kagami, który jako jedyny z nich nie
był nawet zdyszany, podszedł do stanowiska pielęgniarek.
-Przepraszam, szukamy kolegi, przywieźli go…
-Tylko rodzina – odparła pielęgniarka, nie odrywając wzroku
od pasjansa.
Kagami z
trudem zapanował nad sobą i nie uderzył pięścią w biurko. Już miał zamiar
zrobić awanturę, kiedy ktoś dotknął jego ramienia.
-Jesteśmy rodziną – powiedziała Asuna. Tuż za nią stała
podobna do niej dziewczyna, w której Seirin rozpoznało drugą siostrę ich
kapitana, Tsunę, a także Makoto.
-Och. Rozumiem – pielęgniarka zmarszczyła brwi. Z łaską
wskazała im drogę.
Pod salą
spotkali ojca ich kapitana. Miał zmartwioną minę, przechadzał się tam i z
powrotem. Na ich widok próbował się uśmiechnąć, ale nie wyszło mu zbyt dobrze.
-Tato, co z Junpei’em?
-Lekarz przed chwilą wpuścił waszą mamę do środka – pan
Hyuuga objął młodszą córkę, a starszej położył dłoń na ramieniu. –Pomagają mu
się przebrać. Podobno Junpei musi zostać na parę dni w szpitalu.
Ziemia
usunęła się spod stóp Riko. W ostatniej chwili złapał ją Mitobe. Wraz z Izukim
posadzili ją na krześle. Po chwili Kagami wcisnął jej w ręce kubek wody.
-Trenerze, ogarnij się – mruknął. –Reszta cię potrzebuje.
Riko
uniosła wzrok. Pierwszoroczniacy wpatrywali się to w nią, to w drzwi od sali.
Widać było, że boją się coraz bardziej. Izuki nerwowo przestępował z nogi na
nogę. Teppei opierał się o ścianę, z rękoma zaciśniętymi w pięści. Mitobe i
Koga stali obok Riko, jakby chcieli mieć pewność, ze nie zsunie się z
krzesełka. Kątem oka zauważyła, jak Kuroko ostrożnie i dyskretnie łapie
Kagami’ego za rękę.
Minuty
wlokły się i mijały jak wieki. Wszyscy milczeli, czekając. Riko była wdzięczna
rodzinie Hyuugi za to, że ich stąd nie wyrzucili. Wręcz przeciwnie; gdy pan
Hyuuga poszedł po kawę, przyniósł napoje dla wszystkich.
W końcu z
sali wyszła wpierw Fumiko, a za nią lekarz. I o ile matka Hyuugi nie była
zaskoczona tłumem na korytarzu, tak lekarz aż zatrzymał się w pół kroku.
-To wszystko… rodzina?
-Tak, panie doktorze – Fumiko stanęła obok męża.
-Och, A więc dobrze – lekarz podrapał się w kark. –Stan pana
Hyuugi jest poważny, ale stabilny. Odzyskał na chwilę przytomność w karetce,
ale znów ją stracił zaraz po przyjeździe tutaj. Odzyskał ją niedawno i właśnie
robiona jest tomografia by sprawdzić, czy doszło do jakiegoś poważnego
uszkodzenia. Na razie podejrzewamy wstrząśnienie mózgu. Doszło również do
uszkodzenia kości czaszki, ale pęknięcie było małe, nie wymagało nawet szycia.
W przeciwieństwie do policzka, który przecięły okulary. Ogółem, rokowania są
korzystne. Jeśli wyniki tomografii będą dobre, za dwa, trzy dni powinniśmy
wypisać państwa syna do domu – zamknął teczkę. –Przypuszczam, że wszyscy
chcecie go teraz odwiedzić. Za godzinę możecie wejść, ale nie na długo.
Zapewniam was, ze solidnie boli go głowa. A teraz przepraszam, musze iść do
innego pacjenta. Państwo Hyuuga, gdyby mnie państwo potrzebowali, mój gabinet
jest na drugim piętrze – pożegnał się i odszedł.
Zgromadzeni
na korytarzu odetchnęli z ulgą. Skoro życiu kapitana nic nie zagrażało, to
dobrze. Parę dni w szpitalu było wystarczającą karą za nieuwagę dla kogoś, ko
był tak aktywny jak on.
Fumiko
podeszła do Riko i lekko ją uścisnęła. Dziewczyna zarumieniła się, ale
niepewnie odwzajemniła uścisk.
-Płakałaś – powiedziała mama Hyuugi, dotykając jej policzka.
–Powinnaś wiedzieć, że jak tylko się ocknął, pytał o ciebie.
Riko
zarumieniła się, a jej serce zabiło szybciej.
-Pani Hyuuga, proszę pozwolić mi go zobaczyć – poprosiła.
-Wszyscy możecie go zobaczyć – zapewniła drużynę. –Jestem
pewna, że Junpei na was czeka.
Ponad
godzinę później wpakowali się do sali przez drzwi dla gości. Grzecznie
odczekali, aż od kapitana wyjdą jego rodzice i siostry, ale potem przepychali
się tak, że ledwo się w drzwiach mieścili. Mimo to, Riko przedostała się
pierwsza i podbiegła do łóżka, na którym, oparty o poduszki, siedział Hyuuga.
Głowę miał
owiniętą bandażem, a na policzku miał plaster. Jego lewa dłoń owinięta była
elastycznym opatrunkiem, a pod dwa palce podłożone zostały szpatułki, by je
usztywnić.
-Są tylko wybite, spokojnie – zapewnił ich.
-Wy…wy…- głos Riko zadrżał. –HYUUGA JUNPEI! JA CIĘ
ZAMORDUJĘ! KTO UCZYŁ CIĘ CHODZIĆ PO SCHODACH?!
Z płaczem
przytuliła się do niego, a Hyuuga objął ją i ponad ramieniem Riko zerknął na
chłopaków. Część z nich usiadła na krzesłach, część otoczyła łóżko, na którym
leżał i na którym klęczała teraz Riko, szlochając w jego ramię.
-Nie tak głośno, Riko – poprosił. –Boli mnie głowa.
-Och, przepraszam – szepnęła, a potem pocałowała go na
oczach całej drużyny.
Pocałunek
był delikatny i słony, smakował jej
łzami i strachem. Wargi Riko były zimne, więc Hyuuga ogrzał je swoimi. Objął ją
mocno prawą ręką i gdy przerwał pocałunek, jeszcze przez chwilę dotykał nosem
jej nosa.
Nikt z
Seirin nie protestował, nikt nie był oburzony. Wszyscy odetchnęli z ulgą,
widząc, ze ich przyjacielowi nic nie jest, a trenerka wreszcie się uspokoiła.
Zwinęła się przy boku Hyuugi i oparła głowę na jego piersi, jakby musiała
wsłuchać się w bicie jego serca, by udowodnić sobie, ze jest już bezpieczny,
przy niej.
-Przepraszam, Hyuuga – powiedział cicho Izuki. –Nie zdążyłem
cię złapać, ja…
-Ja nawet nie zorientowałem się, kiedy poleciałem – zapewnił
go. Czuł, jak ciepło Riko powoli go rozgrzewa.
-Mhm – Izuki wyciągnął rękę i rozcapierzył palce. –Ile
widzisz palców?!
-Pięć, kretynie.
-Uf. Prawie jakbyś miał moje Eagle Eye.
-Ten żart był naprawdę denny – mimo to, Hyuuga uśmiechnął się,
a drużyna lekko się rozluźniła.
-Ciekawe okulary, kapitanie – zwrócił się do niego Kuroko.
Hyuuga
odruchowo uniósł rękę, by je poprawić i przypomniał sobie, ze nie musi. To nie
były te okulary, które zawsze nosił, ale zapasowa para (jedna z kilku), które
miał w domu. Te były w grubej, czarnej oprawce i sprawiały, że wyglądał na
starszego.
-Dzięki. Przepraszam, że was wystraszyłem – powiedział
cicho, spuszczając wzrok. Mimowolnie oparł policzek o czubek głowy Riko.
-Najważniejsze, że nic ci nie jest – powiedział Kiyoshi. –Za
kilka dni wrócisz do szkoły, tylko po to, żeby zobaczyć zakończenie roku
szkolnego. Szczęściarz. Okej, chłopaki – zwrócił się do reszty – powinniśmy się
zbierać. Odwiedzimy cię jutro, co? – wyciągnął do Hyuugi zwiniętą pięść, a ten
przybił mu żółwika.
Chłopcy pożegnali się, poklepując lekko Hyuugę po ramieniu.
Riko jeszcze przez kilka minut wtulała się w niego. Oboje milczeli. Hyuuga
delikatnie przeczesywał palcami jej włosy. Było mu wygodnie, kiedy opierał się
o poduszki, a Riko opierała o niego.
-Też powinnam już iść – powiedziała nagle. –A ty powinieneś
się położyć i odpocząć.
-Najwygodniej odpoczywa mi się, gdy jesteś ze mną – założył
jej kosmyk włosów za ucho.
Uśmiechnął się do niej lekko, a Riko ostrożnie przyłożyła
wargi do jego ust. Dłoń położyła na jego sercu i po chwili poczuła, jak Hyuuga
nakrywa ją swoją dłonią.
-Przez chwilę myślałam, ze cię straciłam – szepnęła.
-Obiecałem, ze cię nie zostawię. Po prostu zleciałem ze
schodów, zdarza się.
-Nie tobie. Nigdy nie byłeś niezdarą, Junpei – ostrożnie
pogłaskała go po policzku, omijając plaster.
-To był wypadek, kochanie – powiedział miękko.
Jego głos był coraz bardziej
senny. Riko usiadła, prostując się i nachyliła tak, by głowa Hyuugi znalazła
się przy jej sercu. Przytuliła go lekko i głaskała po włosach, póki nie zasnął.
A kiedy odpłynął, jeszcze chwilę siedziała przy nim, nim pocałowała go w czoło
i wyszła.
Ku jej zdumieniu, na zewnątrz
stał Teppei i Izuki. Obaj nie wyglądali na zdenerwowanych tym, że spędzili tu
prawie godzinę.
-Och, nie wiedziałam, ze chcecie jeszcze z nim rozmawiać.
Junp…Hyuuga tyle co zasnął.
-Nie czekamy na rozmowę z Hyuugą – powiedział Izuki.
–Czekamy, żeby odstawić cię do domu.
Riko
poczuła, że gardło ściska jej się ze wzruszenia. Nie wiedziała, czy ma jeszcze
w sobie na tyle siły, by płakać, kiedy Teppei położył jej rękę na głowie.
-Poza tym, to okej nazywać go po imieniu – zapewnił ją. –Nie
musisz przy wszystkich, ale Riko, od kiedy krępujesz się nami?
Następnego
dnia popołudniu, zaraz po lekcjach, zjawili się u niego wszyscy. W drzwiach
minęli się z Makoto, który musiał uciekać, by załatwić papierkową robotę
związaną z transferem do Seirin. Tymczasem drużyna przyniosła krzesła z
korytarza i obsiedli kapitana, jeden przez drugiego opowiadając, co dzieje się
w szkole. Hyuuga słuchał ich z zainteresowaniem i zadawał pytania. Nie lubił
być wyłączony z gry, na wszystkie możliwe znaczenia tego słowa.
-Pamiętasz coś z wczoraj, Hyuuga? – zapytał go Kiyoshi,
kiedy część z nich już poszła do domu.
W sali
został tylko on, reszta drugorocznych oraz Kagami i Kuroko. Riko znów usiadła
na łóżku Hyuugi i przytuliła do niego. Wzięła sobie do serca radę Teppei’a i
nie miała zamiaru krępować się obecnością Seirin. Byli rodziną.
-Nic. Pamiętam tylko tyle, ze zeszliśmy z dachu i
rozmawialiśmy o wakacjach. A potem dopiero szpital – przyznał. –Kiedy próbuję
sobie coś przypomnieć, zaczyna mnie bolec głowa.
-Nic na siłę, Junpei – Riko łagodnie pogłaskała go po szyi.
–Wracaj do zdrowia.
-Właśnie, stary. Musisz być na nogach do maja. Mamy mecz,
pamiętasz? Piłka, dwa kosze, coś ci to przypomina?
-Izuki, nie pamiętam jednego popołudnia, a nie połowy mojego
życia – prychnął.
-No okej, okej – Izuki zerknął na zegarek. –Myślę, ze
powinniśmy się zbierać. Juro cię wypisują?
-Mhm. Okazało się, że wstrząs nie był tak silny, jak
podejrzewali i jutro przed południem powinienem już być w domu.
-W takim razie odwiedzimy cię w domu – zadecydował Kagami.
–Kapitanie – dodał szybko.
Hyuuga przez chwilę miał ochotę przypomnieć mu, że powinien
zawsze pamiętać o szacunku wobec starszych uczniów, ale widząc, jak oni wciąż
się o niego martwią, nie miał na to siły.
-Okej – przytaknął.
Gdy wyszli,
Riko wreszcie go pocałowała. Dzisiaj nie były to już delikatne pocałunki. Te
były zaborcze, podszyte tęsknotą. Odpowiadał na nie, doceniając fakt, ze Riko
nie narzuca zbyt szybkiego tempa.
Przerwało
im chrząknięcie, tuż nad ich głowami. Odskoczyli od siebie szybko, rumieniąc
się. Hyuuga myślał, że to chłopcy coś zapomnieli, ale przy łóżku stał obcy
mężczyzna.
-Nie chcę wam przeszkadzać, ale mam parę pytań do pana,
panie Hyuuga.
Riko
wyprostowała się, gotowa bronić swojego chłopaka jak lwica. Nawet, jeśli przy
nim spuszczała z tonu i pozwalała sobie być bardziej kobieca, nie oznaczało, że
nie rzuci się do gardła każdemu, kto spróbuje go zranić.
-Kim pan jest?
-Agent Rin Ward, FBI. Badam sprawę ataków na koszykarzy w
okolicy.
Hyuuga zmarszczył brwi.
-Ataków? Zginęła tylko jedna dziewczyna, powiązana z jedną
drużyną, no i zaginął członek innej drużyny…
-Nie zaginął. Dzisiaj w nocy odnaleziono w Kioto ciało pana
Murasakibary. Sposób, w jaki zginął, wskazuje, ze mamy do czynienia z tym samym
mordercą.
Hyuuga skrzywił się, a Riko przytuliła do jego zdrowego
ramienia. Zerknął na nią i szybko nakrył dłonią jej dłoń, po czym lekko ją
ścisnął.
-To straszne – powiedział w końcu. –Ale nie rozumiem, co ma
wspólnego ze mną. Spadłem ze schodów. W szkole.
-Spadłeś? – agent przyjrzał mu się uważnie. –A może ktoś cię
zepchnął?
-Co…?
-Panie Hyuuga, podejrzewamy, że w okolicy grasuje morderca,
który ma na celowniku koszykarzy. Pan również jest koszykarzem, znanym na cały
kraj kapitanem drużyny, która wygrała Winter Cup. Ani przez chwilę nie pomyślał
pan o tym, że może znaleźć się na jego liście?
Hyuuga zamrugał oczami. Nigdy taka myśl nie przyszła mu do
głowy. Przecież z trudem pokonali Rakuzan, poza tym, było całe pokolenie cudów,
no i niekoronowani królowie.
-Widzę, że nie. No cóż – agent wzruszył ramieniem. –Mimo to,
proszę na siebie uważać. I na pana kolegów również.
Ostatnie
słowa nie zabrzmiały jak prośba o to, by pilnował swoich przyjaciół. Zabrzmiały
raczej, jakby miał uważać na to, co robią za jego plecami…
And if the night is burning
(I jesli noc płonie)
I will cover my eyes
(Zasłonię moje oczy)
For if the dark returns
(Bo gdy powróci mrok)
Then my brothers will die
(Moibracia zginą)
W rozdziale wykorzystano piosenkę „Kakehiki” (Fujita
Maiko) oraz „I see fire” (Ed Sheeran). Jeśli ktoś jeszcze nie widział,
zapraszam do obejrzenia zrobionego przeze mnie cracka (Kuroko no Crack PL)
Ohohoho bardzo ciekawy rozdział :D
OdpowiedzUsuńBiedny Hyuuga, nie mogę się doczekać następnego :D
Kocham go krzywdzić xd on i Aomine to tacy moi chłopcy do bicia xD
UsuńOjej, ale fajniej by było, gdyby Hyuuga stracił pamięć XD
OdpowiedzUsuńZastanawiam się kto następnie zaginie C:
Czekam na więcej :))))
OMG, nie pomyślałam o tym xD Nie no, to by ich chyba wszystkich zabiło... I TO JEST BARDZO PRZYJEMNA WIZJA <3
UsuńMiałam dylemat, ale po rzuceniu monetą osoba została wybrana xD
Dzięki za komentarz ^^
rzuceniu monetą powiadasz... :D
Usuńej... oni wszyscy strach w oczach, a ja się uśmiechałam xD piąteczka, kochana :D
Cicho, nikt nie musi wiedzieć xd
UsuńNo nie moja wina, ze Ty wiesz, kto zginie xD
Aaaaaaww, z rozdziału na rozdział robi się coraz bardziej słodko <3
OdpowiedzUsuńJuż wyobrażam sobie, co się wydarzy w gorących źródłach *if you know, what i mean..."
Kocham Kiyoshiego i bardzo mu współczuję. To naprawdę fajny facet, szkoda, że jego miłość nie jest odwzajemniona. Ale cóż, takie zycie xD
Przyznam szczerze, że uwielbiam zarówno HyuRiko, jak i KiyoRiko i nadal nie potrafię się zdecydować, które bardziej xD
Murasakibara, skarbie! Dlaczego musiałeś umrzeć?:((((
I zastanawiam się, kim jest ten morderca. Czyżby tym samym człowieczkiem, który wysyłał Hyuudze groźby?^^
Czekam na więcej!
*I know* :D
UsuńNie wiem, czemu, ale KyoRiko bardziej mi idzie w takie Brotp, bo oni się naprawdę świetnie dogadują, ale jakoś tak bardziej siostrzano - braciszkowo :D Nie umiem dostrzec między nimi tej chemii, jaką Riko ma z Hyuugą (chociażby jej reakcja na to, że Hyuuga zwrócił uwagę na jej włosy vs. reakcja na prośbe, by została przy Kiyoshim w gabinecie). No i scena na basenie (wiem, że wtedy Teppei'a jeszcze nie było xd), ale tylko Hyuuga dostał w twarz za oglądanie się za Momoi :D No i te wszystkie drama CD i dodatki, w których jest tyle scen HyuuRiko, że omfg xD Słyszałaś/widziałaś? :3 Polecam :D Zwłaszcza tę urodzinową Hyuugi albo fragment wymiany wiadomości między Riko a Imayoshim o chłopakach w okularach xd
No cóż... Mukkun nie pierwszy, nie ostatni.. :D
A to już pozostawiam Wam do namysłu :D Czy te wątki się łączą czy nie... :3
Ooo tak, między Riko i Hyuugą jest chemia, duuuużo chemii ;D
UsuńW ogóle w anime i mandze było tyle scen HyuuRiko, że czuję w kościach, iż po finałowym meczu (wygranym czy przegranym - nieważne), Hyuuga dostanie fajną nagrodę xD
A czy mogłabyś podesłać linka albo dać namiary na te dramy i dodatki? Chętnie bym zerknęła^^
Noo ja mam nadzieję (i na wersję wygraną i przegraną mam w głowie swoje scenariusze i mam nadzieję, że się spełnią <3 )
UsuńOok, podeślij mi jakiś namiar, to postaram się to wyszukać i wysłać :3 (możesz mi wysłać maila na ladyseara@ gmail.com)
Witam,
OdpowiedzUsuńrewelacyjny rozdział, no i do akcji wkracza FBI, ciekawe czy cos wskóra, czy będzie tak chodził w koło bez pojęcia.... no jak cos dla mnie to jednak z tym upadkiem Jumpeia coś nie tak.... kurcze mam problem z przypomnienie sobie imienia, ale jka dla mnie to ten co jest zakochany w Riko jest trochę podejrzany....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
FBI musi być, ktoś coś robić musi :D
UsuńHmm, Kioyshi mówisz? :D Przecież szczerze porozmawiał z Hyuugą o jego uczuciach do Riko, są kolegami, to on zmotywował Hyuugę do gry w kosza.. :)
Dzięki za komentarz ^^
Witam,
OdpowiedzUsuńrewelacyjnie , no i już do akcji wkracza FBI, oby coś wskóra, coś według mnie z tym upadkiem Jumpeia jest nie tak.... ak dla mnie to ten co jest zakochany w Riko jest trochę podejrzany...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Witam,
OdpowiedzUsuńrewelacyjnie , no pięknie do akcji już wkracza FBI, oby coś wskórali, ale tak myśląc, zastanawiając się... to coś z tym upadkiem Jumpeia jest nie tak.... jak dla mnie to ten co jest zakochany w Riko jest trochę podejrzany...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Iza