sobota, 22 marca 2014

Rozdział 12. Uważaj na każdy swój krok.


Se wo mukerareru to oitaku naru
(Kiedy obracasz się do mnie plecami, chcę biec za Tobą)
Yasashiku sareru to nakitaku naru
(Ale kiedy traktujesz mnie delikatnie, chcę płakać)
Donnani tsuyogatte mite mo hontou wa
(Bez względu na to, co trudnego przyjdzie, chcę spróbować)
Anata ga suki na no
(Prawda jest taka, że Cię kocham)
Mou dou shiyou mo nai kurai
(Do tego stopnia, że już nie wiem, co powinnam dalejrobić)

            Główny Komisariat Policji w Tokio tętnił życiem o każdej porze doby. Nawet teraz, nad ranem, słychać było rozmowy i dzwonki telefonów. W jednym z pomieszczeń, na magnetycznej tablicy, zawieszono zdjęcia Momoi Satsuki, zarówno te, jakie zrobiono jej za życia, jak i te, które zrobiono jej po śmierci. Obok nich wisiała mapa z zakreślonym miejscem porwania, a miejscem odnalezienia ciała. Dzieliły je setki kilometrów, a oni wciąż nie mieli pojęcia, jak zabójca zdołał je porzucić tak daleko.
            Po drugiej stronie tablicy wisiało zdjęcie kolejnego porwanego dzieciaka, Murasakibary. Jego ciała jeszcze nie odnaleziono, co mogło sugerować, że wciąż żyje. Mimo to, detektywi wiedzieli, że z każdą godziną spada prawdopodobieństwo odnalezienia go żywego.
-Tędy, agencie Ward– do pomieszczenia wszedł, prowadzony przez policjanta, mężczyzna ubrany w proste dżinsy, koszulę i skórzaną kurtkę. –Proszę się rozgościć. Na końcu korytarza znajduje się pomieszczenie socjalne i toaleta, proszę się czuć jak u siebie.
            Po tych słowach wyszedł, zostawiając go samego. Agent zdjął kurtkę i z kieszeni wyjął swoją odznakę FBI oraz broń, które położył na stoliku. Podwinął rękawy koszuli i podszedł do tablicy.
            Specjalizował się w sprawach psychopatów. Już wykluczył morderstwo na tle rytualnym, na razie skupiał się na aspekcie seksualnym.
            Postanowił dopaść tego chorego sukinsyna.

            Zbliżała się przerwa wakacyjna. Nadszedł również czas egzaminów. Hyuuga nawet nie pamiętał, kiedy się one zaczęły. Uczył się wraz z Riko i pozostałymi rówieśnikami i po raz pierwszy od dawna czuł, że poradził sobie z testami dobrze. Zazdrościł Makoto, który zaliczył semestr w Stanach i teraz do kwietnia miał przerwę.
            Podczas lunchu spotkali się wszyscy na dachu. Dyrektor pozwolił im znów z niego korzystać, pod warunkiem, że nie będą zakłócać porannych apeli. Siadywali więc tam i rozmawiali na świeżym powietrzu. Hyuugę najbardziej cieszyło to, że widział, jak Teppei wraca do zdrowia. Co prawda w dalszym ciągu nie przeszedł operacji, ale jeździł na rehabilitację i widać było efekty. Mówił więcej, śmiał się głośniej, był bardziej aktywny.
            Riko przytuliła się do jego ramienia i westchnęła.
-Dobrze, ze egzaminy się kończą. Mam ochotę wreszcie porządnie się wyspać – dodała, unosząc jedną rękę tak wysoko, jakby chciała dotknąć bezchmurnego nieba.
Hyuuga nachylił się nad jej uchem.
-A jeśli nie pozwolę ci spać, co wtedy?  -szepnął.
            Riko zarumieniła się, a Hyuuga wyszczerzył radośnie zęby w troszkę tępym uśmiechu. Przestał się cieszyć dopiero wtedy, kiedy dźgnęła go łokciem między żebra.
-Ałć – syknął.
-Ej, gołąbki! – zawołał do nich Izuki. –Mamy sobie pójść?
-Nie – teraz to Hyuuga się zarumienił. –Przepraszamy.
            Kiyoshi odwrócił od nich wzrok i spojrzał w niebo. Wiedział, ze przynajmniej Izuki i Mitobe domyślili się, ze Riko nie jest mu obojętna i starali się podtrzymywać równowagę w drużynie.
-Macie jakieś plany na przerwę? – zapytał Hyuuga, pijąc swoją mrożoną kawę.
-Moja rodzina, jak co roku, jedzie na tydzień w góry – powiedział Koganei. –W tym roku Mitobe zabiera się z nami.
-E, to super – powiedział Kiyoshi. –Zazdroszczę.
-Możemy gdzieś wyjechać na weekend wszyscy razem – zaproponował Kagami.
Hyuuga przeciągnął się.
-Gorące źródła. To by było to.… - westchnął ciężko.
-Zabrzmiałeś właśnie jak staruszek, który chce ogrzać swoje kości – zaśmiał się Izuki. –Ale z drugiej strony… stary, masz rację. Gorące źródła. Jestem za.
-Myślę, ze możemy się przejechać – wtrąciła Riko. –O ile to nie ma być tylko męski wypad.
-Nawet jeśli to wypad dla facetów, łapiesz się, trenerze – zażartował Izuki, po czym szybko się uchylił przed butem Riko.
-Powinniśmy zaprosić też Makoto? – zapytał ich Hyuuga.
-No raczej! – Teppei wycelował w niego swoimi pałeczkami. –Chłopak będzie częścią drużyny, prawda? Powinien zacząć się w nią wczuwać!
-Możemy zabrać tez Numer 2?
-Oczywiście, Kuroko. Jak jedziemy całą drużyną, to całą. Możemy wybrać taki termin, żebyście wy też jechali – powiedział kapitan do Mitobe i Kogi.
-Super. W takim razie mamy plany na przerwę! Ale…hm, no wiecie – Tsuchida przyjrzał się uważnie Riko i Hyuudze. –No wiecie. Nie chcielibyście jechać gdzieś…sami?
            Oboje zarumienili się i spojrzeli na siebie, rumieniąc się w efekcie jeszcze bardziej. Szybko się od siebie odwrócili.
-Powinniśmy się trzymać razem, co nie, Hyuuga?
-Oczywiście! Poza tym, nie wiadomo, co odbije tym kretynom, gdy nie będą mieli nas, żeby ich pilnować!
Izuki zmarszczył brwi i rzucił w Hyuugę butem Riko.
-Nie żebym się rzucał, czy coś, ale to ciebie trzeba było ostatnio w gorących źródłach pilnować – mruknął ze złośliwym uśmiechem.
Hyuuga warknął coś, co zabrzmiało jak przekleństwo i chciał kontynuować, ale Riko położyła mu dłoń na ustach i reszta jego słów zamieniła się w niezrozumiały bełkot.
-Och, Izuki, możesz być pewien, że to się więcej nie powtórzy, prawda,  J u n p e i ?
            Cała drużyna zaczęła się śmiać. Obserwowanie kapitana i trenerki stało się ostatnio ich hobby. Zachowywali się bowiem tak, jak wcześniej, ale teraz ich gesty i słowa miały podwójne dno. Cieszyła ich miłość, jaka zakwitła i obejmowała również ich swoim ciepłem.
            Kiedy zbliżał się koniec przerwy obiadowej, wszyscy razem zeszli z dachu i wmieszali się w tłum. Kagami, Kuroko i reszta młodszych skierowała się do swojej klasy, podczas kiedy ich starsi koledzy poszli w swoją stronę. Riko przeprosiła ich na chwilę i pobiegła do toalety, a oni zbliżyli się do schodów.
            To, co działo się później, pamiętali jak przez mgłę. Hyuuga w jednej minucie był obok nich, a po chwili, w ułamku sekundy, stracił równowagę i runął ze schodów w dół.
-Hyuuga! – krzyknął jednocześnie Izuki i Teppei, wyciągając ręce, by go złapać, ale byli za daleko.

            Riko wyszła z łazienki, nucąc wesoło. Początkowo nie zauważyła zbiegowiska przy schodach, wpierw usłyszała podniesione głosy, a wśród nich przewijało się jej imię. Potrzasnęła lekko głową, przyglądając się twarzom. Wszyscy unikali jej spojrzenia, kierując swoje na schody.
            Podbiegła do nich i zamarła.
            Na samym dole, otoczony kolegami z drużyny, leżał Hyuuga. Był blady, niczym kartka papieru, i nie poruszał się.
            Nogi Riko zrobiło się nagle zbyt miękkie, by ją utrzymać. Złapała się poręczy. Jak we śnie widziała, jak Izuki prowadzi za sobą nauczyciela, a Mitobe klęczy obok Hyuugi.
-Junpei – szepnęła cichutko.
            Kiyoshi zauważył ją pierwszy. Podszedł do niej szybkim krokiem i złapał ją pod ramię.
-Riko, nie możesz zemdleć, nie teraz. On jest tylko nieprzytomny, słyszysz? Żyje!
Przytaknęła i dała się sprowadzić po schodach. Przez otwarte okno usłyszała sygnał nadjeżdżającej karetki. Izuki coś do niej mówił, ale Riko go nie słyszała.
-Panno Aida, proszę nie podchodzić – jedna z nauczycielek złapała ją za rękę. Riko nawet nie wiedziała, że wyciąga ją do Hyuugi. –Jego wychowawca już skontaktował się z jego rodzicami. A ty lepiej usiądź. Panie Kiyoshi, proszę zając się panną Aidą. A reszta rozejść się! Koniec przedstawienia!

            Kiedy tylko skończyła się lekcja, Riko złapała swoją teczkę i wybiegła z klasy. Nie miała zamiaru zostać do końca dnia w szkole. I tak nie umiała się na niczym skupić, a jej dłonie drżały tak, że nie potrafiła utrzymać w nich długopisu. Cały czas miała przed oczami Hyuugę, który leżał u stóp schodów. Jego okulary były potłuczone, a pod jego głową rosła kałuża krwi. Na samą myśl przed oczami robiło jej się ciemno.
            Ku jej zdumieniu, przy szafkach czekali na nią chłopcy. Nie tylko drugoroczni, ale tez Kuroko, Kagami i reszta pierwszorocznych. Wszyscy byli zmartwieni.
-Urywacie się? – zapytała cicho.
-Nie dalibyśmy rady usiedzieć – mruknął Koganei.
-Tak właściwie, to dokąd chciałaś biec? – mruknął Izuki, podając jej karteczkę z adresem szpitala. –Wyciągnąłem to od wychowawcy i wyszedłem zaraz za tobą. Czasem jesteś zbyt impulsywna – zganił ją.
            Riko poczuła łzy w oczach. Jeśli nawet Izuki zachowywał się ze śmiertelną powagą, ba, robił jej kazanie, sprawy były naprawdę poważne.
-Nie traćmy czasu – ponaglił ich Kiyoshi. –Idziemy!

            Dotarli do szpitala biegiem. Riko ledwo łapała oddech. Pochyliła się do przodu i oparła dłonie na kolanach, próbując się opanować. Kagami, który jako jedyny z nich nie był nawet zdyszany, podszedł do stanowiska pielęgniarek.
-Przepraszam, szukamy kolegi, przywieźli go…
-Tylko rodzina – odparła pielęgniarka, nie odrywając wzroku od pasjansa.
            Kagami z trudem zapanował nad sobą i nie uderzył pięścią w biurko. Już miał zamiar zrobić awanturę, kiedy ktoś dotknął jego ramienia.
-Jesteśmy rodziną – powiedziała Asuna. Tuż za nią stała podobna do niej dziewczyna, w której Seirin rozpoznało drugą siostrę ich kapitana, Tsunę, a także Makoto.
-Och. Rozumiem – pielęgniarka zmarszczyła brwi. Z łaską wskazała im drogę.
            Pod salą spotkali ojca ich kapitana. Miał zmartwioną minę, przechadzał się tam i z powrotem. Na ich widok próbował się uśmiechnąć, ale nie wyszło mu zbyt dobrze.
-Tato, co z Junpei’em?
-Lekarz przed chwilą wpuścił waszą mamę do środka – pan Hyuuga objął młodszą córkę, a starszej położył dłoń na ramieniu. –Pomagają mu się przebrać. Podobno Junpei musi zostać na parę dni w szpitalu.
            Ziemia usunęła się spod stóp Riko. W ostatniej chwili złapał ją Mitobe. Wraz z Izukim posadzili ją na krześle. Po chwili Kagami wcisnął jej w ręce kubek wody.
-Trenerze, ogarnij się – mruknął. –Reszta cię potrzebuje.
            Riko uniosła wzrok. Pierwszoroczniacy wpatrywali się to w nią, to w drzwi od sali. Widać było, że boją się coraz bardziej. Izuki nerwowo przestępował z nogi na nogę. Teppei opierał się o ścianę, z rękoma zaciśniętymi w pięści. Mitobe i Koga stali obok Riko, jakby chcieli mieć pewność, ze nie zsunie się z krzesełka. Kątem oka zauważyła, jak Kuroko ostrożnie i dyskretnie łapie Kagami’ego za rękę.
            Minuty wlokły się i mijały jak wieki. Wszyscy milczeli, czekając. Riko była wdzięczna rodzinie Hyuugi za to, że ich stąd nie wyrzucili. Wręcz przeciwnie; gdy pan Hyuuga poszedł po kawę, przyniósł napoje dla wszystkich.
            W końcu z sali wyszła wpierw Fumiko, a za nią lekarz. I o ile matka Hyuugi nie była zaskoczona tłumem na korytarzu, tak lekarz aż zatrzymał się w pół kroku.
-To wszystko… rodzina?
-Tak, panie doktorze – Fumiko stanęła obok męża.
-Och, A więc dobrze – lekarz podrapał się w kark. –Stan pana Hyuugi jest poważny, ale stabilny. Odzyskał na chwilę przytomność w karetce, ale znów ją stracił zaraz po przyjeździe tutaj. Odzyskał ją niedawno i właśnie robiona jest tomografia by sprawdzić, czy doszło do jakiegoś poważnego uszkodzenia. Na razie podejrzewamy wstrząśnienie mózgu. Doszło również do uszkodzenia kości czaszki, ale pęknięcie było małe, nie wymagało nawet szycia. W przeciwieństwie do policzka, który przecięły okulary. Ogółem, rokowania są korzystne. Jeśli wyniki tomografii będą dobre, za dwa, trzy dni powinniśmy wypisać państwa syna do domu – zamknął teczkę. –Przypuszczam, że wszyscy chcecie go teraz odwiedzić. Za godzinę możecie wejść, ale nie na długo. Zapewniam was, ze solidnie boli go głowa. A teraz przepraszam, musze iść do innego pacjenta. Państwo Hyuuga, gdyby mnie państwo potrzebowali, mój gabinet jest na drugim piętrze – pożegnał się i odszedł.
            Zgromadzeni na korytarzu odetchnęli z ulgą. Skoro życiu kapitana nic nie zagrażało, to dobrze. Parę dni w szpitalu było wystarczającą karą za nieuwagę dla kogoś, ko był tak aktywny jak on.
            Fumiko podeszła do Riko i lekko ją uścisnęła. Dziewczyna zarumieniła się, ale niepewnie odwzajemniła uścisk.
-Płakałaś – powiedziała mama Hyuugi, dotykając jej policzka. –Powinnaś wiedzieć, że jak tylko się ocknął, pytał o ciebie.
            Riko zarumieniła się, a jej serce zabiło szybciej.
-Pani Hyuuga, proszę pozwolić mi go zobaczyć – poprosiła.
-Wszyscy możecie go zobaczyć – zapewniła drużynę. –Jestem pewna, że Junpei na was czeka.

            Ponad godzinę później wpakowali się do sali przez drzwi dla gości. Grzecznie odczekali, aż od kapitana wyjdą jego rodzice i siostry, ale potem przepychali się tak, że ledwo się w drzwiach mieścili. Mimo to, Riko przedostała się pierwsza i podbiegła do łóżka, na którym, oparty o poduszki, siedział Hyuuga.
            Głowę miał owiniętą bandażem, a na policzku miał plaster. Jego lewa dłoń owinięta była elastycznym opatrunkiem, a pod dwa palce podłożone zostały szpatułki, by je usztywnić.
-Są tylko wybite, spokojnie – zapewnił ich.
-Wy…wy…- głos Riko zadrżał. –HYUUGA JUNPEI! JA CIĘ ZAMORDUJĘ! KTO UCZYŁ CIĘ CHODZIĆ PO SCHODACH?!
            Z płaczem przytuliła się do niego, a Hyuuga objął ją i ponad ramieniem Riko zerknął na chłopaków. Część z nich usiadła na krzesłach, część otoczyła łóżko, na którym leżał i na którym klęczała teraz Riko, szlochając w jego ramię.
-Nie tak głośno, Riko – poprosił. –Boli mnie głowa.
-Och, przepraszam – szepnęła, a potem pocałowała go na oczach całej drużyny.
            Pocałunek był delikatny i słony,  smakował jej łzami i strachem. Wargi Riko były zimne, więc Hyuuga ogrzał je swoimi. Objął ją mocno prawą ręką i gdy przerwał pocałunek, jeszcze przez chwilę dotykał nosem jej nosa.
            Nikt z Seirin nie protestował, nikt nie był oburzony. Wszyscy odetchnęli z ulgą, widząc, ze ich przyjacielowi nic nie jest, a trenerka wreszcie się uspokoiła. Zwinęła się przy boku Hyuugi i oparła głowę na jego piersi, jakby musiała wsłuchać się w bicie jego serca, by udowodnić sobie, ze jest już bezpieczny, przy niej.
-Przepraszam, Hyuuga – powiedział cicho Izuki. –Nie zdążyłem cię złapać, ja…
-Ja nawet nie zorientowałem się, kiedy poleciałem – zapewnił go. Czuł, jak ciepło Riko powoli go rozgrzewa.
-Mhm – Izuki wyciągnął rękę i rozcapierzył palce. –Ile widzisz palców?!
-Pięć, kretynie.
-Uf. Prawie jakbyś miał moje Eagle Eye.
-Ten żart był naprawdę denny – mimo to, Hyuuga uśmiechnął się, a drużyna lekko się rozluźniła.
-Ciekawe okulary, kapitanie – zwrócił się do niego Kuroko.
            Hyuuga odruchowo uniósł rękę, by je poprawić i przypomniał sobie, ze nie musi. To nie były te okulary, które zawsze nosił, ale zapasowa para (jedna z kilku), które miał w domu. Te były w grubej, czarnej oprawce i sprawiały, że wyglądał na starszego.
-Dzięki. Przepraszam, że was wystraszyłem – powiedział cicho, spuszczając wzrok. Mimowolnie oparł policzek o czubek głowy Riko.
-Najważniejsze, że nic ci nie jest – powiedział Kiyoshi. –Za kilka dni wrócisz do szkoły, tylko po to, żeby zobaczyć zakończenie roku szkolnego. Szczęściarz. Okej, chłopaki – zwrócił się do reszty – powinniśmy się zbierać. Odwiedzimy cię jutro, co? – wyciągnął do Hyuugi zwiniętą pięść, a ten przybił mu żółwika.
Chłopcy pożegnali się, poklepując lekko Hyuugę po ramieniu. Riko jeszcze przez kilka minut wtulała się w niego. Oboje milczeli. Hyuuga delikatnie przeczesywał palcami jej włosy. Było mu wygodnie, kiedy opierał się o poduszki, a Riko opierała o niego.
-Też powinnam już iść – powiedziała nagle. –A ty powinieneś się położyć i odpocząć.
-Najwygodniej odpoczywa mi się, gdy jesteś ze mną – założył jej kosmyk włosów za ucho.
Uśmiechnął się do niej lekko, a Riko ostrożnie przyłożyła wargi do jego ust. Dłoń położyła na jego sercu i po chwili poczuła, jak Hyuuga nakrywa ją swoją dłonią.
-Przez chwilę myślałam, ze cię straciłam – szepnęła.
-Obiecałem, ze cię nie zostawię. Po prostu zleciałem ze schodów, zdarza się.
-Nie tobie. Nigdy nie byłeś niezdarą, Junpei – ostrożnie pogłaskała go po policzku, omijając plaster.
-To był wypadek, kochanie – powiedział miękko.
Jego głos był coraz bardziej senny. Riko usiadła, prostując się i nachyliła tak, by głowa Hyuugi znalazła się przy jej sercu. Przytuliła go lekko i głaskała po włosach, póki nie zasnął. A kiedy odpłynął, jeszcze chwilę siedziała przy nim, nim pocałowała go w czoło i wyszła.
Ku jej zdumieniu, na zewnątrz stał Teppei i Izuki. Obaj nie wyglądali na zdenerwowanych tym, że spędzili tu prawie godzinę.
-Och, nie wiedziałam, ze chcecie jeszcze z nim rozmawiać. Junp…Hyuuga tyle co zasnął.
-Nie czekamy na rozmowę z Hyuugą – powiedział Izuki. –Czekamy, żeby odstawić cię do domu.
            Riko poczuła, że gardło ściska jej się ze wzruszenia. Nie wiedziała, czy ma jeszcze w sobie na tyle siły, by płakać, kiedy Teppei położył jej rękę na głowie.
-Poza tym, to okej nazywać go po imieniu – zapewnił ją. –Nie musisz przy wszystkich, ale Riko, od kiedy krępujesz się nami?

            Następnego dnia popołudniu, zaraz po lekcjach, zjawili się u niego wszyscy. W drzwiach minęli się z Makoto, który musiał uciekać, by załatwić papierkową robotę związaną z transferem do Seirin. Tymczasem drużyna przyniosła krzesła z korytarza i obsiedli kapitana, jeden przez drugiego opowiadając, co dzieje się w szkole. Hyuuga słuchał ich z zainteresowaniem i zadawał pytania. Nie lubił być wyłączony z gry, na wszystkie możliwe znaczenia tego słowa.
-Pamiętasz coś z wczoraj, Hyuuga? – zapytał go Kiyoshi, kiedy część z nich już poszła do domu.
            W sali został tylko on, reszta drugorocznych oraz Kagami i Kuroko. Riko znów usiadła na łóżku Hyuugi i przytuliła do niego. Wzięła sobie do serca radę Teppei’a i nie miała zamiaru krępować się obecnością Seirin. Byli rodziną.
-Nic. Pamiętam tylko tyle, ze zeszliśmy z dachu i rozmawialiśmy o wakacjach. A potem dopiero szpital – przyznał. –Kiedy próbuję sobie coś przypomnieć, zaczyna mnie bolec głowa.
-Nic na siłę, Junpei – Riko łagodnie pogłaskała go po szyi. –Wracaj do zdrowia.
-Właśnie, stary. Musisz być na nogach do maja. Mamy mecz, pamiętasz? Piłka, dwa kosze, coś ci to przypomina?
-Izuki, nie pamiętam jednego popołudnia, a nie połowy mojego życia – prychnął.
-No okej, okej – Izuki zerknął na zegarek. –Myślę, ze powinniśmy się zbierać. Juro cię wypisują?
-Mhm. Okazało się, że wstrząs nie był tak silny, jak podejrzewali i jutro przed południem powinienem już być w domu.
-W takim razie odwiedzimy cię w domu – zadecydował Kagami. –Kapitanie – dodał szybko.
Hyuuga przez chwilę miał ochotę przypomnieć mu, że powinien zawsze pamiętać o szacunku wobec starszych uczniów, ale widząc, jak oni wciąż się o niego martwią, nie miał na to siły.
-Okej – przytaknął.
            Gdy wyszli, Riko wreszcie go pocałowała. Dzisiaj nie były to już delikatne pocałunki. Te były zaborcze, podszyte tęsknotą. Odpowiadał na nie, doceniając fakt, ze Riko nie narzuca zbyt szybkiego tempa.
            Przerwało im chrząknięcie, tuż nad ich głowami. Odskoczyli od siebie szybko, rumieniąc się. Hyuuga myślał, że to chłopcy coś zapomnieli, ale przy łóżku stał obcy mężczyzna.
-Nie chcę wam przeszkadzać, ale mam parę pytań do pana, panie Hyuuga.
            Riko wyprostowała się, gotowa bronić swojego chłopaka jak lwica. Nawet, jeśli przy nim spuszczała z tonu i pozwalała sobie być bardziej kobieca, nie oznaczało, że nie rzuci się do gardła każdemu, kto spróbuje go zranić.
-Kim pan jest?
-Agent Rin Ward, FBI. Badam sprawę ataków na koszykarzy w okolicy.
Hyuuga zmarszczył brwi.
-Ataków? Zginęła tylko jedna dziewczyna, powiązana z jedną drużyną, no i zaginął członek innej drużyny…
-Nie zaginął. Dzisiaj w nocy odnaleziono w Kioto ciało pana Murasakibary. Sposób, w jaki zginął, wskazuje, ze mamy do czynienia z tym samym mordercą.
Hyuuga skrzywił się, a Riko przytuliła do jego zdrowego ramienia. Zerknął na nią i szybko nakrył dłonią jej dłoń, po czym lekko ją ścisnął.
-To straszne – powiedział w końcu. –Ale nie rozumiem, co ma wspólnego ze mną. Spadłem ze schodów. W szkole.
-Spadłeś? – agent przyjrzał mu się uważnie. –A może ktoś cię zepchnął?
-Co…?
-Panie Hyuuga, podejrzewamy, że w okolicy grasuje morderca, który ma na celowniku koszykarzy. Pan również jest koszykarzem, znanym na cały kraj kapitanem drużyny, która wygrała Winter Cup. Ani przez chwilę nie pomyślał pan o tym, że może znaleźć się na jego liście?
Hyuuga zamrugał oczami. Nigdy taka myśl nie przyszła mu do głowy. Przecież z trudem pokonali Rakuzan, poza tym, było całe pokolenie cudów, no i niekoronowani królowie.
-Widzę, że nie. No cóż – agent wzruszył ramieniem. –Mimo to, proszę na siebie uważać. I na pana kolegów również.
            Ostatnie słowa nie zabrzmiały jak prośba o to, by pilnował swoich przyjaciół. Zabrzmiały raczej, jakby miał uważać na to, co robią za jego plecami…


And if the night is burning
(I jesli noc płonie)

I will cover my eyes
(Zasłonię moje oczy)

For if the dark returns
(Bo gdy powróci mrok)

Then my brothers will die
(Moibracia zginą)

W rozdziale wykorzystano piosenkę „Kakehiki” (Fujita Maiko) oraz „I see fire” (Ed Sheeran). Jeśli ktoś jeszcze nie widział, zapraszam do obejrzenia zrobionego przeze mnie cracka (Kuroko no Crack PL)

14 komentarzy:

  1. Ohohoho bardzo ciekawy rozdział :D
    Biedny Hyuuga, nie mogę się doczekać następnego :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham go krzywdzić xd on i Aomine to tacy moi chłopcy do bicia xD

      Usuń
  2. Ojej, ale fajniej by było, gdyby Hyuuga stracił pamięć XD
    Zastanawiam się kto następnie zaginie C:
    Czekam na więcej :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OMG, nie pomyślałam o tym xD Nie no, to by ich chyba wszystkich zabiło... I TO JEST BARDZO PRZYJEMNA WIZJA <3
      Miałam dylemat, ale po rzuceniu monetą osoba została wybrana xD
      Dzięki za komentarz ^^

      Usuń
    2. rzuceniu monetą powiadasz... :D
      ej... oni wszyscy strach w oczach, a ja się uśmiechałam xD piąteczka, kochana :D

      Usuń
    3. Cicho, nikt nie musi wiedzieć xd
      No nie moja wina, ze Ty wiesz, kto zginie xD

      Usuń
  3. Aaaaaaww, z rozdziału na rozdział robi się coraz bardziej słodko <3
    Już wyobrażam sobie, co się wydarzy w gorących źródłach *if you know, what i mean..."
    Kocham Kiyoshiego i bardzo mu współczuję. To naprawdę fajny facet, szkoda, że jego miłość nie jest odwzajemniona. Ale cóż, takie zycie xD
    Przyznam szczerze, że uwielbiam zarówno HyuRiko, jak i KiyoRiko i nadal nie potrafię się zdecydować, które bardziej xD
    Murasakibara, skarbie! Dlaczego musiałeś umrzeć?:((((

    I zastanawiam się, kim jest ten morderca. Czyżby tym samym człowieczkiem, który wysyłał Hyuudze groźby?^^

    Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *I know* :D
      Nie wiem, czemu, ale KyoRiko bardziej mi idzie w takie Brotp, bo oni się naprawdę świetnie dogadują, ale jakoś tak bardziej siostrzano - braciszkowo :D Nie umiem dostrzec między nimi tej chemii, jaką Riko ma z Hyuugą (chociażby jej reakcja na to, że Hyuuga zwrócił uwagę na jej włosy vs. reakcja na prośbe, by została przy Kiyoshim w gabinecie). No i scena na basenie (wiem, że wtedy Teppei'a jeszcze nie było xd), ale tylko Hyuuga dostał w twarz za oglądanie się za Momoi :D No i te wszystkie drama CD i dodatki, w których jest tyle scen HyuuRiko, że omfg xD Słyszałaś/widziałaś? :3 Polecam :D Zwłaszcza tę urodzinową Hyuugi albo fragment wymiany wiadomości między Riko a Imayoshim o chłopakach w okularach xd
      No cóż... Mukkun nie pierwszy, nie ostatni.. :D

      A to już pozostawiam Wam do namysłu :D Czy te wątki się łączą czy nie... :3

      Usuń
    2. Ooo tak, między Riko i Hyuugą jest chemia, duuuużo chemii ;D
      W ogóle w anime i mandze było tyle scen HyuuRiko, że czuję w kościach, iż po finałowym meczu (wygranym czy przegranym - nieważne), Hyuuga dostanie fajną nagrodę xD
      A czy mogłabyś podesłać linka albo dać namiary na te dramy i dodatki? Chętnie bym zerknęła^^

      Usuń
    3. Noo ja mam nadzieję (i na wersję wygraną i przegraną mam w głowie swoje scenariusze i mam nadzieję, że się spełnią <3 )
      Ook, podeślij mi jakiś namiar, to postaram się to wyszukać i wysłać :3 (możesz mi wysłać maila na ladyseara@ gmail.com)

      Usuń
  4. Witam,
    rewelacyjny rozdział, no i do akcji wkracza FBI, ciekawe czy cos wskóra, czy będzie tak chodził w koło bez pojęcia.... no jak cos dla mnie to jednak z tym upadkiem Jumpeia coś nie tak.... kurcze mam problem z przypomnienie sobie imienia, ale jka dla mnie to ten co jest zakochany w Riko jest trochę podejrzany....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. FBI musi być, ktoś coś robić musi :D
      Hmm, Kioyshi mówisz? :D Przecież szczerze porozmawiał z Hyuugą o jego uczuciach do Riko, są kolegami, to on zmotywował Hyuugę do gry w kosza.. :)
      Dzięki za komentarz ^^

      Usuń
  5. Witam,
    rewelacyjnie , no i już do akcji wkracza FBI, oby coś wskóra, coś według mnie z tym upadkiem Jumpeia jest nie tak.... ak dla mnie to ten co jest zakochany w Riko jest trochę podejrzany...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    rewelacyjnie , no pięknie do akcji już wkracza FBI, oby coś wskórali, ale tak myśląc, zastanawiając się... to coś z tym upadkiem Jumpeia jest nie tak.... jak dla mnie to ten co jest zakochany w Riko jest trochę podejrzany...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń