Akashi
otarł pot z czoła i spojrzał na kilkanaście kartonowych pudeł, które stało w
największym pokoju małego mieszkanka, które wynajął. Rzeczy nie było wiele,
głównie ubrania i książki, miał też kilka zdjęć z czasów dzieciństwa, na
których była jeszcze jego mama. Znalazły się również dyplomy i puchary, ale
zabrał je z domu tylko dlatego, by zrobić ojcu na złość. Skoro nie chciał mieć
syna, niech się nim nie chwali. Akashi’ego trochę przerażała myśl życia bez
służby, która posprząta i ugotuje, ale z drugiej strony, lubił wyzwania i
jeszcze nie spotkał się z takim, któremu by nie sprostał.
-Dziękuję, panie Izuki, za pomoc w przewozie rzeczy –
zaczął, sięgając po portfel. –Za paliwo…
-Daj spokój, chłopcze – ojciec Izuki’ego wymownie nakrył
jego dłoń swoją. –Rodzina mi nie płaci. Hej, Shun! Zawołaj mamę, pomożemy
Seijuro rozpakować te pudła! Pójdzie o wiele szybciej, jeśli zrobimy to razem,
prawda?
Z każdym
kolejnym krokiem, który zbliżał go do sali gimnastycznej, Takao czuł rosnący
ciężar w sercu. Koszykówka, sport, który kochał, przerażała go teraz. Od czasu
ataku, w którym prawie nie zginął, nie dotknął nawet piłki, nie był też na ani
jednym treningu. Drużyna odwiedzała go i namawiała, by chodził na spotkania,
ale on nie chciał bezużytecznie siedzieć na ławce. Patrzenie na to, jak
Midorima się rozwija, jak potrafi coraz więcej, podczas gdy on zatrzymał się w
miejscu, zamarznięty w czasie i przestrzeni, bolało. Oczywiście, nawet przez
sekundę nie żałował tego, co się stało, po prostu był bezsilny i to go
denerwowało. A to, że przy wszystkich musiał udawać, że jest szczęśliwy, nie
pomagało. Okłamywał nawet swoją dziewczynę, by nie martwiła się o niego jeszcze
bardziej. W końcu sama miała problemy ze zdrowiem.
Tuż przed
salą zatrzymał się i odetchnął głęboko, próbując się uspokoić. Przecież za tymi
drzwiami nie ma mordercy, jest tylko Midorima, który jak zawsze został po
treningu, żeby ćwiczyć samemu. Zazwyczaj robili to razem…
Takao
przywołał na twarzy wesoły uśmiech i włożył dłonie do kieszeni, chcąc ukryć ich
drżenie.
-Hej, Shin! Znów ćwiczysz po godzinach? – zapytał
przyjaźnie. –Twoje poświęcenie powinno być inspiracją dla wszystkich.
Kiedy
zauważył, że Midorima unika jego wzroku i rumieni się lekko, Takao zagwizdał
cicho i podszedł bliżej.
-No, no. A więc to nie poświęcenie dla sportu – zanucił
radośnie.
-Czekam aż skończy trening drużyna kyudo – burknął Midorima,
nerwowo poprawiając okulary. Idziemy z Yuną do teatru.
-Do teatru? Wow, Shin, idziesz jak burza! Może na czwartej
randce w końcu złapiesz ją za rę… o nie! Serio?! – podszedł bliżej i przyjrzał
się twarzy Midorimy, który był cały czerwony. Brakowało tylko neonu z napisem
„zawstydzenie”. –Całowała cię już?
-Ja ją – prychnął z dumą.
-Jestem pod wrażeniem!
-Powiedz lepiej, kiedy wracasz do treningów? – Midorima
szybko zmienił temat, by nie mówić Takao, jak daleko zaszła jego relacja z
Yuną. Na samą myśl o kolejnej nocy w jej objęciach, robiło mu się przyjemnie i
ciepło. –Mój ojciec powiedział, że możesz spokojnie rzucać do kosza i trochę
biegać.
-Ta… - Takao odwrócił wzrok i spojrzał na kosza. Obręcz
nagle wydawała mu się daleka i przerażająca. Chłopak poczuł, jak gardło
panicznie mu się zaciska, a oddychanie robi trudne.
-Ej, wszystko okej? Zbladłeś – Midorima odłożył piłkę i
podszedł bliżej.
-Ta… taaak – skłamał Takao. –Po prostu gorąco tutaj.
Wiedział,
że Midorima chce powiedzieć coś jeszcze, dodać coś więcej, zapytać o coś, o
czym Takao nie chciał rozmawiać. Dlatego też był wdzięczny, kiedy drugim
wejściem do sali wpadła Yuna, przynosząc ze sobą letnie powietrze wieczoru.
-Hej, Shintarou! Kazunari, przyszedłeś na trening? – zapytała.
-Nie… - chłopak wpierw zrobił jeden krok do tyłu, potem
drugi. –Wpadłem zobaczyć, co słychać.
-Och? A kiedy wrócisz do treningów? – Yuna podeszła do nich
i bez cienia skrępowania ujęła dłoń Midorimy.
-Nie wiem jeszcze. Na razie muszę nadrobić zaległości w
szkole.
Yuna
zerknęła na chłopaka i bez pytania go wiedziała, że Midorima czuje kłamstwa
Takao na odległość. Ale dlaczego ten okłamywał jego, najlepszego przyjaciela?
-Shintarou, spóźnimy się do kina – mruknęła, podejrzewając,
że dla Takao ta rozmowa nie jest wygodna. Niech teraz się wycofa; do tematu
wrócą kiedyś.
-No tak, spóźnimy – Midorima powiedział to tak, jakby ktoś
obudził go ze snu. –Wezmę tylko moją torbę i możemy iść.
-Jasne. Bai Bai, Kazunari. Zobaczymy się jutro – Yuna
pomachała mu lekko.
Takao
został sam na sali gimnastycznej. Normalnie rzuciłby piłką do kosza, z
przekory, żeby sprawdzić, czy jego jastrzębie oko wciąż działa
należycie. Ale na samą myśl o dotknięciu piłki, zrobiło mu się niedobrze. By
odpędzić od siebie tę wizję, wspomniał rozmowę z Midorimą i Yuną. I nagle w
niego uderzyło to, że Midorima mówił o teatrze, a Yuna o kinie.
Coś się nie
zgadzało.
Kiedy
wsiedli do metra, Yuna chciała złamać ciszę, jaka między nimi zapadła. Oparła
się o ściankę, a Midorima stanął nad nią, odcinając ją od tłumu i potencjalnych
zboczeńców, których mogła skusić dziewczyna w szkolnym mundurku. Uniosła głowę,
by móc spojrzeć mu w oczy.
-Coś było nie tak z Takao – zaczęła.
-Też to zauważyłem – burknął. –Ale nie wiem, co. Fizycznie
wraca do zdrowia szybko, ale psychicznie…
-Może ktoś powinien z nim porozmawiać? – Yuna złapała go za
przód koszuli by utrzymać równowagę, kiedy pociągiem lekko szarpnęło. –Może pan
Nakatani?
-To nie byłoby głupie – przyznał Midorima. –Albo wyśle go do
jakiegoś psychologa.
-Shintarou… a może ty z nim porozmawiasz? Jesteś jego
przyjacielem? – dyskretnie pogłaskała go palcem po szyi, nim opuściła dłonie.
–Może on właśnie teraz potrzebuje ciebie?
-Wiesz, że kontakty interpersonalne to nie moja spe… -
Midorima nagle się skrzywił i odwrócił szybko głowę, zerkając przez ramię. Na
jego twarzy widać było złość, upokorzenie i wstyd.
-Skarbie? Coś się stało? – zapytała, zaniepokojona.
-Ktoś… ktoś mnie macał po ty-tyłku!
Yuna śmiała
się jeszcze wtedy, kiedy wysiedli z metra.
Kise był
zawstydzony tym, że Kasamatsu dookoła niego skakał. Oczywiście, nie dosłownie,
po prostu wyręczał go we wszystkim. Nawet wypis ze szpitala wsadził do swojej
torby, a nie do plecaka Kise. Torbę modela włożył do bagażnika swojego samochodu
i otworzył drzwi, by Kise mógł wsiąść.
-Pas też mi zapniesz, senpai? – prychnął, wydymając lekko
wargi.
-Nie narzekaj – warknął Kasamatsu, z impetem zamykając
drzwi. W głębi ducha cieszył się jednak z faktu, że Kise w końcu wypuszczono ze
szpitala. Miał się wkrótce zgłosić na zdjęcie szwów i ewentualne usunięcie
blizny, by mógł wrócić do pracy w modelingu.
-Lubię narzekać – Kise zapadł się głębiej w fotel i jęknął
cicho, kiedy zbyt mocno nacisnął na ranę.
-Narzekać będziesz, jak się za ciebie wezmę – zagroził
Kasamatsu. –Musisz nadrobić zaległości w szkole i zdać egzaminy poprawkowe, bo
do normalnych cię nie dopuszczą. Dlatego od razu po tym, jak się rozpakujesz,
siadamy do nauki.
-Aaa właśnie, Kasamatsu… nim weźmiemy się za naukę, jest
coś… a raczej ktoś, z kim musimy się spotkać…
Aomine
spojrzał na kartkę i obrócił ją kilka razy, jakby znaki kanji można było
odczytać do góry nogami. Zerknął na Sumire, która stała obok niego i zadzierała
głowę, patrząc na blok, jeden z wielu na ogromnym osiedlu. Przyjechali tutaj aż
z Tokio i szczerze powiedziawszy, chłopak był przekonany, że się zgubili.
-Jesteś pewna, że dobrze napisałaś adres? – zapytał, drapiąc
się w tył głowy.
-Tak, jestem pewna – westchnęła, rozglądając się. –Ale Kise
był dosyć zdenerwowany, kiedy mi go dyktował, więc on mógł coś przekręcić.
-To byłoby do niego podobne – prychnął z nutką rozbawienia.
–Zadzwonię do niego i…
-Aomine!
Odwrócił
się, słysząc głos Midorimy. Jak zawsze, towarzyszyła mu jego dziewczyna.
Wyglądała na niesamowicie rozbawioną, co nie pasowało do atmosfery spotkania. Z
kolei Midorima wyglądał tak, jakby miał ochotę kogoś zamordować.
-Też tutaj przyjechałeś? – zapytał, patrząc na niego.
-Taaa. Już myśleliśmy, że Kise przekręcił adres – Aomine
wsadził ręce do kieszeni. –Więc co, idziemy? – skinął głową w stronę bloku.
Skoro Midorima tu był, na pewno nie pomylili adresu.
-Tak, Kise ma na nas czekać w środku. Nie chciał siedzieć na
ulicy, sława, wiesz – Midorima lekko machnął ręką, jakby coś od siebie
odganiał. –Chodźmy.
Podeszli do
domofonu i nacisnęli guziczek przy numerze mieszkania, które nie miało
przypisanego nazwiska. Obaj wyglądali przy tym tak, jakby szli na ścięcie.
-Ja naciskałem, więc ty mówisz – powiedział nagle Aomine,
cofając się o krok.
-C-co? Czemu ja?!
-Bo… bo jesteś starszy i w ogóle!
-Daiki, Shintarou – głos Akashi’ego, chociaż zniekształcony
przez maszynę, sprawił, że obaj zamarli. –Wejdźcie na górę, proszę. Nie chcę
rozpoczynać życia tutaj od tłumaczenia sąsiadom, dlaczego kłócicie się na
klatce schodowej jak dzieci.
Chwilę
później cała czwórka siedziała już w średniej wielkości salonie. Ścisnęli się
razem z Kasamatsu i Kise, którzy już na nich czekali. Blondyn, widząc ich,
uśmiechnął się ze źle skrywaną ulgą. Siedzieli przy stole, a Akashi przyniósł
im herbatę. Aomine z roztargnieniem zauważył, że jego były kapitan nosił po
kilka kubków na raz, a nie cały garnek, jak Kagami.
-Po co nas wezwałeś? – zapytał w końcu Midorima.
-Was wezwałem, by porozmawiać. Wasze lepsze połowy… – Akashi
lekko, z elegancją poruszył dłonią, sugerując, że nie były zaproszone.
-To jest Sumire, a to Yuna – Aomine przedstawił je krótko.
-Miło poznać – odpowiedział gładko Akashi. –Zakładam, że nie
macie tajemnic przed nimi i ufacie im w stu procentach.
-Ufam jej bardziej niż tobie – prychnął Aomine.
-Daiki, Daiki – Akashi pokręcił głową tak, jakby rozmawiał z
krnąbrnym dzieckiem. –Z tego, co wiem, przestałeś ufać nawet Tetsuyi. To coś…
nowego dla ciebie, zerwać z nim kontakty. Tak samo dla Ryouty.
-Wezwałeś nas tutaj, żeby porozmawiać o problemach z
zaufaniem?
-Nie, Shintarou. Wezwałem was tutaj, ponieważ myślałem o
tym, czym kieruje się morderca. Nie, to nie ja, Daiki – zerknął na chłopaka, a
ten zamknął usta nim zdążył cokolwiek powiedzieć. –Po prostu domyśliłem się, że
kolejny będę ja.
-To dlatego się przeprowadziłeś? Z całym szacunkiem, ale w
rodzinnej posiadłości byłbyś bezpieczniejszy.
-Nie, nie dlatego – Akashi lekko się zarumienił, a pozostała
trójka byłego Pokolenia Cudów szerzej otworzyła oczy. –Chodziło mi o to, że mam
dla was propozycję – chrząknął, wracając do tematu.
-Jaką? – zapytał wprost Kise.
-Zostanę przynętą. Zwabię mordercę do siebie.
-I dalej co? – Midorima poprawił okulary. –Akashi, ten
mężczyzna był prawie tak wielki jak ja. I równie szeroki. Nie miałbyś z nim
szans.
-Dlatego nie będę sam – odparł.
-Próbowaliśmy z przynętą, ale wtedy Himuro popełnił
samobójstwo i policja uznała, ze to on jest mordercą i zamknęła sprawę. Aż do
ataku na mnie – Kise drgnął nerwowo.
-I jak dobrze wiemy, śledztwo wciąż tkwi w martwym punkcie.
-Aomine podejrzewa ludzi z Seirin. Wręcz całą drużynę –
prychnął Kasamatsu.
-Coś w tym jest – zgodził się Akashi ku zdumieniu całej
reszty. –Dlatego zrobimy coś, co sprowokuje mordercę, o ile należy do Seirin.
-Nie wiem, jak – wtrąciła Yuna. –Nikt z nich nie chce z nami
rozmawiać od kiedy Aomine zadzwonił do Kuroko. Nawet Riko nie odpisuje na moje
wiadomości.
-Nie potrzebujemy panny Aidy – Akashi elegancko sięgnął po
kubek.
Midorima,
Kise i Aomine spojrzeli na niego z zaciekawieniem. Akashi zawsze był zagadką,
ale teraz był jeszcze bardziej tajemniczy.
-Masz swojego człowieka w Seirin?
-Pewnie myśli o Tetsu. Akashi, zrozum, że Tetsu prawdo…
-Cicho, Daiki. Nie, nie mówiłem o Tetsuyi. Otóż… -
chrząknął, jakby chciał dodać sobie odwagi – Otóż wy przyprowadziliście na
spotkanie swoje drugie połówki. Ja zrobiłem to samo – dokończył cicho. –Shun,
wyjdź.
Aomine
poderwał się z kanapy, kiedy z kuchni, prosto do salonu, wyszedł rozgrywający
Seirin, Izuki Shun. Chłopak wyglądał tak, jakby w mieszkaniu Akashi’ego czuł
się całkiem komfortowo. Podszedł do kapitana Rakuzan i dotknął jego ramienia.
-Skąd masz pewność, że on nie jest w to zamieszany? –
zawołał oburzony Midorima.
-Mam – oznajmił ostro Akashi i nie sposób było mu nie
uwierzyć. Midorima odchylił się, a Aomine usiadł ciężko. –Shun zgodził się nam
pomóc.
-Jak do… jak wy w ogóle…
-To cię nie powinno interesować, Ryouta – zganił go
łagodnie. –Mamy plan, który ma na celu ujawnienie, czy to ktoś z Seirin.
-Nie zdradzam mojej drużyny – powiedział Izuki, siadając na
podłokietniku fotela Akashi’ego – ale jest coś, czego im nie powiedziałem. No,
dwie rzeczy – dodał, patrząc na kapitana Rakuzan, a ten odpowiedział uśmiechem.
-Co?
-Kiedy byliśmy w Labiryncie i wybuchła panika po
odnalezieniu ciała Haizaki’ego, widziałem kogoś. Jestem pewien, że
gdybym miał okazję znów spojrzeć na niego w podobnych warunkach, rozpoznałbym
go.
-Uderzyłeś się wtedy w głowę. Mocno.
-Ale nie wydaje mi się to! – oburzony Izuki spojrzał na
Sumire. –Jestem pewien, że wiem, kto to jest. Tylko że za każdym razem, gdy
próbuję sobie przypomnieć, tak strasznie boli mnie głowa…
-Może podświadomie chcesz chronić tę osobę? I przez to
siebie – Yuna z trzaskiem odstawiła kubek na stół. –Poznanie prawdy mogłoby
zaburzyć twój światopogląd, więc nie robisz tego.
-Tak, coś w tym jest – Izuki westchnął ciężko po chwili. –Po
prostu muszę się upewnić. Jeśli on jest wśród nas, w co wątpię, ale jeśli
naprawdę jest… to jaka jest pewność, że nie skrzywdzi kogoś z mojej drużyny?
Hyuuga jest kapitanem, idealny cel, tak jak Riko. Kuroko to chyba oczywiste.
Mitobe, Koganei, Kiyoshi… oni są naiwni jak dzieci. Dlatego proszę was,
pomóżcie nam odkryć, kto za tym stoi. Pomóżcie mi ochronić Seirin!
O mój bosz. Niebieski, ku*wa, wpieniasz mnie -.- Weź idź kurde z Kise gdzieś i przestań pie*dolić od rzeczy, bo naprawdę -.-
OdpowiedzUsuńOk, nieważne, kij z nim.
Akashi x3 Słoneczko ty moje x3 I Takao x3 Z niego taki fajny trololo, że nic, tylko się śmiać :D nie bój się kosza, zapewniam cię, że on boi się bardziej niż ty x3
OMFG, drugie zdanie przeczytałam całkiem inaczej... Co mój mózg robi na samą myśl o AoKise...
UsuńHaha, Twoi ulubieńcy >D Musisz napisac AkaTaka XD
Zmacali Midorimę XDDDDDDD
OdpowiedzUsuńMam wizję jak Akashi zostaje przynętą i akcja się nie udaje i potem taki dramat Izuki biegnie i nie dobiegnie bo mu noga odpadnie. Dramaaaat <3 sry za tą pierdołę, ale nie powinno mnie już tu być xD
Kto by go nie chciał zmacać... :3
UsuńCzekaj... wat? Oo Co Oo Nani Oo Que? XD
Mój biedny Takałek D: To takie straszne, że nie chcę już dłużej grać.Zmacali Midorimę XD Chociaż w sumie też bym to zrobiła, gdybym miała okazje.
OdpowiedzUsuńOMG moje kochane KiseKasa <3 Ten pairing należy to mojej Wielkiej Trójki z KNB.
Spodziewałam się trochę innej reakcji pokolenia na wiadomość o orientacji ich kapitana...
Suga Senpai
PS Nie waż się zabijać Akasia...
UsuńHaha xD Wszyscy bronicie Akashi'ego, niedługo się będę bała z domu wyjść XD
UsuńZałóżymy wielki fanclub macaczy Midorimy? Oo
Huehue. Oni to chyba przeczuwali xD Tęczowe sprawy i w ogóle xD
Bo Akaś jest jak mały, bezbronny kotek :3 Chociaż przyznam się bez bicia, że czytałam parę opowiadań, gdzie jest torturowany oraz zabijany, bardzo lubię ff tego typu...
UsuńJestem za założeniem takiego fanclubu <3 Ciekawe ile znalazło, by się chętnych
Od Akasia aż tak bardzo nie bije gejoza
Możesz wyłączyć weryfikacje obrazkową?
Suga Senpai
Weryfikacja jest chyba tylko wtedy jak ktoś komentuje anonimowo, tak jest chyba zdjęta *ale potem to sprawdzę jeszcze*.
UsuńAkaś bezbronny... On jest taki że masz ochotę otulić go kocykiem i chronić przed całym światem xd
Dużo xD Ale jeśli miałabym midorimę do macania, nie dałabym go macac nikomu innemu xd
Sprawdziłam - jest wyłączona O.O
UsuńW sumie możliwe, że weryfikacja jest tylko dla anonimów. Co za dyskryminacja!!
UsuńNiektórzy uważają Akasia za najgorszego psychola w knb, a przecież jest jeszcze Hanamiya :3
Gdybyś miała Midorimę to byś się musiała ze mna podzielić.
Nie miałaś weny na HimuTaka
Suga Senpai
Dyskryminacja jak nic! Ruch Anonimowych Anonimów powinien się tym zająć~
UsuńHanamiya? Toć on się boi Imayoshi';ego :D Ima wins :D
Hohohohoh, podzielić? Midorimą? No way :D
MIAŁAM! Tylko... ugh, ta scena mi tak podpasowała do tego, co napiszę po Nee, że nie chcę publikować jej za wcześnie xd Wyszło mi mrau i mruu, ale nijak kontekstowo nie mam tego gdzie wpasować, a jak na OS byłoby za duzo tłumaczenia realiów... Poczekasz? *nadzieja*
Ruch Anonimowych Anonimów? Należę do AA XD
UsuńImayoshi jest bardziej taki "Idź, zgnij, przepadnij i zabierz ze sobą Kagamiego i Mikase", a Hanamiya to moje śliczne, sadystyczne słoneczko. Okularnik pasuje do przemocy psychicznej, a Makoto do psychiczno-fizycznej (jeżeli jest takie słowo).
Nie powiedział, że Midorimą będziesz się dzielić z własnej woli. Będę o niego walczyć...
OMG naprawdę będziesz miała w dużym opowiadaniu HimuTake? *hug* Kocham cię <3 Możesz napisać o czym mniej więcej będzie to opowiadanie? Na coś takiego mogę czekać
Suga Senpai
Haha XD Zawsze to jakaś grupa społeczna xd
UsuńLOLZ XD Imayoshi jest bardziej taki "mam to gdzieś ale zbliż się a nie wyjdziesz z tego cało" :D Albo "zrobię ci krzywde dla zabawy" xddd Ale racja ,hanamiya bardziej lubi znęcać się fizycznie... chociaż, czemu boi się Imy? XD
Hohoh! Bring it on! Dawaj na gołe klaty!
Tak :3 Zbyt dużo Ci powiedzieć nie mogę, pairingi podobne do Nee, z tą różnicą, że będzie duuużo AoKise xd No i zmiennokształtność, stawiam też na Alfa/Omega realia.. :3
Hanamiye też śmieszy ból innych. Dziwisz się, że się go boi, przecież Ima to supercreepy asian man (naoglądałam się zbyt wielu cracków).
UsuńChcesz się byś?! Ty chyba nie wiesz z kim zadarłaś.....dziewczynko XD
Może nawet zacznę tolerować AoKise...Tak wiem jestem dziwna. Wszyscy kochają ten pairing oprócz mnie.
Suga Senpai
*Chcesz się bić
UsuńCzy wspominałam, że mam za sobą kurs samoobrony, podczas ktorego rzucałam ludźmi z mojego roku, większymi ode mnie? XD
UsuńTaak, cracki to jest życie xd
Już ja Ci go tak przedstawię, że pokochasz :3
Kurs samoobrony? Nie rozśmieszaj mnie w dzieciństwie byłam postrachem okolicy XD
UsuńNiektóry cracki znam już na pamięć, tyle razy oglądałam.
To całkiem możliwe. Przez Ciebie moim ulubionym shipem z Akasiem jest AkaIzu
Suga Senpai
w dzieciństwie? XD ja nadal nim jestem xD
UsuńNoo. Zwłaszcza Homo Cracki z KnB. Płaczę za każdym razem jak je widzę xD
Awwwuuu :3
Dobra poddaje się. Weź go sobie. To i tak nie jest moja ulubiona postać.
UsuńUwielbiam crack, w którym Hanamiya (Tak znowu on to moja obsesja) mówi to Teppeia " i will destroy your happiness if it the last thing i do" Reginy z Once Upon a Time.
Och, właśnie za to kocham Hanamiyę <3 Tak pięknie gnoi Sreppei'a... :3
UsuńHaha xD ej no coo ;__; nic miłego jak ludzie z osiedla na mój widok przechodza na drugą stronę ulicy
Jak przemierzasz ulice z kosą to się nie dziw. Wyobraź sobie, że kiedyś miałam komuś oddać narzędzia i szłam ulicą niosąc w jednej ręce piłę łańcuchową, a w drugiej wiertarkę. Reakcja ludzi była genialna....
UsuńSuga Senpai
XD nie przemierzam! tylko na czarno chodzę i w glanach.. ;__;
UsuńWyobrażam sobie, haha :D
'Tęczowe sprawy' w komentarzu wyżej rozbrajają mnie na tyle, że nie mogę złożyć zdania. Taki program byłby wspaniały...
OdpowiedzUsuńKakao wrócił ^^ Mam nadzieję, że jednak kiedyś coś tam jeszcze pogra. Szczerze mówiąc to też się spodziewałam innej reakcji Cudów na dowiedzenie się o IzuAka, ale nie mówię, że było źle ^^
KiseKasa.....WUUT :c
xoxo,
Team Erotyczni Mordercy.
By homofobia zniknęła gdzieś, niech Twoje serce pogrozi jej, tęczowe sprawyyy *nuci*
UsuńXD Akashi pół biedy, ten już swoje za orientacje odcierpiał.. Co innego Izuki ~ :3
Witam,
OdpowiedzUsuńwięcej osób poznało że Akashi i Izuki są razem, Akashi postanawia zostać przynętą, mam nadzieję, że plan się powiedzie i nic mu się nie stanie...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia