niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 45. Cienie.



            Czasem nie spodziewamy się tego, co ma nadejść. Myślimy, że jesteśmy silniejsi i sprostamy każdemu wyzwaniu – a przynajmniej taką ideologię zawsze wyznawał Akashi. Kiedy jednak, wraz z Aomine i Midorimą (a także ich partnerkami) dotarł do szpitala, zatrzymał się w pół kroku przed schodami. Nie był w stanie wejść do środka, mimo iż gdzieś tam czekał na niego Izuki. Poczucie winy, które go zalewało było zbyt ogromne, dławiło go w gardle i sprawiało, że wszystkie kończyny były ciężkie, jakby zrobione ze sztywnego żelaza. Oddech Akashi’ego rwał się, był szybki i płytki, co nie było związane z tempem, w jakim tutaj dotarli.
-Akashi? – Midorima świdrował go spojrzeniem. Chłopak, którego zawsze skrycie podziwiał i na swój sposób uwielbiał, teraz wyglądał blado i krucho, prawie jak… prawie jak człowiek.
To Sumire zareagowała pierwsza. Chociaż bała się Akashi’ego, teraz delikatnie objęła jego ramiona i ścisnęła chłopaka lekko.
-Musimy wejść do środka. Izuki na ciebie czeka – powiedziała łagodnie, a Akashi nagle zaczął normalnie oddychać. Aomine zdał sobie sprawę z tego, że jego partnerka znów użyła swojego daru i był jej za to wdzięczny. Nie wyobrażał sobie sprowadzania Akashi’ego do pionu.
-Taaak. Dziękuję, panno Hana – mruknął Akashi, dziwnie wdzięczny za to, że nie jest teraz sam. Nawet, jeśli okazywał swoje słabości, oni wciąż stali obok niego, jak Izuki…
Czy tak czuje się ktoś, kto ma przyjaciół?, pomyślał, spuszczając głowę, by ukryć rumieniec.
-Zaraz dowiem się, gdzie mamy iść – chwilę zrujnował Midorima, dla którego nadmiar niewypowiedzianych uczuć w powietrzu wciąż był niekomfortowy.
            Akashi wraz z Aomine, Sumire i Yuną weszli do szpitala za nim, ale nie podeszli do dyżurki pielęgniarek, tylko stanęli przy automacie z napojami. Kapitan Rakuzan uśmiechnął się, widząc splecione dłonie Aomine z jego partnerką. Wcześniej uważał, że to Midorima dobrze trafił, ale teraz dotarło do niego to, że Aomine również jest szczęśliwy. Żałował, że Momoi nie może tego zobaczyć, chociaż, kuriozalnie, był pewien, że ona wie.
-Izuki leży we wschodnim skrzydle, pokój 34B. Możesz wejść tylko ty i tylko na chwilę – oznajmił Midorima, podchodząc do nich i odruchowo ujmując dłoń Yuny.
-Dziękuję, Shintarou. D-dziękuję wam wszystkim.

            O ile wejście do szpitala stanowiło dla niego wyzwanie, tak wejście do pokoju Izuki’ego było łatwe. Kiedy tylko znalazł się na korytarzu, który do niego prowadził, przestał przejmować się zasadami. Skinął tylko swoim przyjaciołom, a oni uśmiechnęli się lekko, widząc jak biegnie w stronę izolatki.
-Shun!
-Sei – Izuki uniósł się na łokciach i uśmiechnął słabo.
            Wyglądał dobrze. Nie był nawet blady, wręcz przeciwnie, miał na policzkach lekki rumieniec. Na brodzie miał ogromny plaster, a głowę obwiniętą bandażem, spod którego wymykały się niesforne, czarne włosy.
-Shun…
-Nic mi nie jest – Izuki opadł na poduszki. –Po prostu znów oberwałem w głowę. Podali mi leki przeciwbólowe w kroplówce, więc teraz nic nie boli.
-To moja wina!
-Sei…zamknij drzwi i podejdź.
            Akashi, mimo iż nie nawykł do słuchania poleceń, zamknął cicho drzwi i podszedł do łóżka, po czym usiadł na jego brzegu. Izuki dotknął jego dłoni.
-To nie jest twoja wina. Obaj zgodziliśmy się na ten plan. To ty mogłeś tu leżeć – delikatnie przesunął kciukiem po jego skórze, chcąc go uspokoić. –Tak jest lepiej. Nic ci się nie stało, to najważniejsze.
-Co? Mnie? Shun, cała ta akcja miała doprowadzić do mnie!
-Och, ucisz się – Izuki przyciągnął go i pocałował delikatnie. Akashi wydał z siebie ciche parsknięcie, ale bez wahania odwzajemnił pocałunek, mocno splatając palce z palcami Izuki’ego.
            Żaden z nich nie przewidział jednak, że zaalarmowane przez rodziców Izuki’ego (powiadomionych przez szpital) Seirin zjawi się tutaj w trybie pilnym. I że wszyscy z nich (mimo protestów Midorimy i Aomine), jak jeden mąż wpadną do izolatki.
            Seirin zatrzymało się tak gwałtownie, że Kagami i Mitobe wpadli na Kiyoshi’ego a ten na Hyuugę, przez co kapitan zrobił kilka chwiejnych kroków, czując na plecach ciężar niemal całej drużyny.
-No ładnie – mruknęła Riko, zakładając ręce na piersi, a Izuki i Akashi odsunęli się od siebie, chociaż wciąż trzymali się za ręce.
-To by wiele tłumaczyło – powiedział cicho Kiyoshi.
-Nee, Hyuuga, to chyba zły moment, żeby pogratulować, co? – Makoto pociągnął kuzyna za dół bluzy.
-Czy ktoś mógłby wyjaśnić, co się dzieje?! – warknął Kagami, ale reszta Seirin uparcie milczała. Wszyscy byli w zbyt głębokim szoku, patrząc to na twarz Izuki’ego, to na jego dłoń, którą mocno zaciskał na dłoni Akashi’ego.
-To by pięknie tłumaczyło, skąd Akashi wie, co dzieje się w Seirin – Teppei zacisnął wargi. –Hyuuga, nie wydajesz się zaskoczony.
-Właśnie, Junpei – Riko zerknęła na niego, krzyżując ręce na piersi.
            W tym momencie kapitan Seirin wiedział, że kłamanie nie ma sensu. Na szpitalnym łóżku leżał jego najlepszy przyjaciel, a obok niego siedział człowiek, który z wzajemnością obdarzył go miłością. Jak mógł negować ich szczęście? Jak mógł zabronić im bycia razem? Ich uczucie nie było gorsze ani lepsze niż jego uczucia do Riko.
-Wiedziałem. Prawie od samego początku. Że Izuki jest gejem i że spotyka się z Akashim – odsunął się od drużyny i stanął tak, by częściowo zasłaniać sobą parę.
-D-dlaczego nic nie powiedziałeś, kapitanie? – Kagami zmarszczył brwi.
-Myślałem, że w Seirin ufamy sobie nawzajem – dodał Teppei.
-Tutaj nie chodziło o kwestię zaufania – Hyuuga zerknął na Izuki’ego i odruchowo uśmiechnął się lekko. Nie tak dawno to on jego ratował, widocznie przyszedł czas na spłatę długu. –Wiedzieliśmy, że będziecie podejrzewać, że Izuki i Akashi współpracują.
-Nasz związek nie istnieje na boisku – wtrącił Akashi. –Poza nim ja i Shun… Ale nie podczas gry.
-Szlachetnie – mruknęła ironicznie Riko. –I dzisiaj Izuki został zaatakowany, idąc do ciebie, Akashi. Skąd wiemy, że to nie ty to zrobiłeś?
-Bo my obserwowaliśmy go cały czas – wtrącił Midorima, wraz z Aomine i dziewczynami wchodząc do pokoju. Gdzieś w nim lojalność wobec Akashi’ego wciąż była zbyt silna. –Był z nami jeszcze Kise, ale wraz z Kasamatsu pojechali do domu – skłamał.
Zabawna sytuacja, pomyślał nagle Aomine. W tym pokoju są wszyscy, którzy są podejrzewani o dokonanie morderstw. W filmie kryminalnym morderca teraz by się czymś zdradził.
-Nie możecie obwiniać Akashi’ego – wtrącił Izuki, prostując się na łóżku. –Postępował zgodnie z planem, w którego tworzeniu brałem udział. Nie wszystko poszło zgodnie z nim.
Akashi rzucił mu szybkie spojrzenie, ale zacisnął usta i nie powiedział nic. Teppei spojrzał na Riko i Hyuugę, ale oni pokręcili zgodnie głowami. Przez to reszta Seirin również milczała.
-Okej. Izuki, robię to tylko dlatego, że to…że to ty – westchnęła nagle trenerka i stanęła obok Hyuugi. Przez chwilę miała wrażenie, że znów osłania sobą Kuroko i Kagami’ego. Ale Izuki i ona byli przyjaciółmi od gimnazjum, to on pomógł jej i Hyuudze wyjść z ukrycia…
-Dzięki, Riko – westchnął Izuki, uśmiechając się lekko. –Hej, chłopaki, ja naprawdę… hm. Ja nie zrobiłem nic złego – nie miał nawet siły żartować, sytuacja była zbyt poważna.
-Izuki ma rację – Koganei zerknął na Mitobe, a jego partner przytaknął, uśmiechając się ciepło. –Nie możemy kwestionować twoich uczuć. I skoro ty ufasz Akashi’emu, my również mu ufamy.
-Czy to dobry moment, by gratulować? – Makoto podszedł do Akashi’ego i Izuki’ego i uścisnął ręce im obu. Zaraz po tym zaczął pisać smsy do Haruki, by przyjaciel był na bieżąco. Tsuchida nie powiedział nic. Po prostu stanął za Akashim.
Kagami i Kuroko w Izukim i kapitanie Rakuzan nagle zobaczyli siebie. Oni również ukrywali się i bali przyznać. Co prawda, żaden z nich (wtedy) nie był podejrzany o morderstwo, więc to zmieniało trochę obraz rzeczy, ale sam wydźwięk sytuacji był taki sam.
-Gratulacje, Akashi. Proszę, dbaj o naszego kolegę – Kuroko pierwszy złamał ciszę, jaka zapadła i podszedł do łóżka. –Izuki, jak się czujesz?
-Lepiej, zdecydowanie lepiej!
-Kagami? Kiyoshi? Chłopaki? – Hyuuga zacisnął dłoń na dłoni Riko, a ona odwzajemniła uścisk. Żadne z nich nie chciało rozłamu w drużynie.
-A co nam tam – zakrzyknęło zgodnie trio drugorocznych i wskoczyło na łóżko Izuki’ego, a ten poczochrał Fukudzie włosy.
-Cholera – Teppei podrapał się po karku. –Izuki, skoro jesteś tego taki pewny – uśmiechnął się i przysiadł w nogach jego łóżka.
-I co, zostałem tylko ja? – Kagami spojrzał na kolegów z drużyny, a także byłych członków Pokolenia Cudów. –Świetnie – prychnął. –Tetsu, bierzesz za to odpowiedzialność – mruknął, ale podszedł do łóżka i przybił żółwika z Izukim. –Chyba wszyscy oszaleliśmy!

            Siedzieli w ciasnym pokoiku krótko, nim nie przegoniła ich pielęgniarka. Dlatego też, kiedy wszyscy wyszli i Izuki zapadł w płytki sen i nagle obudził go Hyuuga, w towarzystwie chłopaków z Pokolenia Cudów, Izuki był pewien, że śni. Oni jednak byli prawdziwi. Usiedli dookoła niego, zatroskani.
-Twoi rodzice są na zewnątrz – zaczął Hyuuga. –Dali nam kilka minut, by móc z tobą pogadać.
-O czym? – Izuki podciągnął się na poduszki i był wdzięczny Akashi’emu, gdy ten mu pomógł. –Gdzie reszta?
-Zostałem tylko ja. Chcę wiedzieć, co to był za plan, w którym wziąłem udział, chociaż mnie nie wtajemniczyłeś – warknął kapitan Seirin.
-O-och – Izuki nerwowo spojrzał na pozostałych, ale oni unikali jego wzroku. –Kto ci powiedział?
-Ja – Akashi lekko podniósł rękę.
-Co to był za debilny pomysł, żeby ściągnąć mordercę na siebie? Oszalałeś, Izuki?! Przecież mogłeś zginąć! Samo założenie, że on pomyli ciebie i Akashi’ego opierało się głównie na waszej niewielkiej różnicy wzrostu i budowy, które w ciemnościach można pomylić, owszem, ale…
-Hyuuga, to nie tak – przerwał mu cicho. –Nie miał nas pomylić. On miał uderzyć we mnie. Nie zrozumiałeś założenia planu. Teraz jestem pewien, że on nas słyszał. Wtedy, gdy  rozmawialiśmy w szatni i gdy Akashi podrzucił nam klucze. Morderca był wtedy wśród nas. Wiedział, że pójdę do niego i wiedział, że go widziałem w Labiryncie. Hyuuga – dodał, widząc minę kapitana – zrozum, to był jedyny sposób, żeby mieć pewność, że on jest wśród nas, zawęzić poszukiwania do konkretnej drużyny, zamiast odbijać winę między sobą, jak piłeczkę.
-I dlatego podłożyłeś mu się. To nie Akashi był przynętą cały ten czas. Ty nią byłeś!
-Tak. I niestety, przyjacielu. To ktoś z nas.
Hyuuga zamarł. Ktoś z Seirin? Nie, już dawno to wykluczył, nie był w stanie nawet w to uwierzyć. Nikt z Seirin nie skrzywdziłby drugiej osoby a co dopiero Izuki’ego, przecież są przyjaciółmi. Czy to był sen? Czy już całkiem stracili kontakt z rzeczywistością?
-Ale kto? Kiyoshi był z Riko, tylko na tę chwilę wyszedł. Może kogoś widział?
-Może… kogo, prócz drużyny, obecność nie zdziwiłaby nikogo w Seirin?
Hyuuga podrapał się w brodę.
-Nasi rodzice odpadają, nie chodzą do szkoły prawie wcale…
-Czekaj, Hyuuga! – Izuki nagle zbladł. –Ka-Kagetora! Jego obecność nikogo nie dziwi, czasem przychodzi na treningi. Ma samochód. Ma motyw. No i wiecznie „podróżuje do Stanów”!
-Izuki, próbujesz wmówić mi, że mordercą jest ojciec mojej dziewczyny?
-No nie jest to wymarzony teść…

            Kiedy Hyuuga, Aomine, Midorima i ich dziewczyny wyszli, Izuki opadł na poduszki i uśmiechnął się niepewnie do Akashi’ego. Jego obecność dodawała mu otuchy.
-Przepraszam za całe to zamieszanie.
-Cii, powinieneś w końcu zasnąć – kapitan Rakuzan poprawił mu koc i przysunął bliżej krzesło.
-Poczekasz aż zasnę?
-Zostanę z tobą dopóty, dopóki cię stąd nie wypuszczą – oznajmił.
            Izuki wspominał te słowa godzinę później, kiedy za oknem wstawał świt, a Akashi spał, półleżąc na jego łóżku. Starszy chłopak głaskał go uspokajająco po włosach i nie cofnął ręki nawet wtedy, kiedy do izolatki weszła jego mama.
-Tata pojechał do domu przywieźć ci zapasowe ubrania – szepnęła, patrząc z nutką czułości na śpiącego Akashi’ego. Po chwili wzięła koc z fotela i nakryła nim chłopaka, a Izuki czuł, że kocha mamę tak mocno, że aż go boli. –To tylko lekki wstrząs mózgu, o ile w ogóle go masz, ale chcą cię zostawić na obserwacji.
-Przepraszam, mamo – wymamrotał.
-Nie szkodzi, skarbie – pocałowała go w czoło. –Spróbuj zasnąć. Seijuro poszło to wyśmienicie – dodała z uśmieszkiem. Nagle jednak spoważniała. –Wymyśliliście coś, tak?
-Mamo, morderca jest wśród nas. To któryś z moich kolegów i ja… chyba boję się bardziej niż bałem się kilka godzin temu, gdy miałem go za plecami. Chciałem udowodnić Pokoleniu, że to nikt z nas. A tymczasem… - głos zaczął mu się łamać, więc umilkł. Tylko przy matce mógł pozwolić sobie na słabość.
-Nie bój się – pani Izuki ścisnęła uspokajająco ramię syna. –Masz nas. I jego – skinęła głową na Akashi’ego. –A ja nie pozwolę, by ktoś skrzywdził któregoś z moich synów. 


            W rozdziale wykorzystano piosenkę „Shadowland” (Z musicalu „Lion King” wystawionego na Brodwayu) oraz  „King” (Lauren Aquilina).
Jednocześnie chciałam Was zaprosić na bloga, na którym już wkrótce zacznę publikować nowe opowiadanie (jako iż do końca Nee zostało około 5 rozdziałów a ja umrę bez pisania o moich koszykarzach). Znajdziecie go TUTAJ. Zachęcam do dołączenia do witryny, dzięki czemu będzie informowani o wszystkim, co dzieje się na stronie :)

22 komentarze:

  1. Kagetora, Kagetora, Kagetora... Wciąż nie mogę uwierzyć, że to mógłby być on... Dlaczego ?! Kurwa, ja nie widzę motywu! Chyba powinnam przeczytać opowiadanie od nowa... Tylko że ma 45 rozdziałów i zajęłoby mi to 3 dni... A czeka mnie koło z matmy... Hm, myśl Dżoana, myśl... A może to jednak ktoś inny?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego on? A dlaczego by nie on? :3
      Ucz się do koła, nie ma że boli. Koła trzeba zaliczać!

      Usuń
    2. Ale nauka mnie boli... I jest nudna... A ja nie lubie jak boli i jak jest nudno :/
      Po za tym, dlaczego nie on? A dlaczego on?! xd

      Usuń
    3. Wolisz, jak boli, ale jest zabawnie?
      haha, wkrótce się dowiecie :D

      Usuń
    4. HAHahah nie wiem co powiedzieć xd

      Usuń
  2. Czytanie rozdziału o tej godzinie mi chyba nie służy, na dodatek jest jeszcze wczesna godzina a ja mam dość całego dnia i jeszcze napisze przez to jakiś nieskładny komentarz O.O. W każdym razie rozdział supcio, bardzo wciągający. Czekam na dalszy ciąg może wtedy mój mózg już zacznie normalnie funkcjonować. <3
    Pozdrawiam ;***
    PS. U mnie nowy więc jak cóś to wpadnij <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awwwuu ;__; Zyjesz!!
      Jasne, że wpadnę :) A Ty odeśpij tę zarwaną noc ;)

      Usuń
  3. Biedny Izu znowu dostał przez łeb :(
    Mam taką cichą nadzieję, że morderca będzie polował na Aomine, ale pomyli się i zamorduje Sumire <3
    Mama Izu jest taka kochana <3
    Będę jednym z pierwszych czytelników twojego nowego opowiadania ^-^

    Suga Senpai

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje nadzieje są bliskie spełnienia... :D
      Awwwuuu ^^ Dziekuje :D
      PS. Mama izu zasługuje na własnego oneshota (mama Ao juz sie doczekała) XD

      Usuń
  4. TAAAAK!!!!!!!!!!!!!!! Giń Sumire!!! Nie przejmuj się, że tak hejce postac stworzoną przez Ciebie, bo nadrabiam to przez uwielbienie Yuny <3
    Oneshot o mamie Izu? Czytałabym ^-^

    Suga Senpai

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OMG właśnie zdałam sobie sprawę z tego jaką piosenkę wybrałaś do tego rozdziału. KOCHAM PIOSNKĘ "KING"!!!! <3 Po raz pierwszy ją usłyszałam na jednym blogu i teraz słucham jej obsesyjnie...
      Suga Senpai

      Usuń
    2. XDDD Masakracja xD
      Haha xD Polecam ten o mamie Ao, przy niej Ore-sama to jest pikuś xD
      Aw xd nooo... tez ją kocham. Ja ją widziałam to filmiku AoKuro (wtedy jeszcze ich shipowałam)

      Usuń
    3. Dziś na lekcji przeczytałam "Poskromienie złośnicy". Jak ja mogłam zrobić coś tak głupiego? Wyobraź sobie: Cisza w bibliotece, wszyscy się uczą i nagle ja zaczynam się śmiać, bo Bączuś na problemy w brzuszkiem ^-^ Drugi raz zrobiłam z siebie debila czytając twój ff.
      Ja tą piosenkę kiedyś słyszałam na: http://minewheeloffortune.blogspot.com
      Shipowałaś AoKuro? WTF? Ja Aomine shipuje tylko z Momoi.

      Suga Senpai

      Usuń
    4. Haha xD powinno mi być przykro, ale nie jest xD No co zrobisz, ja lubie pisac takie humorystyczne równie mocno, jak lubię pisać takie dramaty.. :3
      Owszem, shipowałam, ba, dalej mam słabość do tej pary (aczkolwiek AoKise for life). Nie lubię AoKagi, a AoMomo... bardzo, ale to bardzo nie lubię Momoi, więc jest mi ciężko pairingować ją z kolesiem, którego ubóstwiam :D

      Usuń
    5. Nie shipuje żadnego Aofacet, bo Aomine nie widzę geja. Nienawidzę Momoi w canonie, ale po przeczytaniu paru ff zaczęłam ją ubóstwiać i tak zawsze lubiłam ją bardziej niż Aomine ( tak wiem jestem dziwna).
      Czy w tych ostatnich rozdziałam znajdzie się miejsce na KiseKasa?

      Suga Senpai

      Usuń
  5. A jak! Bronimy dziewictwa córeczki... uuuups, ale to już po ptokach... Hyyga strzeż aię, dorwą i ciebie w najbliższym czasie xD
    Sorki, że nie pochwaliłam poprzedniego chapa, ale przeczytałam gona lekowym kacu podczas zapalenia oskrzeli, więctrochę trudno było mi sklecić jakiś komentarz >.<
    Ale tak serio, Kagetora...? O.o
    Już prędzej podejrzewałabym Kiyoshiego, z racji twojej wrodzonej nienawiści so niego, albo nawet nonie wiem, Taigę, że sfiksował umysłowo i z Tetsu babrają się w zwłokach, ale on.. WAT

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę rygosrystycznie go broni xD Albo wie, ze kolejna przegrana Seirin złamałaby Riko, soł...
      Nie szkodzi, nie szkodzi. Jak zdrowie? :)
      Haha :D Wszyscy podejrzewają Kiyosh'ego, Taigę XD Nikt nie myśli o Mitobe, który z jakiegoś powodu milczy... Tsuchidzie... :D

      Usuń
  6. Kagami udawał że im nie wierzy by odsunąć oskarżenia od erotycznych morderców... ^^
    Dobrze, że Izu żyje, bo jest IzuAka. Rozdział był very good, choć mało mojego... i PRZYJACIEL Makoto.
    I tak mi się podobało, aż żal że już niedługo się skończy. Mam wrażenie że przeczytam Nee jeszcze co najmniej raz w całości. :)
    xoxo,
    Team Erotyczni Mordercy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie taki "przyjaciel". Sa bardziej przyjacielscy niż być chciała :D
      Awwwu :3 Coś się kończy, coś się zaczyna :) Tylko moja magisterka leży i kwiczy? XD

      Usuń
  7. A ja mysle, ze to nie Kagetora. Trololo slodkie IzuAka <3 chociaż liczylam na cos bardziej tragicznego XDD
    Jak zwykle zajebiscie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. IzuAka zawsze są słodcy xd
      Trolololo, ktoś broni Kagetory :D Proszę argumenty na gg <33 Na pewno poprawią mi wieczór po pracy :)

      Usuń
  8. Witam,
    rozdział wspaniały, wszyscy z Serin przejęli się tym co się przytrafiło Izukiemu, Akashiemu bardzo zależy na Izukim...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń